Wraz z nowym miesiącem kilku polskich reprezentantów wyróżniło się na arenie europejskiej. Jedni początek lutego mogą uznać za bardzo udany, inni zaś będą chcieli o swoim występie jak najszybciej zapomnieć. W rolach głównych młodzi zawodnicy – błyszczący w ataku, lecz także utykający w obronie. Oto lista polskich piłkarzy, o których w ostatnim czasie zrobiło się głośniej.
„Ciastko” Kozłowskiego przyćmiło remis jego drużyny
Kacper Kozłowski wciąż regularnie gra dla holenderskiego Vitesse Arnhem. Niespełna 20-letni pomocnik nadal notuje występy, również w pełnym wymiarze czasu, gdzie zdobywa solidne noty, a od czasu do czasu dorzuci coś ekstra w postaci gola bądź asysty. Jeżeli chodzi o ten drugi aspekt, to ostatnio ewidentnie ma smykałkę na kluczowe podania, które jego koledzy z drużyny zamieniają na zdobyte bramki. Przedsmak swoich umiejętności zafundował w wygranym meczu z Heerenveen, asystował wówczas przy golu na 2:1, obsłużył chorwackiego pomocnika Gabriela Vidovicia. Na danie główne trzeba było jednak poczekać do spotkania przeciwko FC Emmen. Wynik starcia nie rozpieścił piłkarzy Vitesse, bo ostatecznie zremisowali 2:2 przeciwko drużynie, która obecnie stara się uchronić przed spadkiem do niższej ligi. Tak czy owak, asysta Kozłowskiego otworzyła wynik meczu – nie byle jaka, to podanie to istny majstersztyk.
Kacper Kozłowski (Vitesse – FC Emmen 2:2) – nota 7,7/10 według Sofascore
Mateusz Musiałowski błyszczy w juniorach Liverpoolu
Co jakiś czas na usta kibiców i ekspertów wraca nazwisko 19-letniego pomocnika. Musiałowski od kilku lat jest uznawany za jeden z największych polskich piłkarskich talentów, ale jednak wciąż gra tylko w juniorskiej drużynie Liverpoolu U-19. Wszyscy oczekują na jego następny ruch w karierze, który mógłby pomóc mu na dobre rozwinąć skrzydła. Kilka dni temu Musiałowski dał prawdziwy popis umiejętności. W przegranym 2:3 meczu przeciwko Hercie Berlin U-21 w pojedynkę ustrzelił bramkę rywala – dosłownie w pojedynkę. Zebrał piłkę na własnej połowie i odbył rajd przez całe boisko, po czym pewnym strzałem posłał piłkę pod poprzeczkę. Akcja palce lizać, w której nieco boiskowej fantazji dało niespodziewanie godny uwagi efekt.
Mateusz Musiałowski (Liverpool U-19 – Hertha Berlin U-21 2:3) – rajd w stylu Messiego osłodził młodemu Polakowi porażkę
Jak strzelać, to najlepszym – Kamiński trafił do siatki Bayernu
Pierwszy gol w Bundeslidze i od razu przeciwko liderowi? Jakub Kamiński z przytupem zaczął swoje strzelanie w Bundeslidze i miejmy nadzieję, że od tej pory częściej będzie trafiał do siatki rywali. Aktualnie na koncie ma dwa gole, po jednym w lidze oraz Pucharze Niemiec, do tego zanotował dwie asysty przeciwko Stuttgartowi i Mainz. W meczu z absolutnymi dominatorami Bundesligi pokonał nowego bramkarza Bawarczyków Yanna Sommera, sprowadzonego ze względu na kontuzję Manuela Neuera. Jego gol nie przesądził o wyniku meczu na korzyść Wolfsburga, ostatecznie Bayern wygrał spotkanie 4:2, ale cieszy skuteczność byłego zawodnika Lecha Poznań. Szczególnie, że po wejściu z ławki był na boisku jednym z lepszych piłkarzy swojego zespołu.
Jakub Kamiński (Wolfsburg – Bayern Monachium 2:4) – nota 7,9/10 według Sofascore
Piątkowski ratuje honor polskich defensorów
Podczas zimowego okienka transferowego Kamil Piątkowski przeniósł się z austriackiego Salzburga do belgijskiego KAA Gent. W Austrii nie ominęły go problemy zdrowotne, przez co trudno było mu ponownie znaleźć miejsce w składzie. Do Belgii udał się na półroczne wypożyczenie. W drużynie zadebiutował pod koniec stycznia przeciwko Charleroi, następnie zagrał jeszcze w spotkaniach z St. Truiden i Cercle Brugge. Można jednak śmiało stwierdzić, że odżył w ostatnim przegranym meczu z Genk. Chociaż pomimo lepszych statystyk jego zespół uległ rywalom 2:3, tak zdecydowanie na pochwałę zasługuję występ młodego polskiego obrońcy. Pewny w defensywie, nie opuścił boiska aż do ostatniego gwizdka sędziego, unikał błędów i czyścił to, co dało się wyczyścić. W nagrodę został wybrany przez kibiców klubu piłkarzem meczu.
Kamil Piątkowski (KAA Gent – Genk 2:3) – nota 7,9/10 według Sofascore
Karbownik i Reca sprokurowali rzuty karne
Gorsze występy zanotowali Michał Karbownik i Arkadiusz Reca. Kolejno boczny obrońca i wahadłowy popełnili dość proste błędy w defensywie, po których sędziowie w obu spotkaniach wskazali palcem na wapno. Karbownik, na co dzień grający dla Fortuny Düsseldorf w 2. Bundeslidze, trafił z nieba do piekła w meczu przeciwko SC Padeborn. Przy rezultacie korzystnym dla gospodarzy został sfaulowany w polu karnym, dzięki czemu jego zespół doprowadził po jedenastce do remisu. Polak chyba postanowił się nieco zrewanżować, bo po jego kopnięciu w rywala pod swoją bramką sędzia postanowił przyznać Padebornowi rzut karny. Wówczas gospodarze podwyższyli wynik spotkania na 3:1, a później dorzucili jeszcze jednego gola. Arkadiusz Reca zaś niefortunnie zagrał ręką we własnym polu karnym w meczu przeciwko Napoli. Bartłomiej Drągowski nie zdołał obronić strzału rewelacyjnego w tym sezonie Khvichy Kvaratskheliego – Gruzin pewnym strzałem pokonał bramkarza Spezii, a zagranie Recy otworzyło wynik spotkania, w którym padły jeszcze dwie bramki dla Napoli. Ponadto polski wahadłowy zwieńczył swój występ z żółtą kartką na koncie.
Michał Karbownik (SC Padeborn – Fortuna Düsseldorf 4:1) – nota 6,1/10 według Sofascore
Arkadiusz Reca (Spezia – Napoli 0:3) – nota 6,4/10 według Sofascore
Mikołaj Grabowski