Sztab Czesława Michniewicza wczorajszy wieczór z pewnością spędził przed ekranami telewizorów, oglądając i analizując grę naszych grupowych rywali. Materiału do analizy z pewnością nie zabraknie, bo Holendrzy brutalnie obnażyli problemy reprezentacji Belgii i zaprezentowali się zjawiskowo.
Spotkanie rozpoczęło się spokojnie, Holendrzy starali się utrzymywać przy piłce, jednak nie przekładało się to na okazje bramkowe. Po ospałym początku tempo podkręcać zaczęli Belgowie. Najpierw bardzo bliski pokonania Jaspera Cillesena był Timothy Castagne, który trafił w spojenie, a w 14. minucie groźne uderzenie oddał Kevin De Bruyne. Pomocnik Manchesteru City dwie minuty później zdrzemnął się na swojej połowie, a w konsekwencji Holendrzy stanęli przed swoją najlepszą szansą do tej pory, jednak w pojedynku jeden na jeden górą był Simon Mignolet. Oranje poczuli krew i kilka minut później groźny strzał oddał Memphis Depay.
W 20. minucie Belgowie ponieśli dużą stratę. Romelu Lukaku wszedł w pojedynek z Nathanem Ake i przewrócił się o upadającego Holendra. Napastnik Chelsea już wcześniej zmagał się z urazem, jednak zdecydował się wybiec na boisko. Po tym starciu nie był już w stanie kontynuować gry, a w jego miejsce na murawie pojawił się Leandro Trossard.
W 28. minucie bardzo ładną akcję przeprowadziła reprezentacja Holandii, Depay dograł piłkę do Daleya Blinda, a obrońca Ajaxu uderzył ze skraju pola karnego tuż obok słupka. W kolejnych fragmentach spotkania Oranje wciąż imponowali koronkowymi akcjami, po jednej z nich piłkę tuż nad poprzeczką przeniósł Steven Berghuis. Kadra Louisa van Gaala dopięła swego jeszcze przed przerwą, w 40. minucie kapitalnym strzałem sprzed pola karnego Steven Bergwijn pokonał Mignoleta i Holendrzy w pełni zasłużenie objęli prowadzenie. Niewiele brakowało, a Belgowie mogliby schodzić na przerwę z dwubramkową stratą. Sędzia Sanchez Martinez podyktował rzut karny za zagranie ręką Castagne’a, jednak po interwencji systemu VAR słusznie wycofał się ze swojej decyzji.
Druga połowa dla Belgów rozpoczęła się koszmarnie, po nieporozumieniu Dedricka Boyaty i wprowadzonego Amadou Onany futbolówkę przejął Berghuis, który świetnym prostopadłym podaniem uruchomił Depaya, a ten pokonał Simona Mignoleta w 50. minucie. Czerwone Diabły już dwie minuty później miały wyborną okazję do złapania kontaktu jednak po strzale z powietrza Jan Vertonghen przeniósł piłkę nad bramką.
Belgowie mieli kolejną szansę na wyrównanie za sprawą zmienników, Dries Mertens wypuścił Leandro Trossarda, a skrzydłowy Brighton w dogodnej sytuacji oddał groźny strzał, który wyłapał Cillesen. Bramkarz Valencii szybko rozpoczął kontratak swojej drużyny, po którym uderzenie oddał Steven Bergwijn. Do sparowanej przez Mignoleta piłki dopadł Blind, który dograł piłkę do Denzela Dumfriesa, a obrońca Interu podwyższył wynik na 3:0.
Holendrom w tym spotkaniu wychodziło właściwie wszystko. Już chwilę po trzeciej bramce Oranje ruszyli po kolejną. Długie podanie od obrony przejął Daley Blind, który dograł piłkę do Memphisa Depaya. Napastnik Barcelony znów popisał się świetnym wyczuciem czasu i umieścił piłkę w siatce.
Belgowie nie mieli już szans na podniesienie się po kolejnym ciosie. Co prawda udało im się strzelić gola, jednak ten został anulowany, bo na spalonym znalazł się Michy Batshuayi, po którego uderzeniu piłkę do bramki dobił Castagne. W końcówce Holendrzy nie forsowali już tempa, cofnęli się i oddali piłkę Belgom. Wyniknęło z tego kilka groźnych okazji dla Czerwonych Diabłów, jednak podopieczni Roberto Martineza nie potrafili tego wieczoru trafić do siatki w przepisowy sposób aż do 3. minuty doliczonego czasu gry. Wówczas Batshuayi wykorzystał dośrodkowanie w pole karne i zdobył honorowego gola dla Belgów. Jednak ten gol i tak nie zamazał bardzo słabego wrażenia jakie pozostawiła po tym spotkaniu drużyna gospodarzy.
Futbol totalny w wykonaniu Oranje
Podopieczni Van Gaala byli nie do zatrzymania w ofensywie. Angażowali w swoje akcje dużą ilość piłkarzy, a szczególnie błyszczeli napastnicy oraz wahadłowy, Daley Blind. Oranje imponowali w atakach kombinacyjnych. Zarówno Bergwijn jak i Depay byli bardzo ruchliwi i siali popłoch w wiekowej defensywie Belgów, która miała problemy zarówno w defensywie jak i wyprowadzeniu piłki. Holendrzy odcinali im opcje do podań, a Belgom brakowało szybkości w grze przez co mieli ogromne problemy z wychodzeniem z własnej połowy. Tutaj możemy upatrywać największego zagrożenia dla reprezentacji Polski. Wyprowadzenie futbolówki nigdy nie należało do mocnych stron naszych obrońców i Oranje z pewnością będą chcieli to wykorzystać.
Jednak pierwszym rywalem, z którym zmierzą się Biało-Czerwoni będzie reprezentacja Belgii. Dużą szansą dla naszej kadry jest dzisiejsza kontuzja Romelu Lukaku. Jeśli snajper Chelsea nie wykuruje się na mecz z Polską to Belgowie stracą swoją główną strzelbę i ważny punkt w konstruowaniu akcji. We wczorajszym spotkaniu długo było widać jego brak, dopóki na boisku nie pojawił się Michy Batschuayi, który potrafił wejść w buty kolegi z zespołu.
Belgia 1:4 Holandia
Bramki: 90+3. Michy Batshuayi – 40. Steven Bergwijn, 51. Memphis Depay, 62. Denzel Dumfries, 66. Memphis Depay
Żółte kartki: 47. Dries Mertens – 89. Virgil van Dijk
Belgia: Simon Mignolet, Jan Vertonghen, Dedryck Boyata, Toby Alderweireld – Thomas Meunier (67. Yannick Carrasco), Kevin De Bruyne, Axel Witsel (67. Michy Batshuayi), Timothy Castagne – Hans Vanaken (46. Amadou Onana), Eden Hazard (46. Dries Mertens), Romelu Lukaku (27. Leandro Trossard)
Holandia: Jasper Cillesen, Jurrien Timber, Virgil van Dijk, Nathan Ake (74. Matthijs de Ligt) – Denzel Dumfries, Davy Klaasen, Frenkie de Jong, Daley Blind – Steven Berghuis (83. Teun Koopmeiners), Steven Bergwijn, Memphis Depay
Sędzia: Jose Sanchez Martinez (Hiszpania)
Mecz relacjonował Daniel Brudzyński.