Mecz na remis we Wrocławiu. Śląsk Wrocław 0:0 Widzew Łódź

2022.08.06 Wroclaw
Pilka nozna, PKO BP Ekstraklasa, sezon 2022/2023
Slask Wroclaw - Widzew Lodz
N/z karny Bartlomiej Pawlowski
Foto Mateusz Porzucek PressFocus

2022.08.06 Wroclaw
Football, Polish top league - first level, 2022/23 season
Slask Wroclaw - Widzew Lodz
karny Bartlomiej Pawlowski
Credit: Mateusz Porzucek PressFocus

Śląsk Wrocław przystępował do tego spotkania po kiepskim w ich wykonaniu spotkaniu z Koroną Kielce, natomiast Widzew w poprzedniej kolejce musiał uznać wyższość Lechii Gdańsk. Oba zespoły miały więc coś do udowodnienia w bezpośrednim starciu. Mimo szans Patryka Janasika, Petra Schwarza, Patryka Lipskiego czy rzutu karnego wykonywanego przez Bartłomieja Pawłowskiego, to goli nie zobaczyliśmy i ostatecznie mecz na Tarczyński Arenie zakończył się bezbramkowym remisem.

Widzew Łódź, rozgrywający premierowy sezon po powrocie do Ekstraklasy, od początku rozgrywek jest chwalony za swoją grę. Rzeczywiście, zespół trenera Janusza Niedźwiedzia gra ładną dla oka piłkę, starając się grać kombinacyjnie, a także wyprowadzać piłkę podaniami od własnej bramki. W trzech pierwszych kolejkach piłkarze z Łodzi wygrali jednak tylko raz, a dwukrotnie schodzili z boiska w roli pokonanych. Nastroje w klubie przed meczem ze Śląskiem nadal były bardzo dobre, ale po ewentualnej porażce w dzisiejszym spotkaniu mogłoby się wkraść trochę nerwowości w poczynania sztabu trenerskiego i zarządu. Fani Widzewa zapewne też zaczęliby się zastanawiać, czy nie lepiej grać w bardziej pragmatyczny sposób jak na przykład inny z beniaminków – Korona Kielce i punktować, kosztem przyjemnej dla oka gry.

Śląsk Wrocław przed sezonem przejął Ivan Djurdević, chwalony w poprzedniej kampanii za pracę z Chrobrym Głogów, z którym o mało co nie awansował do Ekstraklasy. Teraz Serb miał za zadanie poukładać grę klubu z Dolnego Śląska i sprawić, że widmo spadku z ligi będzie tylko zeszłorocznym (niezbyt przyjemnym) wspomnieniem. Wrocławianie zaczęli sezon od remisu w derbowym starciu z Zagłębiem Lubin, po którym przyszło zwycięstwo nad Pogonią Szczecin. W ostatniej kolejce jednak Śląsk w bardzo słabym stylu przegrał na wyjeździe z Koroną Kielce i w meczu z Widzewem na pewno chciał zmazać to negatywne wrażenie.

W wyjściowej jedenastce Śląska na ten mecz zaszła tylko jedna, przewidywana zmiana w stosunku do poprzedniej kolejki. Erik Exposito po przerwie spowodowanej urodzeniem dziecka wrócił do składu, spotkanie na ławce zaczął z kolei Javier Hyjek. Dwóch korekt postanowił za to dokonać trener Janusz Niedźwiedź. Od pierwszych minut zobaczyliśmy na boisku dwóch piłkarzy pozyskanych w letnim okienku transferowym – Juljana Shehu i Jordiego Sancheza, którzy zastąpili Dominka Kuna i Juliusza Letniowskiego.

Od początku spotkania piłkę rozgrywali Widzewiacy, w efekcie czego w 2. minucie Ernest Terpiłowski wywalczył rzut rożny. Po stałym fragmencie gry nie było jednak większego zagrożenia dla bramki Michała Szromnika. Pięć minut później bardzo dobrą piłkę z prawego skrzydła w pole karne posłał Karol Danielak i Ernest Terpiłowski był autorem pierwszego celnego strzału w tym meczu. Uderzenie młodzieżowca było jednak zbyt lekkie, aby zaskoczyć bramkarza Śląska. W 13. minucie z kolei pierwszy groźny strzał oddali gospodarze, a konkretnie Erik Exposito. Piłka po zagraniu napastnika minęła jednak prawy słupek bramki Ravasa. Po chwili błąd w rozegraniu popełnił Patryk Stępiński, a Exposito zobaczył wysuniętego słowackiego bramkarza i spróbował go przelobować. Tym razem skończyło się tylko na rzucie rożnym.

Od pierwszego gwizdka sędziego oglądaliśmy bardzo otwarty mecz, akcja często przenosiła się spod jednej bramki pod drugą. Widać było, że obu zespołom zależy na tym, aby zgarnąć pełną pulę w tym spotkaniu. Bliżej wyjścia na prowadzenie byli goście, w 19. minucie po płaskim zagraniu Stępińskiego wzdłuż linii bramkowej interweniować ponownie musiał Szromnik. Podopiecznych Janusza Niedźwiedzia należało pochwalić za szukanie gry kombinacyjnej oraz rozrzucanie piłek z środka pola na skrzydła. Musieli jednak uważać na przechwyty graczy Śląska, bo i oni potrafili stworzyć zagrożenie pod bramką Ravasa. Goli cały czas jednak brakowało. Mogło się to zmienić tuż przed upływem pół godziny gry, kiedy to z dystansu lewą nogą uderzył Patryk Janasik, ale piłka zatrzymała się na poprzeczce. Trzeba przyznać, że w drugim kwadransie to gospodarze zaczęli przejmować inicjatywę, a Widzew miał problem ze skonstruowaniem akcji w ofensywie.

Jak to często jednak bywa, atakują jedni a szansę bramkową mają rywale. W 38. minucie po zagraniu Marka Hanouska piłkę ręką w polu karnym zagrał Victor Garcia. Jedenastki nie wykorzystał natomiast Bartłomiej Pawłowski. Bardzo dobrą interwencją w tej sytuacji popisał się Michał Szromnik, aczkolwiek nie był to idealnie wykonany rzut karny przez skrzydłowego Widzewa.

Do przerwy utrzymywał się wynik bezbramkowy, choć okazji dla obu zespołów nie brakowało. Oglądaliśmy ciekawy, rozgrywany w niezłym tempie mecz. Mecz, który miał różne fazy. W pierwszym kwadransie lepiej prezentowali się goście, z czasem jednak do głosu zaczęli dochodzić gospodarze. Posiadanie piłki z perspektywy całej pierwszej połowy było po stronie Śląska, ale obie drużyny oddały tyle samo celnych strzałów na bramkę rywali. Widzewiacy musieli na pewno skupić się w drugiej części meczu na lepszym pilnowaniu linii spalonego, bo kilka razy ich akcje z tego powodu były przerywane.

Początek drugiej połowy znów pokazał nam, że żaden zespół nie zadowoli się remisem. Jako pierwsi szansę na wyjście na prowadzenie mieli gospodarze. W 53. minucie błąd na własnej połowie popełnił Marek Hanousek. Po prostopadłym podaniu w polu karnym znalazł się Erik Exposito, ale wybił mu piłkę spod nóg Patryk Stępiński i skończyło się tylko na rzucie rożnym. Cztery minuty później znów blisko szczęścia byli piłkarze Śląska. Tym razem przed szansą wpisania się na listę strzelców po podaniu od Piotra Samca-Talara stanął Petr Schwarz, nie był w stanie jednak pokonać Ravasa.

Pierwszy kwadrans po przerwie zdecydowanie przebiegał pod dyktando gospodarzy, którzy kreowali sobie kolejne sytuacje strzeleckie. W grze piłkarzy Widzewa widoczna była z kolei duża nerwowość w rozegraniu piłki i proste straty piłki. W 73. minucie po raz kolejny mieliśmy uderzenie gracza Śląska, Victor Garcia uderzył jednak niecelnie. Znacznie mniej klarownych sytuacji obserwowaliśmy w ostatnich minutach, coraz ciężej było znaleźć drogę do bramki zawodnikom. Przebieg gry kontrolowali Wojskowi, którzy zdominowali graczy Widzewa. Liczyliśmy na to, że w ostatnich fragmentach meczu któraś z drużyn jeszcze zaatakuje mocniej i otworzy wynik spotkania.

W 80. minucie w końcu pod bramką Szromnika zameldowali się piłkarze z Łodzi, którym udało się wywalczyć rzut rożny. Po dośrodkowaniu Bartłomieja Pawłowskiego ze stałego fragmentu gry nie było jednak żadnego zagrożenia. Trzy minuty później bardzo aktywny od wejścia na boisko John Yeboah odważnie wszedł w pole karne, ale uderzył tylko w boczną siatkę. Tuż przed końcem regulaminowego czasu gry na strzał z dystansu zdecydował się Patryk Lipski, jego uderzenie po dalszym słupku dobrze obronił jednak bramkarz Śląska. Więcej dogodnych okazji do strzelenia bramki już nie było i spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem.

Śląsk Wrocław 0:0 Widzew Łódź

Niewykorzystany rzut karny: 39. Bartłomiej Pawłowski (Widzew), Michał Szromnik obronił

Żółte kartki: Gretarsson, Olsen

Składy:

Śląsk: Szromnik – Janasik, Poprawa, Gretarsson, Garcia, Olsen, Schwarz, Samiec-Talar (67. Leiva), Quintana (81. Łyszczarz), Jastrzembski (61. Yeboah), Exposito

Widzew: Ravas – Stępiński, Czorbadżijski (65. Kreuzriegler), Żyro, Danielak, Shehu (65. Lipski), Hanousek, Nunes (87. Kun), Terpiłowski (73. Letniowski), Sanchez, Pawłowski (87. Sypek)

Widzów: 15 145

Sędzia: Damian Kos (Wejherowo)

Mecz relacjonowała Patrycja Rychlewicz.

POLECANE

tagi