Miniona kolejka nie rozpoczęła się pozytywnie dla kibiców polskich zespołów. Jeszcze przed startem 28. serii gier, w czwartek, Legia i Jagiellonia poległy w swoich ćwierćfinałowych meczach Ligi Konferencji UEFA. „Legioniści” przegrali 0:3 z Chelsea, natomiast „Jaga” uległa Realowi Betis 0:2. To nie oznacza jeszcze końca nadziei obu drużyn na awans do półfinału, choć zadanie będzie trudne – trzeba odrobić odpowiednio trzy- i dwubramkową stratę, grając w Londynie i Białymstoku.
fot. Grzegorz Mehring/ www.gdansk.pl
28. kolejka przyniosła hitowe starcie Legii z Jagą w Warszawie. Nie zabrakło też emocji w innych meczach – m.in. Korony z Widzewem, Cracovii ze Śląskiem Wrocław oraz Motoru Lublin z Lechem Poznań.
Zmagania w tej serii gier rozpoczęły się od starcia Zagłębia Lubin z Górnikiem Zabrze. Dla „Miedziowych” każdy zdobyty punkt ma ogromne znaczenie w walce o utrzymanie. Górnik, prowadzony przez Jana Urbana, już wcześniej zapewnił sobie ligowy byt, choć trudno spodziewać się, że zdoła jeszcze powalczyć o europejskie puchary.
Goście objęli prowadzenie już w 14. minucie – Dominik Sarapata zagrał do Yosuke Furukawy, który pięknym strzałem w okienko pokonał Dominika Hładuna. Dopiero po przerwie podopieczni Leszka Ojrzyńskiego zmienili taktykę, co przyniosło efekty. W 51. minucie po rzucie rożnym wyrównał Aleks Ławniczak, a 22 minuty później Tomasz Pieńko pewnie wykorzystał rzut karny, zapewniając Zagłębiu komplet punktów.
EXBUD Arena pozostaje szczęśliwym miejscem dla Korony Kielce w 2025 roku – w czterech dotychczasowych domowych meczach „Złocisto-krwiści” wygrali trzy razy, przegrywając tylko raz. Tym razem do Kielc zawitał Widzew, który przed tym spotkaniem miał na koncie trzy zwycięstwa z rzędu, bez straty gola.
Piątkowy mecz rozpoczął się zgodnie z planem o 20:30, jednak niemal od razu sędzia zarządził przerwę z powodu zadymienia stadionu. Po wznowieniu gry oba zespoły prezentowały spokojny, zachowawczy styl, sugerujący grę „na remis”. Przełom nastąpił w 69. minucie – prowadzenie Koronie dał Kostantinos Sotriou. Widzew odpowiedział pięć minut później golem Juljana Shehu, który pokonał Rafała Mamlę. Ostatnie słowo należało jednak do gospodarzy – w 80. minucie Adrián Dalmau zdobył decydującą bramkę, pokonując Rafała Gikiewicza i notując swoje dziesiąte trafienie w sezonie.
Sobotnie zmagania rozpoczęły się w Katowicach, meczem GKS-u z Puszczą Niepołomice. Domowy teren jest dużym atutem katowiczan – w tym sezonie zdobyli tam już 22 punkty, co jest ósmym najlepszym wynikiem w Ekstraklasie. Aby zweryfikować formę „Gieksy”, na Nową Bukową przyjechała walcząca o utrzymanie Puszcza, którą w zeszłym roku zespół Rafała Góraka rozgromił w Krakowie aż 6:0.
Tym razem to „Żubry” objęły prowadzenie – w 10. minucie German Barkovsky popisał się indywidualną akcją i strzałem zza pola karnego pokonał bramkarza gospodarzy. Nie wpłynęło to negatywnie na grę GKS-u. Ataki na bramkę Kevina Komara nie przyniosły skutku przed przerwą, lecz po zmianie stron katowiczanie zdecydowanie przyspieszyli. Gdy w końcu znaleźli drogę do siatki, nie pozostawili rywalom złudzeń. Dublet ustrzelił Sebastian Bergier – najpierw w 56. minucie po dograniu Alana Czerwińskiego, a następnie 24 minuty później po podaniu Bartosza Nowaka. Ostatnie słowo należało do gospodarzy – w doliczonym czasie gry, po indywidualnym rajdzie Marcina Wasielewskiego, piłkę do własnej bramki skierował Michal Siplak.
Każda kolejna seria gier może być decydująca dla Śląska Wrocław. Utrzymanie w lidze staje się coraz bardziej realne – jeszcze pod koniec zeszłego roku niewielu kibiców wierzyło w taki scenariusz. W 2025 roku „Trójkolorowi” zdobyli 12 punktów, co daje im 11. miejsce w tabeli formy. Tym razem podopieczni Ante Šimundžy pojechali do Krakowa, gdzie czekała na nich groźna Cracovia, która w poprzedniej kolejce zremisowała 1:1 ze Stalą Mielec.
Od pierwszych minut na stadionie przy ulicy Józefa Kałuży oglądaliśmy dynamiczne widowisko z wieloma sytuacjami pod obiema bramkami. Pierwszy cios zadał Śląsk – w 28. minucie Mateusz Żukowski strzałem pod poprzeczkę otworzył wynik meczu. Pod koniec pierwszej połowy Alex Petkov niefortunnie skierował piłkę do własnej siatki, co doprowadziło do wyrównania. Po przerwie goście zagrali koncertowo. Gole Yehora Matsenki i José Pozo w pierwszym kwadransie drugiej połowy potwierdziły dominację Śląska. Cracovia co prawda odpowiedziała trafieniem Benjamina Källmana, ale to nie wystarczyło – w końcówce meczu Burak İnce popisał się kapitalnym strzałem z okolic 50. metra. Piłka odbiła się od poprzeczki i wpadła do siatki, przypieczętowując piąty mecz bez porażki dla zespołu z Wrocławia.
Ostatni sobotni mecz odbył się w Częstochowie – lider tabeli, Raków, podejmował 13. w klasyfikacji Radomiaka Radom. Aby powiększyć przewagę nad Jagiellonią i Lechem, zawodnicy Marka Papszuna musieli wygrać, choć „Zieloni” nie zamierzali łatwo oddać punktów. Grali przecież na Limanowskiego – stadionie, na którym „Medaliki” straciły punkty tylko raz – w lutym, przegrywając z GKS-em Katowice 1:2.
Pierwsza połowa nie przyniosła bramek. Wyróżniali się bramkarze – Kacper Trelowski i Maciej Kikolski. Raków przeważał, ale długo nie mógł znaleźć drogi do siatki. Udało się to dopiero na początku drugiej połowy – Rafał Wolski zdobył swojego drugiego gola tej wiosny. Radość gości nie trwała długo – po niespełna minucie Ivi López wyrównał strzałem pod poprzeczkę. Decydujący moment należał do byłego gracza Radomiaka, a obecnie nowego nabytku Rakowa – Leonardo Rochy, który po dośrodkowaniu z rzutu rożnego zdobył bramkę głową, ustalając wynik meczu.
Niedzielne zmagania w 28. serii gier rozpoczęliśmy na Śląsku, gdzie Piast Gliwice podejmował Pogoń Szczecin. „Portowcy” w ostatnich kolejkach byli na fali wznoszącej, co udowodnili w starciu z inną śląską ekipą – GKS-em Katowice, którego rozgromili 4:0 w Szczecinie. Piast, dzięki dobrej postawie w 2025 roku, oddalił się od widma spadku do 1. ligi i obecnie pewnie plasuje się w środku tabeli.
W pierwszej części sezonu Pogoń miała ogromne problemy w meczach wyjazdowych – do 23 listopada zdobyła punkty zaledwie raz, w 2. kolejce przeciwko Zagłębiu Lubin. Jednak w kolejnych sześciu meczach wyjazdowych zdobyła już 12 punktów. W Gliwicach jednak koszmary z początku sezonu dały o sobie znać. Błąd Valentina Cojocaru w 26. minucie dał gospodarzom prowadzenie, które wykorzystał Tihomir Kostadinov. Na początku drugiej połowy pięknym strzałem z okolic 25. metra popisał się Michał Chrapek, podwyższając wynik na 2:0. Pogoń była w tym spotkaniu nieskuteczna i popełniała błędy w defensywie. Dopiero w doliczonym czasie gry drugiej połowy honorowego gola zdobył Efthymios Kolouris.
W Lublinie zobaczyliśmy przedsmak hitu, który miał odbyć się dwie godziny później w Warszawie. Motor, po remisie ze Śląskiem Wrocław, mierzył się z Lechem Poznań, który tydzień wcześniej pokonał 2:0 Koronę Kielce i wrócił na zwycięską ścieżkę.
Lechici od początku przejęli inicjatywę i już w 15. minucie objęli prowadzenie po trafieniu Patrika Walemarka. W 37. minucie wynik podwyższył Mikael Ishak. W drugiej połowie „Kolejorz” nie forsował już tempa, co pozwoliło gospodarzom przejąć kontrolę nad grą. Wysiłki Motoru przyniosły efekt w 69. minucie, gdy Michał Król zdobył kontaktowego gola. Na więcej jednak lublinian nie było stać i mecz zakończył się zwycięstwem Lecha 2:1.
Hitem 28. kolejki Ekstraklasy było starcie Legii Warszawa z Jagiellonią Białystok – obu zespołów, które kilka dni wcześniej odpadły z ćwierćfinałów Ligi Konferencji UEFA. Legia uległa Chelsea 0:3, a Jagiellonia przegrała z Betisem 0:2.
Pierwsza połowa należała do „Dumy Podlasia”, która kontrolowała przebieg gry, częściej utrzymywała się przy piłce i oddawała więcej strzałów. Efektem tej dominacji była bramka Darko Churlinova z 41. minuty – jego piąte trafienie w sezonie. Legia również trafiała do siatki, ale nieprzepisowo. Najpierw, pod koniec pierwszej połowy, anulowano gola Ilii Szkurina z powodu spalonego, a w drugiej części sędzia nie uznał jego kolejnego trafienia, ponieważ Radovan Pankov przywracając piłkę do gry, przekroczył linię boczną. Gospodarze próbowali doprowadzić do wyrównania, szczególnie w końcówce, ale nie zdołali pokonać Sławomira Abramowicza. Spotkanie zakończyło się porażką Legii 0:1, co prawdopodobnie przekreśla jej szanse na podium – strata wynosi już 11 punktów.
Kolejkę zamknęliśmy w poniedziałkowy wieczór starciem dwóch drużyn ze strefy spadkowej. W Gdańsku, 18. w tabeli Lechia podejmowała 17. Stal Mielec.
Pierwsza do siatki trafiła Lechia już w 13. minucie, jednak bramki Bohdana Viunnyka nie uznał sędzia Szymon Marciniak, dopatrując się spalonego. Pod koniec pierwszej połowy gorzej grająca Stal niespodziewanie wyszła na dwubramkowe prowadzenie w zaledwie dziewięć minut. Najpierw, w 33. minucie, do siatki trafił Fryderyk Gerbowski, a w 42. na 2:0 podwyższył Ivan Cavaleiro.Gdy wydawało się, że Lechia polegnie na własnym stadionie, w ciągu 20 minut dokonała spektakularnej remontady. W 72. minucie kontaktowego gola zdobył Tomas Bobček. Słowak trafił po raz drugi w pierwszej minucie doliczonego czasu gry, doprowadzając do wyrównania. 120 sekund później było już 3:2, po trafieniu Tomasza Neugebauera, i to „Lechiści” cieszyli się z trzech punktów, które pozwoliły im opuścić strefę spadkową.
Największe zmiany w tabeli po minionej kolejce zaszły w jej dolnych rejonach. Na szczycie wciąż niezmiennie lideruje Raków Częstochowa, wyprzedzając drugi Lech i trzecią Jagiellonię. Te trzy drużyny wydają się rozdawać między sobą medale, ponieważ czwarta Pogoń Szczecin traci już osiem punktów do podium.
W środku tabeli obyło się bez większych przetasowań – jedynie GKS Katowice odrobił stratę do siódmego Górnika i ósmego Motoru, zbliżając się do tej dwójki na zaledwie jeden punkt.
Najwięcej emocji budzi obecnie walka o utrzymanie. Zwycięstwa Zagłębia i Lechii pozwoliły tym zespołom utrzymać się nad kreską bądź z niej wyjść. Na uznanie zasługuje również wygrana Śląska, który wciąż walczy o pozostanie w lidze – mimo że jeszcze kilka tygodni temu niewielu dawało mu na to szanse. „Trójkolorowi” nadal znajdują się w strefie spadkowej, razem z Puszczą Niepołomice i Stalą Mielec.
Wyniki 28. kolejki PKO BP Ekstraklasy
Zagłębie Lubin 2:1 Górnik Zabrze
Korona Kielce 2:1 Widzew Łódź
GKS Katowice 3:1 Puszcza Niepołomice
Cracovia 2:4 Śląsk Wrocław
Raków Częstochowa 2:1 Radomiak Radom
Piast Gliwice 2:1 Pogoń Szczecin
Motor Lublin 1:2 Lech Poznań
Legia Warszawa 0:1 Jagiellonia Białystok
Lechia Gdańsk 3:2 Stal Mielec
Mikołaj Malinowski