Sezon powoli dobiega końca. Mieliśmy już mistrzowską fetę, ale i też parkingowe spotkanie na linii kibice-piłkarze. W związku z tym, iż znamy już komplet spadkowiczów, postanowiliśmy stworzyć jedenastkę graczy, którzy wcale nie muszą kopać się po kostkach w I lidze. O kim mowa?
Bramkarz – Paweł Kieszek (Wisła Kraków)
38-latek wrócił do Polski po kilkunastu latach, ale wejście do Ekstraklasy miał co najwyżej średnie. Zawalił parę goli i w konsekwencji przegrał rywalizację z Mikołajem Biegańskim. Możemy podejrzewać, że Kieszek nie był z tego zadowolony, gdyż przez ostatnie sezony był podstawowym golkiperem w Portugalii, a w Polsce musiał ustąpić miejsca 20-latkowi, który do niedawna bronił bramki w II lidze. Jego sytuacja uległa zmianie mniej więcej wtedy, gdy Jerzy Brzęczek został nowym trenerem Wisły. Kieszek od sześciu meczów gra w pierwszym składzie i prezentuje się dużo lepiej, niż na jesień. Pomogła mu też słabsza dyspozycja Biegańskiego. Mimo spadku Wisły były bramkarz FC Porto powinien zostać w Ekstraklasie. Do końca kariery ma bliżej niż dalej, więc można podejrzewać, że nie będzie skory do ponownego wyjazdu. To zawodnik o wciąż wysokich umiejętnościach jak na Ekstraklasę.
Alternatywy – Mikołaj Biegański, Maciej Gostomski, Tomasz Loska, Łukasz Budziłek
Lewe wahadło – Marcin Grabowski (Bruk-Bet Termalica Nieciecza)
Nominacja trochę na wyrost, ale jeśli wnikliwie przyjrzymy się na skład kadry trójki spadkowiczów to lekko mówiąc szału nie ma na pozycji lewego obrońcy, czy wahadłowego. Grabowski ma za sobą raczej przeciętny sezon, ale trzeba pamiętać, że wracał po ciężkiej kontuzji. Mimo wszystko, jak cofniemy się pamięcią o jeden sezon to patrzymy na 21-latka jako na jednego z lepszych na swojej pozycji w I lidze. Dlatego też ponowny sezon spędzony na zapleczu Ekstraklasy może być dla niego pewnym krokiem wstecz.
Alternatywy – Leandro, Matej Hanousek
Środkowy obrońca – Konrad Gruszkowski (Wisła Kraków)
Drużynowo dla niego był to fatalny sezon, ale indywidualnie o wiele lepszy. Grał co prawda w kratkę, ale często to od niego trenerzy rozpoczynali ustalanie składu. Oczywiście status młodzieżowca zrobił też swoje, ale i bez niego popularny „Grucha” zbierałby cenne minuty. Jednym z jego atutów jest uniwersalność. Może zagrać na wszystkich pozycjach defensywnych, a raz nawet zagrał na skrzydle. W 29 meczach strzelił 2 gole i zaliczył 3 asysty. Liczby jak na defensora drużyny, która spadła z ligi naprawdę przyzwoite. W I lidze powinien być pewnym punktem zespołu, ale spokojnie mógłby dalej grać w Ekstraklasie. Problemem może być obowiązujący go kontrakt z Wisłą do 2025 roku.
Środkowy obrońca – Michał Frydrych (Wisła Kraków)
Do niedawna jeden z lepszych stoperów w naszej lidze. W tym sezonie podobnie jak Wisła obniżył loty, ale wciąż był wyróżniającą się postacią w zespole. Nie ma w tej żadnej sensacji, gdyż 32-latek ma za sobą występy w Lidze Mistrzów i Lidze Europy w barwach Slavii Praga. Warto dodać, że z czteroma golami na koncie jest drugim najlepszym strzelcem zespołu. Pytanie, czy nie były to jego ostatnie bramki dla Wisły. Jego aspiracje sięgają na pewno dużo wyżej niż drugi poziom rozgrywkowy w Polsce.
Środkowy obrońca – Mateusz Grzybek (Bruk-Bet Termalica Nieciecza)
Jeden z lepszych Polaków w drużynie „Słoników”. Jego postawa w tym sezonie może być pewnego rodzaju niespodzianką. Był z jaśniejszych postaci drużyny, choć był to dla niego debiutancki sezon w Ekstraklasie. Ofensywnie usposobiony obrońca w 25 meczach strzelił 2 gole i zaliczył 4 asysty. Liczby godne zwrócenia uwagi przez kluby Ekstraklasy.
Prawe wahadło – Jason Lokilo (Górnik Łęczna)
Jego przyjście do Łęcznej było wielką niewiadomą. Przez wiele miesięcy był bez klubu i nie miał za sobą udanych występów w Leauge One. Do naszego klimatu też musiał się przyzwyczaić, więc nie od razu był pierwszym wyborem Kamila Kieresia. Z czasem jednak zaczynał robić wiatr po prawej stronie boiska. Jego zejścia na lewą nogę znają już chyba wszyscy. Raz w ten sposób trafił w same okienko. Był chyba najlepszym zawodnikiem Górnika w tym sezonie, ale to raczej pokazuje jak słaba była jego kadra. Lokilo ma niezłe liczby, ale bywa chimeryczny. W otoczeniu lepszych piłkarzy możliwe, że zrobiłby postęp.
Środkowy pomocnik – Janusz Gol (Górnik Łęczna)
Podobnie jak Kieszek powrót do rodzimych rozgrywek miał przeciętny. Były reprezentant Polski jak na beniaminka z Lubelszczyzny to spore nazwisko, ale swoimi występami na początku sezonu nie imponował. Jego forma zaczęła rosnąć pod koniec rundy jesiennej. Na wiosnę już oglądaliśmy Gola chociażby sprzed wyjazdu za granicę. Strzelającego i asystującego. W Łęcznej raczej nie zostanie, choć ma opcję przedłużenia kontraktu. Może powrót do Cracovii?
Środkowy pomocnik – Marko Poletanović (Raków Częstochowa, Wisła Kraków)
28-latek do niedawna był kluczową postacią w zespole Marka Papszuna. Ten jednak pozwolił mu odejść zimą do walczącej o utrzymanie Wisły. Tam oczywiście się sprawdził. Był jednym z nielicznych nowych graczy „Białej Gwiazdy”, którym się chciało i widać było po nim spore możliwości. Jak wiemy Wisła spadła, ale Serb powinien być łakomym kąskiem dla większości klubów Ekstraklasy.
Środkowy pomocnik ofensywny – Adam Radwański (Bruk-Bet Termalica Nieciecza)
Podobnie jak dla Grzybka był to dla niego debiutancki sezon w Ekstraklasie. Wcześniej widzieliśmy go w barwach Wisły Płock, Rakowa Częstochowa, czy Widzewa Łódź. Właśnie z Łodzi przybył do Niecieczy i był tam jednym z objawień sezonu, w którym Bruk-Bet awansował do Ekstraklasy. W niej aż tak kolorowo pod względem liczb nie było, ale 24-latek w niektórych meczach błysnął na tyle, że zwrócił uwagę zagranicznych klubów. Na wyjazd z kraju pewnie jeszcze jest za wcześnie, ale łatwiej wybić się z Ekstraklasy, aniżeli z I ligi.
Napastnik – Muris Mesanović (Bruk-Bet Termalica Nieciecza)
Takiego napastnika kibice Niecieczy dawno nie widzieli. Było widać po nim, że grał w dużo lepszych klubach. Radoslav Latal pamiętał go jeszcze z występów w lidze czeskiej, więc potrafił wykorzystać jego umiejętności. Bośniak jest bardzo wszechstronnym graczem, bo w Bruk-Becie grał jako skrzydłowy i „dziesiątka”. Gdyby nie jego gole, drużyna z podtarnowskiej wsi mogłaby się wcześniej pożegnać z Ekstraklasą. Co prawda ma on jeszcze roczną umowę z Niecieczą, ale bardzo wątpliwe, aby nią wypełnił. Być może będzie chciał zostać w Ekstraklasie.
Napastnik – Bartosz Śpiączka (Górnik Łęczna)
To był najprawdopodobniej życiowy sezon tego zawodnika. Zachwycał nas szczególnie w rundzie jesiennej, w której były momenty, że był najskuteczniejszym Polakiem w klasyfikacji strzelców. Były nawet żartobliwe głosy, że Czesław Michniewicz powinien go powołać na baraże o mundial. Niestety na wiosnę Śpiączka praktycznie przestał strzelać. Przełożyło się to na formę Górnika. Niemniej jednak jest to dość ciekawy napastnik, który przy odpowiednim zdrowiu mógłby pomóc niejednemu klubowi w Ekstraklasie. Wygląda jednak na to, że zostanie w Łęcznej i wzorem Kamila Bilińskiego powalczy o koronę króla strzelców w I lidze.
Tak prezentuje się cała „jedenastka”. Utrzymałaby się w Ekstraklasie?