Misja Katar: Problem Grzegorza Krychowiaka

2022.05.31 Wroclaw
Pilka nozna Reprezentacja 
Liga Narodow 2022/2023
Trening i konferencja przed Polska - Walia
N/z Grzegorz Krychowiak
Foto Marcin Karczewski / PressFocus

2022.05.31 
Football, Polish National Team,
UEFA Nations League 2022/2023
Poland - Wales
Trening i konferencja przed Polska - Walia
N/z Grzegorz Krychowiak
Foto Marcin Karczewski / PressFocus

Jeszcze 5-6 lat temu odejście Grzegorza Krychowiaka do klubu z Arabii Saudyjskiej zostałoby potraktowane jako skok na kasę. Wtedy był to przecież kluczowy piłkarz Sevilli, która z nim w składzie potrafiła wygrać chociażby Ligę Europy. Z formą trafił idealnie na Euro 2016, co dawało nadzieję na to, że doczekamy się wreszcie tego upragnionego lidera środka pola. Wtedy tego nie wiedzieliśmy, ale to był jednocześnie szczyt jego kariery.

Od tamtego czasu w karierze Krychowiaka zdarzyło się dużo. Zdarzyło się w sumie tyle, że transfer do Al-Shabab to dla 32-latka szansa nie tyle na zarobek, co na regularną grę.

To, że Krychowiak znalazł się na sporym zakręcie nie podlega wątpliwości. Nie potrzeba ekspertów, żeby stwierdzić, że obecnie stanowi on słaby punkt naszej kadry.

Nieco trudniejsza do wyjaśnienia jest przyczyna jego nagłej zapaści. Wielu szuka jej w decyzji o przejściu do PSG. Rzeczywiście, nie była to udana przygoda – i to mimo tego, że spotkał tam Unaia Emerego, z którym tak dobrze współpracowało mu się w Sevilli. Może nie jest tak, że na Parc des Princes Krychowiak spotkał potwory z „Kosmicznego meczu”, które ukradły mu umiejętności. Jednak już wtedy coraz śmielej mówiono o rzeczach, które my widzimy teraz.

Widoczne było przede wszystkim to, że styl Krychowiaka zupełnie nie pasował do tego, co chce grać PSG. Dobrze podsumował to były selekcjoner reprezentacji Francji Raymond Domenech: „PSG to nie zespół, dla którego mecz to wojna. A Krychowiak do takiego futbolu, pełnego walki, nadaje się najlepiej.”

Krychowiak nie różnił się tylko mentalnością. Dużo problemów sprawiało mu także sprostanie wymaganiom wynikającym z ofensywnego stylu gry paryżan. W drużynie, która często kończyła mecze ligowe z posiadaniem piłki na poziomie 70% destrukcja nie była tak ważna, jak uczestnictwo w budowaniu akcji. Dlatego pewne miejsce w składzie miał człowiek, którego Krychowiak później nazwał najlepszym piłkarzem, z jakim miał okazję grać – Marco Verratti.

Po pierwszym sezonie w Paryżu, w którym był na boisku przez nieco ponad 1000 minut, udał się na wypożyczenie do West Bromwich Albion, które wtedy grało jeszcze w Premier League. Zdawało się, że to dużo lepszy kierunek dla Krychy. Intensywna liga, zespół nastawiony głównie na defensywę, proste brytyjskie granie „kick and rush” – po prostu idealny kierunek.

Jak się okazało, tam również mu nie wyszło. Rok spędzony w West Bromwich stał pod znakiem kłótni z trenerem Alanem Pardew, a także problemami ze znalezieniem wspólnego języka z kolegami z drużyny. Jednak dopiero gdy wgłębimy się w statystyki, zobaczymy coś naprawdę ciekawego.

Szczegółowe dane odnośnie jedynego sezonu, jaki Krychowiak zagrał w lidze angielskiej dostępne są między innymi na stronie fbref.com. Tam można zobaczyć szczegółowe porównanie naszego kadrowicza do reszty pomocników Premier League z tamtego roku.

Gdy spojrzymy na jego statystyki w defensywie, niektóre z nich wyglądają naprawdę nieźle. Jest w czołówce jeśli chodzi o doskoki do zawodników dryblującychprzechwyty piłki, czy wślizgi w środkowej strefie boiska.

Dane dotyczące podań wyglądają już znacznie gorzej. Choć miał w tamtym sezonie całkiem niezły współczynnik oczekiwanych asyst, jego celność podańliczba podań progresywnych, czy też liczba podań w pole karne przeciwnika była bardzo słaba.

Oczywiście, można bronić tych statystyk mówiąc, że wynikają one z archaicznego stylu gry prezentowanego przez West Brom. W tych liczbach widać jednak jednowymiarowość Krychowiaka. Wybija się ponad przeciętność tylko w kilku określonych czynnikach. Jak na zawodnika, który w West Brom miał zdecydowanie najwyższą tygodniówkę (130 tysięcy euro) to mało.

Jeszcze ciekawiej robi się, gdy spojrzymy na to, jakich zawodników algorytm strony fbref.com ocenił na podstawie tych danych jako podobnych do Krychowiaka. Ta lista wygląda tak:

W zasadzie tylko dwóch zawodników z tej listy – Adrien Silva i Tom Cleverley – utrzymali się na poziomie lig top 5. Joe Allen gra w Championship. Tom Carroll nie przedłużył kontraktu z grającym w League One (trzeci poziom rozgrywkowy) Ipswich Town. Dale Stephens w ten sam sposób odszedł z Burnley. Davy Propper po nieudanym okresie w Brighton przeszedł do PSV, po czym zakończył karierę. W swoje rodzinne strony wrócił także Steven DefourAaron Mooy podobnie jak Krychowiak zdecydował się na egzotyczny kierunek – z tą różnicą, że zamiast Arabii Saudyjskiej wybrał Chiny. Danny Williams po odejściu z Huddersfield zakotwiczył w Pafos FC – cypryjskim klubie-zabawce rosyjskiego miliardera. Chris Brunt, który dzielił szatnię z Krychowiakiem dwa lata później odszedł do Bristol City.

Losy naszego reprezentanta nie są zatem żadną anomalią. Piłka nożna po prostu ewoluowała, i zostawiła Krychowiaka i jemu podobnych za sobą. To jest właśnie sedno jego problemu.

Jego największe atuty – odbiór piłki i determinacja – już nie wystarczają do gry na najwyższym poziomie. W dzisiejszych czasach solidna „szóstka” musi być oprócz tego mobilna, dobrze wyszkolona technicznie i zdolna do podejmowania wręcz błyskawicznych decyzji. Wszystkie te elementy u Krychowiaka szwankują, i to nie od dziś.

Znaleźliśmy się w erze piłki, w której wszystko zaczyna wyglądać tak, jak wyobrażał sobie Johan Cryuff. Obrońcy muszą umieć atakować, a napastnicy bronić. W takim świecie nie ma miejsca dla kogoś, kto wyróżnia się jedynie w kilku bardzo konkretnych elementach.

Zresztą, nie ma przypadku w tym, że jego przygoda z Lokomotiwem Moskwa (która swoją drogą zapowiadała się naprawdę nieźle) zakończyła się wraz z przyjściem do stolicy Rosji jednej z najbardziej wpływowych postaci nowoczesnego nurtu piłkarskiego – Ralfa Rangnicka. Na Austriaku nie robił wrażenia dorobek bramkowy Krychowiaka, czy też jego liczba asyst. On po prostu wiedział, że to nie jest piłkarz, który pasuje do nowoczesnej piłki.

W tym miejscu można zadać pytanie, czy pasuje on do naszej kadry. Faktem jest, że w barwach naszej reprezentacji już od dawna stanowi cień samego siebie. Wydaje się, że od jego najlepszych momentów chociażby za kadencji Adama Nawałki minęło kilka epok. Przewijają się głosy, że jego czas już minął, i coś w tym jest.

Rzecz w tym, że nie mamy zbyt wielu zawodników o jego charakterystyce. Jest wprawdzie Krystian Bielik, ale ze względu na jego częstotliwość łapania kontuzji ciężko jest wiązać z nim jakiekolwiek plany na przyszłość. Krychowiak gra zatem w kadrze głównie dlatego, że musi. Niezależnie od tego, w jakim jest klubie – co dla Czesława Michniewicza zapewne jest informacją mało istotną. Po prostu ciężko sobie wyobrazić, że mogłoby go zabraknąć w samolocie do Kataru.

Krycha jest zatem w bardzo dobrej sytuacji. Taki Krystian Bielik musi sobie szukać klubu, jeśli chce jechać na mundial, a on nie.

Wyznaczanie takich podwójnych standardów przez Michniewicza może w przyszłości okazać się niebezpieczne. To samo można w sumie przypisać Krychowiakowi. To on najgłośniej z polskich piłkarzy mówił o potrzebie opuszczenia Rosji. To on namawiał pozostałych obcokrajowców do tego, by rozwiązali kontrakty z Krasnodarem.

Sam kilka dni temu zamienił Rosję na Arabię Saudyjską. Przeszedł tym samym z jednego reżimu do drugiego.

Dla niewtajemniczonych – Arabia Saudyjska to kraj, w którym nie ma absolutnie żadnej wolności słowa. Skrytykowanie chociażby wiary islamskiej w jakikolwiek sposób grozi karą śmierci. Kobiety jeszcze kilka lat temu miały prawny zakaz jazdy samochodem. Osoby o innych orientacjach nie są tam nawet uważane za ludzi. Jakby tego było mało, wojska arabskie od ponad 7 lat prowadzą „militarną interwencję” w sprawie wojny domowej w Jemenie, przez którą życie straciło ponad 10 tysięcy obywateli tego kraju.

Tu nie chodzi już o zniżkę formy, czy ewolucję piłki nożnej. Jeśli podejmujemy decyzję o wykreśleniu z kadry Macieja Rybusa, chcąc być konsekwentnymi powinniśmy postąpić tak samo w przypadku Grzegorza Krychowiaka.

Ruch, który przybliża go do Kataru powinien go jednocześnie od niego oddalić.

Stanisław Pisarzewski

POLECANE

tagi