Lech Poznań rozczarował swoich kibiców i tylko bezbramkowo zremisował z Hapoelem Beer Szewa. Tym samym Kolejorz przed przyszłotygodniowym rewanżem wciąż ma nad rywalem z Izraela tylko dwa punkty przewagi i utrudnił sobie w czwartkowy wieczór drogę do fazy pucharowej Ligi Konferencji Europy.
W ramach spotkania trzeciej kolejki fazy grupowej Ligi Konferencji Europy Lech Poznań na stadionie przy ulicy Bułgarskiej podejmował izraelski Hapoel Beer Szewa. Przed tym meczem lepszą sytuację w tabeli grupy C mieli gospodarze, którzy po porażce w pierwszej serii gier na wyjeździe z Villarreal (3:4) następnie pokonali u siebie Austrię Wiedeń (4:1). Za to goście pozostawali wciąż bez wygranej, ponieważ zremisowali w Wiedniu z Austrią (0:0) oraz przegrali na własnym boisku z drużyną Unaia Emery’ego (1:2). Za faworytów tego starcia byli uznawani mistrzowie Polski, którzy do tej pory w fazie grupowej LKE imponowali zwłaszcza siłą ofensywną i dzisiaj przed własną publicznością chcieli postawić kolejny krok w kierunku wyjścia z grupy.
Trener John van den Brom w porównaniu z pojedynkiem ligowym z Legią Warszawa (0:0) dokonał dwóch zmian w wyjściowej jedenastce w środkowej strefie boiska: Nikę Kwekweskiriego zastąpił Radosław Murawski, a poturbowanego po weekendowym starciu Joao Amarala – Filip Marchwiński. Portugalczyk znalazł się jednak wśród rezerwowych. W kadrze meczowej Kolejorza uwagę zwracała obecność Adriela Ba Louy, ponieważ Iworyjczyk wracał do niej po prawie trzech miesiącach przerwy spowodowanej kontuzją pleców.
Za to szkoleniowiec zespołu z Izraela, Elyaniv Barda, dokonał aż sześciu zmian w podstawowym składzie w porównaniu z sobotnim meczem z Netanyą (2:1): Ora Dadyę zastąpił Iyad Abu Abaid, Edena Shamira – Rotem Hatuel, Dora Michę – Tomer Yosefi, Magomieda Sulejmanowa – Shay Elias, Eugene Ansaha – Sagiv Yehezkel, a Astrita Selmaniego – Tomer Hemed. Ciekawy jest zwłaszcza przypadek Sulejmanowa, który nie dostał zgody na wjazd do Polski, ponieważ jest obywatelem Rosji, na których nałożono sankcje po napaści ich kraju na Ukrainę.
Już w 2. minucie po raz pierwszy groźnie zaatakowali goście. Lewą stroną pomknął Rotem Hatuel, dograł futbolówkę w „szesnastkę” do Tomera Hemeda, który zwiódł obrońców Kolejorza i uderzył z pierwszej piłki, ale jego strzał minimalnie minął prawy słupek bramki Filipa Bednarka. W 8. minucie na tę sytuację odpowiedział Lech. Kristoffer Velde rozegrał piłkę na jeden kontakt z Filipem Marchwińskim i następnie zdecydował się na strzał tuż sprzed linii pola karnego, ale jego uderzenie pewnie wyłapał Omri Glazer. Trzy minuty później kolejną próbę podjął Kolejorz. Po niecelnym podaniu Heldera Lopesa na połowie rywala futbolówkę przejął Marchwiński, podbiegł z nią kilka metrów i zdecydował się na strzał z dystansu, ale uderzył wprost w interweniującego Glazera.
W kolejnym fragmencie meczu gra nie była płynna, ponieważ w poczynania obu zespołów wkradało się sporo niedokładności. Ten słaby dla oka moment spotkania postarał się przerwać Lech. W 24. minucie kilku przeciwników na lewym skrzydle ograł Velde i dośrodkował piłkę w pole karne, stamtąd przed „szesnastkę” wybił ją jeden z obrońców Hapoelu, potem trafiła ona pod nogi Joela Pereiry, którego strzał został zablokowany, a na koniec tej akcji uderzył jeszcze Barry Douglas. Jego strzał po odbiciu od rywala trafił ostatecznie w boczną siatkę. Chwilę później efektownie rywala na lewej flance ograł Mikael Ishak i dograł futbolówkę w pole bramkowe Omriego Glazera, ale tam nie sięgnął jej atakujący piłkę na wślizgu Marchwiński.
Następne minuty to ponownie wiele strat i niedokładności z obu stron, które przeszkodziły w wykreowaniu przez którąś ze stron kolejnych sytuacji w pierwszej połowie. W związku z tym zakończyła się ona bezbramkowym remisem. Stroną mającą w niej przewagę był Lech. Gospodarze częściej utrzymywali się przy piłce oraz stwarzali więcej zagrożenia pod bramką rywala, lecz ani razu nie zmusili golkipera gości do większego wysiłku, oddając zaledwie dwa stosunkowo proste do obrony strzały. Tych okazji zwłaszcza z strony Kolejorza powinno być więcej, ale w ostatniej tercji boiska zawsze coś gospodarzy zawodziło. Poza tym stracili oni Barry’ego Douglasa, ponieważ Szkot po starciu z Rotemem Hatuelem musiał opuścić murawę z powodu kontuzji Za to goście kompletnie nie mieli pomysłu jak skutecznie zagrozić bezrobotnemu w pierwszej połowie Filipowi Bednarkowi, a także kłopoty sprawiał im nieźle wykonywany przez lechitów wysoki pressing.
Naprawdę dobrze w drugą połowę weszli gospodarze. W 50. minucie z piłką do środka na prawą nogę zszedł Velde i zdecydował się na strzał sprzed pola karnego, ale uderzenie lecące w środek bramki pewnie wybronił Glazer. Dwie minuty później pojedynek na prawej stronie wygrał Michał Skóraś, dośrodkował futbolówkę w „szesnastkę”, tam najwyżej wyskoczył Marchwiński, uderzył piłkę głową, a jego uderzenie nad poprzeczkę zdołał sparować izraelski golkiper. W 57. minucie futbolówkę w pole karne wrzucił Jesper Karlström, odbiła się tam ona od Antonio Milicia i trafiła przypadkowo pod nogi Filipa Dagerstȧla, a ten niepilnowany z kilku metrów uderzył obok bramki gości.
Potem do głosu doszli goście. W 62. minucie indywidualną akcję przeprowadził Hatuel i przy pomocy Sagiva Yehezkela poradził sobie z kilkoma rywalami, a następnie zdecydował się na silny strzał z około szesnastu metrów, który jednak poleciał nad bramką Bednarka. Po chwili do sytuacji strzeleckiej doszedł rezerwowy Hapoelu, Dor Micha, lecz jego uderzenie z obrębu „szesnastki” zostało zablokowane. Następnie ponownie dłużej przy piłce zaczął utrzymywać się Lech, ale to rywal stworzył sobie stuprocentową okazję. W 81. minucie Rotem Hatuel dograł piłkę na piąty metr do Astrita Selmaniego, ten uciekł Nice Kwekweskiriemu i już z obrębu pola bramkowego przeniósł futbolówkę nad poprzeczkę. W ostatnim fragmencie spotkania Kolejorz naciskał, ale był niechlujny w swoich ofensywnych poczynaniach, a piłkarze Hapoelu oczekiwali na kontrataki, jednak na szczęście również oni byli w nich niedokładni.
Lech Poznań zanotował drugi bezbramkowy remis z rzędu można już stwierdzić, że ma po przerwie reprezentacyjnej sporo problemów z kreowaniem jakościowych sytuacji podbramkowych, a jego jedynym pomysłem w ataku pozycyjnym wydają się indywidualne zrywy oraz dośrodkowania Joela Pereiry. Kolejorz był niedokładny, a jego gracze podejmowali często złe decyzje. Za to Hapoel w drugiej połowie doszedł do kilku sytuacji strzeleckich i mógł to spotkanie wygrać, mimo że na przestrzeni 90 minut był zespołem gorszym. Niepokojącym sygnałem dla Johna van den Broma były zachowania niektórych zawodników po przerwie, ponieważ mieli oni problemy z odbudową ustawienia po stracie futbolówki, co napędzało kontry gości.
Lech Poznań – Hapoel Beer Szewa 0:0
Lech: Bednarek – Pereira, Dagerstȧl, Milić, Douglas (32. Rebocho)– Karlström, Murawski (60. Kwekweskiri)– Skóraś (82. Sobiech), Marchwiński (60. Amaral) , Velde (60. Citaiszwili) – Ishak
Hapoel: Glazer – Lopes, Tibi, Vitor, Abu Abaid (46. Dadya) – Bareiro, Hatuel (84. Shamir), Yosefi (46. Micha), Elias – Hemed (64. Selmani), Jehezkel (72. Ansah)
Żółte kartki: Velde, Karlström – Hatuel, Glazer
Sędzia: Tamas Bognar (Węgry)
Mecz relacjonował Kacper Adamczyk.