Prawdopodobnie jeden z najlepszych sezonów Ekstraklasy za nami. Zacięta walka o mistrzostwo i europejskie puchary, spadek wielkiej marki, oraz telenowela organizacyjna i sportowa Legii Warszawa. W wyścigu na największą kompromitację rozgrywek, który był niezwykle pasjonujący i wielopłaszczyznowy, nie ma zwycięzcy. Nagrodę Złotego Dzbana przyznajemy ex aequo Legii i Wiśle, do niedawna dwóm największym rywalom w walce o ligowy prymat.
Marazm Legii
Żeby się ciągle nie powtarzać o Wiśle, to zaczniemy od Legii. Średnio ekskluzywny sezon w wykonaniu byłych mistrzów Polski. Gdybym miał zdefiniować sezon Legionistów jednym słowem, to byłby to marazm. Z jednej strony wyglądało to obiecująco. Wysoka forma w pucharach, awans do fazy grupowej Ligi Europy, a tam zwycięstwa ze Spartakiem i Leicester. Za to Legii należą się pochwały. Jednakże oczywiście jest druga strona medalu.
Skandaliczne, żałosne wyniki w Ekstraklasie. Przez wiele kolejek Legia znajdowała się w strefie spadkowej, nierzadko na samym jej dnie. Grała fatalnie, a oglądanie jej meczów było gorsze od grypy żołądkowej. Legii zdarzały się również fakapy poza murawą. Do takich żałosnych pozycji można zaliczyć całą karierę jako prezesa Dariusza Mioduskiego, który zepsuł renomę klubu. Aferę skyboxową związaną z rzeczami nieobcymi naturze ludzkiej, ale obcymi opinii publicznej.
Na domiar złego dochodzi jeszcze postawa Artura Boruca, która jest ogromnie infantylna i niegodna takiej persony dla polskiego futbolu jak Boruc. Mogą puścić nerwy, to nic nadzwyczajnego, ale ta dziecinada w mediach społecznościowych, odpychanie operatora kamery, konflikt z Vukoviciem. Tak tworzą się ubytki na pomnikach legend. Ostatecznie Legioniści się w lidze utrzymali z bezpieczną zaliczką punktową. Po tym, jak złapali formę, wygrali pięć meczów na sześć możliwych. Nie był to sezon tragiczny, ale na pewno nie był to sezon dobry. Były to takie nijakie, mizerne rozgrywki, które mogą stanowić nie jako wyrzut sumienia prezesa i braci kibicowskiej.
Fatalny jak Wisła
Kto się spodziewał na początku tamtych rozgrywek, że Wisła Kraków poleci z ligi? Wiadome było, że rejony strefy spadkowej będą kojarzone z krakowskim klubem, ale że aż tak bardzo? Spadek tak dużej firmy jest momentem, kiedy trzeba na poważnie się zastanowić, czy w klubie wszystko na pewno dzieje się dobrze. Wiadomo, że winni są piłkarze oraz trenerzy. W tym rzucaniu na ślepo krowim łajnem warto pamiętać, że ktoś z piłkarzami kontrakt podpisuje, a szkoleniowców zatrudnia.
I może tam warto by pocelować? Żeby spaść z takim klubem, jak Wisła to się trzeba mocno wysilić. Biała Gwiazda była najgorszym zespołem pod wieloma względami między innymi: organizacyjnym, sportowym, na płaszczyźnie jakości kadry też nie była jakoś wysoko. To po prostu musiało się tak skończyć. Może tytuł Złotego Dzbana bardziej należy się im? Gdyby nie było tak silnego adwersarza, w postaci ekipy ze stolicy, to kto wie, ale Legia postawiła sobie za cel, że jakieś trofeum w gablocie się znajdzie i swego dopięła.
Jakub Skorupka