Niespodzianka sezonu – Dawid Szulczek i utrzymanie Warty Poznań

Źródło: Paweł Jaskółka/PressFocus

32 lata – najmłodszy szkoleniowiec w lidze. 8 listopada ubiegłego roku zastąpił na stanowisku trenera Warty Poznań Piotra Tworka. Zmiana ta spotkała się z niemałą krytyką, bo przecież zaledwie kilka miesięcy wcześniej Swojska Banda Tworka walczyła do ostatniej kolejki o udział w europejskich pucharach. Dawid Szulczek wyszedł jednak krytyce naprzeciw i w świetnym stylu utrzymał Zielonych w Ekstraklasie. To właśnie jego uznaliśmy największą niespodzianką sezonu 2021/22.

Polski Nagelsmann

Porównanie trenera Dawida Szulczka do niemieckiego szkoleniowca Bayernu Monachium jest nieprzypadkowe. Niespełna 35-letni Julian Nagelsmann również zaczynał karierę trenerską w bardzo młodym wieku. Niemiec przebojem wdarł się do Bundesligi stosując innowacyjne ustawienie i taktykę. A do Ekstraklasy z drugoligowych Wigier Suwałki wszedł wówczas jeszcze 31-letni gość, rozejrzał się po szatni i powiedział „potrzymaj mi piwo”. No, a tak poważnie, w rozmowie z oficjalną stroną klubową Warty trener Szulczek mówił następująco:

Jestem świadomy tego, że na dzisiaj tych punktów jest trochę mało, ale do końca sezonu jest jeszcze tyle meczów, że wejdziemy na dobrą ścieżkę, zaczniemy punktować i w ostatecznym rozrachunku pozostaniemy w Ekstraklasie na kolejny sezon.

Przed Dawidem Szulczkiem postawiono jasny cel – utrzymać Wartę Poznań w Ekstraklasie. Kiedy 32-latek przejmował zespół Zielonych po Piotrze Tworku, poznaniacy znajdowali się na 17. miejscu, a na ich koncie widniało zaledwie 11 punktów zdobytych w 14. kolejkach. Zadanie z gatunku niesamowicie ciężkich do wykonania. Gdyby w tle podłożyć główny motyw z Mission Impossible, nikt nie byłby zaskoczony.

Opłacalna zmiana ustawienia

Innowacyjne podejście do taktyki to coś, co Dawidowi Szulczkowi w duszy trenerskiej gra. Gdyby parafrazować motto życiowe Tygryska, bohatera przygód Kubusia Puchatka, szkoleniowiec Warty mógłby powiedzieć, że owe nowinki taktyczne to „coś, co Szulczki lubią najbardziej”. Od początku przygody Zielonych w Ekstraklasie byliśmy przyzwyczajeni do gry formacją 4-2-3-1. Warta nie grała zbyt atrakcyjnego futbolu, ale potrafiła samozaparciem i ambicją nadrobić zaległości w technice. W efekcie sezon 2020/21 zakończyła na rewelacyjnym 5. miejscu. Później jednak coś zaczęło się wypalać, a poznaniacy wyglądali gorzej z meczu na mecz.

Na co wpadł Dawid Szulczek? Na totalną zmianę ustawienia, która okazała się bardziej przydatna i efektywniejsza niż reforma systemu oświaty z 2017 roku. Ale teraz nie o tym. Trener Szulczek postanowił wdrożyć rotacyjnie stosowane systemy gry z trójosobowym blokiem defensywnym, czyli 3-4-3, 3-4-2-1 i 3-5-2. Dzięki ustawieniu z wahadłowymi, którzy nominalnie byli bocznymi obrońcami (Jan Grzesik, Jakub Kiełb, Konrad Matuszewski), Warta zaczęła bardziej zagęszczać strefę obronną, gdyż w fazie defensywnej Zieloni funkcjonowali z piątką zawodników z tyłu.

Kolejną innowacją było przesunięcie do środka obrony doświadczonego pomocnika, Łukasza Trałki. Choć popularny Trała sezon wcześniej rozegrał jedną z najlepszych kampanii w swojej piłkarskiej karierze i wydawało się, że jest jak wino, to w obecnych rozgrywkach czuć było, że stracił na mobilności. Dzięki przesunięciu Łukasza na pozycję centralnego stopera, Warta zyskała kolejnego obok Roberta Ivanova defensora dobrze grającego piłką, ale również świetnie działającego w destrukcji.

Szybcy i wściekli skuteczni

Gra Warty Poznań poprawiła się momentalnie, a głównym czynnikiem zauważalnym w odmienionym przez trenera Szulczka zespole była skuteczność pod bramką rywali. Jeszcze za kadencji Piotra Tworka Zieloni w 13 spotkaniach dali radę tylko ośmiokrotnie wpakować piłkę do siatki przeciwnika. Jak prezentują się ta statystyka po objęciu Warty przez Dawida Szulczka? 26 goli w 20 meczach. Jak mawia pewien mem – robi wrażenie!

Przy ograniczonych zasobach finansowych 32-latek zrobił z Warty Poznań drużynę, która w 20 ligowych potyczkach pod jego wodzą zgromadziła 31 punktów i ostatecznie pewnie utrzymała się w Ekstraklasie zajmując 11. lokatę tuż za plecami ustępującego mistrza, Legii Warszawa. Legii, którą Dawid Szulczek ograł w Warszawie podziwiając przy linii bocznej swój zespół grający tiki-takę pod polem karnym dowodzonym przez Artura Boruca. Brzmi abstrakcyjnie, ale, powołując się na kolejnego mema, tak było – nie zmyślam.

Co więcej, dobra dyspozycja Warty pod wodzą 32-letniego szkoleniowca została doceniona przez Ekstraklasę S.A., która nominowała Dawida Szulczka do nagrody trenera sezonu 2021/22. Ostatecznie tytuł ten przypadł Maciejowi Skorży z Lecha Poznań.

Słowo krytyka

Mój kolega redakcyjny, pasjonat polskiej piłki kopanej, krytyk kulinarny, ekspert od opisywania paździerzowatych meczów, Michał Piwowarczyk, postanowił dodać od siebie kilka słów na temat pracy Dawida Szulczka w Warcie Poznań.

– Jeśli chodzi o Dawida Szulczka, tutaj docenić należy sposób podejścia do swojego zawodu. Trener Warty miał prostą receptę na skuteczne wyniki. Dostosowanie się do przeciwnika. W dzisiejszym świecie zdominowanym przez wielkich artystów, których zespoły mają swój określony styl tacy rzemieślnicy często są niedoceniani. Moim zdaniem nie ma nic złego w dopasowaniu swojego zespołu pod styl konkretnego przeciwnika. Nie zawsze musi to być przecież antyfutbol, co Zieloni pod wodzą Szulczka udowodnili niejednokrotnie. Tak krawiec kraje jak mu materiału staje – trener Warty udowadnia, że to przysłowie ma sens. Dodatkowym smaczkiem jest fakt, że do Warty trafił w dość ciężkim momencie, gdy opinia publiczna niemal linczowała właścicieli za zwolnienie trenera Tworka. Trzymam kciuki za to, by Dawid Szulczek odnosił wielkie sukcesy.

Myślę, że więcej dodawać nie trzeba. Dawidowi Szulczkowi i Warcie Poznań serdecznie gratulujemy utrzymania w Ekstraklasie i z niecierpliwością spoglądamy w kalendarze wypatrując trzeciego sezonu Zielonych w najwyższej klasie rozgrywkowej!

POLECANE

tagi