Nie było źle, ale nie było też dobrze. Polska 0:1 Belgia – analiza taktyczna

2022.06.14 Warszawa
Pilka nozna Reprezentacja UEFA Liga Narodow 2023
Polska - Belgia
N/z Karol Swiderski, smmutek
Foto Marcin Bulanda / PressFocus

2022.06.14 Warszawa
Football Polish National Team UEFA Nations League 2023
Polska - Belgia
Karol Swiderski, smmutek
Credit: Marcin Bulanda / PressFocus

Reprezentacja Polski porażką z Belgią zakończyła czerwcowy maraton Ligi Narodów. Cztery mecze rozegrane w przeciągu 12 dni – wszystko to po długim i wyczerpującym sezonie klubowym. Przed naszymi zawodnikami teraz zasłużone wakacje i ładowanie baterii na następny sezon, który czeka tuż za rogiem. My jednak nie odpoczywamy i spróbujemy przeanalizować, jak wygląda nasza reprezentacja na niecałe pół roku przed Mistrzostwami Świata w Katarze.

Czesław Michniewicz zakończone przedwczoraj ponad dwutygodniowe zgrupowanie potraktował jako świetną przestrzeń do testowania nowych rozwiązań. W każdym z czterech meczów wystąpiła inna jedenastka i za każdym razem sprawdzaliśmy inne warianty taktyczne. Na mecz rundy rewanżowej z Belgią wyszliśmy w ustawieniu 5-3-2 z debiutującym na pozycji półprawego stopera Mateuszem Wieteską. Pozycje wahadłowych zajęli zdecydowani wygrani tego zgrupowania, czyli Nicola Zalewski oraz Matty Cash. Dość eksperymentalny środek pola tworzyli Karol Linetty, Szymon Żurkowski i Sebastian Szymański. Na szpicy zagrał Robert Lewandowski ze wspierającym go Piotrem Zielińskim.

Trener Belgów, Roberto Martinez, ustawił swoją drużynę w typowym dla nich ustawieniu, jakim jest formacja 3-4-3. Do meczu z Polską Belgowie przystąpili w mocno osłabionym składzie. W kadrze zabrakło trzech najważniejszych dla kadry zawodników, czyli bramkarza Thibaut Courtois’a, rozgrywającego Kevina De Bruyne oraz najlepszego strzelca w historii reprezentacji Romelu Lukaku.

Wyciągnięte wnioski

W rozegranym tydzień temu pierwszym meczu z Belgią, można było wyraźnie zauważyć, że Polska reprezentacja bardzo szybko dała się zepchnąć do niskiej defensywy. Już w 10. minucie meczu broniliśmy sześcioma zawodnikami ustawionymi w jednej linii.

Ustawienie defensywne z poprzedniego meczu z Belgią: sześciu graczy w głęboko ustawionej linii obrony, wszyscy oprócz Lewandowskiego za linią piłki.

Tak głębokie nastawienie spowodowało, że nie byliśmy w stanie rywalizować o drugie piłki spadające przed nasze pole karne, nie wspominając już o wyprowadzaniu jakichkolwiek groźnych kontr. Trener Michniewicz ewidentnie przeanalizował dokładnie poprzednie spotkanie i wyciągnął odpowiednie wnioski. Na mecz rewanżowy nasza formacja defensywna wyglądała już zupełnie inaczej. Broniliśmy w ustawieniu 5-3-2 w średnim bloku i rozwiązanie to było dobrą odpowiedzią na preferowaną przez Belgów strukturę ataku.

Ustawienie defensywne w rewanżowym meczu z Belgią: jasne i zrozumiałe krycie, przewaga liczebna w środku pola.

Nasi wahadłowi kryli odpowiadającym im wahadłowych Belgii, natomiast gdy boczni stoperzy Czerwonych Diabłów podeszli wyżej z piłką, doskoczyć do nich mieli za zadanie nasi skrajni pomocnicy. Krycie było w tym spotkaniu bardziej oczywiste niż w poprzednim meczu. Struktury obydwu drużyn w wielu momentach się pokrywały i problemy z kryciem, w szczególności bocznych stref, już się nie powtórzyły.

Przy takim doborze formacji przez trenera Michniewicza, dużym ryzykiem mogło być granie „3 na 3” pomiędzy naszymi stoperami a trójką atakujących w drużynie belgijskiej. Na szczęście jednak nasi obrońcy dysponowali lepszymi warunkami fizycznymi niż np. Mertens czy Hazard, dlatego też wspomniani zawodnicy częściej schodzili w bardziej boczne sektory boiska i tam szukali miejsca dla siebie. Przy takich właśnie zejściach, które praktykowali dynamiczni napastnicy przeciwnika, bardzo ważna było wsparcie graczy z drugiej linii i w tym elemencie świetnie spisali się Szymon Żurkowski oraz Sebastian Szymański.

Ustawienie widoczne na grafice było jasnym sygnałem, że reprezentacja Polski raczej nie będzie próbować gry w wyższym pressingu. Celem nadrzędnym zastosowanego ustawienia było zabezpieczenie środka i przestrzeni przed polem karnym pomiędzy drugą a trzecią linią, gdyż głównie ten element gry obronnej szwankował w poprzednim spotkaniu. Założenie wysokiego pressingu w tej strukturze byłoby bardzo trudne, gdyż dwójka naszych napastników grała naprzeciw trzech stoperów belgijskich. W takim wypadku któryś z pomocników musiałby podejść wyżej i zaatakować jednego z obrońców, a to wiązałoby się z dużym i niepotrzebnym zamieszaniem. Gdyby naszym celem było wywieranie presji i staranie się, aby wysoko odebrać piłkę Belgom, trener postawiłby najprawdopodobniej na 5-2-3, z Lewandowskim, Szymańskim i Zielińskim z przodu. Linetty wraz z Żurkowskim zaś graliby w środku. Lecz nie taki był zamysł trenera Michniewicza. Pomysłem naszej reprezentacji była gra w średniej obronie i, zamiast odbierania piłki Czerwonym Diabłom, skuteczna neutralizacja ich ataków.

Piłki za plecy Zalewskiego

Niestety plan na bezbłędną neutralizację ataków dość szybko poddali w weryfikacje podopieczni Roberto Martineza. Fakt, że Nicola Zalewski zdecydowanie lepiej czuje się w ataku niż w obronie jest znany i powszechnie dostępny dla wszystkich żądnych wiedzy. Dlatego również wiedzieli o tym doskonale ludzie w belgijskim sztabie i wiedzą tą zamierzali wykorzystać co do joty.

Często powtarzany schemat ataku reprezentacji Belgii w postaci długiej piłki za plecy Nicoli Zalewskiego.

Od samego startu spotkania, jeden z belgijskich – czy to Tielemans, czy Witsel – grali długie piłki w stronę naszego lewego narożnika. Nicola Zalewski bardzo często zostawał troszkę wyżej niż nasza cała linia obrony i niezbyt uważnie rozglądał się za siebie. W wyniku tej niesubordynacji wahadłowy Belgów mógł spokojnie przyjąć piłkę będąc ustawionym bardzo blisko naszego pola karnego. Niezwykle łatwym środkiem, czyli zaledwie jednym podaniem, przeciwnicy zyskiwali bardzo dużo metrów jednocześnie mijając nasze dwie linie. Po jednej z akcji przeprowadzonych właśnie naszą lewą stroną padła jedyna w tym meczu bramka dla Belgów.

Zbyt późna pogoń za remisem

Pomimo szwankującej lekko lewej strony obrony, nasza gra defensywna wyglądała bardzo solidnie. Belgowie nie byli w stanie stworzyć sobie aż tylu groźnych sytuacji, ile wykreowali w meczu przed tygodniem. Nasza nowo zastosowana formacja obronna spisywała się dobrze, ale też trzeba podkreślić, że po zdobytej bramce przeciwnicy obniżyli tempo gry i głównie przegrywali piłkę z jednej strony na drugą. Była to więc idealna okazja i moment, aby spróbować zagrać odważniej i odrobić straty.

Polska była w stanie prawdziwie zagrozić bramce Simona Mignoleta dopiero po wejściu Karola Świderskiego jako drugiego napastnika. Piłkarz Charlotte FC zastąpił na placu gry Piotra Zielińskiego, dla którego nie było to najlepsze spotkanie. Ustawiony bardzo wysoko męczył się i nie mógł pokazać wszystkich swoich walorów w rozegraniu. Zawodnik o takiej klasie i możliwościach w grze z piłką nie może być ustawiany aż tak wysoko. Piotr Zieliński ewidentnie potrzebny jest nam w drugiej linii, ustawiony nawet może nieco głębiej na wzór Frenkiego de Jonga z reprezentacji Holandii. Pozwoliłoby to usprawnić dystrybucję piłki w naszej drużynie. Bez niego oraz bardzo często kontuzjowanego Krystiana Bielika w naszej reprezentacji nie ma zawodników, którzy szybko i skutecznie są w stanie przetransportować piłkę z obrony do ataku.

Wracając do meczu, pojawienie się drugiego napastnika znacznie ożywiło naszą grę ofensywną. Sam Karol Świderski wypracował sobie kilka okazji do strzelenia bramki. Najbardziej kluczowe były jednak zmiany dokonane dopiero w 84. minucie meczu.

Końcowa formacja Polski generująca większe zagrożenie w bocznych sektorach.

Wprowadzeni do gry zostali Kamil Grosicki i Jacek Góralski. Wraz z wejściem doświadczonych reprezentantów nasza kadra zmieniła również ustawienie taktyczne. Kamil Grosicki powędrował prosto na lewe skrzydło, a prawe skrzydło objął Szymon Żurkowski i od teraz graliśmy w bardziej ofensywnym 4-4-2. Była to bardzo dobra lecz zbyt późna zmiana, gdyż Belgowie i tak już mniej więcej od początku drugiej połowy grali głębiej i mniej agresywnie. Dlatego też nie potrzebowaliśmy już aż tak bardzo liczebnej przewagi w środku.

W dodatku rozgrywanie piłki w dotychczasowej formacji 5-3-2 nie wychodziło Polakom zbyt dobrze. Stoperzy mieli bardzo trudne zadanie, ponieważ cały czas byli absorbowani przez trójkę napastników przeciwnika. Przejście na czwórkę z tyłu znacznie ułatwiło im funkcjonowanie w grze z piłką. Również pojawienie się typowego skrzydłowego w postaci Grosickiego było bardzo dobrym rozwiązaniem na zmęczonych już obrońców reprezentacji Belgii. Owe wejście mogło zagrozić więc bardziej niż podłączanie się do akcji ofensywnych wcześniej grających wahadłowych.

Reasumując, była to bardzo dobra reakcja taktyczna w wykonaniu Czesława Michniewicza, ale niestety wykonana o kilkanaście minut za późno. Polacy po tej modyfikacji stworzyli sobie kilka znakomitych sytuacji, lecz niestety żadnej nie udało się zamienić na bramkę i ostatecznie przegraliśmy to spotkanie. Kto wie co by się wydarzyło, gdybyśmy postanowili zagrać bardziej ofensywnie nieco wcześniej.

Wnioski

Podsumowując czerwcowe zgrupowanie – mamy na koncie jedno zwycięstwo, remis oraz dwie porażki. Reprezentacji Polski udało się pokonać jedynie Walię, lecz jest to bardzo ważne zwycięstwo z reprezentacją na poziomie porównywalnym lub nieco gorszym od Meksyku, czyli naszego grupowego rywala na Mistrzostwach Świata w Katarze. Pozostałe mecze rozgrywaliśmy już z kadrami zdecydowanie powyżej naszego poziomu sportowego. Zarówno Holandia jak i Belgia na mundialu z pewnością będą bić się o najwyższe cele.

Pomimo tego, że w umiejętnościach piłkarskich wyraźnie odstawaliśmy, to jednak nie byliśmy w tych meczach bez szans. Reprezentacja Polski pokazała, że na każdy mecz na własny, charakterystyczny pomysł i to właśnie tym pomysłem chce zaskoczyć piłkarskich gigantów. Może jeszcze nie wszystko wychodzi jak powinno, ale przynajmniej jest widoczna idea tego, w jakim kierunku ma iść reprezentacja Polski pod dowództwem Czesława Michniewicza. A wszystkim, którzy w obawie oczekują na tegoroczny mundial, warto przypomnieć, że w fazie grupowej czeka na nas tylko jedna reprezentacja na poziomie Belgów czy Holendrów, czyli Argentyna.

Maciej Tymosiak

POLECANE

tagi