Nieudany powrót Kazimierza Moskala do Łodzi. ŁKS Łódź – GKS Katowice 0:2

2022.07.16 Lodz
Pilka nozna Fortuna 1 Liga 2022/2023
LKS Lodz - GKS Katowice
N/z wynik
Foto Lukasz Laskowski / PressFocus

2022.07.16 Lodz
Football Fortuna 1. Liga season 2022/2023
LKS Lodz - GKS Katowice
wynik
Credit: Lukasz Laskowski / PressFocus

Po poprzednim nieudanym sezonie w wykonaniu ŁKS-u i zmianach, do których doszło w klubie latem kibice łódzkiej drużyny oczekiwali poprawy gry ich ulubieńców. Wczorajszy występ niczym jednak nie różnił się od tych z ostatniej kampanii. ŁKS przegrał na inaugurację z GKS-em Katowice po bramkach Oskara Repki i Marko Roginicia. Podopieczni Rafała Góraka po uzyskaniu dwubramkowego prowadzenia grali bardzo czujnie w obronie, nie pozwalając rywalom na zdobycie bramki i zasłużenie zgarnęli komplet punktów.

ŁKS przystępował do nowego sezonu po sporych zmianach. Nie tylko kadrowych, ale przede wszystkim organizacyjnych. Z klubem pożegnali się trener Marcin Pogorzała, a także dyrektor sportowy Krzysztof Przytuła, których zastąpili odpowiednio Kazimierz Moskal oraz Janusz Dziedzic. Trudno dziwić się takim ruchom. Poprzednie rozgrywki dla łódzkiego klubu były zdecydowanie nieudane. ŁKS zajął w nich dopiero dziesiąte miejsce, a z obozu dzisiejszych gospodarzy co i rusz było słychać o zaległościach wobec kolejnych piłkarzy. Obecnie wydaje się, że sytuacja jest już opanowana i można skupić się jedynie na aspektach sportowych.

W Katowicach przerwa między rozgrywkami była znacznie spokojniejsza. GKS w sezonie 2021/2022 dzięki niezłej końcówce zajął ósme miejsce. W obecnej batalii cel minimum jest jednak dokładnie taki sam jak rok temu, czyli spokojne utrzymanie. Jeśli chodzi o zmiany kadrowe, to najdotkliwsza wydaje się być strata Arkadiusza Woźniaka (przejście do Zagłębia Lubin) oraz Filipa Szymczaka (powrót z wypożyczenia do Lecha Poznań). Tego drugiego postara się zastąpić pozyskany z Rakowa Częstochowa Jakub Arak.

Od początku spotkania w ataku pozycyjnym znajdowali się gospodarze. Po kilku minutach do głosu doszli jednak katowiczanie. I to oni w 8. minucie meczu wyszli na prowadzenie, a na listę strzelców wpisał się Oskar Repka. Było w tym zagraniu sporo przypadku, ale fakt pozostaje faktem, ŁKS musiał odrabiać straty. Nie tak wyobrażali sobie początek pierwszego starcia w tym sezonie fani łódzkiego klubu. ŁKS starał się przejąć inicjatywę, aby jak najszybciej doprowadzić do wyrównania. Czujnie póki co grali w obronie katowiczanie, a oprócz tego próbowali też stworzyć zagrożenie pod bramką Dawida Arndta. W 15. minucie zakręcił obrońcą Marcin Wasielewski, ale jego dośrodkowanie bez problemu złapał bramkarz gospodarzy. Chwilę później w niezłej sytuacji w polu karnym Nelson Balongo nie trafił w piłkę. Po pierwszym kwadransie gry można stwierdzić, że mimo zmian w sztabie i kadrze ŁKS-u, gra tego klubu niewiele się zmieniła w stosunku do poprzednich rozgrywek.

Po niespełna dwudziestu minutach łodzianom udało się wywalczyć pierwszy rzut rożny, z którego jednak nie wyniknęło żadne zagrożenie. W 23. minucie bardzo blisko podwyższenia rezultatu byli goście. Po dośrodkowaniu w pole karne strzał niepilnowanego Adriana Błąda na róg sparował Arndt. Stały fragment gry przyniósł zmianę wyniku, do siatki trafił Marko Roginić, a na tablicy widniało już 0:2. Sytuacja ŁKS-u robiła się coraz trudniejsza. Gracze Kazimierza Moskala nie mieli zbyt wielu argumentów, aby przeciwstawić się swoim rywalom. Katowiczanie natomiast złapali wiatr w żagle i szukali trzeciej bramki.

W 30. minucie pierwszą od dawna ofensywną akcję przeprowadzili łodzianie, ale dośrodkowanie Pirulo nie znalazło adresata. Dwie minuty później w środku pola Bartosza Szeligę faulował Rafał Figiel. Fani gospodarzy domagali się czerwonej kartki, sędzia Patryk Gryckiewicz ukarał zawodnika GKS-u jedynie żółtym kartonikiem. W 35. minucie po rzucie rożnym zakotłowało się w polu karnym gości, ale Dawid Kudła nadal zachowywał czyste konto. Pięć minut później po dośrodkowaniu z kornera znów czujność zachował bramkarz gości. W doliczonym czasie pierwszej połowy ełkaesiacy mogli częściowo zniwelować straty po błędzie Dawida Kudły. Ostatecznie jednak na przerwę oba zespoły zeszły przy wyniku 0:2. Posiadanie piłki po pierwszych czterdziestu pięciu minutach było takie samo po obu stronach, ale to katowiczanie byli konkretniejsi w swoich działaniach i zasłużenie prowadzili.

Mimo słabej gry gospodarzy, trener Kazimierz Moskal nie zdecydował się na dokonanie żadnych korekt w składzie przed rozpoczęciem drugiej połowy. Natomiast w ekipie gości strzelca drugiej bramki zastąpił Jakub Arak. I to on w 49. minucie mógł podwyższyć prowadzenie swojego zespołu po dobrym płaskim dograniu od Grzegorza Rogali. Piłka po uderzeniu napastnika przeleciała jednak nad poprzeczką. Po pierwszym kwadransie drugiej części meczu można powiedzieć, że ŁKS nie ma pomysłu na to, jak zagrozić bramce strzeżonej przez Dawida Kudłę. Bramkarz gości był na tamten moment zupełnie bezrobotny.

W 64. minucie w końcu gospodarze przenieśli się pod bramkę rywali, wywalczając przy okazji rzut rożny. Stały fragment gry nie przyniósł jednak zmiany wyniku. Sześć minut później na uderzenie z dystansu zdecydował się Dawid Kort, okazało się ono jednak niecelne. Ale brawa za decyzję, prób strzałów zza pola karnego jest zdecydowanie zbyt mało. Jakby na przekór moim słowom szczęścia spróbował teraz Pirulo, ale problemów ze złapaniem piłki nie miał Kudła. Od pewnego czasu starał się prowadzić grę ŁKS, ale póki co odpierali ich ataki gracze Rafała Góraka. Pochwalić można natomiast Kelechukwu, którego wejście na boisko ożywiło grę łodzian. 76. minuta mogła pogrążyć gospodarzy, ale strzał Alana Bróda bardzo dobrze na rzutu rożny sparował Dawid Arndt. Piłkarze ŁKS-u szukali szans na strzelenie chociaż honorowej bramki. Brakowało jednak skuteczności, a często także pomysłu na rozegranie akcji. Nader często obserwowaliśmy wrzutki piłkarzy gospodarzy w pole karne, ale były to przewidywalne zagrania i nie mogły zaskoczyć defensywy katowiczan. W końcowych fragmentach meczu Kelechukwu mógł jeszcze wlać nadzieję w serca swoich kibiców, gdyby tylko jego uderzenie po ładnej indywidualnej akcji było lepsze, a przed wszystkim zmierzało w światło bramki. W doliczonym czasie gry wynik na 0:3 mógł ustalić Daniel Dudziński, ale jego uderzenie wybronił Arndt.

Druga połowa toczyła się pod dyktando piłkarzy ŁKS-u, którzy zdecydowanie częściej utrzymywali się przy piłce. Na nic się to jednak zdało i łódzki klub przegrywa na inaugurację sezonu 2022/2023. Od oficjalnego otwarcia stadionu ŁKS przegrał już czwarte spotkanie na własnym stadionie, nie zdobywając przy tym ani jednej bramki. Nie wróży to najlepiej na tegoroczne rozgrywki Fortuna I ligi.

ŁKS Łódź 0:2 (0:2) GKS Katowice

Bramki: 8. Oskar Repka, 24. Marko Roginić

Żółte kartki: Kort, Dąbrowski – Figiel, Kołodziejski

Składy:

ŁKS: Arndt – Wszołek (61. Dankowski), Dąbrowski, Monsalve, Szeliga, Okronczuk (70. Kowalczyk), Kort (83. Moreno), Trąbka, Pirulo, Biel (61. Kelechukwu), Balongo (70. Radaszkiewicz)

GKS: Kudła – Jędrych, Repka, Figiel (90. Urynowicz), Błąd (75. Szwedzik), Jaroszek, Rogala, Wasielewski, Kołodziejski, Bród (85. Dudziński), Roginić (45. Arak)

Sędzia: Patryk Gryckiewicz (Toruń)

Widzów: 6 861

Prosto ze stadionu mecz ŁKS Łódź – GKS Katowice opisała Patrycja Rychlewicz.

POLECANE

tagi