Po Krakowsku: Sprawdzian charakteru — czy Wisła rzeczywiście zasługuje na Ekstraklasę?

2022.02.21 Krakow
Pilka nozna, PKO BP Ekstraklasa, sezon 2021/2022
Wisla Krakow - Gornik Leczna
N/z pilkarze po meczu, Joseph Colley, Dor Hugi
Foto Krzysztof Porebski / PressFocus

2022.02.21 Krakow
Football, Polish top league - first level, 2021/22 season
Wisla Krakow - Gornik Leczna
pilkarze po meczu, Joseph Colley, Dor Hugi
Credit: Krzysztof Porebski / PressFocus

Nie ma sensu się powtarzać, jak wygląda tabela, jak gra Wisła i tak w kółko. To wie każdy, kto ogląda mecze Wisły lub jakieś magazyny ligowe. Nieważne co za tą drużyną, nieważne jak źle było, jak fatalnie grali, jaki piach prezentowali. Istotne jest to co przed nimi. Zapewne brzmi to co najmniej dziwnie w porównaniu do ostatnich moich tekstów, kiedy zżymałem się nad piłkarzami Białej Gwiazdy i ich wyczynami. Jednak prawda jest taka, że nie wszystko stracone. 

Jest takie powiedzenie trenera Kazimierza Górskiego, że: „dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe”. Szczerze, bardzo nie lubię mądrości trenera tysiąclecia, gdyż uważam je za miałkie i nic niewnoszące. Jednak w tej konkretnej sytuacji, nabierają jakiejś magicznej wartości. 

Z jednej strony tej realistycznej i wyzbytej jakichkolwiek emocji, to Wisła nie ma za dużo argumentów czysto sportowych, aby marzyć o utrzymaniu. Ile razy można urywać się ze stryczka? Ile razy można grać niesamowicie i odwracać losy? Limit kiedyś musi się wyczerpać, a bilans zysków i strat musi się wyzerować. Dla wielu kibiców i obserwatorów naszej ligi Wisła to klub nic nieznaczący. Ja się z tym zgadzam.

Gadki o wielkości klubu i historii to można sobie przywoływać w muzeum Wisły. Piłkarze są słabi, terminarz jest trudny, sytuacja nie wygląda najlepiej. Jednakże z drugiej strony — ile razy Wisła była skreślana, skazywana na degradację czy nawet całkowity upadek? Nie jest to oczywiście żaden merytoryczny argument, ale jedynie punkt wyjścia do dalszych rozważań. 

Pod batutą trenera Jerzego Brzęczka Wisła wygląda zdecydowanie lepiej. Tabela tego nie pokazuje, ale nie można skupiać się wyłącznie na niej. Jej rola jest istotna tylko po ostatniej kolejce sezonu, natomiast w czasie jego trwania jest kompletnie bez znaczenia. Biała Gwiazda jest oczywiście najgorszą drużyną tej rundy. Jedyną bez zwycięstwa, która ma najmniej strzelonych bramek, najwięcej straconych i w ogóle najgorszy bilans bramkowy. Tylko siąść i płakać. Jednakże tak nie jest. Wiara wciąż się tli i są powody, aby jej nie gasić. 

Ekipa Brzęczka miała za sobą bardzo trudny terminarz — wyjazd do Gdańska, domowy mecz z Lechem i wyjazd do Szczecina. Dwa punkty zdobyte w takich okolicznościach byłyby brane w ciemno przez kibiców. Wszyscy wiemy, jak potoczyło się starcie z Lechem i w jakich okolicznościach Wisła nie zdobyła kompletu punktów. De facto tylko w starciu z Pogonią Biała Gwiazda zebrała bęcki, na które zasłużyła.

Teraz czas na pozornie łatwiejsze mecze: z Piastem, Górnikiem, Śląskiem. Z drużynami z Górnego Śląska Wisła zmierzy się przed własną publicznością, więc komplet punktów jest obowiązkowy. Jeśli nie uda się wygrać tych dwóch spotkaniach, nieboszczyka będzie można wkładać do trumny, a wieko ryglować. 

Wizualnie Wisła prezentuje się znacznie lepiej, brakuje zimnej krwi pod bramką przeciwnika, czyli w mojej opinii najważniejszej składowej. Trener Brzęczek obudził w zespole wolę walki, podbudował morale. Do tego trzeba dołożyć tylko skuteczność i odrobinę szczęścia. 

Wisła wszystko ma w swoich rękach. Wygranie większości spotkań pozwoli na kolejną ucieczkę przed plutonem egzekucyjnym. Jednak jak wierzyć w pięć zwycięstw w ostatnich ośmiu meczach, skoro drużyna wygrała sześć starć na przestrzeni 26 kolejek w tym sezonie? Może być trudno, ale historia nie ma tu najmniejszego znaczenia. Jedynie przyszłość osądzi. 

O Wiśle mówi się, że jest „drużyną z charakterem”. Ta teza została udowodniona wielokrotnie, kiedy to piłkarze i cały klub wychodzili obronną ręką z niejednego zagrożenia i nie mówię tylko o tych sportowych. Obecna sytuacja jest chyba najpoważniejszym egzaminem dla zespołu. Dla klubu jako podmiotu i dla społeczności fanów. Teraz jest czas na patetyczne gesty i heroiczne czyny, zarówno na murawie, jak i poza nią.

Jakub Skorupka

POLECANE

tagi