#MisjaKatar: Odkurzenie Jakuba Piotrowskiego przez Czesława Michniewicza

Jakub Piotrowski of Ludogorets Razgrad during the UEFA Europa League match between Real Betis and PFC Ludogorets, Group C, played at Benito Villamarin Stadium on Sep 15, 2022 in Sevilla, Spain. (Photo by Antonio Pozo / pressinphoto / Sipa USA))
2022.09.15 Sewilla
pilka nozna liga europy
Real Betis - PFC Ludogorets 
Foto Pressinphoto/SIPA USA/PressFocus

!!! POLAND ONLY !!!

Po czerwcowym zgrupowaniu, w którym wzięło udział prawie 40 zawodników spodziewaliśmy się niewielu nowych twarzy na ostatnim zgrupowaniu przed mundialem. Selekcjoner lubi mieszać i zaskakiwać, do czego zmusza go sytuacja klubowa i zdrowotna kadrowiczów. Jednym z takich zaskoczeń na wrześniowej liście powołanych jest Jakub Piotrowski.

Czesław Michniewicz szuka rozwiązań wobec kłopotów z regularnym graniem niektórych reprezentantów. Wobec tego szansę na debiut z orzełkiem na piersi otrzymał Jakub Piotrowski, który od poniedziałku znajduje się po raz pierwszy na zgrupowaniu dorosłej reprezentacji Polski. Co ciekawe, a może nieprzypadkowe, Piotrowski dwukrotnie w swojej karierze spotkał się z obecnym selekcjonerem kadry. Najpierw w Pogoni Szczecin, gdy został włączony do składu pierwszej drużyny Portowców przez Michniewicza, a później w młodzieżówce. Był istotnym punktem zespołu, który awansował na Mistrzostwa Europy U-21 w 2019 roku. Podczas czempionatu pojawił się tylko na 45 minut ostatniego meczu z Hiszpanią. Od tego czasu nie miał okazji zaprezentować się polskiej publiczności.

Z racji, że środkowy pomocnik wypadł trochę z radaru, prześledźmy jego karierę po odejściu z polskiej ligi. Głośny transfer z Pogoni Szczecin do Genku za 2 miliony euro latem 2018 roku miał napędzić karierę wówczas 21-letniego Piotrowskiego. Dwa miesiące później belgijska drużyna przyjechała do Poznania i pokazała wyższość nad Lechem, wygrywając 4:1 w dwumeczu. Rywale Kolejorza z Rusłanem Malinowskim, Mbwaną Samattą czy Leandro Trossardem w składzie wyglądali tak, że gdyby musieli wygrać dwukrotnie wyżej, to bez problemu by to zrobili. W takim otoczeniu Piotrowski zdawał się trafić do lepszego świata europejskiej piłki. Ale zupełnie się tam nie przebił. Do CV mógł sobie jednak wpisać zdobyte w pierwszym sezonie mistrzostwo Belgii (przy pięciu występach Polaka), awans do 1/16 finału Ligi Europy i Superpuchar Belgii.

Na początku sezonu 19/20 dostał więcej szans od Felice Mazzu ale znów, po kilku występach usiadł na ławce na dłużej. Jego miejsce zajął sprowadzony za ponad 5 milionóweuro słowacki pomocnik – Patrik Hrosovsky. Do zimy Piotrowski tylko raz podniósł się z ławki rezerwowych, a w zimowym oknie transferowym wypożyczono go do Waasland-Beveren, gdzie pokazał się tylko w sześciu meczach.

Latem 2020 roku wykupiła go Fortuna Düsseldorf za jedyne 500 tysięcy euro. Tam spędził dwa sezony, występując w 46 meczach, w których strzelił jednego gola po strzale z dystansu oraz zanotował trzy asysty. Przez całe dwa lata był piłkarzem pierwszego zespołu, choć oczywiście nie zawsze występował w pierwszej jedenastce.

Rok później przyszedł czas na zmianę otoczenia. Władze bułgarskiego potentata musiały zapamiętać Jacka Góralskiego i Jakuba Świerczoka na tyle dobrze, że zdecydowały się na zakup kolejnego Polaka. 28 lipca tego roku Łudogorec Razgrad podpisał kontrakt z polskim pomocnikiem. Po okresie przygotowawczym w Niemczech od razu wskoczył na pełne obroty. Szczególnie eksploatowany jest w rozgrywkach europejskich, gdzie zagrał komplet minut w przegranym dwumeczu z Dinamem Zagrzeb, wygranym dwumeczu z Żalgirisem Wilno oraz w grupowych starciach Ligi Europy z Romą i Betisem.

Czesława Michniewicza z pewnością cieszy niezła postawa Piotrowskiego w starciach z mocniejszymi rywalami. Wrażenie może robić też liczba trzech asyst, aczkolwiek jest to statystyka imponująca na wyrost, gdyż z Romą po jego podaniu Cauly przeprowadził solową akcję zakończoną strzałem, w debiucie ze Spartakiem Varna, Igor Thiago dobił jego strzał odbity przez bramkarza, a z Cherno More Varna Piotrowski skiksował przed polem karnym i wbrew jego intencjom piłka dotarła pod nogi Matiasa Tissery. Koniec końców, za takie asysty w meczach reprezentacji wielu piłkarzy dałoby się pokroić, ale nie ma co robić z wychowanka Chemika Bydgoszcz polskiego Iniesty.

Z perspektywy ostatnich miesięcy zaskoczony tym powołaniem jest zarówno “polski kibic”, jak i sam Jakub Piotrowski. W wywiadzie przeprowadzonym w dniu powołań na Kanale Sportowym, Piotrowski na pytanie Mateusza Borka odpowiedział:

Nie myślałem o tym [powołaniu – przyp red], kiedy przechodziłem do Łudogorca. Liczyła się dla mnie szansa gry w europejskich pucharach”.

Regularna gra zarówno w Düsseldorfie, jak i w Razgradzie z pewnością cieszy pomocnika, który przyznawał w Foot Trucku wiosną 2020 roku, że doskwiera mu samotność podczas pobytu w Belgii połączona ze słabszymi momentami w karierze. Ocierał się niemal o stany depresyjne. Pomogła mu praca nad sobą, poparta współpracą z psychologiem sportowym. A mówimy o inteligentnym gościu, czytającym książki, rozwijającym się także intelektualnie, który w wywiadach nie przestaje się uśmiechać i żartować. Jak wiele potrafi skrywać “maska” i fraza pokazywana w mediach.

Czesław Michniewicz sam przyznał w jednym z wywiadów, że musi przemodelować środek pola, gdyż niedostępni są z powodu kontuzji Krystian Bielik, Jacek Góralski oraz Jakub Moder, czyli wszyscy trzej środkowi pomocnicy z pierwszej jedenastki na baraż ze Szwecją. Tu Piotrowski może upatrywać swojej szansy, a także w tym, że posypali się nam gracze środka pola. Z grona powołanych: Mateusz Klich i Szymon Żurkowski dostają sporadyczne minuty, Grzegorz Krychowiak jest po występach kadry często krytykowany, Karol Linetty nie był faworytem żadnego selekcjonera, choć akurat początek sezonu w Torino ma bardzo dobry, a Mateusz Łęgowski jest jeszcze większą zagadką w składzie reprezentacji niż Piotrowski.

Antoni Janas

POLECANE

tagi