Zeszłotygodniowy powrót Ekstraklasy dostarczył niesamowitych wrażeń, obfitując w wiele niespodziewanych rezultatów. Wobec tego druga seria gier, wypełniona hitowymi starciami, zapowiada się jeszcze ciekawiej.
Poprzednia kolejka tylko rozbudziła oczekiwania kibiców, potwierdzając, że sezon 2025/2026 zapowiada się jako najbardziej interesujący od lat. W nadchodzący weekend doświadczymy m.in. sensacyjnej walki o status lidera, powrotu Gdyni do elity po pięciu latach przerwy, derbowych emocji i chęci rehabilitacji ze strony wielu podrażnionych drużyn. Ekstraklasa dopiero nabiera rozpędu!
Cracovia Kraków – Bruk-Bet Termalica Nieciecza
Gdy miesiąc przed startem sezonu poznaliśmy szczegółowy terminarz drugiej serii gier, pewnie nikt nie przypuszczał, że jej hitem będzie rywalizacja zespołów z województwa małopolskiego. Przed tygodniem obie drużyny sprawiły olbrzymią sensację, deklasując ligowych potentatów na ich stadionach. Tegoroczny beniaminek rozprawił się 4:0 z Jagiellonią, a Pasy ograły Lecha 4:1. Oba te wyniki nie były dziełem przypadku, lecz efektem świetnej organizacji gry. Zarówno Cracovia, jak i Bruk-Bet nastawili się na uszczelnienie defensywy i wychodzenie z szybkimi atakami. Na uznanie zasługuje jednak szeroki wachlarz rozwiązań prezentowanych przez obie drużyny w ofensywie. Drogę do bramki znajdowały one również po mądrze zbudowanych atakach pozycyjnych czy też sprawnie funkcjonującym pressingu. Na pomeczowej konferencji prasowej Luka Elsner, szkoleniowiec Pasów zapowiadał, że jego zespół będzie chciał więcej grać piłką, szczególnie na własnym terenie. Możemy się zatem spodziewać, że na początek weekendu zobaczymy starcie dwóch drużyn nastawionych na szybką grę.
Arka Gdynia – Radomiak Radom
Po pięciu latach i 11 dniach Ekstraklasa wraca na ulicę Olimpijską w Gdyni. Ostatni domowy mecz na najwyższym szczeblu rozgrywkowym Arka przegrała 1:2 (z Górnikiem Zabrze). W rundzie wiosennej Arkowcy pod wodzą Dawid Szwargi na własnym boisku byli bardzo skuteczni. W siedmiu spotkaniach zdobyli 15 punktów, nie przegrywając ani razu i gromadząc bilans bramkowy 12-5. Gdynianie ze Szwargą u steru nie gromadzą więc przeważnie spektakularnych zdobyczy bramkowych, ale wykazują się bardzo dobrą organizacją gry. Inauguracyjne starcie z Motorem pokazało, że drużyna z Trójmiasta potrzebuje jeszcze czasu, by na dobre wdrożyć się do Ekstraklasy. Ciekawą weryfikacją dla gdynian będzie przyjazd niespodziewanego lidera z Radomia. Przypomnijmy, że Radomiak rozbił u siebie Pogoń 5:1, bezlitośnie wykorzystując błędy Portowców. Imponować mógł sposób, w jaki podopieczni Joao Henriquesa wychodzili z szybkimi atakami. Dziś wieczorem radomianie powinni się jednak spodziewać inaczej grającego rywala. Przekonamy się więc, jak szeroki jest repertuar drużyny prowadzonej przez portugalskiego szkoleniowca.
Piast Gliwice – Górnik Zabrze
W sobotę ekstraklasowych emocji wreszcie doczekają się w Gliwicach. W pierwszej kolejce Piast miał zagrać z Legią Warszawa, ale spotkanie zostało przełożone na wniosek stołecznego zespołu. Z perspektywy kibiców Piastunek trudno wyobrazić sobie lepsze wynagrodzenie wydłużonego oczekiwania niż derbowe starcie u siebie z Górnikiem Zabrze. Latem z klubem pożegnało się kilkunastu zawodników, co znacznie uszczupliło kadrę zespołu. Piasta przez swego rodzaju sezon przejściowy, związany z problemami finansowymi, ma przeprowadzić młody szwedzki szkoleniowiec – Max Mölder, którego warsztat na polskich boiskach dopiero będziemy odkrywać. Już w jego debiucie będziemy mieli ku temu doskonałą okazję. Górnik wszedł bowiem w sezon bardzo udanie, pokonując po dobrej, ofensywnej grze Lechię 2:1. Dwa zwycięstwa na początek rozgrywek dla nowego i ambitnego zabrzańskiego projektu byłyby wymarzonym scenariuszem. W ostatnich latach w meczach między tymi rywalami nie brakuje emocji, a tradycyjnie już z pewnością podkręci je postać Lukasa Podolskiego.
Pogoń Szczecin – Motor Lublin
Na stadionie imienia Floriana Krygiera zmierzą się zespoły, które po pierwszej kolejce są w zupełnie odmiennych nastrojach. Na głowy wszystkich związanych z Pogonią w niedzielę wylany został kubeł lodowatej wody. O ile w ofensywie Portowcy zaprezentowali się co najmniej przyzwoicie, tak ich gra w defensywie rozwścieczyła Roberta Kolendowicza. Szkoleniowiec Dumy Pomorza niewątpliwie ma za sobą tydzień pełen przemyśleń: jak błyskawicznie naprawić postawę w obronie. Wszak do Szczecina przyjeżdża zespół, który w minionej kampanii zasłynął z tworzenia widowisk i konstruowania wielu groźnych ataków. Pomimo dość skromnego rezultatu Motor pozostawił po sobie dobre wrażenie, a przy większej skuteczności w dogodnych sytuacjach, zwycięstwo lublinian nad Arką mogło być jeszcze bardziej okazałe. W minionych rozgrywkach mecze między tymi zespołami dostarczały dużej dawki emocji i były prawdziwą ucztą dla fanów ofensywnej gry. W Lublinie padł wynik 4:2 na korzyść gospodarzy, a w maju 3:0 triumfowała Pogoń. Wszystko więc wskazuje na to, że to spotkanie pod kątem emocji nie będzie ustępowało pozostałym meczom tego weekendu.
Lechia Gdańsk – Lech Poznań
Arcyciekawie zapowiadające się sobotnie granie zamknie rywalizacja o dużym ciężarze gatunkowym. Lechia od samego początku rozgrywek, jak nikt inny, potrzebuje punktów, gdyż została na nią nałożona kara w postaci pięciu ujemnych oczek. Podopieczni Johna Carvera rozegrali dobry mecz w Zabrzu, ale ich mankamentem była skuteczność w obu polach karnych. Gdańszczanie pokazali, że będą w tym sezonie trudnym i wymagającym rywalem. Szczególnie w fazie szybkich ataków, z czym od początku rozgrywek poważne problemy miał… Lech. Po efektownym zwycięstwie nad Breidablikiem wyjazd do Gdańska będzie dla podopiecznych Nielsa Frederiksena prawdziwą weryfikacją tego, w jakim stopniu są oni gotowi do rywalizacji w nowej kampanii. Kolejorz ma z Lechią rachunki do wyrównania, bo w lutym po fatalnym występie przegrał w Gdańsku 0:1. Po wysokiej porażce sprzed tygodnia lechici na powtórkę z wątpliwej rozrywki absolutnie nie mogą sobie pozwolić.
Raków Częstochowa – Wisła Płock
Wisła Płock w drugiej kolejce będzie musiała się zmierzyć nie tylko z wymagającym rywalem, ale również traumą po ostatniej wizycie w Częstochowie. W listopadzie 2022 roku Nafciarze zostali rozbici przez ekipę Marka Papszuna aż 1:7. Dla płoczczan przyjazd na ulicę Limanowskiego będzie dobrą okazją, by na tle Wicemistrzów Polski sprawdzić, jak dobrze są przygotowani do gry w krajowej elicie. W pierwszej kolejce podopieczni Mariusza Misiury zdominowali u siebie Koronę, rozgrywając świetne spotkanie w ofensywie. Należy jednak brać poprawkę na to, że od 7. minuty grali w przewadze jednego zawodnika, a od 51. – dwóch. Teraz będą musieli przedrzeć się przez szyki Rakowa, który zaczął rozgrywki dość spokojnie. Najpierw po solidnym występie pokonał 1:0 GKS Katowice, a w czwartek po niemrawej pierwszej połowie rozprawił się z MSK Żiliną 3:0. Można odnieść wrażenie, że tak, jak przed rokiem, Medaliki z każdym kolejnym meczem będą rosnąć w siłę.
Jagiellonia Białystok – Widzew Łódź
Wszystko wskazuje na to, że to będzie kolejny hit kolejki. Wszelkie rozważania o tym meczu trzeba zacząć od tego, co wydarzyło się w letniej przerwie. Niespełna trzy tygodnie temu, podczas okresu przygotowawczego Widzew rozbił Jagiellonię 7:1, jeszcze bardziej rozbudzając oczekiwania swoich kibiców. Stara futbolowa prawda oczywiście każe nieco inaczej patrzeć na przedsezonowe spotkania, ale wobec tak wysokiego rezultatu nie da się przejść obojętnie. Szczególnie że obawy w Białymstoku potwierdziła dotkliwa porażka z Bruk-Betem. Pomimo tego na pomeczowej konferencji Adrian Siemieniec nie popadał w panikę, podkreślając, że zespół potrzebuje czasu, by wrócić na wysokie obroty. Być może pewność siebie piłkarzy Jagi wzrosła po czwartkowym zwycięstwie nad FK Novi Pazar, odniesionym po golu w samej końcówce. O wiele lepsze nastroje panują w Widzewie, który przed tygodniem pokonał u siebie 1:0 Zagłębie. To spotkanie pokazało jednak, że RTS musi jeszcze wykonać dużo pracy, by swoją grą zaspokoić ambicje widzewskiego środowiska. Trudno przesądzić o rezultacie tej rywalizacji, ale z pewnością będzie stała ona pod znakiem ofensywnej gry, a nie pragmatyzmu.
Korona Kielce – Legia Warszawa
Jacek Zieliński i jego podopieczni mogą czuć duże rozgoryczenie. Niemal od pierwszego gwizdka sędziego wyjazdowe starcie z Wisłą nie układało się po ich myśli. W związku z dwoma czerwonymi kartonikami, które piłkarze Scyzoryków obejrzeli w zeszłą sobotę, kompletnie nie wiemy, czego się po nich spodziewać. Sytuacja na starcie sezonu nie jest łatwa, bo w niedzielę ze względu na kartki nie zagrają Nono i Wiktor Długosz. Poprzednio w roli gospodarza z Legią (niemal przed rokiem) kielczanie przegrali 0:1. Kolejną złą wiadomością dla drużyny z województwa świętokrzyskiego jest postawa ich najbliższych rywali. Zawodnicy Edwarda Iordanescu rozegrają już piąty mecz o stawkę w bieżących rozgrywkach. Do tej pory odnieśli trzy zwycięstwa i zremisowali na wyjeździe z Banikiem Ostrawa, wypracowując bilans sześciu strzelonych i trzech straconych goli. Rumuński szkoleniowiec stopniowo buduje zespół wedle własnej koncepcji, a wspomniana konfrontacja z Banikiem wysłała sygnał, że również w ataku legioniści zaczynają wyglądać lepiej. Nadeszła pora, by potwierdzić to w pierwszym ligowym spotkaniu.
GKS Katowice – Zagłębie Lubin
Na zakończenie tej serii gier naprzeciw siebie staną zespoły, które niemrawo weszły w tegoroczne rozgrywki. GieKSa zasłużenie przegrała u siebie z Rakowem, nie tworząc poważnego zagrożenia pod bramką rywali. Natomiast Miedziowi przyzwoicie zaprezentowali się w tyłach, nie dając Widzewowi się rozpędzić. Kilkukrotnie wychodzili też z szybkimi atakami, ale brakowało im jakości i lepszych decyzji przy finalizowaniu akcji, co przełożyło się na to, że ostatecznie nie zagrozili poważnie bramce strzeżonej przez Rafała Gikiewicza. Konfrontacje między tymi klubami w zeszłym sezonie nie dostarczyły szczególnie obfitych wrażeń. Za każdym razem kończyły się one zwycięstwem gospodarzy 1:0. Oby podrażnione słabym początkiem drużyny tym razem rozbudziły w sobie swoje najlepsze ofensywne możliwości.
Igor Dziedzic
Fot. Tomasz Folta / Press Focus