Perypetie Wojciecha Łobodzińskiego. Czy kiedyś zobaczymy go jeszcze w Ekstraklasie?

Łobodziński

Wojciech Łobodziński przestał pełnić funkcję trenera Miedzi Legnica po zaledwie trzech rozegranych kolejkach Betclic 1. Ligi. W ostatnich sezonach kariera 42-latka zaczyna niebezpiecznie pikować w dół. I jeśli szkoleniowiec nie wykorzysta kolejnej szansy (o ile rzecz jasna prędko ją dostanie), może już nigdy więcej nie wrócić na ekstraklasowy poziom.

Foto: Miedź Legnica

Wojciech Łobodziński rozpoczął swoją trenerską karierę w Miedzi Legnica. Był to ostatni klub, jaki reprezentował jako zawodnik. Najpierw pełnił rolę asystenta, następnie szkoleniowca II drużyny, aż w końcu włodarze powierzyli mu pierwszy zespół. Decyzja ta okazała się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Jego podopieczni kompletnie zdominowali rozgrywki pierwszoligowe, kończąc je z aż 15-punktową przewagą nad drugim w tabeli Widzewem Łódź. Awans do PKO BP Ekstraklasy stał się faktem.

Niestety, na najwyższym poziomie rozgrywkowym nie było już tak kolorowo. Miedź sprowadziła latem wielu zagranicznych zawodników z przeszłością w renomowanych klubach. Trener Łobodziński nie zdołał zaszczepić w nich własnej filozofii futbolu i w połowie października 2022 roku pożegnał się z posadą. Inna sprawa, że klub i tak spadł ostatecznie z hukiem z Ekstraklasy, co nakazuje przypuszczać, że nie była to wyłącznie wina 42-letniego szkoleniowca.

Kolejnym przystankiem w karierze Wojciecha Łobodzińskiego była Wieczysta Kraków. Stery przejął w początkowej fazie rundy wiosennej sezonu 2022/23, a zadanie przed nim postawione wydawało się oczywiste – awans do 2. Ligi. W końcu właściciel Wojciech Kwiecień nie po to inwestował w klub grube miliony, by – mówiąc kolokwialnie – obijać się po niższych ligach. Sukces miał przyjść tu i teraz. Niestety, były już opiekun Miedzi nie podołał wyzwaniu, przegrywając walkę o pierwsze miejsce w ligowej tabeli ze Stalą Stalowa Wola, za co po raz kolejny musiał zapłacić utratą posady.

Nieoczekiwanie dość szybko otrzymał kolejną, wielką szansę na odkupienie swych win, gdyż przed startem nowego sezonu zgłosiła się po niego pierwszoligowa Arka. W Gdyni wszyscy myśleli, że skoro 42-latek potrafił w przeszłości wywalczyć awans z Miedzią do Ekstraklasy, w przypadku ich klubu będzie podobnie. Początkowo wszystko szło zgodnie z planem, gdyż jego podopieczni zostali mistrzami rundy jesiennej. Wiosną dali się co prawda wyprzedzić lokalnemu rywalowi, Lechii Gdańsk, lecz i tak wydawało się, że po wakacjach kibice będą świadkami derbów Trójmiasta na najwyższym szczeblu rozgrywkowym.

W końcówce sezonu pojawiły się jednak nieoczekiwane problemy. Arka zaczęła tracić punkty, z kolei GKS Katowice zanotował niesamowitą serię zwycięstw i ostatecznie wszystko miało rozstrzygnąć się w ostatniej kolejce na stadionie w Gdyni – w pojedynku pomiędzy oboma zespołami. Podopieczni Wojciecha Łobodzińskiego przegrali tamto starcie, a na pocieszenie pozostał im udział w barażach. Co prawda w półfinale z Odrą Opole gdynianie poradzili sobie bez zarzutu, lecz w decydującej rozgrywce przeżyli wielkie rozczarowanie, ulegając u siebie Motorowi Lublin 0:1. Atmosfera na trybunach po ostatnim gwizdku była podła, a kibice wymusili na zawodnikach oddanie koszulek.

Trener Łobodziński mimo wszystko zachował posadę, lecz nie na długo. Pod koniec sierpnia znów został zwolniony i po raz kolejny musiał szukać nowych wyzwań. Na początku marca br. zgłosiła się po niego „stara znajoma” – Miedź Legnica. 42-latek miał za zadanie powalczyć z nią w końcówce sezonu o awans. Ostatecznie jego podopieczni finiszowali na 5. miejscu, a w półfinale baraży trafili na faworyzowaną Wisłę Kraków. Mimo to zdołali wygrać przy Reymonta 1:0, dzięki czemu w decydującej rozgrywce mieli zmierzyć się z Wisłą na jej terenie, tyle że z tą z… Płocka. Niestety, „Nafciarze” okazali się zbyt mocni, jednak tym razem do Wojciecha Łobodzińskiego nikt nie miał większych pretensji.

Te pojawiły się jednak na samym początku nowego sezonu. Miedź przegrała bowiem kolejno z GKS-em Tychy 3:4, Odrą Opole 1:2 oraz Pogonią Grodzisk Mazowiecki aż 0:4. Fakt, że wszystkie te mecze legniczanie rozegrali na wyjeździe nie okazał się dostateczną okolicznością łagodzącą i w konsekwencji trener Łobodziński po raz czwarty w swojej 4-letniej karierze musiał udać się na bezrobocie. Czy prędko otrzyma kolejną szansę? Trudno powiedzieć. Szkoleniowiec ten osiąga zazwyczaj ze swoimi drużynami wyniki dobre, jednak nie… bardzo dobre, a jedynym sukcesem w jego karierze był w zasadzie pewny awans z Miedzią do Ekstraklasy, który miał miejsce kilka lat temu. Teraz 42-latek musi po prostu uzbroić się w cierpliwość, a gdy otrzyma nową posadę, dołożyć wszelkich starań, by tym razem nie zawieść oczekiwań przyszłego pracodawcy.

Laura Anna Tomczyk