#PoSezonie: Lechia Gdańsk – Upragniony powrót do Europy

2022.05.08 Gdansk
Pilka nozna PKO Ekstraklasa sezon 2021/2022 Lechia Gdansk - Stal Mielec N/z Lukasz Zwolinski gol bramka radosc Foto Piotr Matusewicz / PressFocus

2022.05.08 Gdansk
Football Polish PKO Ekstraklasa season 2021/2022
Lechia Gdansk - Stal Mielec
Lukasz Zwolinski gol bramka radosc
Credit: Piotr Matusewicz / PressFocus

Po trzech latach przerwy Lechia znów zamelduje się w europejskich pucharach. Gdańszczanie mają za sobą udany sezon, pełen wzlotów i upadków. Bilans jest jednak dodatni, a Biało-Zieloni po raz trzeci w Europie zagrają pod batutą Tomasza Kaczmarka, który bardzo dobrze zaprezentował się gdańskim kibicom.

Opisując zakończony właśnie sezon w wykonaniu Lechistów, trzeba wspomnieć o tym, co wydarzyło się w Gdańsku na przełomie sierpnia i września. Włodarze klubu z Polsat Plus Areny Gdańsk po raz pierwszy od ponad trzech lat zdecydowali się na roszadę na ławce trenerskiej. Piotra Stokowca, który nad morzem zdobył Puchar Polski, Superpuchar Polski oraz zakończył z Lechią sezon 2018/19 na trzecim miejscu, zastąpił Tomasz Kaczmarek. Powodem pożegnania się ze Stokowcem miały być nie tyle wyniki (które w tamtym czasie były naprawdę niezłe), co niemożność dojścia do porozumienia w sprawie nowego kontraktu.

Następca 49-latka doświadczenie na poziomie Ekstraklasy zdobywał, pracując u boku Kosty Runjaicia w Pogoni Szczecin. Przychodząc do zespołu Biało-Zielonych, miał rozpocząć proces nie tylko poprawy gry drużyny (która za kadencji Stokowca często pozostawiała wiele do życzenia), ale również spróbować nawiązać do historycznych osiągnięć swojego poprzednika, a może nawet je przebić. W swoim czasie oczywiście.

Możemy zaryzykować stwierdzenie, że taki pierwszy sezon w nowym klubie chciałby przeżyć każdy szkoleniowiec. Były mecze, kiedy piłkarzy w biało-zielonych trykotach oglądało się z wielką przyjemnością. Kibice przeżyli na własnej skórze imponujące zwycięstwo z Legią czy emocjonujący triumf z Lechem, które Lechia zanotowała na własnym boisku, które znów stało się solidną twierdzą. Oprócz gry, którą Kaczmarek chciał rozwijać, osiągnął również to, na czym sympatykom zespołu z miasta Neptuna zależało najbardziej – wywalczył powrót do europejskich pucharów.

“Plus i minus to jedyne co widzę”

Teraz postaramy się stworzyć subiektywny bilans zysków i strat Lechii w sezonie 2021/22. Nazwa może kojarzyć się z finansami, ale te wyjątkowo pominiemy, gdyż chyba tylko włodarze klubu wiedzą, jaka jest sytuacja w klubowym budżecie. Wierzymy, że nie najgorsza, tym bardziej po zajęciu czwartego miejsca w lidze, a ostatnie pogłoski o tym, jakoby nad morzem znów pojawiły się problemy z wypłacaniem wynagrodzeń stanowiły tylko chwilowy czerwony alarm, który szybko został wyłączony.

Gdański styl

W niektórych meczach gra Lechii skłaniała do oklasków. Po prostu chciało się wstać i bić brawo, obserwując poczynania zawodników Tomasza Kaczmarka. Domowe spotkanie z Legią wygrane 3-1 to laurka stylu, jakim Biało-Zieloni popisywali się w sezonie 2021/22. Mimo problemów z ustabilizowaniem formy, o czym więcej w dalszej części tekstu, w wielu pojedynkach Lechiści grali koncertowo przynajmniej przez pewną część widowiska. Częściej niż za kadencji Piotra Stokowca widzieliśmy ofensywny styl, Kaczmarek nie bał się próbować niekonwencjonalnych ustawień, wprowadzone przez niego zmiany niekiedy okazywały się kluczowe. 37-latek polecał piłkarzom stosowanie wysokiego pressingu, natychmiastowy odbiór piłki po jej stracie, odwagę w gospodarowaniu futbolówką i podejmowanie ryzyka w swojej grze.

Na konferencji prasowej, która przedstawiała kibicom nowego szkoleniowca klubu z Trójmiasta usłyszeliśmy od 37-latka:

– Najważniejsze, żeby nasza piłka była inteligentna, ale i odważna. Bo piłka jest dla ludzi, chcę, żeby kibice, wychodząc ze stadionu, już nie mogli doczekać się kolejnego meczu.

W pewnym momencie faktycznie było tak, że sympatycy Lechii, opuszczając gdański stadion, już przebierali nogami na kolejne spotkanie. Gra Biało-Zielonych w wielu spotkaniach stała na wysokim poziomie, co jest niewątpliwie dużym plusem tego sezonu. Teraz celem jest ustabilizowanie jej na dłuższy czas, aby mogła cieszyć oczy jeszcze dłużej.

Wyraźny progres

Zarówno Piotr Stokowiec, jak i Tomasz Kaczmarek przyczynili się do rozwoju kilku piłkarzy Lechii. Wydaje się, że na kolejny poziom wszedł Łukasz Zwoliński, którego śmiało można nazwać jednym z najlepszych napastników całej ligi. 29-latek jest coraz pewniejszy na boisku, i pomimo wielu niewykorzystanych sytuacji, jego skuteczność z każdym sezonem rośnie.

Na początku rozgrywek formą czarował Mateusz Żukowski. 20-latek został przesunięty na prawą stronę obrony, co bardzo mu posłużyło. Dobra forma pozwoliła mu znaleźć zagraniczny klub, więc po nieudanych negocjacjach z Lechią w sprawie nowego kontraktu, wyjechał do Szkocji.

Jakub Kałuziński również zaczął grać coraz lepiej, ale o nim napiszemy więcej za chwilę.

Progres zanotował także Bassekou Diabate, który przychodził do Polski jako “piłkarz surowy”, ale kolejne okresy przygotowawcze sprawiły, że nabrał doświadczenia i zbiera przyzwoite noty za swoje mecze.

I na koniec Ilkay Durmus. Kiedy przychodził do Gdańska, wiele osób zadawało sobie pytanie, czy to nie kolejny piłkarz z kategorii “zagraniczny szrot”. Turek szybko rozwiał wszelkie wątpliwości. 28-latek często dawał drużynie ofensywny impuls, czarował techniką, zasypywał pole karne rywali masą dośrodkowań, dwoił się i troił, aby pomóc kolegom w zdobyciu bramki. W swoim pierwszym sezonie w Ekstraklasie zgromadził niezłe liczby, ale gdyby miał więcej szczęścia, wyglądałby one jeszcze bardziej okazale. Strzelił sześć goli i zanotował cztery asysty. Bez wątpienia to jeden z najlepszych graczy Lechii w tym sezonie.

Młode wilki

Kilku młodych zawodników Lechii w minionym sezonie bardzo się rozwinęło. Na poważnie do drużyny weszli Kacper Sezonienko oraz Filip Koperski, którzy mają już na koncie pierwsze bramki w biało-zielonych barwach na poziomie Ekstraklasy. Jakub Kałuziński stał się jednym z najbardziej perspektywicznych młodzieżowców całej ligi. Trener Kaczmarek często stawia na niego w środku pola, a “Kałuża” odpłaca się dobrymi występami. Szkoleniowcowi gdańszczan szczególnie może się podobać odwaga 19-latka. Ten nie boi się trudnych, ryzykownych zagrań, bierze ciężar gry na siebie, mimo że ma wokół siebie bardziej doświadczonych kolegów. W tym sezonie zdobył jedną bramkę i zaliczył dwie asysty. W przyszłym sezonie powinien wejść na jeszcze wyższy poziom, co z pewnością nie ujdzie uwadze zagranicznych skautów.

Lechia szuka utalentowanych młodych piłkarzy również na rynku transferowym. Zimą pozyskała Tomasza Neugebauera, który zaliczył już debiut w Ekstraklasie, a w lipcu do Gdańska przyjdzie Dominik Piła. Niezwykle utalentowany 21-latek jest nazywany najlepszym młodzieżowcem I ligi. Na wiosnę został w Chrobrym Głogów, aby pomóc klubowi w walce o baraże oraz zwiększyć szanse na korzystny wynik w PJS. Nie założył jeszcze biało-zielonej koszulki, a już zaskarbił sobie sympatię kibiców Lechii. W półfinale baraży po jego golu „Pomarańczowo-Czarni” wyszli na prowadzenie w meczu z Arką Gdynia.

Do tego można zaliczyć Łukasza Zjawińskiego, którego Lechia zimą wypożyczyła do Sandecji Nowy Sącz, gdzie 20-latek strzelał sporo goli.

Trybuny świecące pustkami

W tym aspekcie Lechia od kilku lat plasuje się niestety w dolnej części stawki. Jeden z najpiękniejszych stadionów w Polsce na meczach Ekstraklasy gości tylko kilka, przy dobrych wiatrach kilkanaście tysięcy kibiców. W gorszych momentach i podczas miesięcy zimowych frekwencja na Polsat Plus Arenie była wręcz żenująca, bo jak inaczej nazwać garstkę trzech tysięcy kibiców na meczu drużyny, która walczy o europejskie puchary. Oczywiście fanom Biało-Zielonych, którzy chodzili na spotkania swojej drużyny co tydzień należą się wielkie słowa uznania, ale pozostaje niedosyt, że było ich tak mało. Klub co jakiś czas starał się zachęcić różne grupy sympatyków do odwiedzenia obiektu (dobra akcja z festynem dla dzieci przed starciem ze Stalą Mielec, które było rozgrywane o 12:30), ale w perspektywie całego sezonu liczbę kibiców na meczach Lechistów należy zaliczyć do minusów.

Europejskie puchary w połączeniu z wysokimi aspiracjami klubu w następnym sezonie powinny zachęcić więcej ludzi do kibicowania Biało-Zielonym z wysokości trybun. O tym mówił też trener Kaczmarek w wywiadzie dla oficjalnej strony klubowej, który został zresztą opatrzony słowami: „Piłkarze potrzebują kibiców”. Piłkarze z miasta Neptuna wynikami zapracowali na lepszą frekwencją na trybunach.

Falowanie i spadanie

Coś, o czym często mówił trener Tomasz Kaczmarek. Lechia w niektórych spotkania potrafiła zagrać bardzo dobrą pierwszą połowę, ale po przerwie traciła tę umiejętność, pozwalając nierzadko przeciwnikowi na wrócenie do meczu. Tak naprawdę nie wiadomo, jakie podłoże miała ta nagła zmiana. Po prostu oglądaliśmy dwie różne drużyny w trakcie jednego meczu. Szkoleniowiec Biało-Zielonych wielokrotnie podkreślał, że wspólnie z drużyną musi wypracować, aby wysoka jakość gry jego zespołu trwała 90 minut, a nie tylko 45.

To samo tyczy się też wyników. Klub znad morza był w stanie zagrać niezłe zawody przeciwko drużynom z czuba tabeli, ale potem przychodziły mecze z ekipami z dołów stawki, w których gdańszczanie tracili punkty. Wiadomo, że niezwykle trudno jest zagrać perfekcyjny sezon, ale wiele porażek i remisów z niżej notowanymi rywali można było po prostu uniknąć.

W(y)padki przy pracy

Ten punkt jest nieco związany z sinusoidalną formą, ale należy wyraźnie oddzielić nieroztropne straty punktów od kompromitujących wpadek. Taką było na przykład odpadnięcie z Pucharu Polski po porażce ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki. Drużyną, która na co dzień swoje mecze rozgrywa na czwartym poziomie rozgrywkowym. Trener Kaczmarek często wracał do tego spotkania, wskazując je jako najgorszy mecz Lechii pod jego wodzą.

Do potknięć Biało-Zielonych w tym sezonie można zaliczyć jeszcze porażkę w Radomiu (0-2), która jest jedną z dwóch zwycięstw Radomiaka w całej rundzie wiosennej. Remis z Wisłą Kraków na własnym boisku również należy wskazać jako rozczarowanie, bo Biała Gwiazda spadła z ligi, nie podejmując praktycznie żadnej walki, a jednak dała radę wyrwać gdańszczanom punkt.

Biało-zielone debeściaki

Zadaniem niezwykle trudnym jest wybranie najlepszego piłkarza Lechii w sezonie 2021/22. Oznaczałoby to wówczas, że inni zawodnicy zostaliby niedocenieni, a Biało-Zieloni działali w końcu na zasadzie kolektywu, a nie jedynie indywidualnych występów, więc wyróżnić trzeba kilku graczy.

Przede wszystkim Dusan Kuciak. Brak nominacji dla niego do nagrody najlepszego bramkarza sezonu to wielka zagadka, na którą trudno znaleźć odpowiedź, tym bardziej, że dostał ją Filip Majchrowicz, który rundę wiosenną w Radomiaku miał, delikatnie mówiąc, nie najlepszą. Słowacki bramkarz Lechii przez cały sezon wielokrotnie ratował skórę swoim kolegom, popisując się fenomenalnymi paradami. Owszem, zdarzały się mu błędy, za które płacił straconymi bramkami, ale więcej punktów drużynie uratował niż zawalił. Mimo 37 lat na karku, wciąż jest jednym z najlepszych golkiperów Ekstraklasy, czym tylko potwierdza piłkarską prawdę, że bramkarze są jak wino – im starsi, tym lepsi.

W linii obrony królował duet Michał Nalepa – Mario Maloca. Obaj trzymali raczej równą formę, choć częściej pochwały zbierał ten pierwszy. Prawdziwa skała w gdańskim bloku obronnym. Wiele razy jego interwencje chroniły zespół przed stratą bramki. Dyrygował defensywą Biało-Zielonych, dzięki czemu gdańszczanie poprawili swoje statystyki defensywne. W sezonie 2021/22 stracili 39 goli, a rok wcześniej – 37. Przypomnijmy jednak, że rozgrywki 2020/21 miały 30 kolejek, a tegoroczne 34.

Ilkay Durmus był jedną z głównych postaci w ofensywie Lechistów. Zdobył sześć bramek, dołożył cztery asysty, ale przede wszystkim zbierał niezłe noty za swoją grę. Świetny technicznie, szybki, zwinny i przebojowy – Turek okazał się być niezawodnym skrzydłowym, którego Lechia potrzebowała. W przyszłym sezonie powinien pop

I na koniec duet napastników Lechii. Flavio Paixao i Łukasz Zwoliński zdobyli w tym sezonie ligowym w sumie 24 bramki dla zespołu z Gdańska, co stanowi 46% wszystkich goli strzelonych przez Biało-Zielonych. Obaj zostali wyróżnieni nominacją do nagrody napastnika sezonu w Ekstraklasie. Mimo że trenerzy nie zawsze znajdowali miejsce dla tej dwójki w wyjściowej jedenastce, to napastnicy dobrze się uzupełniali, dając drużynie duże możliwości w ofensywie. Portugalczyka trzeba wyróżnić za wielki sukces, jakim było zdobycie 100 bramek na boiskach Ekstraklasy. Aktualnie ma już ich na koncie 101, a nowy sezon pewnie przyniesie kolejne trafienie. Zwoliński został za to najskuteczniejszym zawodnikiem Lechii i drugim najbardziej bramkostrzelnym Polakiem w lidze. Ubiegł go jedynie Karol Angielski, który zgromadził 18 goli (o cztery więcej od “Zwolaka”). W następnym sezonie może czas powalczyć o główną nagrodę? 29-latek z pewnością ma taki plan.

Dobre wejście

Dotychczasowy okres Tomasza Kaczmarka w Lechii śmiało można ocenić na solidną piątkę z plusem. Nie dość, że zrealizował główny cel właścicieli (wywalczenie pozycji w najlepszej ligowej piątce to od kilku lat misja numer jeden szkoleniowców Biało-Zielonych), poprawił grę zespołu w wielu spotkaniach, to jeszcze zakwalifikował się do pucharów, co nad morzem stanowi nie lada sukces. Drużyna z miasta Neptuna jak dotąd grała w Europie tylko dwa razy. Po raz trzeci zaprezentuje się z trenerem Tomaszem Kaczmarkiem na ławce trenerskiej. 37-latek w umiejętny i przemyślany sposób chce rozwijać klub. Ma świadomość tego, że to nie jest krótki proces, który można przeprowadzić na “hura”. Do prawdziwej ewolucji potrzeba czasu, a po takim sezonie Kaczmarek na pewno go dostanie.

Kaczmarek w trakcie tych kilku miesięcy pobytu w Gdańsku miewał gorsze momenty, ale potrafił z nich wyjść i wprowadzić drużynę na lepsze tory. Na przełomie dwóch rund, między grudniem a marcem, Lechia nie mogła ustabilizować swojej formy. Na koniec 2021 przegrała dwa ostatnie mecze z Wisłą Płock i Jagiellonią, a w pierwszych spotkaniach rundy wiosennej uległa m.in. Cracovii, Radomiakowi czy Piastowi Gliwice, a z Wisłą Kraków podzieliła się punktami. Kto wie, czy nawet kilka z tych straconych punktów nie dałoby Biało-Zielonym podium na koniec rozgrywek. Kaczmarek nie pozwolił jednak wpaść zespołowi w marazm i w pewnym momencie drużyna znad morza zaczęła notować lepsze wyniki. Nagrodą za wytrwałość jest okazałe miejsce w tabeli i luksusy, które się z nim wiążą.

Nasz werdykt

Lechia w końcu zagrała dobry sezon nie tylko pod względem wyniku, na który kibice czekali od kilku lat, ale również samej gry. Nie wszystko jest jeszcze w Gdańsku idealne, potrzeba sporo pracy, aby drużyna weszła na kolejny poziom, ale sympatycy Biało-Zielonych mogą być zadowoleni z pracy, jaką wykonała cała drużyna w minionych rozgrywkach. Na boisku jest potencjał, w gabinetach dyrektorskich w końcu padają racjonalne (przynajmniej na papierze) propozycje transferowe, a na ławce trenerskiej siedzi młody szkoleniowiec z planem rozwoju drużyny. Tomasz Kaczmarek wielokrotnie mówił, że chce, aby jego zespół grał atrakcyjnie, a kibice z niecierpliwością czekali na kolejny mecz. Jeśli 37-latek zrealizuje swoją wizję, w Gdańsku może narodzić się jedna z najciekawszych ekip w lidze z potencjałem na fazę grupową europejskich pucharów. Pokornie należy jednak przypomnieć – do tego potrzeba pracy i czasu. Sympatycy Lechii muszą więc uzbroić się w cierpliwość, bo nagroda jest naprawdę tego warta!

Jakub Kowalikowski

POLECANE

tagi