W ostatnich dniach na portalu Weszło ukazał się artykuł pt.: „Przed Legią ponury sezon. Oto pięć dowodów”. Autor wykazuje w nim, że „Wojskowi” nie mają niemal żadnych argumentów, by z optymizmem patrzeć w przyszłość. Czarny scenariusz nie musi jednak znaleźć potwierdzenia w rzeczywistości.
Powiedzmy sobie wprost: miniony sezon na boiskach PKO BP Ekstraklasy był dla ekipy z Łazienkowskiej jednym wielkim rozczarowaniem, o czym świadczy dopiero 5. lokata w ligowej tabeli. Z drugiej jednak strony „Wojskowi” sięgnęli po Puchar Polski, a w Lidze Konferencji dotarli aż do ćwierćfinału, pokonując po drodze między innymi przyszłych finalistów, czyli Real Betis (u siebie 1:0) oraz Chelsea (na Stamford Bridge 2:1). I wszystko to pod wodzą kontrowersyjnego trenera Goncalo Feio, który niektórymi swoimi decyzjami oraz zachowaniami nie wpływał dobrze na wizerunek klubu oraz atmosferę panującą w szatni.
Dziś Portugalczyka nie ma już w stołecznej ekipie, a w jego miejsce zatrudniono Edwarda Iordanescu. Przy zmianie szkoleniowca często pojawia się efekt „nowej miotły”, dzięki któremu Legia może przejść przez pierwszych kilka spotkań nadchodzącego sezonu suchą, bądź prawie suchą stopą. Oczywiście nikt nie daje gwarancji sukcesu, natomiast nie da się ukryć, że w klubie niemal wszyscy mieli serdecznie dość Goncalo Feio, a jego odejście z pewnością pozwoliło wielu odetchnąć na nowo świeżym powietrzem.
Ponadto Legia wcale nie dysponuje aż tak słabą kadrą, jak mogłoby się wydawać z perspektywy minionych rozgrywek. Owszem, nie ma kasy na transfery, lecz z drugiej strony w szeregach stołecznej ekipy znajduje się stosunkowo wielu piłkarzy, a zatem nowy trener nie musi sztywno trzymać się jednej i tej samej jedenastki. A to już coś, biorąc pod uwagę konieczność rywalizacji na trzech frontach.
W bramce Kacper Tobiasz, który w minionym sezonie przechodził poważny kryzys, lądując w pewnym momencie nawet w drużynie rezerw. Później jednak zdołał się pozbierać, odzyskując bluzę z numerem jeden kosztem wypożyczonego ze Sportingu CP Vladana Kovacevića. Ktoś powie, że to żaden wielki wyczyn, a „Wojskowym” i tak przydałoby się wzmocnienie na pozycji bramkarza. Tyle, że Tobiasz legitymuje się już pewnym doświadczeniem, a jego młody wiek świadczy o tym, że w dalszym ciągu może rozwijać swoje umiejętności, by stać się w końcu golkiperem na miarę swojego talentu.
W środku obrony sprawdzony duet Pankov-Kapuadi. W minionym sezonie nie ustrzegli się rzecz jasna błędów, jednak wspólne zgranie oraz świadomość zachowań tego drugiego powinny działać raczej na ich korzyść. A w odwodzie pozostaje jeszcze utalentowany Jan Ziółkowski. Ruben Vinagre godnie zastąpił na lewej obronie rodaka Yuriego Ribeiro. Z kolei po prawej stronie defensywy Paweł Wszołek, który potrafi również zrobić sporo zamieszania pod bramką rywali, a dodatkowo zyskał doświadczonego zmiennika w osobie Petara Stojanovića.
Jeśli chodzi o linię pomocy, to wiosną w końcu przebudził się Claude Goncalves. Maxi Oyedele wciąż jest zawodnikiem młodym (podobnie zresztą, jak wspomniany Tobiasz) i coraz częściej zdarzają mu się udane występy, jak choćby w rewanżowym meczu ćwierćfinałowym LK z Chelsea. Bartosz Kapustka jeśli tylko upora się na dobre z problemami zdrowotnymi, może wnieść wiele pozytywnego do gry swojej drużyny. A w odwodzie pozostają jeszcze Jurgen Elitim oraz Rafał Augustyniak, którzy również legitymują się sporym doświadczeniem na arenie międzynarodowej z ostatnich dwóch sezonów.
I wreszcie linia ataku. Ryoya Morishita to prawdziwy diament, który swoją przebojowością oraz nieszablonowością potrafi zrobić równicę na korzyść warszawskiej ekipy. Marc Gual również powinien stanowić o silne ofensywnych poczynań Legii, o ile rzecz jasna będzie wystawiany na swojej nominalnej pozycji fałszywego skrzydłowego, zamiast na szpicy (patrz mój niedawny tekst: https://polskapilka.pl/alfarela-szkurin-i-gual-to-za-malo-dylemat-legii-na-pozycji-napastnika/). A skoro o szpicy mowa, to z wypożyczenia wrócił Migouel Alfarela, który ma za sobą udaną wiosnę na greckich boiskach. Największą niewiadomą jest bez wątpienia Ilja Szkurin, który zasilił szeregi „Wojskowych” pod koniec zimowego okienka transferowego i póki co nie potrafił udowodnić swojego potencjału. Z drugiej jednak strony niektórzy zawodnicy (nawet ci klasowi) potrzebują nieco więcej czasu, by zaaklimatyzować się w nowym środowisku, a poza tym Białorusin ma teraz okazję przepracować z nowymi kolegami oraz trenerem cały okres przygotowawczy, co także może przełożyć się na jego wysoką formę.
I oto wyłania nam się obraz Legii, która wcale nie musi powtórzyć kiepskiego wyniku w lidze z poprzedniego sezonu. Owszem, argumenty przedstawione we wspomnianym artykule dziennikarza Weszło z pewnością nie napawają optymizmem (brak transferów, brak pieniędzy, strajk ostrzegawczy kibiców), lecz nie oznacza to, że najczarniejszy z możliwych scenariuszy musi koniecznie się ziścić. Sytuacja, w jakiej znajduje się ekipa z Łazienkowskiej jest trudna, ale z pewnością nie beznadziejna, a jednym z największych plusów jest bez wątpienia wspomniane odejście Goncalo Feio. Trenera Iordanescu podobno również cechuje twardy charakter, lecz raczej nie należy spodziewać się po nim równie skandalicznych zachowań, jakimi „popisywał się” jego portugalski poprzednik.
Laura Tomczyk
Foto: Legia Warszawa