Ofiara konsekwencji Marka Papszuna. Co się dzieje z Arielem Mosórem?

Mosór

fot: Jakub Ziemianin

Jeszcze niecałe dwa sezony temu Ariel Mosór zapowiadał się na jednego z najciekawszych młodych zawodników w Ekstraklasie. Gdy wydawało się, że ówczesny gracz Piasta Gliwice odejdzie za granicę, zasilając solidny europejski zespół, zdecydował się zostać w Polsce i wstąpić w szeregi Rakowa Częstochowa. Z perspektywy czasu ten ruch lekko zahamował prosperującą karierę młodego Polaka. Czy konsekwencja Marka Papszun z czasem wyniszczy polskiego gracza?

Z deszczu pod rynnę

Latem 2024 roku pewne było, że Mosór będzie musiał odejść z Piasta, ponieważ w Gliwicach nie zagrałby ani minuty. Kończący się kontrakt i niechęć do jego przedłużenia spowodowała jasną decyzję władz klubu – albo zostajesz i przedłużasz kontrakt, albo kolejny sezon siedzisz na trybunach i odchodzisz za darmo. Podobna sytuacja w tym samym czasie spotkała Michaela Ameyawa oraz Arkadiusza Pyrkę. O ile jednak 23-latek latem tamtego roku opuścił zespół, zasilając Raków Częstochowa, o tyle 21-letni boczny obrońca został i na ostatnie pół roku zdegradowano go do rezerw, aby po wygaśnięciu kontraktu dołączył do niemieckiego St. Pauli.

Miniona kampania była ważna dla młodego obrońcy z tego względu, że w czerwcu 2025 roku miało odbyć się Euro do lat 21, na które kadra Adama Majewskiego wywalczyła awans. Tym samym Mosór zdecydował się zasilić szeregi „Medalików”, idąc śladem starszego kolegi z Piasta – Ameyawa.

Trudny sezon

W całokształcie sezon 2024/25 dla Rakowa był ciężki, lecz zakończony wicemistrzostwem Polski. Dla ponownie zatrudnionego po roku przerwy na stanowisko trenera Marka Papszuna, celem był powrót na szczyt, więc latem dokonał wielu zmian m.in. pod koniec sierpnia zatrudniając wychowanka Legii Warszawa.

Do zespołu „Medalików” wszedł obiecująco. 21-latek występował w pierwszym składzie, notując solidne występy. Jednak na początku października w meczu z Niemcami w ramach eliminacjach do młodzieżowego Euro do lat 21 doznał urazu stawu skokowego lewej nogi, i musiał przejść operację, która wykluczyła go z gry do końca roku.

Gdy wrócił na murawę, na początku 2025 roku, w rundzie wiosennej zagrał w zalewie siedmiu spotkaniach. Tak nikła liczba występów była spowodowana głównie spokojnym wprowadzaniem Polska na początku rundy, aby w okresie marzec – maj był w stanie pomóc drużynie w walce o mistrzostwo Polski. Jak sam podsumował miniony sezon w rozmowie z Robertem Błońskim z TVP Sport w czerwcu tego roku:

Z perspektywy czasu sądzę, że i tak na boisku pojawiłem się za wcześnie. No, ale jestem ambitny, wyrywny, „w gorącej wodzie kąpany”. Na treningach trochę walczyłem z bólem, czułem dyskomfort, jednak zagryzałem zęby. Jestem taki, że może i czasem chciałbym odpuścić, ale nie potrafię. Tamten sezon był dla mnie nauczką, zmieniłem podejście i nastawienie do paru kwestii. Staram się być spokojniejszy i koncentrować na tym, co tu i teraz, zamiast wybiegać daleko w przyszłość.

Nie pomogło również młodzieżowe Euro, na które Mosór pojechał wraz z kadrą do lat 21 lecz po tygodniu musiał ze Słowacji wrócić, z powodu szybkiego odpadnięcia naszej reprezentacji z turnieju, zalewie po fazie grupowej.

Schowany „do lodówki”

Po powrocie do Częstochowy 22-latek rozpoczął przygotowania do kolejnego sezonu, w którym Rakowowi doszła rywalizacja w europejskich pucharach, co wiązało się z większą rotacją w składzie.

I choć na początku sezonu jeszcze znajdował się w podstawowym składzie, po przegranym 1:3 spotkaniu z Radomiakiem Radom narracja się zmieniła i od tego czasu nie zobaczyliśmy Mosóra na boisku. W dodatku od początku września został schowany przez Marka Papszuna do przysłowiowej „lodówki” na spotkania Ekstraklasy, gdyż na ławce rezerwowych ostatni raz pojawił się pod koniec sierpnia w starciu z Pogonią Szczecin.

Ostatnio mogliśmy go zauważyć na ławce w meczu pierwszej kolejki fazy ligowej Ligi Konferencji z Universtateą Craiovą, lecz na boisku się nie zameldował.

Przed meczem z Motorem Lublin dostaliśmy komunikat, że 22-latek doznał urazu na jednym z przedmeczowych treningów, który wykluczył go z kadry meczowej na mecz z ”Motorowcami”.

Konsekwencja Marka Papszuna

Od powrotu na stanowisko trenera Rakowa, Marek Papszun kilkukrotnie podejmował niezrozumiałe decyzje. Przykład? Kupno zimą tego roku Leonardo Rochy, który był wówczas liderem tabeli strzelców w Ekstraklasie, aby w rundzie wiosennej Portugalczyk wystąpił przez ledwie 189 minut w 14 spotkaniach, a w minione lato oddać na wypożyczenie do Zagłębia Lubin.

Podobna sytuacja przydarzyła się Karolowi Struskiemu, który tak samo, jak Mosór wyleciał ze składu po meczu z „Zielonymi”, choć były gracz Arisu Limassol, pierwotnie niezgłoszony na listę do rozgrywek Ligi Konferencji, z powodu kontuzji Zorana Arsenicia wskoczył w jego miejsce i zagrał z Universtateą, zaliczając asystę i zmieniając postrzeganie Marka Papszuna wobec siebie, który przywrócił go do składu. W przypadku Mosóra ciężko powiedzieć o poprawie jego sytuacji w klubie. Na początku września mógł odejść na wypożyczenie do Holandii, lecz jego ruch został zablokowany przez klub, który tłumaczył swoją decyzję „własnym planem na zawodnika”.

Jedno jest pewne – ostatnie półtora roku były w karierze Ariela Mosóra tymi najtrudniejszymi. Z prosperującego zawodnika, o którego zabiegały solidne europejskie marki stał się graczem, którego Marek Papszun odstawił na boczny tor.

Mimo wszystko przed Rakowem intensywny okres, w którym każdy zawodnik będzie niezbędny. Niewykluczone, że w przypadku powrotu po kontuzji, Mosór będzie brany pod uwagę przy wyborze składu na najbliższe mecze, tak jak spekulowano przed meczem z Motorem.

Mikołaj Malinowski