Napięta atmosfera w bezbramkowym szlagierze. Lech Poznań 0:0 Legia Warszawa

2022.10.01 Poznan
Pilka nozna Ekstraklasa sezon 2022/2023
Lech Poznan - Legia Warszawa
N/z Joao Amaral
Foto Pawel Jaskolka / PressFocus

2022.10.01 Poznan
Football Polish Ekstraklasa season 2022/2023
Lech Poznan - Legia Warszawa
Credit: Pawel Jaskolka / PressFocus

W sobotnim hicie 11. kolejki PKO BP Ekstraklasy Lech Poznań zremisował bezbramkowo z Legią Warszawa. Dwiema żółtymi ukarany został Artur Jędrzejczyk, a spotkanie toczyło się w niesamowicie napiętej atmosferze przez ostrą grę i zachowanie kibiców z Poznania.

Początek października, koniec przerwy na kadrę, powrót PKO BP Ekstraklasy. Na starcie nowego miesiąca czekał nas nie lada mecz, czyli ligowy szlagier rozgrywany pomiędzy Lechem Poznań a Legią Warszawa, czyli spotkanie Mistrza Polski z aktualnym liderem ekstraklasowej tabeli. Co ciekawe, było to pierwsze jesienne starcie tych drużyn na poznańskim obiekcie po pięciu latach przerwy, a zaledwie trzecie w ostatnim dziesięcioleciu.

Ciekawych odniesień do poprzedniego jesiennego meczu Lecha z Legią przy Bułgarskiej nie brakuje. Dzisiejsze spotkanie bowiem było rozgrywane w rocznicę owej potyczki. Wówczas pewnie, bo aż 3:0, wygrał Kolejorz po golach Macieja Gajosa, Łukasza Trałki i Macieja Makuszewskiego. Jedynym piłkarzem grającym w dzisiejszym meczu był obrońca Wojskowych, Artur Jędrzejczyk.

O zeszłosezonowych potyczkach Poznańskiej Lokomotywy ze stołecznym klubem mogliście przeczytać w przedmeczowej zapowiedzi Dominika Łososia.

Mająca w pamięci nieudany zeszły sezon Legia przyjechała do Poznania jako lider PKO BP Ekstraklasy po 10. rozegranych kolejkach, ale trzeba przyznać, że forma podopiecznych Kosty Runjaicia nie jest równa. Legioniści potrafią wygrywać mecze z rywalami teoretycznie słabszymi, ale mają problemy z ligową czołówką, zwłaszcza na wyjazdach. W delegacji piłkarze Legii przegrali 3:0 z Cracovią, a także 4:0 z Rakowem Częstochowa.

Kolejorz zaś po falstarcie na początku sezonu zaczął w ostatnich tygodniach coraz lepiej wyglądać pod batutą Johna van den Broma, co przełożyło się na serię pięciu ligowych meczów bez porażki, co więcej, z czterema zwycięstwami. Do tego poznaniacy pewnie rozprawili się z Austrią Wiedeń w 2. kolejce fazy grupowej Ligi Konferencji Europy, co stawia ich w korzystnej sytuacji również w europejskich pucharach. Do tego Lech u siebie prezentuje bardzo dobrą formę i zwycięża we wszystkich meczach przy Bułgarskiej od 18 sierpnia, kiedy to wygrał z F91 Dudelange. W roli faworyta wielu przed tym spotkaniem określało poznaniaków i nie ma co się temu dziwić.

Przed tym spotkaniem niebywały komfort jeśli chodzi o szerokość kadry, którego chyba nie zastał od samego początku pracy w Poznaniu, miał John van den Brom. Do meczowej „dwudziestki” powrócił Artur Sobiech. Wydawało się, że wśród rezerwowych zasiądzie także dawno niewidziany na boisku Adriel Ba Loua, jednak decyzją holenderskiego szkoleniowca został on oddelegowany do gry w meczu rezerw. W zespole Kolejorza ujrzeliśmy cztery zmiany względem derbowego spotkania z Wartą Poznań – do pierwszej jedenastki wskoczyli Mikael Ishak, Joao Amaral, Jesper Karlström i Filip Dagerstål, którzy zastąpili Filipa Szymczaka, Afonso Sousę, Radosława Murawskiego oraz Lubomira Šatkę. Co ciekawe, w jedenastce poznaniaków nie znalazł się ani jeden młodzieżowiec, a jedynym takim zawodnikiem w kadrze meczowej był wspomniany wyżej Szymczak.

Kosta Runjaić zdecydował się na trzy zmiany w porównaniu z wygranym 3:2 meczem z Miedzią Legnica, choć oczywiście należy mieć na względzie, że jedna z nich była wymuszona pauzą za kartki kapitana Wojskowych, Josue. Portugalczyka zastąpił wracający do wyjściowej jedenastki Artur Jędrzejczyk (Rafał Augustyniak został przesunięty ze środka obrony do drugiej linii), a oprócz niego na boisko wybiegli Makana Baku i Ernest Muci, zastępując Macieja Rosołka oraz Bartosza Kapustkę.

Tradycyjnie już ligowy szlagier wzbudzał ogromne emocje wśród kibiców, a frekwencja wynosząca nieco ponad 35 tysięcy kibiców ustanowiła nowy rekord tego sezonu PKO BP Ekstraklasy. Atmosfera od samego początku była gorąca, a o oprawę muzyczną na rozgrzewce przed rozpoczęciem meczu zadbał Michał Skóraś, którego fani Lecha chwalili za dobór „kawałka” Fanatycy Kolejorza.

Spotkania Lecha z Legią przeważnie zaczynają się od… wstrzymania gry. Czy to przez odpalenie środków pirotechnicznych, czy zrzucenie z trybun serpentyn. Nie inaczej było i tym razem, a kibice obu drużyn postawili na tę pierwszą opcję. Nie zabrakło również „uprzejmości” wymierzonych sobie nawzajem za pomocą przyśpiewek, co zresztą obowiązywało przez całe spotkanie.

Pierwszą fantastyczną okazję do objęcia prowadzenia miał zespół gospodarzy. W 7. minucie w sytuacji sam na sam z Kacprem Tobiaszem znalazł się Joao Amaral, jednak młodzieżowy reprezentant Polski wyjściem z bramki dobrze skrócił kąt uderzenia i nogą wybronił uderzenie Portugalczyka.

Pierwszy kwadrans gry przebiegał pod dyktando Kolejorza, który wysokim pressingiem zamykał zespół Legii na własnej połowie i starał się wymuszać na zawodnikach Kosty Runjaicia proste błędy techniczne. Lechici nie potrafili jednak udokumentować widocznej gołym okiem przewagi nad Wojskowymi.

Atmosfera gęstniała z każdą upływającą minutą od 16. minuty i żółtej kartki dla Artura Jędrzejczyka, którą otrzymał za faul na Amaralu. W 19. minucie z boku boiska faulował Joel Pereira, a po rzucie wolnym piłka spadła pod nogi Pawła Wszołka, którego strzał zablokowali obrońcy poznańskiego Lecha. Chwilę później, po rzucie rożnym, próbował Filip Mladenović, ale jego uderzenie poszybowało nad poprzeczką bramki Filipa Bednarka.

W 22. minucie kolejną genialną okazję do otwarcia wyniku miał Joao Amaral, który nie trafił w piłkę po uprzednim odbiciu jej przez obrońców gości po zagraniu Jespera Karlströma z prawej strony pola karnego.

Legioniści nie chcieli pozostać dłużni, ale próby ich ataków najczęściej kończyły się pewnymi interwencjami zawodników z bloku defensywnego gospodarzy, Barry’ego Douglasa, Antonio Milicia czy Filipa Dagerståla. W 29. minucie strzał z dystansu oddał wprawdzie Rafał Augustyniak, ale piłka w znacznej odległości minęła bramkę.

W 32. minucie pod drugą bramką strzału zza pola karnego spróbował rozgrywający dziś swoje 100. spotkanie w barwach Lecha Michał Skóraś, ale również chybił. Reprezentant Polski po chwili odzyskał piłkę, podał do Mikaela Ishaka, ale jego uderzenie wybronił Kacper Tobiasz.

W 36. minucie żółtą kartką ukarany został Filip Mladenović wskutek uderzenia Kristoffera Velde w twarz, a stadion przy Bułgarskiej żywiołowo reagował na wydarzenia na murawie. Chwilę później z dużym impetem w Michała Skórasia wpadł Rafał Augustyniak, jednak tym razem sędzia Piotr Lasyk postanowił oszczędzić zawodnikowi Legii kary indywidualnej.

W 45. minucie akcję rozpoczętą własnym odbiorem w środku pola akcję próbował sfinalizować uderzeniem spoza pola karnego Jesper Karlström, jednak dobrze interweniował Kacper Tobiasz. Stadion przy Bułgarskiej momentalnie się poderwał i głośnym dopingiem niósł Kolejorza w doliczonych do pierwszej połowy pięciu minutach gry.

Gole jednak w pierwszej części tego spotkania nie padły, ale optyczna przewaga zespołu Johna van den Broma pozwalała myśleć, że to mistrzowie Polski są bliżej objęcia prowadzenia w szlagierze kolejki. Kosta Runjaić, który został ukarany żółtą kartką za protesty wymierzone w kierunku sędziego, miał w przerwie ciężki orzech do zgryzienia. Zresztą, również John van den Brom musiał stanąć przed dylematem: zostawić na placu gry Joao Amarala czy też wpuścić fantastycznie prezentującego się w portugalskiej młodzieżówce Afonso Sousę.

Ostatecznie oba zespoły na drugą połowę meczu wybiegły bez zmian, a grę wznowił zespół gospodarzy. Spiker, Grzegorz Surdyk, poinformował, że w tunelu sędzia Piotr Lasyk ukarał żółtym kartonikiem kapitana Lecha, Mikaela Ishaka, a oprócz niego kartki obejrzeli Maik Nawrocki oraz rezerwowy zawodnik Legii, Blaž Kramer.

Druga połowa zaczęła się od urazu jednego z lechitów. Po starciu z jednym z rywali przez dłuższą chwilę z murawy nie podnosił się Mikael Ishak, a na jego głowę założony został opatrunek, zaś intensywnej rozgrzewki ruszyło kilku rezerwowych piłkarzy Kolejorza. Chwilę później po rzucie wolnym do strzału doszedł Nika Kwekweskiri, jednak po rykoszecie od Filipa Mladenovicia świetną interwencja popisał się Kacper Tobiasz.

W 53. minucie szkoleniowiec Lecha zdecydował się na wyczekiwaną przez kibiców zmianę. Joao Amarala zastąpił Afonso Sousa, który w swoich dwóch ostatnich meczach w Ekstraklasie zdobył dwie bramki, które zresztą w obu przypadkach dawały Kolejorzowi komplet punktów (1:0 z Piastem i 1:0 z Wartą). Na boisku nie było jednak Filipa Szymczaka, który za każdym razem asystował przy jego trafieniach w niebiesko-białych barwach. 10 minut później Kristoffera Velde zmienił Gio Citaiszwili, a Legia po chwili mogła zdobyć gola po rzucie wolnym, jednak strzał jednego z zawodników gości zza pola karnego minął bramkę Filipa Bednarka.

W 71. minucie solową akcją popisał się Michał Skóraś, który po kilkudziesięciometrowym dryblingu zagrał do Mikaela Ishaka, ten odegrał do Joela Pereiry, a po wrzutce w pole karne piłkę zgrywał Gio Citaiszwili, jednak dobrze zachowali się obrońcy Legii, daleko wybijając futbolówkę.

W 80. minucie za faul na Mikaelu Ishaku drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał Artur Jędrzejczyk. Lech miał zamiar wykorzystać grę rywala w osłabieniu, zwłaszcza, że chwilę wcześniej przeszedł na grę dwójką napastników – Nikę Kwekweskiriego zastąpił Filip Szymczak.

Chwilę później wypadało jednak skrytykować idiotyczne zachowanie kibiców Lecha, którzy zaczęli rzucać w kieurnku piłkarzy Legii różnymi przedmiotami, w tym szklanymi butelkami. Mówimy stanowcze „nie” takim zachowaniom.

W 89. minucie po wrzutce z głębi pola i zgraniu do Michała Skórasia zespół Johna van den Broma mógł w końcu objąć prowadzenie, jednak skrzydłowy Kolejorza znów uderzył obok bramki. Chwilę później sędzia Piotr Lasyk doliczył 8 minut do regulaminowego czasu gry.

W doliczonym czasie gry kolejny raz byliśmy świadkami rzucania z Kotła kolejnych przedmiotów w bramkarza Legii. Piotr Lasyk nie przerwał jednak meczu, choć w takiej sytuacji byłoby to jak najbardziej uzasadnione.

Chwilę później wybrzmiał końcowy gwizdek arbitra. Spotkanie to niestety nie zostanie przez nas zapamiętane ze względu na poziom sportowy, a raczej ze względu na ostrą grę Legii i godne pożałowania zachowanie kibiców Lecha z końcówki spotkania. Wojskowi poprzez remis pozostali na czele ligowej tabeli.

Lech Poznań 0:0 Legia Warszawa (0:0)

Gole:

Żółte kartki: Ishak – Jędrzejczyk, Wszołek, Mladenović, Nawrocki, Kramer, Augustyniak, Runjaić (trener)

Czerwona kartka: Jędrzejczyk (druga żółta)

Składy:

Lech: Bednarek – Pereira, Dagerstål, Milić, Douglas – Velde, Kwekweskiri (78. Szymczak), Karlström (22. Murawski), Skóraś – Amaral (63. Sousa) – Ishak

Legia: Tobiasz – Johansson, Jędrzejczyk, Nawrocki, Mladenović – Augustyniak, Slisz – Wszołek (86. Kramer), Muci (68. Kapustka), Baku (68. Rosołek) – Carlitos (82. Rose)

Sędzia: Piotr Lasyk (Bytom)

Widzów: 35 410

Mecz prosto ze stadionu przy ulicy Bułgarskiej relacjonował Dominik Stachowiak.

POLECANE

tagi