#PoRundzie Lechia Gdańsk – Mogą stać się czwartym do brydża!

LECHIA SKLEJKA

Za Lechią osobliwa runda. Klub znad morza potrafił iść z Lechem łeb w łeb w wyścigu o pierwszą pozycję, ale z taką samą swadą umiał gubić punkty w meczach ze słabszymi drużynami czy odpaść z Pucharu Polski. Po piłkarskiej jesieni nastroje w Gdańsku słodko-gorzkie.

Czas na zmiany

Opisując rundę jesienną w wykonaniu Biało-Zielonych, nie sposób nie wspomnieć o sierpniowym zawirowaniu na ławce trenerskiej. Po meczu piątej kolejki Ekstraklasy z Radomiakiem, który Lechia niepoważnie zremisowała 2-2, posadę w Gdańsku stracił Piotr Stokowiec. Wśród kibiców od dłuższego czasu można było słyszeć głosy niezadowolenia z pracy, jaką wykonywał 49-latek. Po rozczarowującej końcówce ubiegłego sezonu, mimo w pełni przepracowanego okresu przygotowawczego, w grze gdańszczan niewiele się zmieniło. Lechia nadal popełniała te same błędy, które sprawiały, że mecze Lechistów były często ciężkie do oglądania. Zakończenie ery Stokowca nad morzem nastąpiło jednak z powodu braku porozumienia w kwestii nowego kontraktu. Zarząd klubu zdecydował, że nie ma sensu trwać ze szkoleniowcem aż do ostatniej kolejki rozgrywek, więc najlepszym wyjściem będzie pożegnanie go już przed wrześniową przerwą reprezentacyjną. Następca obecnego trenera Zagłębia Lubin został ogłoszony już kilka dni potem. Został nim Tomasz Kaczmarek, który przez ostatnie lata pracował u boku Kosty Runjaicia w Pogoni Szczecin. Lechia zakusy po 37-latka robiła już kilka lat temu, ale wówczas nie udało się go zakontraktować.

Powiew świeżości

Kaczmarek do tej pory poprowadził Lechię w 15 meczach. Wygrał osiem, zremisował trzy i przegrał cztery. Na pierwszą porażkę czekał do 26 października, kiedy jego zespół w żenującym stylu odpadł z Pucharu Polski, ulegając trzecioligowemu Świtowi Nowy Dwór Mazowiecki. Druga porażka przyszła w spotkaniu ligowym przeciwko Pogoni. Lechia była jedynie tłem dla świetnie dysponowanej drużyny, w której do niedawna pracował obecny szkoleniowiec Biało-Zielonych. Pozostałe dwie przegrane zdarzyły się na koniec rundy, kiedy Biało-Zieloni nie byli w stanie zdobyć choćby punktu w meczach z Jagiellonią Białystok (1-2) i Wisłą Płock (0-1).

Kadencję Tomasza Kaczmarka powinniśmy rozpatrywać jednak pozytywnie. W pewnym momencie Lechia była jedną z najlepiej punktujących drużyn w Ekstraklasie, dorównując kroku Lechowi, który od trzeciej kolejki nieprzerwanie zajmuje fotel lidera. Gra zespołu się poprawiła, murowanie bramki nie jest już stałym elementem taktyki, a drużyna potrafi być dla rywala bezlitosna i szybko pozbawić go złudzeń o korzystnym wyniku. Przez długi czas stadion Lechii był dla podopiecznych Kaczmarka prawdziwą twierdzą, której nie byli w stanie zdobyć żadni przeciwnicy. Dopiero w ostatnim domowym meczu w 2021 roku gdańszczanie stracili punkty w spotkaniu z Jagiellonią.

Kibice Biało-Zielonych mogą sobie trochę pluć w brodę, że przed rundą wiosenną ich zespół ma do Kolejorza aż osiem punktów straty. W Gdańsku nikt nie ma parcia na mistrzostwo Polski, ale jesienią były chwile, gdy naprawdę trudno było nie brać Lechii pod uwagę, gdy wymieniano kandydatów do walki o złoty medal.

To w pewnym sensie może być gdański as z rękawa. W Lechii nikt głośno o mistrzostwie nie mówi. Nie ma presji na zrobienie historycznego wyniku. Miejsce na podium będzie teraz dla Biało-Zielonych bardzo dobrym rezultatem. Jeśli natomiast Tomasz Kaczmarek zdoła utrzymać formę swojego zespołu z przełomu września i października, piłkarze zminimalizują błędy do ścisłego minimum, a przypadkowe porażki będą co najwyżej wyjątkiem od zwycięskiej reguły, Lechiści mogą powalczyć nie tylko o jakikolwiek medal, ale również jego konkretny kolor.

Plusy

Gra godna mistrza

Do plusów rundy jesiennej śmiało możemy zaliczyć grę Lechii we wrześniu i październiku. Wówczas nie było drużyny potrafiącej postawić się Biało-Zielonym. Podopieczni Tomasza Kaczmarka potrafili zdominować w Gdańsku Legię czy gładko rozprawić się na wyjeździe z Górnikiem Łęczna. Drużyna z Polsat Plus Arena grała efektowną i co ważniejsze – efektywną piłkę, a w parze z atrakcyjnym stylem szły okazałe zdobycze punktowe. Jeśli taki stan będzie obecny również wiosną, Lechia z powodzeniem może zaatakować podium

Gdański renesans

Warto również podkreślić, że jesienią wielu zawodników, którzy do tej pory rozczarowywali, skoczyli z formą do góry i zaczęli być kluczowymi piłkarzami Lechii. Przez pewien czas podstawowym prawym obrońcą był Mateusz Żukowski. Wydawało się, że 20-latek w końcu znalazł odpowiednią dla siebie pozycję i za jakiś czas może ruszyć w ślady Karola Fili. Okres lepszej dyspozycji trwał niestety tylko przez dwa czy trzy miesiące. Pod koniec rozgrywek Żukowski popełniał koszmarne błędy, które kosztowały zespół kilka punktów, a sam piłkarz często zaczynał mecze na ławce rezerwowych. Innym graczem, który pod wodzą Tomasza Kaczmarka „odpalił” jest Maciej Gajos. Fenomenalna bramka w spotkaniu z Legią zdobyta bezpośrednio z rzutu wolnego była potwierdzeniem kapitalnej dyspozycji 30-latka. W tym sezonie na ligowych boiskach strzelił trzy gole i zanotował jedną asystę. Kibice Lechii liczą, że były zawodnik Lecha Poznań w rundzie wiosennej ponownie przypomni sobie występy z mistrzem Polski, Jagiellonią w Pucharze Polski czy Cracovią i zagra na podobnym poziomie.

Czas na młodzież!

Młodzi zwodnicy od jakiegoś czasu coraz śmielej pukają do drzwi pierwszej drużyny Lechii. Żaden piłkarz z tego grona nie odgrywał jesienią kluczowej roli w zespole, ale Tomasz Kaczmarek chętnie dawał im szansę i w praktycznie każdym meczu widzieliśmy na boisku przynajmniej kilku juniorów. Przez pewien czas etatowym młodzieżowcem był Mateusz Żukowski, ważną rolę pełnił również Kacper Sezonienko. Gdy w pełni sił był Jan Biegański, to właśnie on wybiegał w podstawowym składzie. Okazję do gry mieli także Jakub Kałuziński oraz Łukasz Zjawiński.

Minusy

Brak koncentracji

Objawiał się jesienią w rozmaitych przypadkach. Porażka 1-2 z trzecioligowcem? Proszę bardzo. Pozwalanie słabszemu przeciwnikowi na wyjście na prowadzenie? Wiadomo. Wypuszczenie z rąk dwubramkowego prowadzenia na stadionie Stali? Oczywiście że tak. Lechia mogłaby być w lepszym miejscu, gdyby jej piłkarze nie mieli momentów umysłowej zadyszki. Futbol to gra błędów i nie da się całkowicie ich wyeliminować, ale klub z Trójmiasta w rundzie jesienniej naprawdę wiele razy szkodził sobie na własne życzenie. Do wyżej wymienionych przewinień można dodać jeszcze nieodpowiedzialne faule, bezsensowne kartki czy całą gamę złych podań, zagrań, strzałów, dryblingów, pojedynków itd.

Krótka ławka

To kolejna bolączka Lechii, która jesienią dawała się we znaki. Kontuzje, zawieszenia czy po prostu absencje niektórych zawodników sprawiały, że niejednokrotnie tylko jeden lub maks dwóch piłkarzy rezerwowych mogło w realny sposób pomóc swoim kolegom biegającym po murawie. No bo trudno gonić wynik, wpuszczając z ławki Jakuba Kałuzińskiego albo Mykołę Musolitina. Można się łudzić, że pojawienie się na boisku Bassekou Diabate lub Kacpra Sezonienki, czyli nominalnych napastników, ruszy grę Lechii, ale na ten moment są to gracze, których nie wymienia się w pierwszej kolejności, gdy mówimy o „asach” z trenerskiego rękawa. Na razie dopiero wchodzą do seniorskiej piłki i nikt nie oczekuje, że z miejsca będą stanowić o sile zespołu.

Pozycja napastnika

Jak to w końcu z tym napastnikiem w Lechii jest? Niby Tomasz Kaczmarek ma do dyspozycji Flavio Paixao i Łukasza Zwolińskiego, czyli dwóch przyzwoitych snajperów jak na ligowe warunki. Szkoda tylko, że każdy z nich przeplata lepsze momenty z gorszymi i nie jest regularnym dostarczycielem goli. Po rundzie jesiennej najlepszym strzelcem zespołu jest Zwoliński, który zgromadził na swoim koncie siedem trafień. Jedną bramkę mniej zdobył Flavio, który znajduje się na drugim miejscu. Ktoś, kto ogląda mecze Lechii regularnie, dobrze wie, że obaj mogli zakończyć piłkarską jesień z lepszymi wynikami strzeleckimi. Kamyczek do ogródka wrzucamy szczególnie, o ironio, temu, który goli dla Biało-Zielonych strzelił w minionych tygodniach najwięcej. Zwoliński mógł przebić mityczną barierę dziesięciu bramek już przed nowym rokiem, ale liczba niewykorzystanych szans niebezpiecznie zbliża się do sytuacji, w których trafił do siatki. Jeśli na koniec sezonu okaże się, że 28-latek mógł mieć na koncie dwa razy więcej skalpów niż faktycznie ich zebrał, to kibice Lechii będą mocno pluli sobie w brodę. Wtórując samemu zainteresowanemu, rzecz jasna.

Zimowe zakupy

Nie ma mowy, żeby dział sportowy klubu wyjechał zimą na narty, jak co po niektórzy ważni ludzie w tym kraju, i kompletnie odciął się od swojej pracy. Lechii potrzebne są wzmocnienia, bo bez nich o czołowe lokaty w Ekstraklasie może być trudno. Bez zbędnego owijania w bawełnę, drużynie potrzebni są:

  • prawy obrońca

Tę pozycję nawet pogrubiliśmy, bo ona jest w tym momencie najważniejsza. Na prawej stronie obrony mogą grać Mateusz Żukowski i Bartosz Kopacz. Jednak to, że mogą tam grać, absolutnie nie znaczy, że powinni. Pierwszy, moim zdaniem, nadal powinien ogrywać się na prawej stronie defensywy, bo w pierwszych meczach tego sezonu bardzo dobrze się pokazywał jako obrońca i w przyszłości może dać zespołowi wiele dobrego. W listopadzie dopadła go jednak obniżka formy, która skutkowała nawet przesunięciem go na ławkę rezerwowych i powierzeniu prawej strony Kopaczowi. Ten jednak jest nominalny stoperem, i w dłuższej perspektywie lepiej sprawdzi się właśnie na środku defensywy. 29-latek nie jest ani zwrotny, ani zwinny, i choć bardzo się stara (mecz z Rakowem rozegrał naprawdę kapitalny), to regularne wystawianie go w tym sektorze boiska może mu prędzej czy później zaszkodzić. A dla Żukowskiego przyda się konkurent, z którym co tydzień będzie rywalizował o pierwszy skład.

  • napastnik

Na Zwolińskiego i Flavio również dobrze wpłynie zdrowa, sportowa rywalizacja. Lechii przydałby się (w końcu) bramkostrzelny napastnik, który zagwarantuje drużynie kilkanaście trafień. Pozyskanie takiego piłkarza z pewnością nie jest łatwe, ale przykład Ilkaya Durmusa pokazuje, że jakościowi gracze „czają się” nawet w nieoczywistych ligach i z miejsca potrafią wkomponować się w warunki Ekstraklasy.

  • skrzydłowy

Na tę chwilę trener Kaczmarek dysponuje tak naprawdę dwoma nominalnymi skrzydłowymi. Są to Ilkay Durmus oraz Joseph Ceesay. Z braku laku na tej pozycji mogą występować również Conrado, Żukowski czy Terrazzino. Omrana Haydarego nie bierzemy pod uwagę, ponieważ lada chwila może zostać piłkarzem Warty Poznań, a Witan Sulaeman, który niby też jest skrzydłowym, na razie jest jedną wielką niewiadomą i ani razu nie pojawił się w kadrze meczowej. Zawodnik pokroju Durmusa byłby wspaniałą alternatywą dla Turka i Szweda.

Co ludzie powiedzą?

Jak jesień oceniają ludzie, którzy o Lechii piszą codziennie? Postanowiliśmy zapytać kilka osób związanych z gdańską drużyną o to, jak one widzą minioną rundę, i jak zapatrują się na wiosnę.

Pytania:

Jak ocenia pan/i rundę jesienną Lechii w skali od 1 do 10? Dlaczego taka nota?

Tomasz Galiński, redaktor Lechia.net: Ocena? 6. Ja nie oczekiwałem cudów biorąc pod uwagę ten skład personalny. Mimo wszystko wynik jest nawet powyżej oczekiwań.

Karolina Jaskulska, redaktorka Lechia.net: Myślę, że Biało-Zieloni zasłużyli tak na 7,5-8. Gdyby nie słaba końcówka pewnie nota byłaby wyższa – tak jak pozycja w tabeli. W tej rundzie były fale: najpierw do zwolnienia Stokowca bywało różnie, potem kiedy zespół przejął Tomasz Kaczmarek było naprawdę bardzo dobrze – Lechia nie przegrywała i pięła się w górę tabeli. Później od meczu w Mielcu coś się zacięło i słabsza końcówka sprawiła, ze mamy obecnie 5 pozycje. Stąd właśnie taka nota.

Tomasz Hatta, redaktor iGol.pl: Myślę, że spokojnie można tę rundę ocenić na 7. Nikt przed sezonem nie spodziewał się takiej pozycji w tabeli i miejsca tuż za podium. Do tego trzecią pozycję straciliśmy w ostatniej kolejce, rzecz jasna na własne życzenie. Zabrakło sił na końcu, to prawda, aczkolwiek zmiana trenera wyszła na plus i radości sporo Lechia nam przyniosła

Kto był pana/i zdaniem najlepszym zawodnikiem Lechii w rundzie jesiennej?

TG: Trudna kwestia. Na początku pozytywnie zaskoczył mnie Maciej Gajos, ale gdy wrócił po urazie, to już nie był to ten sam poziom. Chyba w przekroju całej rundy najlepsze wrażenie zrobił Ilkay Durmus.

KJ: Bezdyskusyjnie Ilkay Durmus. Najwięcej minut na boisku, najwięcej jakości wniesionej w ofensywie. Śmiem twierdzić, że jeden z lepszych zawodników w całej lidze.

TH: Najlepszy zdecydowanie był Ilkay Durmus. Masa przebłysków, ładne gole i wiele kluczowych podań. Szkoda, że nie ma więcej asyst, bo piłkę w punkt dograć potrafi. Zasłużył Turek na wyróżnienie.

Kto był pana/i zdaniem najgorszym zawodnikiem Lechii w rundzie jesiennej?

TG: Ponownie trudna kwestia. Wiadomo, że najprościej wskazać Mateusza Żukowskiego, ale on zawalił tylko kilka meczów. Ja bym poszedł szerzej – w przekroju całej rundy zawiódł mnie Omran Haydary. Od momentu, gdy przyszedł do Lechii nie dał temu zespołowi praktycznie nic.

KJ: Ciężko stwierdzić kto prezentował się najgorzej – każdy z zawodników miał swoje lepsze i gorsze momenty. Na pewno ci co nie łapali się do kadry byli dalecy od formy. Jednak z tych co łapali minity ciężko powiedzieć kto był najgorszy.

TH: Wielu zawodników miało gorsze momenty, ale chyba najbardziej w pamięć zapadł Łukasz Zwoliński. Strzelenie siedmiu goli oczywiście jest na jego korzyść, ale końcówka rundy bardzo mizerna. Właśnie wtedy namnażały się rażące błędy i podejmowanie dziwnych decyzji. Oby to poprawił wiosną i dalej strzelał.

Które pozycje muszą zostać wzmocnione w zimowym okienku transferowym?

TG: Chyba nie odkryję Ameryki, jeśli powiem, że prawa obrona. Rozejrzałbym się też za skrzydłowym. W przypadku kontuzji Ilkaya Durmusa pojawia się problem.

KJ: Wydaje mi się, że przyda się wzmocnienie prawej obrony. Po odejściu Karola Fili mamy tylko Mateusza Żukowskiego, dla którego nie jest to nominalna pozycja. Myśle, że wzmocnień należy szukać tam. Przydałby się też pewnie jakiś skrzydłowy, który uzupełniłby lukę. Kiedy wypada Ceesay czy Conrado to z jednej strony nie ma kim grać.

TH: Musimy wzmocnić prawą obronę. Poza tym dodałbym kogoś do rywalizacji na skrzydło, bo Haydary pewnie na wylocie, a Sezonienko nadal musi się wiele nauczyć. Trzecia pozycja to napastnik. To by dało więcej opcji do grania dwójką na szpicy, co bardzo lubi trener Kaczmarek.

Jak ocenia pan/i pracę Tomasza Kaczmarka w rundzie jesiennej w skali od 1 do 10?

TG: 7. Pozytywnie wpłynął na zespół. Nie spodziewałem się aż tak dobrego startu. Chociaż te dwa ostatnie mecze z Jagiellonią i Wisłą trochę mnie niepokoją.

KJ: Kaczmarek miał świetny start, teraz słabsza końcówka. Mimo to uważam, że zmiana trenera była zmianą pozytywną. Dlatego trenerowi za rundę wystawiłabym siódemkę. Jest wiele do poprawy, a on wciąż się uczy. Mimo to z optymizmem spoglądam na najbliższe tygodnie

TH: Ocena trenera sądzę, że mocne 8. Coś fajnego wniósł, do tego widać, że ma swój pomysł na grę, który się podoba zawodnikom.

Co podobało się panu/i w pracy szkoleniowca, a gdzie widzi pan/i deficyty?

TG: Fajny był ten powiew świeżości, odbudowanie poszczególnych piłkarzy, tchnięcie ducha w zespół. Nie podobało mi się zlekceważenie Pucharu Polski. To był zdecydowanie najgorszy moment w tej rundzie. Najkrótsza droga do pucharów, w dodatku możliwość rozegrania większej liczby meczów.

KJ: Podoba mi się szczerość trenera. Nie boi przyznać się do błędów, potrafi wyciągać wnioski. Rozbudził zespół co szczególnie było widać we wrześniu-październiku. Wpaja grę ofensywną. To na plus. A deficyty? Na pewno są rezerwy w decyzjach kadrowych. Ale trener wciąż się uczy i wierzę, że przyszłość będzie lepsza.

TH: Podoba mi się to, że mówi wprost o tym co nie wychodzi, nawet na gorąco po meczu. Trochę mógłby szybciej reagować na złą dyspozycję niektórych zawodników, co było bardzo widoczne w końcówce rundy.

O co pana/i zdaniem Lechia może walczyć w tym sezonie, i dlaczego?

TG: Wydaje mi się, że samo miejsce w górnej połowie tabeli będzie sukcesem. O mistrzostwie nie ma co mówić, raczej nie spodziewałbym się też walki o puchary. Ciekaw jestem, jak trener Kaczmarek przygotuje drużynę do rundy wiosennej pod kątem motorycznym. Wtedy nastąpi prawdziwa weryfikacja.

KJ: Serce mówi: Lechia będzie grała do końca o Mistrza Polski. Rozum mówi. że jak będzie TOP3 to będzie super. Ta drużyna jest wciąż w budowie, wiec ciężko realnie stwierdzić o co gramy. Po prostu chciałabym abyśmy jak najdłużej byli w grze o najwyższe laury ligowe.

TH: Spokojnie możemy się utrzymać w TOP 5 ligi i może faktycznie powalczyć o podium. Bo i dlaczego nie? Skoro jesienią mogliśmy i na własne życzenie z niego spadliśmy, to po okresie przygotowawczym są szanse na to będą.

Jakie były mocne strony zespołu w rundzie jesiennej?

TG: Nie było jednego mocnego punktu. Siły rozkładały się na cały zespół. Raz błysnął jeden zawodnik, raz drugi, chyba rzadko kiedy zdarzały się tzw. serie. Mocny był Gajos, dobrą rundę miał Flavio Paixao, momenty miewał Conrado i Marco Terrazzino. Czekam na większą stabilizację formy na wiosnę.

KJ: Mocna strona to na pewno ofensywa. Świetny Durmus, fajne liczby Flavio i ładna gra dla oka.

TH: Na pewno skuteczność. Pod tym względem jesteśmy w czołówce ligi i zawsze pozytywnie to należy oceniać, jeśli dodatkowo pozwala to zajmować wysoką pozycję.

Jakie były słabe strony zespołu w rundzie jesiennej?

TG: Słabą stroną była prawa strona obrony w końcówce rundy i jedno ze skrzydeł. Bo o ile Ilkay Durmus grał w miarę równo, o tyle po drugiej stronie było raczej przeciętnie. Środek pomocy też nie zawsze dawał radę. No i nie można zapomnieć o paru kosztownych pomyłkach Dusana Kuciaka.

KJ: Do poprawy obrona. Wiele głupich błędów defensywy i Dusana sprawiły, że parę punktów nam uciekło. To na pewno jest coś nad czym trzeba popracować. No i koncentracja. Czasami biało-zieloni głupio tracili kontrolę nad spotkaniem.

TH: Brak koncentracji, która powodowała wielokrotnie tracenie gola na 0:1. Wiele razy niszczyło to plany na mecz i trzeba było odrabiać wynik, a z tym bywało różnie.

Kto był najlepszym młodzieżowcem?

TG: Wybór trudny. Liczyłem na Jana Biegańskiego, a on praktycznie nie dostawał szans. Żukowski parę razy błysnął, ale drugie tyle zawalił. Kacper Sezonienko też miał niezłe wejście do drużyny, ale końcówka rundy była już kiepska w jego wykonaniu. A o pozostałych lepiej nie wspominać.

KJ: Każdy młodzieżowiec miał swoje dobre momenty. Bramki Żukowskiego i Sezonienki, dobre mecze Makowskiego czy Kaluzinskiego. Ciężko wybrać tego najlepszego. Najwięcej minut łapał Zukowski więc może minimalny plusik postawiłabym przy jego nazwisku.

TH: No nie ma tu wielkiego wyboru, ale jednak Mateusz Żukowski z tych co grali zostawił po sobie najwięcej. Ale to też z lekkim dystansem, bo swoje za uszami ma. Nikt jednak nie dał tyle, by być oceniany lepiej. Szkoda, że mało szans dostał Biegański i Kałuziński.

Plan na wiosnę

Lechia może namieszać w czubie tabeli i zakończyć ligowe zmagania na jednym z pierwszych trzech miejsc, ale sensacji nie będzie, gdy na koniec sezonu gdańszczanie uplasują się na pozycji piątej czy szóstej. Wszystko jest w nogach piłkarzy i głowie trenera Kaczmarka. Młody szkoleniowiec Biało-Zielonych ma okazję zapisać się w historii klubu złotymi zgłoskami. Medal jest możliwy. Rywale z Poznania, Szczecina i Częstochowa nie zamierzają odpuszczać. Czy Lechia zostanie czwartym do brydża podium? To będzie interesująca wiosna w Gdańsku!

Kuba Kowalikowski
Kliknij w zdjęcie, żeby odwiedzić profil autora na Twitterze!

POLECANE

tagi