#PoRundzie: Legia traciła punkty, teraz ogląda plecy rywali

29.10.2023 Warszawa
Pilka nozna
PKO Ekstraklasa 2023/2024
Legia Warszawa - Stal Mielec
N/z Tomas Pekhart, emocje
Foto Adam Starszynski / PressFocus

29.10.2023 Warsaw
Football
PKO Ekstraklasa2023/2024, polish top division
Legia Warszawa - Stal Mielec
Tomas Pekhart, emocje
Credit Adam Starszynski / PressFocus

Legia Warszawa zakończyła rundę jesienną na 5. miejscu w tabeli Ekstraklasy. Piłkarze Kosty Runjaicia fantastycznie rozpoczęli ten sezon, nie przegrywając ani jednego z pierwszych 10 meczów w Ekstraklasie. Poza tym „Wojskowi” wywalczyli sobie awans do fazy grupowej Ligi Konferencji. W pewnym momencie nadszedł jednak kryzys i choć w pucharach Legia poradziła sobie na medal, to w lidze notorycznie traciła punkty, co poskutkowało dopiero 5. miejscem na koniec rundy jesiennej.

Udane letnie okienko transferowe

Nadzieję w fanach Legii Warszawa zdecydowanie mogły rozbudzić letnie transfery, które na papierze wyglądały naprawdę fantastycznie. Widać było przy nich, że dyrektor sportowy Jacek Zieliński ma jakiś pomysł na budowanie drużyny. Do Warszawy trafili w końcu król strzelców – Marc Gual, kluczowy gracz Mistrzów Polski – Patryk Kun, a także Juergen Elitim i Radovan Pankov. Legia zakończyła okienko transferowe bardzo ciekawymi ruchami, czyli ściągnięciem z Luzern Marco Burcha i wypożyczeniem ze Stuttgartu Gila Diasa, czyli piłkarza doświadczonego na poziomie najlepszych lig Europy. Co prawda do Celtiku odszedł Maik Nawrocki, ale Legia ściągnęła za niego Steve’a Kapuadiego, czyli piłkarza, który spadł z Ekstraklasy wraz z Wisłą Płock. Całe okienko można ocenić zdecydowanie pozytywnie, ponieważ Legia faktycznie się wzmocniła.

Sezon rozpoczęty pucharem, a nawet Superpucharem

Legia po zdobyciu Pucharu Polski w sezonie 2022/23 zagrała w Superpucharze Polski, w którym zmierzyła się z Rakowem Częstochowa. Choć to spotkanie nie należało, do najlepszych w wykonaniu „Wojskowych”, zakończyło się zwycięstwem Legii w rzutach karnych. Co ciekawe, decydującą jedenastkę wykorzystał Maik Nawrocki, który potem odszedł do Celtiku. Legia rozpoczęła sezon od wygrania trofeum, co mogło jeszcze bardziej napawać optymizmem. Po tym spotkaniu nadszedł czas na pierwsze mecze w nowym sezonie Ekstraklasy.

2 mecze, 6 punktów, 6 strzelonych goli, 2 czyste konta

Legia pierwsze dwa mecze nowego sezonu rozegrała przeciwko beniaminkom – ŁKS-owi i Ruchowi Chorzów i oba te mecze bardzo pewnie wygrała wynikiem 3:0. Mecz z ŁKS-em był poezją w wykonaniu duetu Pekhart – Wszołek. Ten pierwszy skompletował hat-tricka, zaś drugi zaliczył 2 asysty. Zresztą ten duet naprawdę świetnie rozpoczął kampanię 2023/24, jednak później Tomas Pekhart przestał strzelać, a nawet grać regularnie w podstawowym składzie.

W spotkaniu z Ruchem Chorzów podopieczni Kosty Runjaicia zdominowali rywala i dali mu oddać zaledwie jeden celny strzał. Przeciwko zespołowi Jarosława Skrobacza jedyną bramkę w rundzie jesiennej Ekstraklasy zdobył Marc Gual, którego można nazwać jednym z największych, o ile nie największym transferowym rozczarowaniem w naszej lidze. W międzyczasie przełożone zostało także wyjazdowe spotkanie z Cracovią ze względu na mecze Legii w eliminacjach do Ligi Konferencji.

Wpadka z kopciuszkiem

Jeżeli jakąś drużynę w tym sezonie Ekstraklasy można nazwać „kopciuszkiem”, to jest to Puszcza Niepołomice, czyli drużyna, która awansowała z 1. Ligi po barażach, a w zespole z Niepołomic nie ma zbyt wielu piłkarzy kojarzonych z boisk najwyższej klasy rozgrywkowej.

Legia w czwartej kolejce grała właśnie z drużyną trenera Tomasza Tułacza i zremisowała 1:1 po meczu, w którym dominowali. To właśnie niewykorzystywanie przewagi było demonem Legii w trakcie rundy jesiennej, tym bardziej na ligowym podwórku, na którym większość drużyn biegała za piłką przez ogromną część rywalizacji, a mimo tego potrafiła zdobyć punkty w rywalizacji z „Wojskowymi”. Tak właśnie było w meczu z Puszczą i w efekcie skończyło to się pierwszą stratą punktów, która była dosyć niespodziewana.

Ernest Muci bohaterem serii meczów bez porażki

Legia Warszawa była niepokonana w Ekstraklasie do 1 października – wówczas uległa Jagielloni w Białymstoku. Głównym bohaterem tej fantastycznej passy był Ernest Muci, który zdobył dwa gole w domowym meczu z Widzewem Łódź (3:1) czy dał remis w kontrowersyjnym meczu z Piastem Gliwice, w którym Josue otrzymał żółtą kartkę za… faul rywala. Poza tym był bardzo ważnym ogniwem Legii Warszawa w eliminacjach do Ligi Konferencji. Albańczyk robił na boisku niesamowite rzeczy, korzystając ze swoich umiejętności technicznych, a przy okazji wykręcał fantastyczne liczby. W dalszej części sezonu Muci jednak coraz bardziej obniżał loty.

Kryzys… i to ogromny

Po kapitalnym rozpoczęciu sezonu Legia zaliczyła kryzys albo zadyszkę. Trudno to zdefiniować i określić czy ten słabszy okres w zasadzie się zakończył. W październiku nastąpiło jednak coś, co nie powinno mieć miejsca w drużynie z taką renomą i kadrą, jaką dysponuje klub ze stolicy. Podopieczni trenera Kosty Runjaicia przegrali wszystkie cztery mecze w październiku. Próżno szukać takiej serii legionistów w XXI wieku. „Wojskowi” odnieśli porażki w meczach z Jagiellonią (0:2), Rakowem Częstochowa (1:2), Śląskiem Wrocław (0:4), a nawet… Stalą Mielec (1:3) i to na własnym stadionie, który można było nieraz nazwać twierdzą Legii.

Udany mecz przyjaźni, derby z Lechem, a potem strata z Wartą

Listopad Legia rozpoczęła bardzo dobrze. Najpierw zwyciężyła pewnie w Pucharze Polski z GKS-em Tychy (3:0), a później, po ponad miesięcznej passie porażek, wygrała w meczu przyjaźni 1:0 z Radomiakiem po golu Josue z rzutu karnego. Następnie ekipa ze stolicy przystąpiła do niezwykle ważnego meczu z Lechem Poznań. Mecz ten, pomimo przewagi Legii, zakończył się bezbramkowym remisem. Później przyszło spotkanie z Wartą Poznań, który stał pod znakiem 50-lecia słynnej Żylety. Fani Legii jak zwykle zrobili show, ale piłkarze na boisku już nie do końca. Po pierwszych 40 minutach meczu Warta prowadziła już 2:0. Legia odrobiła jednak straty za sprawą trafień Josue i Muciego, a spotkanie przeciwko „Zielonym” zakończyło się wynikiem 2:2. Mimo zdobytego punktu trudno było się z niego cieszyć ze względu na okoliczności tego meczu i to, w jak słabej dyspozycji była Warta w trakcie rundy jesiennej.

Przekonująca wygrana, i strata punktów z czerwoną latarnią ligi…

Po serii porażek piłkarze Legii kilka razy stworzyli pozory wyjścia na prostą. Tak działo się po meczu z Zagłębiem Lubin. Legia wygrała z „Miedziowymi” bardzo pewnie i zdominowała rywala, który absolutnie nie był w stanie zagrozić bramce „Wojskowych”. Tydzień później Legię czekał wyjazd na stadion ŁKS-u, z którym w pierwszym starciu wygrała 3:0. Przed tym meczem zdobyła zaledwie 9 punktów. Gracze Legii znów rozczarowali i zremisowali 1:1 po mizernym pojedynku, w którym „Wojskowi” nie stworzyli sobie zbyt wielu dogodnych okazji. Można odnieść wrażenie, że piłkarze Legii lekceważą niektórych rywali albo czują się po dobrych meczach zbyt pewnie, bo jak inaczej wyjaśnić remis z ŁKS-em po tak fantastycznym meczu z Zagłębiem Lubin.

Mieszany dwumecz z Cracovią

Na koniec rundy jesiennej Ekstraklasy Legię czekał dwumecz z Cracovią, ponieważ mecz, który pierwotnie miał odbyć się w końcówce lipca został przełożony przez napięty terminarz „Wojskowych”. Pierwsze spotkanie Legia zagrała wręcz wzorowo i zwyciężyła 2:0 po bramkach Patryka Kuna i Blaża Kramera. Kun w tym starciu zdobył swoją pierwszą bramkę w barwach stołecznego klubu.

Drugi mecz był świetną szansą dla Legii, która przez potknięcia rywali z czołówki miała szansę na znalezienie się na podium Ekstraklasy po rundzie jesiennej. Podopieczni Kosty Runjaicia zmarnowali jednak te szansę i ulegli „Pasom” 0:2. To był tragiczny mecz Legii. W zawodnikach „Wojskowych” nie można było dostrzec choćby szczypty motywacji. Legioniści nie stwarzali sobie sytuacji i byli źle zorganizowani w defensywie. Ten ostatni mankament wykorzystał Benjamin Kallman, który zdobył 2 gole w tym spotkaniu.

Kacper Chojnacki

POLECANE

tagi