Nudny Lech wygrywa z nudniejszym Śląskiem

2020.11.05 Poznan
Pilka nozna Faza grupowa Liga Europy
Lech Poznan - Standard Liege
N/z Michal Skoras gol radosc bramka Mikael Ishak
Foto Pawel Jaskolka / PressFocus

2020.11.05 Poznan
Football UEFA Europe League Group Stage
Lech Poznan -  Standard Liege
Credit: Pawel Jaskolka / PressFocus

Przed meczem Śląska z Lechem chyba każdy kibic miał tylko jedno życzenie. Mianowicie by to spotkanie nie było prima aprilisowym żartem. Zdecydowanym faworytem byli goście z Poznania, chociaż gospodarze stali przed szansą rozpoczęcia passy zwycięstw. Obaj trenerzy, nieco wymuszenie, zamieszali w swoich składach, dzięki czemu swoje szanse mogli otrzymać chociażby van der Hart po stronie Kolejorza i Bejger po stronie Śląska Wrocław.

Ci którzy nie widzieli pierwszej połowy Śląska Wrocław z Lechem Poznań niech żałuja! Kapitalne czterdzieści pięć minut, o którym mówić będą przyszłe pokolenia. Było w nich wszystko czego kibic oczekuje od piłki nożnej. Dla takich chwil ludzie przychodzą na stadiony i wydają ciężkie pieniądze na sportowe pakiety telewizyjne! Ale po kolei..

W 17 minucie CUDOWNE uderzenie z rzutu wolnego oddał Exposito i do tej pory wszyscy się pewnie zastanawiają jak piłka nie wpadła do bramki. Kwadrans później odgryzł się Lech, po KAPITALNYM długim zagraniu van der Harta, futbolówkę przyjął Tiba i posłał ŚWIETNE prostopadłe zagranie i centymetrów zabrakło do tego, Szromnik musiał wyjmować piłkę z siatki. Chwilę później bliski szczęścia był Amaral, lecz i tym razem nie padł gol.

Tak mogłoby być, gdyby nie dzisiejsza data w kalendarzu. Niestety pierwsza połowa okazała się Prima Aprilisowym żartem. Zamiast opisanych wyżej świetnych akcji mieliśmy strzał w mur z siedemnastu metrów w wykonaniu Exposito, analizowaną z przymrużeniem oka przez Remka Jezierskiego akcję Lecha po długim podaniu van der Harta i kiks Amarala, który nie trafił w piłkę po podaniu Kownackigo. Dodatkowo o szczęściu może mówić Śląsk, gdyż mogli na przerwę schodzić w dziesięciu. Exposito ostrym wślizgiem potraktował Kownackiego, jednak sędzia Jakubik oszczędził hiszpańskiego napastnika.

Druga połowa rozpoczęła się od wybicia piłki z linii bramkowej przez Janasika po strzale Jakuba Kamińskiego. Chwilę później Michał Skóraś lekko pchnął Szymona Lewkota przez co obrońca Śląska stracił równowagę i nie był wstanie pobiec za skrzydłowym Lecha, który wpadł z piłką w pole karne i precyzyjnym strzałem wpakował piłkę do siatki. Można mówić o lekkiej kontrowersji przy tym golu, wydaje się jednak, że Lewkot chciał wykorzystać popchnięcie Skórasia , gdyż po prostu źle obliczył tor lotu futbolówki. Goście z Poznania miel jeszcze szanse na podwyższenie wyniku, ale po strzale z bliskiej odległości Kownackiego dobrze zainterweniował Michał Szromnik. Warto wspomnieć też zaskakujące uderzenie z dystansu Mączyńskiego, piłka jednak prześlizgnęła się tylko po górnej siatce.

Druga połowa mogła lekko osłodzić kibicom ten mecz, jednak to trochę tak jakby do beczki dziegciu dodać łyżkę miodu. Śląsk wyglądał dziś tak, jakby jedynym zdaniem piłkarzy było przeszkadzanie przeciwnikowi i nie dopuszczenie do straty bramki. Po golu dla Lecha wszystko legło w gruzach i ostatecznie gospodarze nie przeprowadzili choćby jednej groźnej akcji. Kolejorz wygrał najmniejszym nakładem sił i gdyby Lewkot nie zachował się jak junior pewnie mielibyśmy dziś podział punktów. Oczywiście takie mecze trzeba umieć wygrywać, ale taka gra nie przystoi kandydatowi na mistrza.

Śląsk Wrocław – Lech Poznań 0:1 (0:0)

Bramki: 48’ Skóraś(Lech)

Żółte kartki: Mączyński, Exposito

Składy:
Śląsk
: Szromnik – Bejger, Tamas, Gretarsson(46’ Lewkot) – Janasik, Schwarz, Mączyński(83’ Jastrzembski), Garcia – Sobota(75’ Olsen), Quintana(66’ Pich) – Exposito(75’ Piasecki)

Lech: van der Hart – Kędziora, Satka, Milic(46’ Pereira), Rebocho – Murawski(71’ Kalstrom), Tiba(77’ Kvekveskiri) – Velde(46’ Skóraś), Amaral, Kamiński(82’ Marchwiński) – Kownacki

POLECANE

tagi