Zwycięstwo Iranu, historyczna bramka dla Kataru i remis Anglii z USA – podsumowanie dnia

Nov 25, 2022; Al Khor, Qatar; England defender Luke Shaw (3) battles for a header against United States of America midfielder Weston McKennie (8) during the second half of a group stage match during the 2022 World Cup at Al Bayt Stadium. Mandatory Credit: Danielle Parhizkaran-USA TODAY Sports/Sipa USA
2022.11.25 Al Khor
pilka nozna Mistrzostwa Swiata w Katarze Katar 2022
Anglia - USA
Foto Danielle Parhizkaran-USA TODAY Sports/SIPA USA/PressFocus

!!! POLAND ONLY !!!

Za nami kolejny dzień na Mistrzostwach Świata w Katarze. W piątek rozpoczęła się druga kolejka zmagań, a na boisku zobaczyliśmy zespoły z grup A i B. Kto spełnił oczekiwania, a kto zawiódł? Kto popisał się kunsztem piłkarskim i zdobył najładniejszą bramkę? Po odpowiedzi na te i inne pytania zapraszamy na podsumowanie dnia.

Walia – Iran

Piątek zaczęliśmy od meczu, który przed rozpoczęciem mundialu zapowiadany był jako jeden z najnudniejszych na turnieju. Okoliczności były jednak takie, że zarówno jedni i drudzy potrzebowali punktów, aby myśleć o wyjściu grupy. Trudniejszą sytuację mieli Irańczycy, którzy przegrali wysoko swój pierwszy mecz z Anglikami.

Od początku spotkania oba zespoły chciały atakować i grać na dużej intensywności. Jako pierwsi dobrą okazję stworzyli sobie w 12. minucie Walijczycy, kiedy to po dośrodkowaniu Connora Robertsa z prawej strony, strzał oddał Kieffer Moore, świetną interwencją popisał się jednak w tej sytuacji Hossein Hosseini. Niewykorzystana przez Smoki szansa mogła się szybko na nich zemścić. Po fatalnym podaniu Robertsa wszerz boiska, Irańczycy mieli okazję na przeprowadzenie kontry. Po bardzo ładnej akcji piłkę do siatki skierował Ali Gholizadeh, który jednak znalazł się na spalonym i bramka słusznie nie została uznana.

Pierwsza część gry była prowadzona w naprawdę niezłym tempie, obu ekipom zależało na tym, aby objąć prowadzenie. Za dużo jednak było niedokładności w podaniach, a w zamian sporo walki w środku pola. Do przerwy zatem mieliśmy remis.

W drugą część meczu lepiej weszli Irańczycy, którzy już po siedmiu minutach od wznowienia gry mogli i powinni prowadzić, dwukrotnie przeszkodził im w tym słupek. Najpierw w aluminium po dobrym prostopadłym podaniu trafił Sardar Azmoun, a po chwili po strzale z dystansu Gholizadeh.

Około 70 minuty przewaga zespołu z Azji była niepodważalna, a ich rywale momentami mieli problem z wyjściem z własnej połowy, a kiedy już im się to udawało, to szybko tracili piłkę. Podopieczni Carlosa Queiroza nieustannie szukali okazji do strzelenia bramki otwierającej spotkanie. Jedną z takich szans było uderzenie z dystansu Saeida Ezatolahiego, które obronił Wayne Hennessey. Walijczycy praktycznie nie istnieli na boisku, a na domiar złego od 85. minuty grali w osłabieniu. Wtedy to Mehdiego Taremiego, który doszedł do bardzo dobrego podania na wolne pole, bezpardonowo sfaulował poza polem karnym bramkarz Smoków i po analizie VAR wyleciał z boiska. Warto odnotować, że była to dopiero pierwsza czerwona kartka na tym turnieju.

W doliczonym czasie gry zostali nagrodzeni, za determinację i walkę do samego końca, Irańczycy. Kapitalnym uderzeniem z dystansu popisał się Roozbeh Cheshmi strzelając tak upragnionego gola dla swojej reprezentacji. Dwie minuty później drugą bramkę, po kontrataku i podaniu od Taremiego, zdobył Ramin Rezaeian i zwycięstwo Azjatów stało się faktem. We wtorek powalczą oni o awans do 1/8 finału w starciu z Amerykanami.

Katar – Senegal

W pierwszej kolejce oba zespoły przegrały swoje spotkania, także ich drugi mecz był dla nich meczem o zachowanie szans na wyjście z grupy.

Katarczycy od początku wyglądali lepiej niż w starciu z Ekwadorem, a przede wszystkim byli mniej bojaźliwi i próbowali postawić się Senegalczykom. Piłkarze z Afryki stwarzali jednak sobie niezłe sytuacje, chociażby po strzale z prawego skrzydła Ismaily Sarra, które trafiło w boczną siatkę czy uderzeniu Krepina Diatty, sparowanym na rzut rożny przez Meshaala Barshama.

W 34. mieliśmy sporą kontrowersję, bowiem po starciu Akrama Afifa z Sarrem, ten pierwszy padł w polu karnym. Sędzia uznał jednak, że przewinienia nie było i nakazał grać dalej. Jak pokazały powtórki, spokojnie można było odgwizdać w tej sytuacji jedenastkę dla gospodarzy mundialu.

Senegalczycy dłużej utrzymywali się przy piłce, lecz atak pozycyjny w ich wykonaniu nie przynosił wymiernych rezultatów. W objęciu prowadzenia pomógł im za to katastrofalnym przyjęciem piłki w 41. minucie Boualem Khoukhi. Futbolówkę przejął Boulaye Dia i strzałem w lewy róg bramki pokonał Barshama.

Niedużo czasu upłynęło po wznowieniu gry po przerwie, a było już 0:2. Wynik podwyższył, po świetnym dograniu z rzutu rożnego Ismaila Jakobsa, Famara Diedhiou. Wydawało się, że będzie to trafienie, które pogrąży Katarczyków i sprawi, że nie będą już oni w stanie zdobyć chociaż honorowej bramki. Stało się jednak inaczej, swoją drużynę z opresji kilkukrotnie ratować musiał Edouard Mendy, którego nie zdołali pokonać ani Almoez Ali, ani Ismaeel Mohammad. Bramkarz Chelsea skapitulował dopiero w ostatnim kwadransie gry, kiedy Mohammed Muntari wykorzystał dośrodkowanie Mohammada. To było jednak wszystko, na co było stać piątkowego popołudnia zawodników z Azji. Bramka na 3:1 autorstwa Bamby Dienga odebrała im resztki nadziei na dobry rezultat.

Woli walki  i ambicji Katarczykom odmówić nie można. Na pewno pokazali się z lepszej strony niż w meczu otwarcia z Ekwadorem, przynajmniej jeśli chodzi o poczynania ofensywne. Kapitalna forma Eduarda Mendy’ego sprawiła jednak że piłkarzy z Azji stać było jedynie na zdobycie bramki honorowej i z dwoma porażkami na koncie nie mają już oni żadnych szans na wyjście z grupy. Senegal o 1/8 powalczy natomiast w bezpośrednim starciu z Ekwadorem.

Holandia – Ekwador

Drugi mecz grupy A to pojedynek zespołów, które wygrały swoje spotkania w pierwszej kolejce. Znakomicie w ten mecz weszli Holendrzy, którzy już na samym jego początku objęli prowadzenie po pięknym uderzeniu zza pola karnego w wykonaniu Cody’ego Gakpo.

Ekwadorczycy odpowiedzieli na straconą bramkę dopiero po upływie pół godziny gry, ale strzał Ennera Valencii obronił Andries Noppert.

Pierwsza połowa meczu nie stała na zbyt wysokim poziomie. Były fragmenty, kiedy La Tri mocniej przyciskali Holendrów na ich połowie. Ci z kolei wyglądali na usatysfakcjonowanych jednobramkowym prowadzeniem. Mało brakowało, aby Oranje w doliczonym czasie gry do pierwszej połowy zostali skarceni za zachowawczą w grę. Jackson Gabriel Porozo Vernaza znajdował się jednak na pozycji spalonej i absorbował uwagę bramkarza, w związku z czym trafienie Pervisa Estupinana nie zostało uznane i na przerwę Ekwadorczycy schodzili przegrywając.

Louis van Gaal chyba też uznał, że nie jest zadowolony z gry swojego zespołu, podejmując decyzję o wpuszczeniu na boisko w przerwie Memphisa Depaya.

Podopieczni Gustavo Alfaro rozjuszeni nieuznaną bramką ruszyli do ataku po rozpoczęciu drugiej połowy i w 49. minucie wyrównali stan meczu. Z lewej strony pola karnego uderzał Pervis Estupinian, jego strzał obronił Andries Noppert, ale wobec dobitki Ennera Valencii był już bezradny.

Piłkarze z Ameryki Południowej chcieli pójść za ciosem i objąć prowadzenie. Bardzo blisko tego byli w 59. minucie, uderzenie Gonzalo Platy trafiło jednak jedynie w poprzeczkę.

Holendrzy przez całą drugą połowę nie stworzyli praktycznie żadnego zagrożenia pod bramką Hernana Galindeza. Bardzo słabe spotkanie rozegrał Depay, który nic nie wniósł do gry Oranje. Nie wygrał ani jednego pojedynku, nie próbował dryblować, zanotował jedynie 9 celnych podań, a zagranie piłki do zawodnika FC Barcelony często kończyło się stratą.

Im bliżej końca spotkania, tym szanse na przechylenie szali zwycięstwa na swoją korzyść przez którykolwiek z zespołów były coraz mniejsze. Przed meczem remis byłby przez Pomarańczowych potraktowany jak porażka. Z przebiegu spotkania wynik jest raczej sprawiedliwy, choć to Ekwadorczycy mogą żałować, że nie udało im się wygrać.

Anglia – USA

Anglicy przystępowali do tego spotkania po okazałym zwycięstwie nad Iranem, natomiast Amerykanie w pierwszej kolejce zremisowali z Walijczykami.

Jako pierwsi szansę na zdobycie bramki mieli Anglicy, uderzenie Harry’ego Kane’a po wycofaniu piłki przez Bukayo Sakę, zablokował jednak Walker Zimmerman. Około dwudziestej minuty, po początkowej przewadze piłkarzy Garetha Southgate’a, zaczęli dochodzić do głosu Amerykanie. Stworzyli sobie oni dwie dogodne okazje na pokonanie Jordana Pickforda. Najpierw bardzo dobre dośrodkowanie z prawej strony zmarnował jednak Weston McKennie, a po kilku minutach kapitalnym uderzeniem z lewej nogi popisał się Christian Pulisic, trafiając w poprzeczkę. Gdyby piłka szła minimalnie niżej, to bramkarz Anglików musiałby wyjmować piłkę z siatki. Przez pewien czas lepiej prezentowali się Jankesi. Jednak sama końcówka pierwszej połowy należała do Synów Albionu. Najpierw odważniej ruszył do przodu Luke Shaw, wyłożył piłkę do Bukayo Saki, a ten uderzył niecelnie. Po chwili blisko otwarcia wyniku był także Mason Mount, lecz jego strzał obronił Matt Turner.

Po przerwie bardziej zdecydowanie do ataku ruszyli Amerykanie, to im bardziej zależało na odniesieniu zwycięstwa. Były takie fragmenty gry, kiedy Anglicy mieli problem z wyjściem z własnej połowy, a przewaga USA nie podlegała dyskusji, brakowało jedynie jej udokumentowania poprzez strzelenie gola. Kompletnie nie widać było z kolei tych atutów, które pokazywali Anglicy w starciu z Iranem. Jasne, Amerykanie to inna klasa rywala, niemniej nie spodziewaliśmy się, że będą oni mieli aż takie problemy ze stworzeniem klarownej okazji strzeleckiej i zmuszeniem Matta Turnera do bardziej wymagającej interwencji. W drużynie Synów Albionu mało było gry na małej przestrzeni, wymienności pozycji, podejmowania ryzyka dryblingu, ale też defensywa USA postawiła trudniejsze warunki. Ostatecznie żadnej z drużyn nie udało się zdobyć bramki i mecz zakończył się bezbramkowym remisem.

Postać dnia

W tej kategorii postanowiliśmy wyróżnić Mehdiego Taremiego. Irański napastnik tym razem nie wpisał się na listę strzelców, ale był ważnym zawodnikiem ekipy Carlosa Queiroza w zwycięskim meczu z Walią. To po faulu na nim, czerwoną kartkę otrzymała Wayne Hennessey, zaliczył także asystę przy drugiej bramce swojego zespołu. Warto docenić również największą liczbę kluczowych podań, których w starciu ze Smokami napastnik FC Porto miał osiem.

Gol dnia

Można się zastanawiać, czy ładniejszy były gol Roozbeha Cheshmiego, czy Cody’ego Gakpo. My postawiliśmy na pierwszego z nich. Irańczyk przejął wybitą przez Walijczyków piłkę i huknął nie do obrony w róg bramki Danny’ego Warda, a wszystko to działo się w dziewiątej minucie doliczonego czasu gry. Zobaczcie sami:

Wydarzenie dnia

Reprezentacja Kataru przeszła do historii Mistrzostw Świata jako gospodarz, który najszybciej odpadł z mundialu. Stało się to w szóstym dniu imprezy. Dotychczasowy rekord należał do Francji, która na Mistrzostwach w 1938 roku pożegnała się z rozgrywkami dziewiątego dnia.

25 listopada 2022 nie będzie jednak dla Katarczyków wyłącznie smutnym dniem, bo tego dnia zdobyli oni swoją pierwszą bramkę w historii występów na mundialu.

Co czeka nas w sobotę?

Wiadomo, że dla polskich kibiców najważniejszy będzie mecz Polaków z Arabią Saudyjską, który zacznie się o godzinie 14.00 na Education City Stadium w Ar-Rajjan. Po remisie z Meksykiem i słabej grze, liczymy na to, że podopieczni Czesława Michniewicza pokażą się ze zdecydowanie lepszej strony.

Wcześniej, o 11.00 czeka nas mecz grupy D Tunezja – Australia. O godzinie 17.00 swój drugi mecz rozpoczną obrońcy tytułu, Francuzi, którzy zmierzą się z Duńczykami. Dzień zakończy spotkanie Argentyny z Meksykiem, które rozpocznie się o godzinie 20.00.

Patrycja Rychlewicz

POLECANE

tagi