FOTO OSCAR MROZOWSKI | OVERLIA STUDIO
Dziś i jutro na stadionach w Niepołomicach i Chorzowie odbędą się mecze, które wyłonią finalistów rozgrywek Pucharu Polski w sezonie 2024/2025. Dla każdej z ekip będzie to ostatnia szansa na włożenie do klubowej gabloty jakiegokolwiek trofeum, oraz na możliwość gry w eliminacjach europejskich pucharów. Dla jednych rozgrywki te są okazją do uratowania sezonu, dla innych szansą na niespodziewany sukces.
Puchar Polski wkracza w decydującą fazę, a na placu boju pozostały jedynie cztery zespoły: trzech przedstawicieli Ekstraklasy oraz jeden pierwszoligowiec. Od dawna w rozgrywkach nie ma już obrońców tytułu – Wisły Kraków. Pomimo faktu, że na pierwszy rzut oka faworyci półfinałów wydają się być łatwi do wskazania, polska piłka klubowa udowadniała nam wielokrotnie, że nigdy nie powinniśmy nikogo przedwcześnie skreślać.
Puszcza Niepołomice – Pogoń Szczecin (1 kwietnia, wtorek 18:30)
Gospodarze, którzy niedawno powrócili do gry na swoim macierzystym obiekcie w Niepołomicach do meczu z Pogonią przystąpią jako 14. zespół ligowej tabeli. Ich przewaga nad bezpiecznym miejscem wynosi jednak jedynie 2 punkty i wydaje się, że to przede wszystkim walka o utrzymanie będzie zaprzątać głowy osób związanych z drużyną z Małopolski. Tak dobry rezultat w rozgrywkach pucharowych zawdzięczają oni przede wszystkim „korzystnym” przeciwnikom na kolejnych etapach rozgrywek. Wyeliminowali oni dotychczas Górnika Łęczną, Kotwicę Kołobrzeg, Sandecję Nowy Sącz i Polonię Warszawa. Wydaje się więc, że prawdziwa weryfikacja jeszcze nie nastąpiła. W 2025 roku w lidze radzą sobie bardzo średnio. Siedem punktów w ośmiu meczach na nikim wrażenia nie robi, a raczej jest powodem do niepokoju.
Trudno więc upatrywać jakichkolwiek większych szans w starciu z Portowcami, którzy w ostatnim czasie uchodzą wręcz za specjalistów od tych rozgrywek. Po kompromitującym finale z zeszłego roku wszyscy w drużynie pałają żądzą rewanżu, a szansa na to może przyjść już za miesiąc. Na razie trzeba ograć Puszczę, z którą Pogoń w ostatnich dwóch sezonach mierzyła się trzykrotnie i za każdym razem wychodziła zwycięsko z tego starcia. Po świetnym początku rundy wiosennej ostatnio gra Pogoni nie porywa. Porażka z Lechem czy remis ze Śląskiem w zasadzie przekreśliły marzenia o uplasowaniu się na ligowym podium. Nikt nie ukrywa, że teraz absolutnym priorytetem jest zmazanie plamy po zeszłorocznej klęsce i przełamanie klątwy braku trofeum. Półfinałowy mecz wydaje się być dla Portowców jedynie przetarciem przed decydującą bitwą. Niemająca nic do stracenia Puszcza walcząca o spełnienie kolejnego nierealnego jeszcze niedawno marzenia może jednak postawić twarde warunki.
Ruch Chorzów – Legia Warszawa (2 kwietnia, środa 18:00)
Problemy, z jakimi od dłuższego czasu boryka się Ruch sprawiły, że świadkami tego piłkarskiego klasyku jesteśmy w ostatnich latach bardzo rzadko. Nie zapominajmy jednak, że to wciąż dwie najbardziej utytułowane drużyny w Polsce, a emocje na Stadionie Śląskim także na trybunach mogą sięgnąć zenitu. Nawet pomimo faktu, że jest to starcie ekip z innych poziomów rozgrywkowych. Legia w ostatnich tygodniach w Ekstraklasie prezentuje się bardzo słabo. Straciła już szansę na walkę o podium i jeśli chce marzyć o powtórzeniu trwającej europejskiej przygody z tego sezonu musi zdobyć Puchar Polski. Wojskowi są w tym prawdziwymi ekspertami. Po raz ostatni triumfowali w nim dwa lata temu, a łącznie na koncie mają zdecydowanie najwięcej takich triumfów, bo aż 20. W starciu z Ruchem nawet pomimo tego iż zagrają na trudnym terenie, będą zdecydowanym faworytem. Wydaje się, że nic trudniejszego niż ćwierćfinałowy mecz z Jagiellonią, który udało się wygrać w mocno kontrowersyjnych okolicznościach, na Legię już nie będzie czekać. Ruch, który w ćwierćfinale po bardzo emocjonującym starciu wyeliminował Koronę Kielce, dziś znajduje się w ogromnym dołku. Wiosną w rozgrywkach Pierwszej Ligi jeszcze nie wygrał, w sześciu meczach zgromadził jedynie 3 punkty i wypadł ze strefy barażowej. Po bardzo dobrej końcówce jesieni apetyty wśród chorzowskich kibiców były mocno rozbudzone. Dziś Dawid Szulczek musi postarać się jak najszybciej zażegnać poważny kryzys. Zdecydowanym faworytem tego spotkania jest Legia Warszawa i trudno spodziewać się, aby Ruch był w stanie postawić się Wojskowym.
Finał Pucharu Polski tradycyjnie już odbędzie się 2 maja na PGE Narodowym w Warszawie.
Dominik Proniewicz