Po Krakowsku #16: Wisła topi się w gównie i płynie do I ligi [FELIETON]

2022.02.21 Krakow
Pilka nozna, PKO BP Ekstraklasa, sezon 2021/2022
Wisla Krakow - Gornik Leczna
N/z pilkarze po meczu, Joseph Colley, Dor Hugi
Foto Krzysztof Porebski / PressFocus

2022.02.21 Krakow
Football, Polish top league - first level, 2021/22 season
Wisla Krakow - Gornik Leczna
pilkarze po meczu, Joseph Colley, Dor Hugi
Credit: Krzysztof Porebski / PressFocus

Wisła tonie w ekskrementach i nie widać już tafli wody. Firmy oczyszczające obiecywały kilka tygodni temu, że naprawią ten problem, mają zaufane osoby i nie ma się o co martwić. Tymczasem owe zaufane osoby dolewają jeszcze więcej pomyj do Wisły i mówią, że wszystko działa zgodnie z planem. Za niedługo nie będzie widać nawet śmieci. Ale znamy przynajmniej kierunek, w jakim płyniemy.

To I liga. W dodatku nikt nie ma nic przeciwko. Wydaje się, jakby na nikim nie robiło to wrażenia. Jeżeli wpływ na to ma obecna sytuacja na świecie, to jest to zrozumiałe. Futbol traci na znaczeniu w obliczu takich dramatów. Jednak, jeśli tak nie jest, to upadku sportowego Wisły i nieuchronnie zbliżającego się spadku są winni właściciele, dyrektor sportowy, sztaby trenerskie i piłkarze. 

Jak gra Wisły wygląda, każdy wie. Nie ma sensu marnować czasu czy niszczyć klawiatury, opisując to coś, bo ciężko znaleźć trafne określenie, bez używania przekleństw. Ostatni dobry mecz w wykonaniu Białej Gwiazdy odbył się 18 grudnia, kiedy Wiślacy pokonali 3:0 Bruk-Bet Termalikę Nieciecza. 18 grudnia. Tydzień przed Świętami. A one były dwa i pół miesiąca temu. Od tego czasu jedna bramka i to jeszcze zdobyta w sposób niezgodny z przepisami. Tak grając, nie da się utrzymać w lidze. Sytuacja nie byłaby taka zła, gdyby bezpośredni rywale Wisły nie punktowali w tak szalonym tempie jak Warta czy Górnik Łęczna. Wisła musi zacząć zdobywać punkty, poprawić skuteczność, znaleźć pomysł na budowanie akcji i zmienić taktykę defensywną. Musi przede wszystkim zacząć grać pragmatycznie. Trzeba sobie jasno powiedzieć – Wisła walczy o życie. Z tego powodu musi grać jak drużyny, które do ostatniej kolejki będą rywalizować o pozostanie w Ekstraklasie. Historie o krakowskiej grze i trofeach można opowiadać wnukom przy kolacji. Biała Gwiazda musi być pazerna na punkty. One są jak tlen. Na razie tego pierwiastka brakuje i widać pierwsze objawy niedotlenienia. Lepiej grać prosty, momentami siermiężny futbol i punktować niż zbierać piękne oklepy. Chyba, że w Krakowie lubią takie estetyczne wydarzenia połączone ze słabymi humorami.

CZAS PRÓBY

Najbliższa przyszłość Wisły zdominowana jest przez odcienie czerni. Starcia z Lechią, Lechem, Pogonią i Piastem lekko mówiąc nie napawają optymizmem. Jednak nic z góry nie jest przesądzone. Brzęczek musi tylko znaleźć metodę. Nie może wdać się w wymianę ciosów z tymi rywalami, bo skończy się to srogim laniem. Warto skupić się na solidnej defensywie, umiejętnemu zakładaniu pressingu, wypychania rywali z własnej połowy oraz co najważniejsze – trzeba będzie wykorzystywać nadarzające się sytuacje. Jakieś na pewno będą. Czy to po składnej akcji, czy po zamieszaniu po rzucie rożnym. Musi się znaleźć ktoś, kto wepchnie piłkę do siatki. Trzeba walczyć w każdym meczu o każdą piłkę. Pesymiści powiedzą, że przed Wisłą ostatnie 990 minut w Ekstraklasie. Optymiści natomiast, że to prawie 1000 minut, 11 spotkań, które można wygrać przy odpowiedniej taktyce i mobilizacji. Ja mimo wszystko bliższy byłbym zdaniu pesymistów.

PUCHAR WSTYDU

Dyspozycja Wisły w Pucharze Polski była kołem ratunkowym dla trenera Guli. W lidze szło słabo, jednak w rozgrywkach pucharowych Biała Gwiazda dawała radę – trzy zwycięstwa w jednakowym rozmiarze 3:1 dały awans do półfinału. Jarosław Królewski w Sylwestra napisał na Twitterze, żeby nie robić żadnych prywatnych planów na maj 2022. Była to jasna aluzja do finału PP, który zwyczajowo odbywa się 2 maja. Wiślacy przedwczoraj odpadli po rzutach karnych z trzecioligową Olimpią Grudziądz. Sam mecz, poza nielicznymi momentami, przyprawiał o mdłości, a konkurs jedenastek dostarczył prawdziwych emocji. Gospodarze nie pomylili się ani razu, ze strony gości spudłował Skvarka, którego strzał wyglądał bardziej jak podanie, i to takie beznadziejne. Kolejna kompromitacja w tych rozgrywkach, aż szkoda wracać myślami do klęsk w Ostrowcu Świętokrzyskim czy Stargardzie Szczecińskim. Ale jest jeden plus – można w pełni skupić się na obronie Ekstraklasy. Nikomu nie będzie chodziło już po głowie wygranie Pucharu Polski. A odnosząc się do tweeta pana Królewskiego, rzeczywiście nie ma, co robić planów na maj – spadek Wisły będzie historyczny. 

Przed Wisłą bardzo ciekawe dwa i pół miesiąca. Cele są proste: utrzymanie za wszelką cenę. A co potem? Pewnie następne plany odbudowy klubu i kolejne szumne zapowiedzi, czego to nie zbuduje się na R22. Nie można zapominać o drugim, czarniejszym scenariuszu. W przypadku degradacji klub raczej przetrwa, jednak sportowo i organizacyjne dojdzie do potężnych zmian. Nie chce życzyć Wiśle spadku, gdyż czuję się z nią związany, jednak chcę, żeby strach zajrzał w oczy piłkarzom i decydentom, aby uświadomili sobie, że źle się dzieje, że trzeba nowych piłkarzy, ale nie takich pierwszych lepszych, tylko kogoś, kto rzeczywiście coś potrafi, poza udawaniem, że jest piłkarzem. Jak potoczą się losy Wisły? Przekonamy się niebawem.

Jakub Skorupka

POLECANE

tagi