[seopress_breadcrumbs]

Najważniejsze kwestie spotkania prezesów Lecha Poznań z kibicami

rutkowski-piotr-960x640-1

Po ponad pięciu latach przerwy bez spotkań z kibicami, władze Lecha zdecydowały się opuścić swoją strefę komfortu i spotkać się z fanami „Kolejorza”. W luźnych rozmowach osoby decyzyjne poznańskiego klubu opowiadały o swoich przemyśleniach odnośnie przeszłości, tłumaczyli podjęte decyzje, a także przekazywali najważniejsze informacje na temat funkcjonowania klubu.

Transfery

Latem Lech postawił na odmłodzenie kadry i zmianę profilu zespołu. Skauting opierał się głównie na danych liczbowych, parametrach fizycznych i analizie zdolności motorycznych. Stąd też zmieniło się profilowanie niektórych pozycji. Lech operował na ograniczonym budżecie i szukał zawodników na dorobku. Do klubu trafiło siedmiu zawodników, a z czego tylko jeden wywalczył na stałe miejsce w składzie.


Daniel Hakans był okazją na rynku transferowym w związku z niespodziewanym spadkiem z ligi jego zespołu. Fin ma walczyć o miejsce w składzie i być piłkarzem do ukształtowania. Bryan Fiabema według władz klubu ma być piłkarzem, który w niedalekiej przyszłości stanie się ważną postacią. Na ostatniej prostej do piłkarza zgłosiła się Celta Vigo oferując miejsce w kadrze pierwszego zespołu, lecz zawodnik wybrał ścieżkę rozwoju przedstawioną przez Lecha Poznań. Stjepan Loncar trafił do klubu na zasadzie bezgotówkowego transferu definitywnego, podpisując roczną umowę z opcją przedłużenia. Nie był to wymarzony piłkarz dla skautingu Lecha, lecz koniec końców przez brak alternatyw został sprowadzony do Poznania.

Najciekawiej wyglądała sytuacja Patrika Walemarka. Szwed w normalnych okolicznościach mógłby nigdy nie trafić do stolicy Wielkopolski. Podczas procesu transferowego dużą rolę odegrał Tomasz Rząsa, który dzięki znajomościom z lat piłkarskich pracował nad przekonaniem Szweda. W procesie przekonywania brał udział również Mikael Ishak, a na decyzje miała mieć także wpływ obecność Nielsa Frederiksena. Z innych potencjalnych nazwisk na giełdzie transferowej do klubu mógł trafić zawodnik Atletico Madryt, lecz nie był on przekonany do opuszczania Hiszpanii. „Los Colchoneros” przez miesiąc mieli próbować wpłynąć na piłkarza. Nazwisko nie zostało zdradzone, jednak transfer do Polski to jedna z ostatnich opcji, które rozważają obcokrajowcy z lepszych lig i wolą czekać na oferty z Holandii czy Belgii. Angel Rodado nie był w rozważany w związku ze słabą intensywnością w trakcie gry. Lech walczył o Evertona z Banika Ostrawy. Jego oczekiwania były nieosiągalne dla poznaniaków, a potencjalna pensja mogłaby przebić zarobki kapitana zespołu. Kwota odstępnego nie była żadnym problemem.


Podczas planowania budżetu „Kolejorz” musiał działać na określonych kwotach i najmniejsza część przypadła na pozycję prawego obrońcy. W klubie stwierdzono, że jeśli Joel Periera jest w stanie grać na wysokim poziomie przez cały sezon i konkurent nie był priotytem. Zawodnikiem do rywalizacji został Ian Hoffman. Amerykanin ma trudny początek i częściej nie ma go w kadrze meczowej niż jest w niej obecny. Na dziś pozycja prawego obrońcy jest tą, o którą są największe obawy, nie tylko wśród kibiców. W styczniu może dojść do ruchów transferowych, lecz nie jest to priorytet. Piotr Rutkowski nie wyklucza pojawienia się nowych twarzy i zapowiada odejścia. Lech daje sobie czas.

John van dem Brom i Mariusz Rumak

Decyzja o zwolnieniu Johna van dem Broma zapadła po listopadowej porażce z Widzewem Łódź. Od tego momentu rozpoczęto bezowocne poszukiwania nowego trenera. Lech nie miał pewności do żadnego z kandydatów, a wciąż liczył, że Maciej Skorża po sezonie w Japonii będzie chciał wrócić do klubu. Stąd też w sztabie trenera Rumaka znalazł się Rafał Janas. Z braku kandydatów zdecydowano się na trenera, który zna klub od podszewki. Przed meczem Lecha w Radomiu podjęta została decyzja o zmianie na stanowisku pierwszego trenera i niezależnie od wyniku doszłoby do rotacji.


Projekt Johna van dem Broma wypalał się z każdym tygodniem, aż w końcu doszedł do ściany. Zawodnicy mieli dość metod holenderskiego szkoleniowca, a wszystko potęgowało rozczarowanie związane z szybkim odpadnięciem z europejskich pucharów chwilę po dotarciu do ćwierćfinału Ligi Konferencji. Zwolnienie holendra było jedyną opcją. Władze Lecha były również rozczarowane pracą zespołu i sztabu. Zmiany w jego bliskim otoczeniu wynikały głównie z braku chęci posiadania rozbudowanego sztabu szkoleniowego, a sam trener nie widział przeciwwskazań, gdy kolejni członkowie odchodzili. Dodatkowo piłkarze Lecha wyglądali coraz słabiej pod względem fizycznym.


Wiosna w wykonaniu Mariusza Rumaka była katastrofalna, a zespół był zapuszczony i kompletnie rozbity. Badania wydajności były jednymi z najgorszych od lat. Piłkarze wyglądali nie tylko słabo mentalnie i piłkarsko, ale także pod względem przygotowania motorycznego. Wszystkie parametry wyglądały źle, a zawodnicy nie byli kompletnie gotowi do tego co choćby od nowego sezonu wprowadzał Niels Frederiksen. Duńczyk przed rozgrywkami musiał rozpocząć pracę u podstaw. Winę za poprzedni stan poniósł Mariusz Rumak, który rzekomo narzucił wszystkim swój styl pracy, ograniczając trenerów przygotowania motorycznego. Piotr Rutkowski przyznał, że po Puszczy Niepołomice każda decyzja byłaby lepsza, niż to co zostało zrobione. Klub niepotrzebnie zwlekał z trzymaniem wypalonego trenera. Szkoleniowiec pozostał w strukturach klubu, co jest efektem dżentelmeńskiej umowy z Piotrem Rutkowskim. Odpowiada za szkolenie trenerów, a jego umowa jest terminowa. Decyjzę o jego ewentualnym pozostaniu ma podjąć szef akademii Marcin Wróbel.


Maciej Skorża

Realny był temat trzeciego przyjścia do Poznania przez Macieja Skorże. Utytułowany szkoleniowiec miał propozycję powrotu do klubu tuż po porażce Lecha Poznań z Puszczą Niepołomice. Polski trener jest jedyną osobą, która w ostatnich latach potrafiła dać „Kolejorzowi” mistrzostwo Polski w erze Piotra Rutkowskiego. Prezesi Lecha spotkali się jednak z odmową powtórnego przyjścia do Poznania. W negocjacjach aktywny udział brał Karol Klimczak, a pomysłodawcą był Tomasz Rząsa.


Murawa

Nawierzchnia przy Bułgarskiej wygląda fatalnie i w klubie zdają sobie z tego sprawę. Obecnie nad murawą na Enea Stadionie pracuje zewnętrzna firma z szerokim sztabem ludzi. Zostały zastosowane wszelkie możliwe sposoby na jej odratowanie, lecz trawa nadal nie wygląda najlepiej. Poprzedni greenkeeprzy zostali zwolnieni z powodu afery paliwowej, a z czteroosobowego zespołu pozostał tylko jeden pracownik. Rozważane jest położenie całkowicie nowej murawy, lecz problemem jest kalendarz. Klub analizuje możliwość wymiany, mogłaby ona nastąpić przed meczem z Legią, lecz nie ma pewności czy przy obecnym układzie zdążyłaby się ukorzenić.


Przedłużenia kontraktów

Tomasz Rząsa ma świadomość kończących się umów Mikaela Ishaka i Joela Pereiry. Klub rozpoczął już wstępne rozmowy i do zimy chce mieć pewność na czym stoi. W styczniu powinna być znana decyzja, jaki będzie ich los od nowego sezonu. W przypadku Szweda rozważany jest sens przedłużenia na podobnych zasadach jakie obowiązują zawodnika teraz. Joel Pereira wykazuje pewne zainteresowanie pozostaniem w klubie, lecz sprawa jest na tak wczesnym etapie, że trudno oszacować jak to może się potoczyć. Sprawa umów liderów Kolejorza jest otwarta. Wiele wskazuje, że nie zostanie przedłużona umowa Filipa Bednarka. Bramkarzowi po sezonie kończy się kontrakt i prawdopodobnie będzie szukał nowych wyzwań. Nie jest to też przesądzona sprawa, ale można odnieść wrażenie, że klub czeka na 30 czerwca. W letnim okienku 2024 nie było realnego tematu jego odejścia do Cracovii ani innego zespołu.



Odejścia ważnych postaci

Po sezonie klub mogą opuścić Afonso Sousa i Filip Szymczak. Portugalczyk ma umowę do 2026 roku i po udanym sezonie może zostać wytransferowany do lepszej ligi. Zawodnik jest wciąż odpowiednim wieku, aby ruszyć w świat do mocniejszych lig. Pomocnik może być trudny do zatrzymania, a letnie okienko 2025 będzie ostatnim dzwonkiem na zarobek. Jest jednym z niewielu zawodników wskazanych do potencjalnego opuszczenia zespołu.


Młodzieżowy reprezentant Polski ma czas do końca sezonu, aby udowodnić swoją wartość. Jest już w wieku, gdzie wychowankowie Lecha zazwyczaj opuszczają klub i w jego przypadku ma być podobnie. Jeżeli uda mu się ustabilizować formę i wejść na wyższy poziom, klub nie będzie robił problemów z odejściem do zagranicznego zespołu. Jednak istnieje też opcja odejścia, tak jak wcześniej miało to miejsce z np. Mateuszem Skrzypczakiem. Co by się nie stało, jest to najprawdopodniej ostatni sezon wychowanka w klubie z Poznania. Lech w letnim okienku będzie chciał zatrzymać Michała Gurgula i Antoniego Kozubala na kolejny sezon. Jedynie oferty nie do odrzucenia mogą być przyjęte za tych zawodników.

Adriel Ba Loua

Iworyjczyk mógł opuścić Lecha już w tym okienku, a zarobek z tego ruchu mógł wynieść w okolicach 200-300 tysięcy euro. Były oferty z Azerbejdżanu i Cypru, lecz ekipa ze stolicy Wielkopolski nie chciała puszczać go w lipcu ze względu na braki kadrowe. Ba Loua po okresie przygotowawczym był na tyle w dobrej formie, że Niels Frederiksen był w stanie dać mu szansę. W sierpniu nie było już zainteresowania jego usługami. Obecnie zawodnik trenuje i walczy o miejsce w kadrze poznańskiego zespołu. W sparingu z Chrobrym Głogów zagrał na pozycji nr „10” i według dyrektora sportowego był jednym z najlepszych piłkarzy tego spotkania. Sam zawodnik jest sfrustrowany swoim statusem i bez szans na grę będzie naciskał na odejście. W styczniu Lech Poznań jest w stanie oddać zawodnika bez stwarzania barier.


Rutkowski w procesie decyzyjnym

Piotr Rutkowski zaprzecza, aby miał decydujące zdanie, które jest odgórnie narzucane jego współpracownikom. Owszem, wyraża swoje opinie, lecz nie jest też tak, że jego zdanie wetuje chęci trenera i dyrektora sportowego. Ma być elastyczny, a większość decyzji zapada kolegialnie po analizach komitetu transferowego. W jego skład wchodzi wspomniany Piotr Rutkowski, dyrektor sportowy, trener i szef skautingu Jacek Terpiłowski. Prezes Lecha nie ma w planach całkowitego oddania steru w ręce innych osób. Chce brać udział w procesie budowania klubu.


Margines błędu i mityczny skauting trenerów

Przed sezonem narracja wypływająca z Bułgarskiej była jednoznaczna i cierpliwość dla przestrzelonych decyzji jest na wyczerpaniu. Pion sportowy ma czas do końca sezonu i ciągle będzie trwała weryfikacja. Ewentualne zmiany będą następować po sezonie i nie mają one zaburzyć procesu budowania kadry na nowe rozgrywki. Piotr Rutkowski nie wyklucza, że ewentualne zmiany nie muszą dotyczyć dyrektora sportowego. Czym jest margines błędu? To szerokie pojęcie, którego nikt nie jest w stanie sprecyzować. Brak mistrzostwa nie musi oznaczać końca cierpliwości właściciela Kolejorza.


Zagraniczni trenerzy

W klubie dojrzewa także myśl o odważniejszym wprowadzaniu zagranicznych fachowców w struktury klubu i akademii. Lech jest bardzo zadowolny z przyjścia Sindre Tjelmeland i chce kontynuować ten trend. Kolejnym krokiem w przyszłości ma być poszukiwanie zagranicznego trenera do zespołu rezerw. Nie jest to temat na już, ale jest poważnie rozważany.


Władze „Kolejorza” pierwszy raz od pięciu lat zdecydowały się na zorganizowanie spotkania dla kibiców, aby przybliżyć funkcjonowanie klubu od kulis. Przedstawiciele Lecha Poznań długo i cierpliwie odpowiadali na zadawane im pytania. Spotkania mają być cykliczne, minimum raz w sezonie.

Dominik Łosoś

Fot. Press Focus

POLECANE

tagi