Po Krakowsku #22: Wisła z dumą idzie na szafot, Cracovia niszczy marzenia

Po Krakowsku

Krakowskie drużyny w tej kolejce wystąpiły na dwóch biegunach. Cracovia z ambicją, walką, charakterem, być może zmotywowana finansowo przez Lecha, wyszarpała punkt w spotkaniu z Rakowem, podkładając mu nogę w walce o tytuł mistrza Polski. “Biała Gwiazda” natomiast wyglądała, jakby pogodziła się ze spadkiem z Ekstraklasy. W sobotnim spotkaniu zaprezentowała futbol na “nie mam zdania, dajcie nam święty spokój”. Warto jeszcze jednym zdaniem wspomnieć o derbach Krakowa, które były lepsze niż te listopadowe. Nikt nie wygrał, jednak poziom w pierwszej połowie był zadowalający, szczególnie, jeśli chodzi o grę “Pasów”, które miały kilka znakomitych okazji do strzelenia gola. Wisła się odgryzała, ale bezzębnie. 

Cracovia jako niszczycielka marzeń

Tegoroczny wyścig o mistrzostwo kraju jest pasjonujący. Emocje wychodzą ponad wszelkie znane miary. Lech i Raków to dwie niemal równorzędne ekipy, które rywalizują o ten zacny tytuł. Miniona niedziela, jak już wiemy, mogła mieć fundamentalne znaczenie dla dalszych losów tej historii. O godzinie 15, w Częstochowie, Raków podejmował Cracovię, a dwie i pół godziny później rozpoczęło się spotkanie Piast – Lech. Podopieczni Marka Papszuna objęli prowadzenie w 37. minucie po golu Gutkovskisa. Jednak w drugim kwadransie drugiej połowy wyrównał Sergiu Hanca. Ten rezultat zdecydowanie nie był na rękę gospodarzom, którzy w wyniku wygranej “Kolejorza” tracą dwa punkty do lidera na dwie kolejki przed końcem sezonu.

Ogólnie Rakowowi bardzo ciężko gra się przeciwko Cracovii, w tym sezonie porażka i remis, w poprzednich rozgrywkach dwa remisy. Czy to Michał Probierz, czy Jacek Zieliński potrafią znaleźć sposób na Marka Papszuna. Może być to aspekt fizyczny, gdyż zarówno częstochowianie, jak i piłkarze Pasów są podobni pod względem wzrostu, wagi itd. Tym samym Raków nie ma przewagi przy stałych fragmentach gry, które są ważne w taktyce Papszuna.

W międzyczasie na jaw wyszła bardzo ciekawa informacja, jakoby Lech miał złożyć “Pasom” ofertę motywującą w wysokości miliona złotych za urwanie punktów Rakowowi. Każdy wie, że kibice obu drużyn żyją ze sobą w przyjaźni. Jacek Zieliński w rozmowie w TVP Sport zdementował te informacje, jednak trzeba brać poprawkę na to, że jest to tylko opinia jednej ze stron. Gdyby taka sytuacja miała miejsce i byłoby to potwierdzone, byłyby podstawy do powątpiewań na płaszczyźnie etycznej i moralnej w intencje Lecha. Czy taką sytuacją powinien się zająć PZPN? Tak. Jednak tak, jak mówię – musimy poczekać na oficjalne wyjaśnienia, które będą na pewno wypełnione ogólnikami i nic nie znaczącymi frazami, po których każdy będzie wiedział tyle samo albo mniej. Na tę chwilę nie można rzucać nieprawdziwymi oskarżeniami, bo to po prostu nieładnie. 

Uśmiechnięta Wisła czeka na ścięcie

I teraz ta smutniejsza część. Smutniejsza dla mnie – kibica Wisły i pewnie dla ogółu tej grupy. “Białą Gwiazdę” w Ekstraklasie może utrzymać już tylko pomyślne zrządzenie losu, lub dwa zwycięstwa w ostatnich dwóch kolejkach. Ja bardziej wierzę w tę pierwszą opcję. Wisła jest w ekstremalnie trudnej sytuacji i obiera bardzo mocny kurs na I Ligę.

Z nią jest trochę tak jak z naiwnym kredytobiorcą. Obecnie sytuacja kredytów, stóp procentowych jest istotna, więc przykład będzie pasował. Wyobraźmy sobie osobę, która miewa problemy z płynnością finansową, długi oddaje z kilkunastodniowym poślizgiem. Coś się słyszy, że ma jakieś problemy z kasą, ale w sumie tego nie widać, bo koszulka z Tommiego jest, najnowsze buty Nike również, na Instagramie relacje z zakupów w Calvinie, ale na każdy taki zakup się zadłuża. Najpierw w bankach, ale jak instytucje się już na nim poznały, to pożycza w półświatku. Jednak w pewnym momencie długów zaczyna przybywać. Wierzyciele okazują się wredni, ciągle gadają tylko o spłatach i kolejnych odsetkach. Osoba wpada w coraz większe długi, raz do drzwi puka komornik, ale udaje się jakoś ogarnąć sytuację. Jednak nasz protagonista ma życzliwe jednostki w swoim otoczeniu. One mówią: daj, pomożemy ci, przecież nie możesz zostać zlicytowany przez komornika, damy ci pieniądze, stracimy, no ale cóż. Ale on nie. Ma swój plan (irracjonalny i szalony) i kurczowo się go trzyma. Obecnie jest w takiej sytuacji, że za dwa tygodnie będzie chodził w starej bluzie, dziurawych skarpetach i straci wszystko co miał, a znajomi już nie chcą mu pomagać i wolą zająć się swoimi problemami.

Mam nadzieję, że metafora odczytana i analogia złapana. Miała “Biała Gwiazda” okazję, aby wyjść ze strefy spadkowej, wciągnąć tam Zagłębie, ale trzeba było wygrać. To niestety okazało się zbyt trudne. Wyniki obecnie nie układają się pod Wisłę, Miedziowi punktują, Śląsk również, czuć na plecach oddech niecieczan. Za dwa tygodnie Wisła raczej pożegna się z Ekstraklasą i będzie to jak najbardziej sprawiedliwe. Bo ile razy można dostawać propozycje zejścia z szafotu i uniknięcia ścięcia? Ile razy można ją odrzucać i próbować na własny sposób wychodzić z tej patowej sytuacji? Kiedyś ostrze musi w końcu spaść. 

Jakub Skorupka

POLECANE

tagi