Kiedy 12 kwietnia 2021 roku Maciej Skorża ponownie został trenerem Lecha Poznań, klub z Poznania znajdował się w głębokim kryzysie. Poprzednie rozgrywki zakończył na 11. miejscu. Jednak Skorża powrócił do Poznania w świetnym stylu — siedem lat po ostatnim mistrzostwie Polski, Lech znowu jest na czele Ekstraklasy. 50-latek wykonał w tym sezonie tytaniczną pracę.
Lech wytrzymał presję
Na początku warto powiedzieć, w jaki sposób nasza redakcja dokonała tego wyboru. Każda z dziesięciu głosujących osób wskazywała trzech jego zdaniem najlepszych szkoleniowców w tym sezonie. Najlepszy trener dostawał trzy punkty, drugi dwa, a trzeci jeden. Wygrał Maciej Skorża z 27 punktami — siedmiu redaktorów wskazało go na pierwszej pozycji. Drugi był Marek Papszun, którego na trenera sezonu wybrały trzy osoby, a łącznie uzbierał 20 „oczek”. Podium uzupełnili Dariusz Banasik i Dawid Szulczek, którzy zdobyli po trzy punkty. Jak widać, przepaść w tym głosowaniu pomiędzy pierwszą dwójką a resztą stawki była ogromna.
Jest kilka powodów, dla których ta nagroda dla trenera Skorży się po prostu należała. Pierwszym z nich jest zdobycie mistrzostwa Polski — pierwszego w Poznaniu od siedmiu lat. Na finiszu rozgrywek piłkarze i sztab szkoleniowy Lecha zachowali zimną krew i nie spalili się psychicznie. Nie podłamał ich przegrany finał Pucharu Polski z Rakowem Częstochowa. Tutaj wielkie słowa uznania należą się Skorży, gdyż w momencie lekkiej zadyszki Kolejorza na przełomie kwietnia i maja, nie postawił na rewolucję i nie dokonywał sporej ilości zmian w składzie. Wiedział, że zawodnicy, na których postawi, nie zawiodą w najważniejszych momentach.
Odbudowa Amarala, spora zmiana gry drużyny
Lech przez rok kadencji Skorży przeszedł ogromną metamorfozę. Z topornego, pragmatycznego futbolu, jaki tam był wcześniej, Lech zaczął grać przyjemnie dla oka w ataku. 50-latek znakomicie wkomponował w zespół Dawida Kownackiego, którego kilka bramek w rundzie wiosennej decydowało o ważnych wygranych Kolejorza. Ponadto też polski szkoleniowiec znalazł jednocześnie miejsce na boisku dla Joao Amarala, Jakuba Kamińskiego i Mikaela Ishaka. Takie zestawienie ofensywne przynosiło drużynie same korzyści.
Znacznie lepiej Lech wyglądał też w obronie. Para stoperów Antonio Milić — Bartosz Salamon była najlepszą w lidze, a Kolejorz stracił najmniej bramek w lidze w minionym sezonie. A warto powiedzieć, że niejeden kibic zastanawiał się przed tym sezonem co ta dwójka robi w klubie. Niektórzy chcieli, aby odeszli z klubu. Dzisiaj nikt nawet o takiej koncepcji nie pomyśli. Tak wiele zmieniło się przez rok Skorży w Poznaniu. Ponadto też świetnie spisywali się boczni obrońcy w postaci Joela Pereiry czy Pedro Rebocho. Skorża po prostu znalazł idealne ustawienie taktyczne (4-2-3-1) pod piłkarzy, których miał w zespole.
Trener Lecha zbudował czy odbudował też dla tego zespołu wielu piłkarzy. Najlepszymi przykładami na poparcie tej tezy są Amaral, Kamiński czy Jesper Karlstroem. Ten pierwszy wracał z wypożyczenia z Portugalii, gdyż skreślił go poprzedni szkoleniowiec Dariusz Żuraw. Z kolei Kamiński czy Karlstroem byli po średnich w ich wykonaniu rozgrywkach. Tego drugiego nawet niektórzy nie chcieli w Poznaniu.
Jak się zmieniła sytuacja za kadencji Skorży? Amaral stał się liderem Lecha i jednym z najlepszych graczy w lidze. Portugalczyk skończył sezon z 14 golami i 8 asystami na koncie. Dzisiaj mało który kibic wyobraża sobie Kolejorza bez Joao w składzie, co jeszcze rok temu byłoby nie do pomyślenia. Z kolei Kamiński był po średnim w jego wykonaniu roku (gol i dwie asysty w 28 meczach). W mistrzowskiej kampanii natomiast miał 9 zdobytych bramek i 6 ostatnich podań, co czyniło go jednym z lepszych skrzydłowych ligi. Dodatkowo też Kamyk odchodzi do niemieckiego Wolfsburga za 10 milionów euro. Duża zasługa w tym wszystkim jest Skorży, który konsekwentnie stawiał na Kamińskiego niezależnie od tego, w jakiej formie znajdował się jego podopieczny.
Z kolei Jesper Karlstroem stał się najlepszym defensywnym pomocnikiem ligi. Skorża też konsekwentnie stawiał na Szweda, nawet kiedy było ryzyko pauzy piłkarza Lecha za kartki w kluczowych meczach sezonu. Nie było żadnej kalkulacji, co odpłaciło się z nawiązką na koniec sezonu.
Trzeba przyznać też, że Skorża wrócił do Polski jako inny człowiek. Bardziej opanowany, spokojny, z ciekawymi pomysłami taktycznymi. Wielu dziennikarzy podkreślało też jego zachowanie i wypowiedzi na konferencjach prasowych. Widać było też, że trener zbudował w Poznaniu świetną atmosferę w szatni, dzięki czemu udało uniknąć się wielu konfliktów w drużynie. To miało swoje znaczenie w kontekście walki o mistrzowski tytuł.
Warto również docenić gest trenera Skorży pod koniec sezonu. W ramach docenienia współpracy ze swoim całym sztabem szkoleniowym postanowił zaprosić wszystkich ludzi z tej ekipy na konferencję prasową przed ostatnim meczem sezonu z Zagłębiem Lubin.
Cel, jakim było zdobycie mistrzostwa Polski na stulecie klubu, trener Maciej Skorża wypełnił w 100 procentach. Teraz przed nim kolejne duże wyzwanie — po raz pierwszy od 7 lat Lech zagra w kwalifikacjach do UEFA Champions League. Żeby w ogóle zagrać w europejskich pucharach, trzeba będzie pokonać dwóch mocnych rywali w dwumeczach. Zbudować kadrę gotową do gry na trzech frontach i dbać o dobrą atmosferę w szatni. Skorża wycisnął z piłkarzy Lecha wiele, podołał wyzwaniu. Czas teraz na trudniejsze zadanie, bo trzeba też pamiętać, że w stolicy Wielkopolski będzie oczekiwanie na kolejne sukcesy i mistrzostwa. Wygląda jednak na to, że Skorża ma pomysł jak tego dokonać.