Od remisu na starcie rozgrywek do zwycięstwa na zakończenie roku. Beniaminek z Łęcznej miał w tym sezonie walczyć o utrzymanie w Ekstraklasie. Na półmetku Górnik zajmuje 15. miejsce z dorobkiem 18 punktów. Wiosną z pewnością musi wiele poprawić, jeśli chce osiągnąć swój cel.
Trudne początki
W sezonie 2020/21 piłkarze Górnika zajęli 6. miejsce w I lidze, które dawało prawo gry w barażach o awans do Ekstraklasy. Zwycięstwa w Tychach nad GKS-em oraz w Łodzi nad ŁKS-em oznaczały powrót na najwyższy poziom rozgrywkowy w Polsce po czterech latach przerwy. Początek obecnego sezonu dla klubu z Lubelszczyzny zdecydowanie do udanych nie należał. Zaczęło się od remisu z Cracovią na własnym stadionie, potem były porażki z Zagłębiem Lubin na wyjeździe oraz Wartą Poznań u siebie. A później powtórka z rozrywki, czyli remis (ze Śląskiem we Wrocławiu) i dwie porażki (domowa z Wisłą Kraków i wyjazdowa ze Stalą Mielec). Po sześciu kolejkach ekipa z Łęcznej zajmowała ostatnie miejsce w tabeli z dorobkiem ledwie dwóch punktów, mając tylko trzy zdobyte bramki i aż 13 straconych. Przełamanie nastąpiło dopiero w następnym meczu z płocką Wisłą, chociaż do 53. minuty nic tego nie zapowiadało. Znów trzeba było gonić wynik, ale tym razem z 0-2 udało się wyciągnąć 3-2 po dwóch trafieniach Bartosza Śpiączki i premierowym golu strzelonym w doliczonym czasie gry przez młodzieżowca Marcela Wędrychowskiego. To mógł być punkt zwrotny dla ekipy Kamila Kieresia. Ale niestety…
… od zwycięstwa do zwycięstwa droga jest kręta
Po pierwszym zwycięstwie w sezonie przyszły kolejne trzy porażki z rzędu. Do końca listopada podopiecznym Kamila Kieresia nie udało wygrać się ani razu. Ponieśli kolejne dwie porażki i zanotowali cztery remisy. Widmo spadku zaglądało w oczy piłkarzy Górnika z każdym meczem coraz bardziej. Nie było widać światełka w tunelu. W grudniu niespodziewanie klub z Lubelszczyzny wygrał wszystkie trzy spotkania z wyżej notowanymi przeciwnikami – kolejno z Jagiellonią 2-1, Cracovią 2-0 oraz Zagłębiem 2-1. To oznaczało opuszczenie strefy spadkowej i niewielki, bo niewielki, ale jednak powód do optymizmu na zakończenie roku. Z perspektywy klubu z Łęcznej można nawet rzec, iż szkoda, że na następny mecz trzeba będzie poczekać do początku lutego. Z drugiej strony, może było to apogeum formy tego zespołu i znów zaczęłaby się seria porażek i remisów…
Bohaterów dwóch – Bartosz Śpiączka i Maciej Gostomski
Mimo niezbyt udanej rundy, wyróżnić należy dwóch piłkarzy Zielono-Czarnych. Pierwszym z nich jest doświadczony napastnik Bartosz Śpiączka, strzelec dziewięciu goli z 19 bramek, jakie ogółem zdobył cały zespół. Więcej trafień – o jedno- w tym sezonie mają tylko Mikael Ishak z Lecha i Ivi Lopez z Rakowa. Pochwalić należy dużą skuteczność tego piłkarza. Oddał on co prawda zaledwie 16 celnych strzałów na bramkę, ale oznacza to, że ponad połowa strzałów w światło bramki trafiła finalnie do siatki. Jego wkład w grę zespołu jest nieoceniony. To on swoimi bramkami w przywoływanym już spotkaniu z Wisłą Płock dał sygnał do ataku kolegom. Od niego zaczęło się strzelanie goli dla Górnika w tym sezonie i to on zdobył ostatnią bramkę w 2021 roku. To jego trafienie w meczu z Piastem pozwoliło urwać jeden punkt piłkarzom z Gliwic. Jego dwa trafienia zapewniły wygraną w 18. kolejce z Cracovią. Kibice Dumy Lubelszczyzny na pewno liczą, że ich napastnik wiosną będzie równie skuteczny.
Drugim bohaterem rundy bez wątpienia jest Maciej Gostomski. Górnik ma najwięcej straconych bramek w tym sezonie (tyle samo co Zagłębie), więc wydawać by się mogło, że na głowę bramkarza powinny posypać się gromy za jego postawę. Nic z tych rzeczy. Były piłkarz m.in. Lecha tylko trzy razy zachował czyste konto w obecnych rozgrywkach. Ma jednak aż 74 obronione strzały. Więcej ma tylko Dominik Hładun z Zagłębia. Wielokrotnie ratował zespół przed stratą gola. Aż strach pomyśleć, ile punktów po jesieni mieliby Zielono-Czarni, gdyby nie Śpiączka i Gostomski.
Minusów całkiem sporo
36 straconych goli, najwięcej w całej lidze ex aequo z Zagłębiem, tylko trzy spotkania bez straty bramki. Siedem meczów, w których rywale strzelali co najmniej trzy gole. Obrona Górnika zdecydowanie do najszczelniejszych nie należy. Może w takim razie można ten zespół pochwalić za grę w ofensywie? Niestety nie. Mniej trafień na koncie w tym sezonie ma tylko Warta Poznań. Ciężar strzelania goli spoczywa głównie na barkach Śpiączki, pozostałe dziesięć bramek rozdysponowało pomiędzy siebie pięciu piłkarzy Górnika (jedno trafienie to samobój Frydrycha z Wisły Kraków). Wsparcie Damiana Gąski, autora trzech bramek i trzech asyst, to trochę za mało. Dodatkowo należy zauważyć, że średnia liczba strzałów na mecz piłkarzy Kieresia jest prawie najniższa w lidze (mniejszą ma tylko Stal Mielec, ale oni zdobyli 26 bramek i zajmują 8. miejsce w tabeli). Podobnie jest ze średnią liczbą celnych strzałów na mecz, która jest wyższa jedynie od Warty Poznań. Wiemy, że czasem jeden strzał w światło bramki wystarczy, aby wygrać mecz. Niemniej, przed rundą wiosenną trzeba popracować nad stwarzaniem większej liczby sytuacji i nad ich wykorzystaniem.
Ocena transferów
W Łęcznej najwięcej spodziewano się po Januszu Golu, wracającym do Polski po rocznym pobycie w Rumunii. Początek sezonu w wykonaniu doświadczonego piłkarza był słaby. Kiepskie były zwłaszcza mecze z Zagłębiem (2. kolejka), Wartą (3. kolejka) i Lechią (9. kolejka). Później jednak z każdym spotkaniem grał coraz lepiej, stając się liderem środka pola. Dobrze prezentował się w destrukcji, starał się także grać do przodu. Zdobył także ważną bramkę w meczu z Lechem. Doświadczenie tego piłkarza na pewno przyda się wiosną w walce o utrzymanie.
Do zespołu dołączyli także doświadczeni Bartosz Rymaniak, Szymon Drewniak i Daniel Dziwniel. Pierwszy z nich grał bardzo nierówno. Po kilku spotkaniach z rzędu w wyjściowym składzie lądował na następne kilka spotkań na ławce lub trybunach. W trzech ostatnich (zwycięskich) spotkaniach pełnił rolę jednego z trójki stoperów i wydaje się, że pod koniec rundy jego forma poszła w górę. W przeciwieństwie do Drewniaka, który w pierwszej części półrocza notował więcej minut na boisku niż w drugiej. Później stał się zawodnikiem, który częściej wchodził z ławki. Po przepracowaniu okresu przygotowawczego być może wróci do lepszej dyspozycji. Najsłabiej z wymienionych piłkarzy wypadł Dziwniel, który zanotował ledwie osiem spotkań w lidze. Trzeba przyznać, że nie pomogło mu przejście zespołu na grę trójką obrońców.
Pochwalić należy także Damiana Gąskę, który oprócz Bartosza Śpiączki, daje najwięcej w ofensywie. Zanotował trzy bramki i trzy asysty, znakomicie wkomponowując się w zespół Kieresia. Coraz ważniejszymi ogniwami zespołu stają się również obcokrajowcy Alex Serrano oraz Jason Lokilo. Obaj zimą przepracują dopiero pierwszy okres przygotowawczy od momentu przyjścia do Łęcznej. Wiosną powinni dawać zespołowi jeszcze więcej niż dotychczas.
O trenerze słów klika
II liga, I liga, Ekstraklasa. Kamil Kiereś pracuje w Łęcznej trzeci sezon, w każdym kolejnym prowadząc zespół w wyższej klasie rozgrywkowej. Po fatalnym początku obecnego sezonu w niejednym klubie nastąpiłaby pewnie zmiana szkoleniowca. Ale nie w Górniku. Dyrektor sportowy Veljko Nikitović cały czas podkreśla, że ma zaufanie do trenera i wierzy w to, że klub utrzyma się w Ekstraklasie. A Kiereś ten kredyt zaufania spłaca. Przez całą rundę próbował różnych rozwiązań, które przyniosłyby punkty łęcznianom. I w końcu znalazł. Przejście na grę trójką obrońców okazało się strzałem w dziesiątkę i pozwoliło na odniesienie trzech zwycięstw na koniec rundy i patrzenie z optymizmem na wiosnę. W nagrodę szkoleniowiec ekipy z Lubelszczyzny został nominowany w grudniu do nagrody trenera miesiąca.
Prognoza na wiosnę
Klub zapowiedział już, że z zespołem pożegnać mają się Paweł Wojciechowski, Maciej Orłowski oraz Aleksander Jagiełlo, których wkład w grę łęcznian był marginalny. Kto dołączy do zespołu? Na pewno nie można mówić o planowaniu rewolucji kadrowej, klub chciałby natomiast dokonać 2-3 wzmocnień, aby realnie liczyć się w walce o utrzymanie. I taki jest cel zespołu na wiosnę. Czy to się uda? Końcówka rundy wlała nadzieję w serca kibiców. Dziewięć punktów zdobytych w grudniu podniosło morale zespołu. Jeśli gra będzie wyglądała tak, jak w tych ostatnich spotkaniach, to pozostanie w Ekstraklasie powinno być osiągalne.
Patrycja Rychlewicz