Pogoń Szczecin rzutem na taśmę uratowała remis z Lechem Poznań w hitowym starciu 9 kolejki PKO BP Ekstraklasy. Mistrz Polski mimo świetnej dyspozycji Mikaela Ishaka nie wygrał meczu i musi zaakceptować remis 2:2. Najciekawsze starcie tej serii gier nie zawiodło, a emocji nie brakowało aż do ostatniego gwizdka.
Lech Poznań do wyjazdowego meczu w Szczecinie przystępował po bardzo udanym okresie. Kolejorz awansował do fazy grupowej Ligi Konferencji, w której zdążył zagrać już pierwszy mecz z Villarrealem. Mistrz Polski, mimo prowadzenia i odrobienia strat, musiał uznać wyższość Hiszpanów, którzy w samej końcówce ustalili wynik meczu na 4:3. W Ekstraklasie drużyna Johna van den Broma zaliczyła spory progres względem pierwszych tygodni pracy holenderskiego szkoleniowca. Lechici w tydzień zdobyli komplet dziewięciu punktów i wydostali się ze strefy spadkowej.
Dla niebiesko-białych starcie z Portowcami urastało do najważniejszego starcia rundy jesiennej. Mecz ten mógł przynieść odpowiedź, czy Lech Poznań jest gotów do rywalizacji co trzy dni. W trudnym wyjedzie pomóc nie mogli Filip Marchwiński czy Bartosz Salamon, którzy leczą urazy, lecz ich powroty są coraz bardziej realne. Do województwa Zachodniopomorskiego nie mógł pojechać również Adriel Ba Loua. Iworyjczyk wciąż nie powrócił po kontuzji doznanej na początku lipca. Decyzją sztabu szkoleniowego dzień przed ważnym meczem do rezerw zostali oddelegowali m.in. Mateusz Żukowski, Artur Sobiech, Maksymilian Pingot czy Artur Rudko. Natomiast do kadry meczowej po problemach zdrowotnych powrócił Lubomir Satka.
Dla kibiców Pogoni jedenasty dzień września był spełnieniem małych marzeń, ponieważ w końcu do użytku zostały oddane kolejne trybuny stadionu. Na meczu z Lechem Poznań obecny był komplet widzów, a także zadebiutował sektor gości, w którym zasiedli sympatycy Kolejorza.
Pogoń Szczecin do hitowego starcia 9. kolejki przystępowała po serii sześciu meczów bez porażki w meczach domowych. Ostatni raz na własnym obiekcie polegli 20 kwietnia w starciu z Rakowem Częstochowa, niwelując tym samym swoje szanse na zdobycie mistrzowskiego tytułu.
Drużyna Jensa Gustafssona ligowy sezon zainaugurowała bardzo dobrze i po ośmiu kolejkach miała ledwie jeden punkt straty do lidera tabeli. Portowcy w nowych rozgrywkach zaliczyli krótką przygodę w europejskich pucharach zakończoną na drugiej rundzie eliminacji do Ligi Konferencji. Granatowo-bordowi przed startem kolejki plasowali się na trzeciej pozycji. W ostatnich trzech meczach drużyna szwedzkiego szkoleniowca wygrywała dwa razy i zaliczyła porażkę w spotkaniu z Rakowem Częstochowa. Na spotkanie z mistrzem Polski niedostępny byli m.in. Aleksander Gorgon, Michał Kucharczyk czy Rafał Kurzawa. Dla Pogoni mecz z Lechem był pierwszą okazją do rewanżu za wiosenną porażkę 0:3.
Pierwsza połowa stała na bardzo wysokim poziomie. Już w 3. minucie po zamieszaniu w polu karnym z piątego metra Mikael Ishak oddał strzał obok słupka. Kilka minut później w łatwy sposób dał się oszukać Barry Douglas, tworząc Pontusowi Almqvistowi sporo miejsca. Pierwszy strzał Szweda z ostrego kąta obronił Filip Bednarek, lecz wobec dobitki Sebastiana Kowalczyka był już bezradny. Pogoń w 8. minucie objęła prowadzenie i w pierwszym kwadransie znacząco zdominowała Lecha Poznań.
Po pierwszych niefrasobliwych piętnastu minutach do głosu zaczął dochodzić Lech. W 20. minucie, po kolejnym chaosie w polu karnym, bramkarza wyminął Jesper Karlström i z końcowej linii kopnął futbolówkę w stronę Mikaela Ishaka. Po fatalnym wybiciu piłki przez obrońców Pogoni, Mikael Ishak z bliskiej odległości uderzył pod poprzeczkę. Kolejorz wyrównał stan meczu i przejął inicjatywę. W 24. minucie strzałem z dystansu odpowiedział Kamil Grosicki, lecz bez problemu piłkę złapał Filip Bednarek.
Lech Poznań słabo wyglądał na swojej lewej flance. Zarówno Barry Douglas, jak i Filip Szymczak byli bezradni wobec ataków Portowców. W 36. minucie po dośrodkowaniu Joela Pereiry świetną okazję zmarnował lewy obrońca mistrzów Polski. Uderzenie głową Szkota przeleciało wysoko nad poprzeczką. Przed przerwą groźną sytuację stworzył Antonio Milić. Chorwat oddał potężny strzał zza pola karnego, lecz piłka zdążyła tylko trącić górną siatkę bramki Dante Stipicy. Pierwsza połowa stała pod znaczną dominacją lechitów, mimo słabych pierwszych piętnastu minut.
Na drugą połowę obie drużyny wyszły bez zmian. Po przerwie Lech utrzymał tempo narzucone w pierwszej części i w 49. minucie po dośrodkowaniu Ishaka piłkę do siatki skierował Michał Skóraś. Mistrzowie Polski w świetnym stylu odwrócili wynik spotkania i pierwszy raz w tym meczu objęli prowadzenie.
W 60. minucie kilka sekund po przeprowadzonych zmianach na boisko padł świeżo wprowadzony Kacper Smoliński. Młody Polak ponownie doznał kontuzji długo leczonego kolana. W jego miejsce pojawił się Wahan Biczachczjan.
Od 63. minuty Lech rozpoczął szturmowe ataki na bramkę Dante Stipicy. Swoich sił próbowali Mikael Ishak, Afonso Sousa czy Michał Skóraś, lecz nie przyniosło to bramek.
W 72. minucie w środku pola Biczachczjana zatrzymywał Barry Douglas, za co otrzymał żółty kartonik. Po tym zdarzeniu gra została zatrzymana na parę w chwil. W 80. minucie faulu dopuścił się Radosław Murawski, a po rzucie wolnym głową piłkę trącił Konstantinos Triantafyllopoulos, uderzając niecelnie. Kolejorz kontrolował mecz i nie dopuszczał Pogoni do wielu sytuacji.
W samej końcówce doszło do zamieszania w polu karnym, po czym niecelny strzał oddał Damian Dąbrowski. Po interwencji systemu VAR, sędzia Paweł Raczkowski dopatrzył się przewinienia. Barry Douglas uderzył łokciem Jakuba Bartkowskiego w wyniku czego sędzia podyktował rzut karny. Szkot otrzymał drugą żółtą kartę i musiał opuścić boisko. Jedenastkę pewnie wykorzystał Kamil Drygas.
Chwilę przed ostatnim gwizdkiem Antonio Milić ostro zaatakował Almqvista, za co otrzymał żółty kartonik, choć czerwona kartka nie byłaby tu bezpodstawna. Po 112 minutach spowodowanych kontuzją piłkarza Pogoni i przerwą z w wyniku zadymienia, sędzia zakończył mecz pełen emocji. Końcowy rezultat nie może satysfakcjonować żadnej ze stron.
Lech Poznań na własne życzenie stracił szansę na wywiezienie trzech punktów z trudnego terenu. Do końca miesiąca Kolejorz nie będzie musiał nigdzie wyjeżdżać na mecz i wszystkie spotkania rozegra na stadionie przy ulicy Bułgarskiej. Niebiesko-biali po zdobyciu jednego punktu plasują się na 10. miejscu i do lidera z Płocka tracą sześć punktów.
Pogoń Szczecin nie wykorzystała szansy na awans na fotel lidera i tylko zrównała się punktami z Wisłą Płock. Przed Portowcami ciężki wyjazd do Krakowa na mecz z Cracovią. Starcie obu ekip rozpocznie się o 20:00 w sobotę 17 września.
Pogoń Szczecin 2:2 Lech Poznań (1:1)
Bramki: 8. Sebastian Kowalczyk, 90+9. Kamil Drygas – 20. Mikael Ishak, 49. Michał Skóraś
Żółte kartki: Sebastian Kowalczyk, Konstantinos Triantafyllopoulos – Filip Szymczak, Barry Douglas, Filip Bednarek, Antonio Milić
Czerwona kartka: Barry Douglas
Pogoń: Dante Stipica – Jakub Bartkowski, Konstantinos Triantafyllopoulos, Benedikt Zech, Leo Borges – Damian Dąbrowski, Mateusz Łęgowski (60. Kacper Smoliński, 63. Wahan Biczachczjan) – Pontus Almqvist, Sebastian Kowalczyk (60. Jean Carlos Silva), Kamil Grosicki (80. Mariusz Fornalczyk) – Luka Zahović (80. Kamil Drygas)
Lech: Filip Bednarek – Joel Pereira, Lubomir Satka, Antonio Milić, Barry Douglas – Jesper Karlström (85. Nika Kwekweskiri), Rafał Murawski – Filip Szymczak, Afonso Sousa (75. Joao Amaral), Michał Skóraś (90+5. Filip Dagerstal) – Mikael Ishak
Widzów: 16 859
Mecz relacjonował Dominik Łosoś.