Po czerwcowym zgrupowaniu, w którym wzięło udział prawie 40 zawodników spodziewaliśmy się niewielu nowych twarzy na ostatnim zgrupowaniu przed mundialem. Selekcjoner lubi mieszać i zaskakiwać, do czego zmusza go sytuacja klubowa i zdrowotna kadrowiczów. Jednym z takich zaskoczeń na wrześniowej liście powołanych jest Jakub Piotrowski.
Czesław Michniewicz szuka rozwiązań wobec kłopotów z regularnym graniem niektórych reprezentantów. Wobec tego szansę na debiut z orzełkiem na piersi otrzymał Jakub Piotrowski, który od poniedziałku znajduje się po raz pierwszy na zgrupowaniu dorosłej reprezentacji Polski. Co ciekawe, a może nieprzypadkowe, Piotrowski dwukrotnie w swojej karierze spotkał się z obecnym selekcjonerem kadry. Najpierw w Pogoni Szczecin, gdy został włączony do składu pierwszej drużyny Portowców przez Michniewicza, a później w młodzieżówce. Był istotnym punktem zespołu, który awansował na Mistrzostwa Europy U-21 w 2019 roku. Podczas czempionatu pojawił się tylko na 45 minut ostatniego meczu z Hiszpanią. Od tego czasu nie miał okazji zaprezentować się polskiej publiczności.
Z racji, że środkowy pomocnik wypadł trochę z radaru, prześledźmy jego karierę po odejściu z polskiej ligi. Głośny transfer z Pogoni Szczecin do Genku za 2 miliony euro latem 2018 roku miał napędzić karierę wówczas 21-letniego Piotrowskiego. Dwa miesiące później belgijska drużyna przyjechała do Poznania i pokazała wyższość nad Lechem, wygrywając 4:1 w dwumeczu. Rywale Kolejorza z Rusłanem Malinowskim, Mbwaną Samattą czy Leandro Trossardem w składzie wyglądali tak, że gdyby musieli wygrać dwukrotnie wyżej, to bez problemu by to zrobili. W takim otoczeniu Piotrowski zdawał się trafić do lepszego świata europejskiej piłki. Ale zupełnie się tam nie przebił. Do CV mógł sobie jednak wpisać zdobyte w pierwszym sezonie mistrzostwo Belgii (przy pięciu występach Polaka), awans do 1/16 finału Ligi Europy i Superpuchar Belgii.
Na początku sezonu 19/20 dostał więcej szans od Felice Mazzu ale znów, po kilku występach usiadł na ławce na dłużej. Jego miejsce zajął sprowadzony za ponad 5 milionóweuro słowacki pomocnik – Patrik Hrosovsky. Do zimy Piotrowski tylko raz podniósł się z ławki rezerwowych, a w zimowym oknie transferowym wypożyczono go do Waasland-Beveren, gdzie pokazał się tylko w sześciu meczach.
Latem 2020 roku wykupiła go Fortuna Düsseldorf za jedyne 500 tysięcy euro. Tam spędził dwa sezony, występując w 46 meczach, w których strzelił jednego gola po strzale z dystansu oraz zanotował trzy asysty. Przez całe dwa lata był piłkarzem pierwszego zespołu, choć oczywiście nie zawsze występował w pierwszej jedenastce.
Rok później przyszedł czas na zmianę otoczenia. Władze bułgarskiego potentata musiały zapamiętać Jacka Góralskiego i Jakuba Świerczoka na tyle dobrze, że zdecydowały się na zakup kolejnego Polaka. 28 lipca tego roku Łudogorec Razgrad podpisał kontrakt z polskim pomocnikiem. Po okresie przygotowawczym w Niemczech od razu wskoczył na pełne obroty. Szczególnie eksploatowany jest w rozgrywkach europejskich, gdzie zagrał komplet minut w przegranym dwumeczu z Dinamem Zagrzeb, wygranym dwumeczu z Żalgirisem Wilno oraz w grupowych starciach Ligi Europy z Romą i Betisem.
Czesława Michniewicza z pewnością cieszy niezła postawa Piotrowskiego w starciach z mocniejszymi rywalami. Wrażenie może robić też liczba trzech asyst, aczkolwiek jest to statystyka imponująca na wyrost, gdyż z Romą po jego podaniu Cauly przeprowadził solową akcję zakończoną strzałem, w debiucie ze Spartakiem Varna, Igor Thiago dobił jego strzał odbity przez bramkarza, a z Cherno More Varna Piotrowski skiksował przed polem karnym i wbrew jego intencjom piłka dotarła pod nogi Matiasa Tissery. Koniec końców, za takie asysty w meczach reprezentacji wielu piłkarzy dałoby się pokroić, ale nie ma co robić z wychowanka Chemika Bydgoszcz polskiego Iniesty.
Z perspektywy ostatnich miesięcy zaskoczony tym powołaniem jest zarówno “polski kibic”, jak i sam Jakub Piotrowski. W wywiadzie przeprowadzonym w dniu powołań na Kanale Sportowym, Piotrowski na pytanie Mateusza Borka odpowiedział:
“Nie myślałem o tym [powołaniu – przyp red], kiedy przechodziłem do Łudogorca. Liczyła się dla mnie szansa gry w europejskich pucharach”.
Regularna gra zarówno w Düsseldorfie, jak i w Razgradzie z pewnością cieszy pomocnika, który przyznawał w Foot Trucku wiosną 2020 roku, że doskwiera mu samotność podczas pobytu w Belgii połączona ze słabszymi momentami w karierze. Ocierał się niemal o stany depresyjne. Pomogła mu praca nad sobą, poparta współpracą z psychologiem sportowym. A mówimy o inteligentnym gościu, czytającym książki, rozwijającym się także intelektualnie, który w wywiadach nie przestaje się uśmiechać i żartować. Jak wiele potrafi skrywać “maska” i fraza pokazywana w mediach.
Czesław Michniewicz sam przyznał w jednym z wywiadów, że musi przemodelować środek pola, gdyż niedostępni są z powodu kontuzji Krystian Bielik, Jacek Góralski oraz Jakub Moder, czyli wszyscy trzej środkowi pomocnicy z pierwszej jedenastki na baraż ze Szwecją. Tu Piotrowski może upatrywać swojej szansy, a także w tym, że posypali się nam gracze środka pola. Z grona powołanych: Mateusz Klich i Szymon Żurkowski dostają sporadyczne minuty, Grzegorz Krychowiak jest po występach kadry często krytykowany, Karol Linetty nie był faworytem żadnego selekcjonera, choć akurat początek sezonu w Torino ma bardzo dobry, a Mateusz Łęgowski jest jeszcze większą zagadką w składzie reprezentacji niż Piotrowski.