Jutro minie dokładnie siedem lat od niezwykle efektownego zwycięstwa Lecha Poznań nad zespołem Legii Warszawa. Ówczesny mistrz polski podejmował przy Bułgarskiej zdobywcę krajowego pucharu z poprzedniej edycji. Przenieśmy się, więc do meczu, po którym Wielkopolska oszalała i uwierzyła w niezwykłą moc Kolejorza.
Wszystko dopięte na ostatni guzik
Mistrzowie Polski przed startem sezonu 2015/16 dokonali wszelkich starań, aby zespół opuściło jak najmniej znaczących zawodników, a nowi żeby dostępni byli na początek okresu przygotowawczego. Do drużyny dołączyli m.in. Marcin Robak, Abdul Aziz Tetteh czy Denis Thomalla. Kolejorz zadbał również o odpowiednie doświadczenie pośród graczy do gry co trzy dni, stąd do drużyny trafił wszechstronny Dariusz Dudka. Lech Poznań po dobrym okresie przygotowawczym był w formie już od pierwszych dni nowego sezonu. Przed Poznaniakami stało trudne wyzwanie wywalczenia awansu do europejskich pucharów i jednoczesnego łączenia tego z obowiązkami ligowymi. Poznaniacy sezon rozpoczynali od finałowego meczu ze zdobywcą Pucharu Polski Legią Warszawa. Następnie czekał ich ciężki dwumecz z bośniackim FK Sarajevo i start Ekstraklasy.
Koncert kapeli Macieja Skorży
Lech Poznań 10 lipca 2015 roku wyszedł na boisko z ogromną żądzą zgarnięcia kolejnego trofeum. Mistrzowie Polski zgodnie z deklaracjami trenera poważnie potraktowali mecz rozpoczynający nowy piłkarski sezon. Warszawianie odstawali niemal przez całe spotkania, a znaczną część musieli bronić się przed zaciekłymi atakami Lecha Poznań. Pierwszy bolesny cios zadał Tomasz Kędziora, który z dystansu oddał mocny strzał, zaskakując Dusana Kuciaka. Kolejorz tego dnia grał niezwykle szybką i efektowną piłkę, niemal w kilka podań był w stanie przedostać się pod bramkę stołecznego zespołu. Kolejne gole były tylko kwestią czasu. Jeszcze przed przerwą prowadzenie podwyższył Marcin Kamiński. Lech dyktował swoje warunki gry, a Legię było stać na pojedyncze kontrataki. W drugiej połowie przebieg meczu się nie zmieniał. W samej końcówce trzecią bramkę dla Lecha zdobył Karol Linetty, który zaliczył wówczas jeden z najlepszych występów w karierze. Mecz ten został zapamiętany jeszcze z jednego wydarzenia. Po trzeciej bramce kibice Legii w ramach protestu opuścili swój sektor i nie zobaczyli ostatniej bramki w meczu, którą zdobył Michał Żyro. Spektakl zakończył się triumfem mistrzów Polski. W Wielkopolsce zapanowała euforia i nadzieja na spełnienie się snu o potędze. Lechici napędzeni sukcesami dostali się do fazy grupowej ligi Europy, lecz w lidze sytuacja była dramatyczna.
Odważne deklaracje
Kilka dni po zwycięstwie w Superpucharze Piotr Rutkowski na łamach portalu Weszło udzielił wywiadu, w którym wygłosił odważną tezę:
– „Mnie się wydaje, że teraz to my odjechaliśmy Legii i powstaje pytanie, jak bardzo jej odjedziemy. To my w Superpucharze wychodzimy w składzie bardzo zbliżonym do tego, który zdobył mistrzostwo, a Legia – była zmuszona do wielu zmian kadrowych.”
Rzeczywistość już kilka tygodni później brutalnie zweryfikowała słowa prezesa Lecha Poznań. Klub wpadł w ogromny kryzys, po porażce z FC Basel atmosfera w zespole zrobiła się bardzo gęsta, a w lidze przegrywał niemal z każdym. Kolejorz szorujący po dnie tabeli we wrześniu tego samego roku pożegnał Macieja Skorże, a w klubie rozpoczął się mozolny proces odbudowy zespołu. Efektem głębokiej sportowej zapaści Lecha na jesieni 2015 było siedem lat bez żadnego znaczącego trofeum. Zapowiedzi prezesa rozmyły się niczym słowa pisane na piasku. Od tamtego momentu Legia zdążyła zdobyć aż sześć trofeów na krajowym podwórku, podczas gdy Lech wciąż walczył ze swoimi demonami.
Podniesienie pamiątkowej patery było piątym takim triumfem w historii Kolejorza w tych rozgrywkach. Z tamtej drużyny do dziś pozostał jedynie Barry Douglas i Dariusz Dudka, który jest członkiem sztabu szkoleniowego mistrzów Polski. Do niedawna w klubie obecność zdobywców tego trofeum była bardziej pokaźna. Oprócz Szkota w sezonie 15/16 barw Kolejorza bronili tez Dawid Kownacki i Tomasz Kędziora, którzy tego lata zakończyli swoje wypożyczenia. Nie można również zapominać o Macieju Skorży, dla którego triumf w 2015 był pierwszym i dotychczas jedynym zwycięstwem w Superpucharze. W 2016 Lech również pokonał Legię Warszawa tym samym, stając się najczęstszym zdobywcą tego trofeum w historii. Dziś Poznaniacy stoją przed szansą powtórzenia tego wyczynu i dopisania siódmego zwycięstwa. Przed Lechitami niezwykle trudne zadanie. W Poznaniu jednak, wszyscy chcieliby, aby scenariusz z 2015 się nie powtórzył. Lechici wówczas rozbudził emocje do granic możliwości, zaprzepaszczając to później słabą grą w całym sezonie. Na pewno nie powtórzy się frekwencja, jaka była siedem lat temu. Podczas meczu ze stołeczną drużyną na trybunach był komplet widzów, który poniósł poznańską lokomotywę do zwycięstwa, dziś przy Bułgarskiej można się spodziewać skromnej frekwencji na poziomie 16 tysięcy. Pierwszy gwizdek sędziego wybrzmi o godzinie 20:10.
Dominik Łosoś