Stal Mielec ponownie zakończyła sezon na 11. miejscu w PKO BP Ekstraklasie. Tym samym definitywnie zerwała z łatką klubu z góry skazywanego na walkę o utrzymanie. Prezes Jacek Klimek postanowił wraz z nami ocenić postawę drużyny na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy.
Ostatnimi czasy w Mielcu wszystko funkcjonuje niemal jak w szwajcarskim zegarku. Klub nie ma praktycznie żadnego zadłużenia, co niewątpliwie zasługuje na uznanie biorąc pod uwagę, że Stal dysponuje jednym z najniższym budżetów w Ekstraklasie. Wynik sportowy również się zgadza, co przekłada się na dobrą atmosferę wewnątrz drużyny. Tak w skrócie prezentuje się aktualna sytuacja jedynego przedstawiciela województwa podkarpackiego na najwyższym szczeblu rozgrywkowym.
Prezes Jacek Klimek nie ukrywa swojego zadowolenia z powodu postawy zespołu w trakcie minionego sezonu. Zaznacza jednak, że jest przy tym daleki od popadania w hurraoptymizm.
Jeśli chodzi o ten sezon, to jesteśmy bardzo zadowoleni. Na trzy kolejki przed końcem zapewniliśmy sobie utrzymanie i wszyscy mogli spokojnie odetchnąć oraz zacząć myśleć o nowym sezonie. Jeśli zaś chodzi o ten przydomek, że jesteśmy typowani do spadku, to tu zachowujemy bardzo dużą ostrożność oraz pokorę. Nie takie kluby jak Stal Mielec bywały niepokorne i dziś są poza Ekstraklasą, mając przy tym ogromne problemy z powrotem do niej. Jeśli dzisiaj eksperci będą nas typować do spadku, to my chylimy głowy, mamy pokorę i będziemy się mierzyć z tym, aby zagrać więcej niż tylko jeden rok na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Podsumowując był to dla nas bardzo udany sezon pod wieloma względami, bo mamy w klubie reprezentanta Polski (Mateusza Kochalskiego – dop. red.), trzy osoby były nominowane do miana najlepszego trenera, bramkarza oraz napastnika i jest to dla nas powód do wielkiej dumy – zaznacza.
Mateusz Kochalski najlepszy bramkarz @_Ekstraklasa_ Ekstraklasa w sezonie 2023/2024. Mati Gratuluję i Bardzo Dziękuje za cały sezon ⚽⬜🟦👏 pic.twitter.com/EVqnDjOCMp
— jacek klimek1939 (@jacekklimek3) May 29, 2024
Między 9. a 12. kolejką Stal doznała czterech porażek z rzędu, osuwając się na 14. miejsce w ligowej tabeli. Wówczas na trybunach stadionu w Mielcu zagościło hasło „Kiereś won”. W dodatku drużynę czekał bardzo trudny wyjazd do Warszawy i wówczas głośno mówiło się o tym, że w przypadku kolejnej porażki wspomniany trener może pożegnać się z posadą. Mielczanie ostatecznie zdołali wywieźć trzy punkty z Łazienkowskiej, a w dalszej części sezonu utrzymywali stabilną pozycję w środku stawki. Zaufanie względem 49-letniego szkoleniowca w ostatecznym rozrachunku w pełni się opłaciło.
Mamy już czteroletnie doświadczenie jeśli chodzi o grę w Ekstraklasie i robimy wszystko, by utrzymać tę stabilizację. Jeśli chodzi o trenera Kieresia, to oczywiście, że było bardzo nerwowo, ale jednak wytrzymaliśmy to ciśnienie. Zdawaliśmy sobie sprawę, że zmiana trenera to jest ponowna rewolucja w klubie i dlatego za wszelką cenę chcieliśmy to przeczekać. Potwierdzam, że gdybyśmy nie wygrali na Łazienkowskiej, czekałaby mnie trudna rozmowa z trenerem i musielibyśmy wypracowywać jakieś rozwiązanie w sytuacji ultra kryzysowej. Wygraliśmy jednak na Legii i sytuacja mocno się uspokoiła. W Ekstraklasie trzeba mieć bardzo dużo cierpliwości, ale od razu zaznaczam, że są też takie momenty, kiedy zwyczajnie nie ma na nią miejsca, ponieważ piłka nożna to jest bardzo trudny biznes – mówi prezes Stali.
Stal Mielec wygrała w Szczecinie z Pogonią.
— 🇮🇹 𝔅𝔯𝔢𝔰𝔩𝔞𝔳𝔦𝔞 🇮🇹 (@breslavia_71) November 25, 2023
Niesamowite, że kibice Stali Mielec dosłownie chwilę temu wywieszali na stadionie takie transparenty.
Chyba, że kibice pisząc Kiereś Won! Pisali po angielsku, bo faktycznie znów wygrał 😁#POGSTM pic.twitter.com/3z2IcZTkmc
Najjaśniejszymi postaciami w drużynie Stali byli bez wątpienia Mateusz Kochalski oraz Ilja Szkurin. Pierwszy z nich wielokrotnie ratował zespół przed utratą bramki. Najlepszym podsumowaniem jego postawy w bieżącym sezonie był bez wątpienia domowy mecz przeciwko Pogoni Szczecin (0:0), kiedy dokonywał wręcz cudów między słupkami oraz na przepolu. Z kolei Białorusin nadawał ton poczynaniom ofensywnym mieleckiej ekipy. W efekcie zakończył sezon z 16 trafieniami na koncie, ustępując pod tym względem jedynie Erikowi Exposito. Prezes Klimek docenia rolę, jaką odegrał wspomniany duet, nie zapominając jednak o pozostałych piłkarzach oraz członkach sztabu szkoleniowego.
Oczywiście, że są to dwie bardzo ważne postacie w naszym klubie, natomiast nie chciałbym też w tym miejscu wyolbrzymiać ich roli. Należy pamiętać, że przegrywaliśmy na stadionie Cracovii 0:2 i Kai Merliuoto uratował nam remis po wejściu na boisko. Przegrywaliśmy również na stadionie Górnika Zabrze i wówczas Łukasz Wolsztyński wszedł, zdobywając bardzo ważną bramkę. Z tego względu nie chciałbym nikogo wyróżniać, ponieważ jesteśmy jednym teamem, w którym panuje bardzo dobra atmosfera poczynając od pana, który zajmuje się sprzętem, przez trenera, sztab, a na najlepszym piłkarzu kończąc. Dla mnie wszyscy są ważni, gdyż to nie jest dyscyplina typu bieg przez płotki, w której wygrywa tylko jeden zawodnik. Drużyna jest zjednoczona i walczy o wspólny cel, a jeśli będziemy wyróżniać wyłącznie jednostki, nikomu to nie pomoże – twierdzi.
Ilja Szkurin show ⭐️ pic.twitter.com/ZEAWDH0UN5
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) January 2, 2024
Na przestrzeni ostatnich kilku lat Stal zdążyła przyzwyczaić do rewolucji kadrowej, jakiej dokonywała w trakcie letniego okna transferowego. Tym razem jednak zanosi się jedynie na kosmetyczne zmiany w klubie z Mielca.
Sytuacja klubu jest stabilna, mamy dość dobrą kadrę, w której myślę, że dojdzie tylko do 3-4 zmian i nic więcej – kończy prezes Klimek.
Czy zatem Stal stać na to, by w kolejnym sezonie zagościć w górnej połówce ligowej tabeli? Wydaje się, że aby tak się stało musi upłynąć nieco więcej czasu. Nie ulega wątpliwości, że ścieżka, jaką podążają mieleccy działacze jest ze wszech miar właściwa i jeśli nie zabraknie im konsekwencji w działaniu mogą stopniowo wprowadzić swój klub do krajowej czołówki. Aby jednak marzyć o czymś więcej, niż tylko środek stawki będą musieli uzbroić się jeszcze w cierpliwość.
Jordan Tomczyk