#PoSezonie: Cracovia jak Robin Hood – zabrała możnym, rozdała biednym

pjimage(14)

Cracovia w porównaniu z poprzednim sezonem wzrasta. Może to pamiętna roślinka w doniczce zaczęła wzrastać. Drużynę chce się bardziej oglądać, widać też poprawę wyników. Istotną kwestią jest tylko to, że w trakcie rozgrywek zmienił się ogrodnik. Michał Probierz mający uprawnienia wykraczające daleko poza standardowe prowadzenie pierwszej drużyny zostawił Cracovię Jackowi Zielińskiemu, pod którego wodzą „Pasy” dotarły na 9. miejsce w ligowej tabeli.

Pamiętajmy, że mówimy o drużynie, która w ubiegłym sezonie wyprzedziła tylko Stal Mielec i Podbeskidzie Bielsko-Biała — nawet pamiętając o 5 punktach  zabranych w związku z korupcją sprzed lat. W związku z tym obecny sezon zakończony spokojnym utrzymaniem i zakotwiczeniem w środku stawki należy przyjąć z pokorą, a nawet i optymizmem. Poza pierwszymi kolejkami gdzie pod wodzą Michała Probierza „Pasy” zaliczyły falstart, notując jeden punkt w czterech meczach, drużynie spod Wawelu szło nieźle, choć nie dało się zanotować żadnej passy zwycięstw ani porażek dłuższej niż dwa jednakowe wyniki z rzędu.

Iście Robin-hoodowska modła ciągnęła się za drużyną Cracovii mimo zmiany przez cały sezon. Odebrała:

  • 2 pkt Lechowi w doliczonym czasie gry wyrównując ze stanu 3:1 golem Balaja,
  • 3 pkt Rakowowi jesienią po nieziemskim golu Kakabadze,
  • 2 pkt Rakowowi wiosną odbierając pozycję lidera drużynie Marka Papszuna,
  • Łącznie 4 pkt Pogoni, gdy ta jeszcze wierzyła w swój pierwszy mistrzowski tytuł.

Jednocześnie Craxa potraciła punkty przeciw:

  • Termalice, przegrywając 1:2,
  • Górnikowi Łęczna przegrywając wiosną i remisując jesienią,
  • Wiśle Kraków, przegrywając w listopadzie, co pogrzebało Michała Probierza oraz remisując w maju, nie pieczętując spadku odwiecznych rywali.

Odejście Michała Probierza to silny argument w ręce tych chcących oddzielić funkcję dyrektora sportowego, a nawet wiceprezesa i trenera pierwszej drużyny. To też koniec „kłamstw” o konieczności gry tabunem obcokrajowców spod wszystkich bander świata i okolic, a także o nieustającym procesie. Przyszedł Jacek Zieliński i w pół roku zadał kłam wszystkim tego typu absurdalnym tezom.

Choćby stosunek Polaków do piłkarzy zagranicznych. Były wiceprezes klubu w 14 spotkaniach pod swoją wodzą tylko trzykrotnie wystawił w pierwszym składzie co najmniej czterech Polaków. Z kolei w 20 meczach po zmianie szkoleniowca z co najmniej czworga naszych rodaków Zieliński skorzystał w podstawowej jedenastce aż 8 razy. Choć miał do dyspozycji tylko jedno okno transferowe widać kierunek, w którym polityka kadrowa ma podążać. Transfery Makucha, czy przymiarki pod Polaków odchodzących z Zagłębia Lubin śmiało potwierdzają tę tezę.

Piłkarz sezonu?

Z perspektywy całych rozgrywek ciężko kogoś wyróżnić. Pelle van Amersfoort, który w pewnym momencie znajdował się w czołówce najskuteczniejszych zawodników ligi, od października trafił tylko raz, a wiosną w zasadzie stał się nijaki i obojętny. Młodzieżowcy jak Jakub Myszor i Michał Rakoczy to melodia przyszłości i przebojowi zawodnicy, dla których chętnie chodzi się na stadion. Na wysokim poziomie prezentował się Michał Siplak, choć ciężko powiedzieć, by się wyróżniał w skali ligi.

Otar Kakabadze zapisał się w pamięci kibiców pięknymi golami. W całej tej plejadzie niezłych piłkarzy najlepszy był być może Kamil Pestka, który szczególnie końcówkę sezonu miał mocną. W sześciu ostatnich meczach, w których wystąpił, strzelił aż cztery gole. A mówimy o lewym obrońcy, który w końcu ustabilizował formę, szczególnie w defensywie był mocnym punktem zespołu, bo w przypadku defensorów należy pamiętać, że bramki powinny być traktowane jedynie jako miły dodatek do podstawowych zadań w destrukcji. Nagrodą jest oczywiście powołanie przez Czesława Michniewicza do kadry reprezentacji Polski na czerwcowe zgrupowanie.

Co do nazwisk to warto wspomnieć jeszcze jedno, choć w kontekście pozaboiskowym. Yewhen Konoplyanka przychodząc do Polski, zrobił spore zamieszanie. Wiadomo, że w sezonie przyjścia Lukasa Podolskiego show skraść się nie da, ale nadal mówimy o byłym piłkarzu Sevilli czy Schalke 04 z 86 występami w narodowych barwach.

Nasza liga potrzebuje dużych nazwisk, a Ukrainiec pokazał się z dobrej strony, czarując techniką, która zdradza jego futbolowe pochodzenie. Mimo obaw o jego motywację oraz stopień „zapuszczenia” kibice Cracovii nie powinni narzekać, choć w przyszłym sezonie na pewno czekają na więcej, bo w tym sezonie w 10 meczach 32-latek nie zaliczył ani gola, ani asysty.

Przyszły sezon? Może być ciekawie

Jedyna krakowska drużyna w sezonie 2022/23 może zaliczyć kolejny awans sportowy. Pod względem nazwisk nie szykują się zbyt głośne wyfrunięcia z klubu, jeśli chodzi o szkielet pierwszej drużyny. Z klubem pożegnał się van Amersfoort, być może odejdzie też Kamil Pestka. Do drużyny dołączył już Patryk Makuch, a to z pewnością nie koniec transferów pod Wawelem. Yewhen Konoplyanka po przepracowaniu okresu przygotowawczego powinien być centralną postacią w drużynie Jacka Zielińskiego. Do tego ambitni młodzieżowcy jak  Rakoczy, Myszor czy Knap, dzięki którym „Pasy” nie powinny mieć problemów z obsadą „pozycji młodzieżowca”. W tym sezonie trener Zieliński przejmując Cracovię w trakcie sezonu, pokazał, że potrafi wykorzystywać atuty swoich graczy, a także rozwijać zdolną młodzież. Być może w kolejnym sezonie Cracovia rozpędzi się na tyle, by powalczyć o udział w europejskich pucharach.

Antoni Janas

POLECANE

tagi