Najbardziej niespodziewany transfer tego lata? Robert Pich w Legii Warszawa

22.06.2022 Fieberbrunn, Austria, zgrupowanie Legia Warszawa, Robert Pich
Zgrupowanie Legii Warszawa w Austrii
Foto Wojciech Dobrzynski / Legionisci.com / PressFocus

W Legii nastroje potrafią zmieniać się z tygodnia na tydzień. Mowa nie tylko o humorach Dariusza Mioduskiego – huśtawka nastrojowa potrafi udzielać się również kibicom. Zatrudniony w grudniu zeszłego roku Jacek Zieliński jeszcze do tej pory mógł cieszyć się kredytem zaufania ze strony sympatyków „Wojskowych”. Przyjście do Legii Roberta Picha to w oczach kibiców pierwsza poważna rysa na wizerunku nowego dyrektora sportowego. Sprowadzenie 33-letniego Słowaka wygląda bardzo źle, zwłaszcza, gdy taki Lech Poznań dopina transfer reprezentanta portugalskiej młodzieżówki.

Lecz zamiast traktować ten transfer jako symbol przepaści, jaka wytworzyła się pomiędzy Legią a Lechem, skupmy się na innej kwestii – co sprawiło, że Legia postanowiła podpisać kontrakt z Pichem? Tym samym Pichem, którego kibice Śląska – piętnastej drużyny w lidze – żegnali niemal beż żalu?

Nie jest to raczej efekt wielomiesięcznych działań skautingowych. Można być pewnym, że nazwisko „Pich” nie widniało w planach na to okienko. Słowak trafia do Legii na dosyć wyraźne życzenie Kosty Runjaicia. Obaj panowie pracowali ze sobą – krótko, ale jednak – w niemieckim Kaiserslautern. Teraz spotykają się znów, i tak się składa, że mogą dać coś sobie nawzajem. Dla Picha to ostatni wielki kontrakt w karierze, a także ostatnia szansa na powiększenie mistrzowskiego dorobku. Runjaiciowi Pich jest z kolei potrzebny do realizacji planu, według którego podążać ma Legia.

Co takiego może widzieć w Słowaku nowy szkoleniowiec Legii?

Robert Pich w ujęciu statystycznym

Zacznijmy od informacji ogólnych. Robert Pich jest na ósmym miejscu w klasyfikacji najbardziej bramkostrzelnych obcokrajowców w historii Ekstraklasy. Jest także najskuteczniejszym cudzoziemcem w historii Śląska Wrocław. Ponadto, Pich jest jednym z ledwie czterech zawodników, którzy zdobyli przynajmniej 5 bramek w każdym z 5 ostatnich sezonów naszej ligi (pozostała trójka to Imaz, Starzyński i Paixao).

A jak wypadł w sezonie 2021/22?

Pich zakończył miniony sezon z 6 bramkami i jedną asystą. Trzy z tych bramek to rzuty karne, co sprawia, że jego xG to łącznie 9,18. Spośród wszystkich pomocników w Ekstraklasie tylko Ivi Lopez może się pochwalić lepszym wynikiem. Z kolei jeśli odejmiemy rzuty karne, jego xG będzie wynosiło 6,937. Skąd takie wysokie xG przy tylko 3 golach z gry?

A no stąd, że Robert Pich to jeden z najczęściej strzelających na bramkę zawodników w całej lidze. Łącznie oddał aż 71 prób, co stanowi dziewiąty wynik w Ekstraklasie. Co ważne, prawie co druga próba trafiła w światło bramki.

Pewnego rodzaju ciekawostką jest to, że znaczną większość ze swoich strzałów oddał w polu karnym przeciwnika, co widać na poniższym wykresie:

Strzały z dystansu stanowią ledwie 1/3 wszystkich strzałów Picha. To stawia go obok takich piłkarzy, jak AngielskiŚpiączka czy Gutkovskis – typowych lisów pola karnego, którzy czekają na najbardziej dogodne sytuacje strzeleckie.

Tacy zawodnicy niezbyt często biorą się za kreowanie okazji dla swoich kolegów. Jak Pich wygląda w tym elemencie gry?

Jego 30 kluczowych podań to drugi najlepszy wynik w Śląsku (lepszym mógł się pochwalić jedynie Dino Stiglec), lecz Słowak w trakcie całego sezonu zaliczył tylko jedną asystę + dwie asysty drugiego stopnia. Nie najlepiej wygląda też jego liczba asyst oczekiwanych (xA) – wynosi ona 1,75. Jest to najgorszy wynik spośród wszystkich ofensywnych pomocników, którzy w zeszłym sezonie rozegrali więcej, niż 2000 minut.

Można zatem wywnioskować, że Pich nie zdobywa przestrzeni podaniem – o czym świadczy również to, że w liczbie podań do przodu zajmuje on 185 miejsce w całej lidze. 33-letni Słowak jest za to całkiem niezłym dryblerem. Wprawdzie trudno uznać go za jednego z czołowych dryblerów w lidze, ale Pich jest w pierwszej dwudziestce jeśli chodzi o liczbę prób dryblingów i ich skuteczność.

Jego największym atutem pozostaje jednak częstotliwość dochodzenia do strzałów. W tym elemencie przypomina bardziej typowego napastnika, niż 10-tkę czy skrzydłowego. Z liczby strzałów, jaką Słowak oddaje w polu karnym można wywnioskować, że jest to zawodnik, który bardzo dobrze rusza się bez piłki.

Ta cecha może być niezwykle przydatna, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że w Legii za kreowanie odpowiedzialny jest głównie Josue – najlepszy asystent ligi w minionym sezonie. Portugalczyk wiele razy udowodnił, że jak na standardy Ekstraklasy ma wręcz niewiarygodny przegląd pola. Otoczenie go zawodnikami takimi, jak Pich może w sposób znaczący wpłynąć na grę warszawskiego zespołu.

Kosta Runjaić umie wyciskać maksa ze swoich piłkarzy

Nawet jeśli Pich jest zawodnikiem, który nieco wybija się ponad ekstraklasową średnią, kibice Legii wciąż czują niedosyt związany z tym transferem. Nie tak wyobrażano sobie w Warszawie ratowanie klubu po najgorszym sezonie od lat. Trzeba im oddać jedno – przyjście Picha to na papierze wygląda na mało eksluzywny ruch. Pocieszeniem dla kibiców Legii może być to, że Kosta Runjaić lubi pracować z takimi „nieoczywistymi” zawodnikami. To nie jest trener, który przychodzi i na dzień dobry robi czystkę. 51-latek woli wyciągać z dostępnego materiału każdy możliwy atut.

Wystarczy popatrzeć na to, jak Runjaić krok po kroku rozwijał Pogoń. Gdy przychodził do Szczecina, „Portowcy” byli raczej ligowym średniakiem. Ich skład nie powalał na kolana. Tak prezentowała się pierwsza jedenastka Pogoni w pierwszym meczu Runjaica na ławce trenerskiej:

Ten skład na koniec sezonu 17/18 zajął 11 miejsce. Zawodnicy przychodzili i odchodzili, lecz nie zmieniało się jedno – Pogoń pod wodzą Runjaicia wciąż pięła się ku górze. W sezonie 18/19 Portowcy zajęli już 7 miejsce. Następny sezon skończyli zaś oczko wyżej. Ostatnie dwa lata to z kolei wejście na podium i zyskanie statusu jednej z najmocniejszych drużyn w lidze.

Do tych sukcesów przyczynili się tacy piłkarze, jak Mariusz Malec, z którego Runjaić zrobił solidnego ekstraklasowego obrońcę. Tacy, jak Adam Buksa, który przed przyjściem do Pogoni miał problem z regularną grą w Zagłębiu Lubin. Dante Stipica za kadencji Runjaicia stał się jednym z najlepszych bramkarzy Ekstraklasy mimo tego, że zanim trafił do Szczecina miał za sobą kompletnie nieudany pobyt w CSKA Sofia. To też sukces Jeana Carlosa. Gdy 26-letni Hiszpan urodzony w Brazylii przychodził do Pogoni z Wisły Kraków, wielu kręciło głową. W końcu Jean Carlos grając w Wiśle kompletnie się nie wyróżniał.

A on nie dość, że zagrał w każdym meczu minionego sezonu, to jeszcze zdołał wykręcić najlepsze liczby w swojej karierze.

Jeśli Kosta Runjaić twierdzi, że Robert Pich będzie mu przydatny, kibice Legii powinni mu zaufać.

Niezawodna logika Ekstraklasy

Robert Pich profilem pasuje do tego, co chce grać Legia. Kosta Runjaić, który udowodnił, że umie rozwijać piłkarzy, chce go mieć u siebie. Lecz za tym transferem przemawia jeszcze jeden argument, choć ten akurat jest nieco absurdalny. Mowa o słynnej logice Ekstraklasy. Ruchy, które na papierze wyglądają dobrze, w rzeczywistości nie spełniają oczekiwań. Z kolei ci, którzy mieli rozczarować często się sprawdzają.

O istnieniu logiki Ekstraklasy wielokrotnie przekonała się Legia. Tacy piłkarze, jak Lirim Kastrati, Igor Kharatin czy Jasurbek Yakhshiboev mieli stanowić o sile stołecznej drużyny. Gwiazdami mieli być także Benjamin Verbić czy zapomnieni już Joel Valencia i Ivan Obradović. Jak na Łazienkowską trafia piłkarz, o którym jest głośno, zazwyczaj nie kończy się to dobrze.

Z kolei przyjście takich piłkarzy, jak Maik Nawrocki, Igor LewczukJose KanteAleksandar PrijovićGuilherme, czy Arkadiusz Malarz spotykało się z taką samą reakcją, co transfer Picha. Kibice krytykowali te ruchy, wieszczyli początek końca klubu, a koniec końców każdy z wymienionych stawał się mocnym punktem legionistów.

Niektórym kibicom Legii historia Picha może przypominać losy Mateusza Cholewiaka, który 2,5 roku temu również zamienił Śląsk na Legię. Bądźmy jednak szczerzy – Pich jest piłkarzem o kilka półek lepszym. Cholewiak nigdy nie był dla Śląska kimś tak ważnym, jak Słowak. Nawet to, że wrocławianie postanowili nie przedłużyć kontraktu ze 33-latkiem tego nie zmieni.

Nie jest to może zawodnik, na którego będzie można liczyć w europejskich pucharach, ale Legii i tak na dziś tam nie ma. Z kolei te kilka bramek, które Pich jest w stanie dołożyć od siebie, powinny Wojskowym pomóc w tym, by tam wrócić.

Stanisław Pisarzewski

POLECANE

tagi