Warta Poznań zremisowała w Grodzisku Wielkopolskim z Zagłębiem Lubin 2:2 i zdobyła swój pierwszy punkt w roli gospodarza w tej kampanii. Za to Miedziowi nie wygrali już czwartego spotkania z rzędu, a zwłaszcza nad grą w defensywie mają o czym myśleć.
Na inaugurację 9. kolejki polskiej PKO BP Ekstraklasy Warta Poznań w Grodzisku Wielkopolskim podejmowała Zagłębie Lubin. Gospodarze po intensywnym tygodniu zakończonym bezbramkowym remisem w Gdańsku dostali dwa dni wolnego i odbyli krótkie przygotowania przed dzisiejszym starciem. Zieloni grali o pierwsze punkty w meczach u siebie, ponieważ do tej pory w takich spotkaniach zanotowali trzy porażki, ale dzięki dobrej formie na wyjazdach zajmowali przed tą kolejką 11. miejsce w tabeli z dorobkiem dziesięciu punktów, lecz tylko z oczkiem przewagi nad strefą spadkową. W porównaniu z sobotnim pojedynkiem z Lechią, trener Dumy Wildy dokonał tylko jednej roszady w wyjściowej „jedenastce”. W środku pola Niilo Mäenpää zastąpił Miłosza Szczepańskiego. Z powodu kontuzji odniesionych w zeszłotygodniowym starciu w Pucharze Polski poza kadrą meczową pozostają Jakub Kiełb oraz Michał Jakóbowski.
Za to Zagłębie przystępowało do dzisiejszego meczu z serią trzech spotkań bez wygranej, a ostatnio podzieliło się punktami u siebie z Jagiellonią Białystok (1:1). W wyniku tej nie najlepszej passy Miedziowi zajmują 15. miejsce, tuż na strefą spadkową, lecz tylko z punktem straty do dzisiejszego rywala. Trzeba przyznać, że przed tą serią gier ligowa tabela była jeszcze mocno spłaszczona, a w dzisiejszym spotkaniu brakowało wyraźnego faworyta. Trener gości Piotr Stokowiec w porównaniu ze spotkaniem z Jagiellonią dokonał dwóch zmian w podstawowym składzie: Kacpra Chodynę zastąpił Tornike Gaprindaszwili, a Rafała Adamskiego – Martin Doležal. Uwagę w kadrze meczowej Zagłębia zwracał brak kontuzjowanego Dawida Kurminowskiego sprowadzonego pod koniec okienka transferowego, aby rozwiązać problemy w ataku lubinian.
Początek spotkania był dość spokojny z obu stron, a pierwszą wartą odnotowania sytuację mieli Zieloni. W 17. minucie na silny strzał zza pola karnego zdecydował się Adam Zrelak, ale jego uderzenie efektownie odbił golkiper gości, Kacper Bieszczad. W 22. minucie akcją prawą stroną odpowiedziało Zagłębie. Prostopadłą piłkę do Tornike Gaprindaszwilego zagrał Bartosz Kopacz. Gruzin ją przyjął, pobiegł z nią w pole karne i specjalnie nieatakowany celnie uderzył na bramkę Adriana Lisa, lecz jego uderzenie okazało się zbyt lekkie, aby zaskoczyć bramkarza Zielonych.
W 27. minucie bardzo ładną akcję skonstruowała Warta. Miguel Luis na lewej stronie bezlitośnie założył „siatkę” Filipowi Starzyńskiemu, pobiegł w kierunku linii końcowej, dograł piłkę w pole karne do Macieja Żurawskiego, a ten podał ją wzdłuż linii piątego metra na długi słupek do Jana Grzesika. Tam niepilnowany prawy wahadłowy gospodarzy trafił do pustej już bramki, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie.
Goście bardzo szybko, bo po zaledwie pięciu minutach od straty gola, doprowadzili do remisu. Futbolówkę w pole karne dośrodkował Łukasz Łakomy, tam walkę o pozycję z Grzesikiem wygrał Martin Doležal, a następnie precyzyjnym uderzeniem głową pokonał Adriana Lisa.
Do końca pierwszej części gry już nic ciekawego się nie wydarzyło. Warta miała trochę wyższe posiadanie piłki, więcej strzałów, ale nie potrafiła udokumentować tej swojej niewielkiej przewagi w pierwszej połowie prowadzeniem, ponieważ zbyt łatwo straciła gola po indywidualnym błędzie w kryciu Jana Grzesika. Swoją drogą, za silnego Martina Doležala być może powinien odpowiadać któryś z stoperów dysponujących większą masą ciała. Za to Miedziowi po raz kolejny prezentowali się poniżej oczekiwań, a ich główną bolączką wydawała się kreatywność, mimo obecności na murawie dobrego technicznie zawodnika, jakim bez wątpienia jest Filip Starzyński.
Druga część gry zaczęła się od minimalnej przewagi optycznej Miedziowych, starających się znaleźć klucz do defensywy Warty poprzez atak pozycyjny, ale to Zieloni mieli idealną okazję do ponownego wyjścia na prowadzenie. W 52. minucie zbyt delikatnie piłkę do Bieszczada chciał podawać Guram Giorbelidze, przejął ją Niilo Mäenpää i wystawił jak na złotej tacy Adamowi Zrelakowi, a najlepszy snajper gospodarzy nie trafił do pustej bramki, zapewniając sobie wyróżnienie za kiks kolejki.
W 66. minucie Zagłębie szybkim atakiem zdołało zaskoczyć rywali. Prostopadłe podanie w pole karne do Rafała Adamskiego wykonał Damjan Bohar, a rezerwowy napastnik gości podciął skutecznie piłkę nad próbującym interweniować Adrianem Lisem. W tej sytuacji defensywa Zielonych znalazła się w totalnej rozsypce. Koledzy pozostawili Roberta Ivanova w sytuacji jeden na trzech z przeciwnikami, ponieważ Bohar mógł dogrywać jeszcze do Gaprindaszwilego.
Zieloni po czterech minutach zdołali jednak doprowadzić do wyrównania. Wówczas w polu karnym Niilo Mäenpää podał do Adama Zrelaka, a słowacki napastnik, tym razem z sześciu metrów, pokonał Bieszczada. Warta nie chciała poprzestawać tylko na remisie i rzuciła się na Miedziowych. W 72. minucie obrońcy Zagłębia aż dwukrotnie musieli wspierać swojego goalkeepera i wybijać futbolówkę z linii bramkowej. Najpierw po strzale głową Miłosza Szczepańskiego zrobił to Bartosz Kopacz, a po uderzeniu nogą Mäenpy – Giorbelidze.
W 83. minucie na dużą aktywność z ostatnich chwil meczu w wykonaniu Dumy Wildy odpowiedzieli goście za sprawą strzału z ponad dwudziestu metrów w wykonaniu rezerwowego Tomasza Pieńki, ale jego uderzenie na rzut rożny zdołał sparować Lis. W końcowych fragmentach tego spotkania gra toczyła się od jednego do drugiego pola karnego, ale więcej bramek kibice zgromadzeni w Grodzisku Wielkopolskim już tego późnego popołudnia nie oglądali.
Wynik dzisiejszej rywalizacji wydaje się w miarę sprawiedliwy, toczyła się ona w dość rwanym tempie, a oba zespoły miały swoje lepsze momenty. Tych więcej miała jednak Warta, która wydawała się szybsza, bardziej zdecydowana w pressingu i akcjach ofensywnych. Za to Zagłębie, choć chwilami wydawało się apatyczne i nerwowe w obronie, to na koniec było skuteczne, a także dopisało mu trochę szczęścia. Jeśli ktoś zasłużył bardziej dzisiaj na trzy punkty, to Zieloni, a sytuacja Adama Zrelaka przy stanie 1:1 będzie się Słowakowi zapewne śniła po nocach, mimo że kilkanaście minut później trafił ostatecznie do siatki rywala.
Warta Poznań – Zagłębie Lubin 2:2 (1:1)
Gole: 27. Grzesik, 70. Zrelak – 32. Doležal, 66. Adamski
Warta: Lis – Stavropoulos, Szymonowicz, Ivanov – Grzesik, Kupczak, Żurawski (50. Szczepański), Matuszewski (88. Destan) – Mäenpää (73. Szmyt), Miguel Luis (88. Corryn) – Zrelak
Zagłębie: Bieszczad – Kopacz, Ławniczak, Jach, Giorbelidze – Łakomy, Makowski – Gaprindaszwili, Starzyński (75. Pieńko), Bohar (75. Dieng) – Doležal (57. Adamski)
Żółte kartki: Zrelak, Szmyt
Sędzia: Wojciech Myć
Mecz relacjonował Kacper Adamczyk.