Mateusz Żukowski i Legia Warszawa — czy to połączenie ma sens?

2021.11.20 Mielec
Pilka nozna PKO Ekstraklasa sezon 2021/2022
Stal Mielec - Lechia Gdansk
N/z Mateusz Zukowski
Foto Marta Badowska / PressFocus

2021.11.20 Mielec
Football PKO Ekstraklasa season 2021/2022
Mateusz Zukowski
Credit: Marta Badowska / PressFocus

Mateusz Żukowski jest coraz bliżej transferu z Lechii Gdańsk do Legii Warszawa. Czy dla 20-latka byłby to właściwy ruch? Czy przeprowadzka z Trójmiasta do stolicy będzie dla niego korzystna? Wszystko zależy od tego, na jakiej pozycji zamierzałby na niego stawiać trener Aleksandar Vuković.

Debiut w Ekstraklasie w wieku 16 lat

Żukowski, który jest wychowankiem Pogoni Lębork, trafił do Lechii Gdańsk w połowie 2015 roku. Początkowo występował głównie w zespołach młodzieżowych U-17 i U-19. Szybko jednak zaczął piąć się w górę w klubowej hierarchii i już w sezonie 2017/2018 zaczął trenować z pierwszym zespołem Lechii. Pod koniec 2017 roku (16 grudnia) dostał nawet okazję do krótkiego, bo jednominutowego debiutu w meczu wyjazdowym z Sandecją Nowy Sącz (2:2) zmieniając na boisku Marco Paixao. Gdańską drużynę prowadził wtedy Adam Owen, który był też trenerem przygotowania motorycznego reprezentacji Irlandii. Mateusz wówczas zaliczył ekstraklasowy debiut mając 16 lat i 24 dni na koncie.

W starciu przeciwko zespołowi z Małopolski też po raz pierwszy zadebiutował w wyjściowym składzie w meczu Ekstraklasy 19 maja 2018 roku. Szkoleniowcem drużyny był wówczas już Piotr Stokowiec, który znany jest z tego, że lubi stawiać na młodych zawodników. W ostatnim meczu tamtego sezonu dał też Żukowskiemu szansę gry w nieco większym wymiarze czasowym — 16-letni wówczas piłkarz rozegrał 52 minuty.

Kolejnych trzech lat w Lechii Żukowski jednak nie może zaliczyć do udanych. W sezonie 2018/2019 wystąpił zaledwie osiem razy w rozgrywkach Ekstraklasy. Dwa razy zaczął mecz w wyjściowej jedenastce, a łącznie rozegrał 280 minut na ligowych boiskach. W następnych rozgrywkach został wypożyczony do będącej wówczas w 1. Lidze Chojniczanki Chojnice. Tam niestety też mu nie szło zbyt dobrze. W 11 spotkaniach, które rozegrał w Chojnicach, zagrał łącznie tylko przez 344 minuty. Dwukrotnie był w wyjściowym składzie. Na koncie miał zero goli i asyst. Nie udało mu się więc podążyć drogą Karola Fili, który sezon wcześniej też trafił do Chojnic. Dzięki solidnej grze na wypożyczeniu po powrocie do Gdańska „Filuś” grał w pierwszym składzie. W jego przypadku pomogła też zmiana pozycji. Trener Krzysztof Brede przestawił go na prawą obronę. Z kolei zimą 2020 roku wypożyczenie Żukowskiego zostało skrócone. W barwach Lechii też go jednak już nie ujrzeliśmy w tamtym sezonie.

Zmiana pozycji Żukowskiego

W letnim okresie przygotowawczym do tegorocznego sezonu trener Stokowiec postanowił spróbować czegoś nowego. W sparingach zaczął testować Żukowskiego na prawej obronie. Mateusz miał na tej pozycji zastąpić Filę, który ostatniego lata odszedł do grającego w Ligue 1 – RC Strasbourg. Żukowski miał być takim kolejnym Łukaszem Piszczkiem czy Bartoszem Bereszyńskim, którzy po zmianie pozycji z napastnika na bocznego defensora stali się jednymi z czołowych zawodników grających na prawej obronie w swoich ligach. Czy tak się stało w przypadku 20-latka? No nie do końca. Jednakże trzeba przyznać, że pierwsze spotkania 20-latka w nowej roli były całkiem obiecujące.

Żukowski do pierwszego składu Lechii wskoczył już w meczu 3. kolejki we Wrocławiu, gdzie Lechia zremisowała ze Śląskiem 1:1. Z kolei już w następnym domowym starciu z Cracovią „Żuko” strzelił debiutanckiego gola w Ekstraklasie po fantastycznie rozegranym przez niego kontrataku. Przesądził o zwycięstwie Lechii strzelając bramkę na 2:0. Dwa tygodnie później z Radomiakiem ponownie trafił do siatki. Gdańszczanie, choć prowadzili w tamtym spotkaniu 2:0, zaledwie je zremisowali 2:2. Po tej potyczce ze stanowiskiem pożegnał się trener Stokowiec. W jego miejsce przyszedł ze Szczecina Tomasz Kaczmarek. Do początku listopada gra Żukowskiego wyglądała całkiem nieźle — sześć z ośmiu spotkań za kadencji Kaczmarka rozpoczął w podstawowym składzie. Kaczmarek nie zdecydował się też zmienić pozycji Mateuszowi i konsekwentnie stawiał na niego na prawym boku obrony. Konsekwencje tej decyzji nadeszły jednak w dwóch kolejnych listopadowych meczach, w których Lechia przez błędy 20-latka traciła sporo punktów i bramek.

Nadeszły dwa listopadowe wyjazdy — do Mielca (3:3) i Szczecina, gdzie Lechia zagrała najgorsze spotkanie w tym sezonie (1:5). Na Podkarpaciu gdańszczanie grali nieźle — prowadzili nawet 3:1. Niestety nie dowieźli wygranej do końca zawodów, gdyż dwa koszmarne błędy popełnił właśnie 20-letni piłkarz trójmiejskiej ekipy. Najpierw sprokurował rzut karny, który wykorzystał później Grzegorz Tomasiewicz. Później z kolei źle wycofał piłkę do bramkarza, w związku z czym przechwycił ją Fabian Piasecki i dał Stali cenny remis. Jeszcze gorzej wyglądało to w Szczecinie. Lechia została znokautowana na Pomorzu Zachodnim, a Żukowskiego niemiłosiernie ogrywał raz za razem Kamil Grosicki, autor 3 asyst w tamtych zawodach. Mateusz został zmieniony w Szczecinie w 74. minucie rywalizacji. Po tym meczu trener Kaczmarek nie wybrał młodzieżowego reprezentanta Polski do składu na mecz z Rakowem. Natomiast w dwóch ostatnich starciach w 2021 roku „Żuko” spędził na boisku tylko 57 minut. W obu przypadkach był rezerwowym.

Czy transfer do Legii ma sens?

Przejdźmy teraz do głównego tematu tekstu. Za pół roku kończy się umowa Mateusza Żukowskiego z Lechią Gdańsk. Na dzisiaj do jej przedłużenia jest bardzo daleka droga. Gdańscy działacze podpisali niedawno na jego pozycję kontrakt z Dawidem Stecem. Wszystko wskazuje na to, że 20-latka w barwach Biało-Zielonych już nie zobaczymy. W związku z tym w styczniu tego roku pojawiły się doniesienia o jego odejściu. Najpierw spekulowano o jego przejściu do Śląska Wrocław. Wyglądałoby to na całkiem logiczny ruch. Trener Jacek Magiera do niedawna prowadził reprezentację Polski U-19 i nie raz już pokazywał, że lubi stawiać na młodych piłkarzy. Dodatkowo oni przy nim czynią progres w swojej grze.

Później jednak do gry wkroczyła Legia Warszawa i teraz najbardziej prawdopodobny jest transfer 20-letniego zawodnika do zespołu Mistrza Polski. Tylko czy taki ruch jest dla niego sensowny? Czy przejście do klubu, gdzie presja na wynik jest niemalże dwa razy większa niż w Trójmieście, będzie dobra dla jego kariery? Zwłaszcza teraz, gdy Legia znajduje się w największym kryzysie od lat i wiosną powalczy o ligowe utrzymanie? Mam tutaj spore wątpliwości, na jego miejscu wybrałbym współpracę z trenerem Magierą na Dolnym Śląsku.

O opinię na ten temat postanowiłem zapytać dwóch dziennikarzy, którzy bardzo dobrze orientują się w tematach związanych z Biało-Zielonymi — Tomasza Galińskiego z portalu WP Sportowe Fakty oraz Tomasza Hattę z portalu iGol.pl.

Nie wiem, czy teraz jest już dla niego miejsce w Lechii. Nie wiem, czy to jest działanie jego, czy agentów, ale nie wygląda to korzystnie. W Gdańsku raczej każdy pogodził się już z jego odejściem, bo przecież nie bez powodu podpisano kontrakt z Davidem Stecem, który ma zagwarantować większą stabilność z tyłu. Czy Legia to odpowiedni klub dla niego? Według mnie to zbyt wysokie progi. Tam presja jest większa niż w Lechii. Jeśli — cytując Jerzego Brzęczka — coś mu się pewnego dnia przestawi w głowie, to jest to oczywiście materiał na solidnego ligowca. Jednak w tym momencie więcej jest minusów niż plusów przy jego nazwisku.uważa Galiński

To stanowisko podziela również redaktor portalu iGol.pl.

Na ten moment nie byłaby to dobra opcja. Lepiej, aby został w Lechii i postawił na dalszy rozwój, niż szedł do klubu, który ma swoje problemy i dodatkowo prawą stronę nieźle obsadzoną. Jeśli oczywiście trener Vuković utrzyma grę wahadłami.sądzi Hatta

Na jakiej pozycji powinien wystawiać go trener Vuković?

Słowa redaktora Hatty dają dobrą podstawę do tego, by postawić sobie kolejne ważne pytanie. Na jakiej pozycji trener Aleksandar Vuković powinien wystawiać młodzieżowego reprezentanta Polski? Jak dobrze pamiętamy na pozycji napastnika Żukowski w Ekstraklasie nie zaistniał. Z kolei grając na prawym boku obrony zaczął z każdym kolejnym meczem popełniać coraz więcej błędów. 20-latek dotychczas wystąpił w PKO Ekstraklasie 44 razy, strzelając dwie bramki i dokładając do tego jedną asystę. Nie są to więc statystyki, które zagwarantują mu z automatu grę w pierwszym składzie stołecznej drużyny. Pomimo największych problemów Mistrzów Polski od lat droga do podstawowej jedenastki dla 20-latka może być bardzo wyboista.

Na prawym boku obrony w Legii jest całkiem dobry Mathias Johansson, który jesienią miewał jednak wahania formy. W obwodzie jest jeszcze Yuri Ribeiro i Filip Mladenović. Cała wyżej wymieniona trójka nie prezentowała się na miarę swojego potencjału w rundzie jesiennej. Jednak kiedy przyjdzie Legii grać bardzo istotne mecze o utrzymanie, to trener Vuković z pewnością postawi na bardziej doświadczonych piłkarzy na tej pozycji niż Żukowski. A 20-latek musimy pamiętać, że wciąż się uczy gry na nowej dla siebie pozycji. Popełnia mimo wszystko więcej błędów niż aktualni zawodnicy Mistrza Polski na tej pozycji.

Czy w takim razie powinien wrócić do gry w ataku bądź na skrzydle? Być może tak, bo tam może wykorzystać swoje atuty, szybkość, których nie zawsze ma szansę pokazać na prawym boku obrony. Jednak i w ataku pomimo problemów Legii konkurencja do gry jest spora. Na skrzydłach mamy przecież najszybszego piłkarza w Europie Lirima Kastratiego, a dodatkowo są jeszcze między innymi Ernest Muci czy Luqhinhas, którzy mogą występować na tej pozycji. Albańczyk i Brazylijczyk wydają się być większą wartością dodaną dla drużyny. Na szpicy mamy natomiast najprawdopodobniej odchodzącego z Legii Mahira Emreliego, nieskutecznego jesienią Tomasa Pekharta czy miewającego wahania formy w rundzie jesiennej Rafę Lopesa. Konkurencja do gry jeszcze większa.

Dodatkowo są jeszcze dwaj młodzi zdolni napastnicy w postaci wracającego z wypożyczenia z Arki Macieja Rosołka, czy Szymona Włodarczyka, syna byłego reprezentanta Polski w piłce nożnej Piotra Włodarczyka. No i choć żaden z tej piątki jesienią nie grzeszył skutecznością, to wygranie rywalizacji na tej pozycji z większością piłkarzy może być dla zawodnika Lechii bardzo trudnym zadaniem.

O opinię na temat ewentualnego miejsca na boisku w składzie Lechii ponownie postanowiłem zapytać redaktorów Galińskiego i Hattę.

Na jakiej pozycji? To jest dość dyskusyjna kwestia. W Lechii grał w zasadzie tylko na prawej obronie i często był tam ogrywany. Przez niego Lechia straciła kilka punktów w końcówce rundy. On ma coś takiego, że jeśli popełni jeden błąd, to głowa nie nadąża i pojawiają się kolejne pomyłki. Jak swego czasu grał jako napastnik, to po niewykorzystaniu dobrej sytuacji na początku nie było z niego większego pożytku. Marnował okazje na potęgę. Można próbować zrobić z niego klasowego prawego obrońcę, ale jest to zadanie z gatunku tych bardzo trudnych. Ja raczej nie ryzykowałbym wystawiania go wyżej, choć trener Vuković zna się lepiej ode mnie na piłce i może zaskoczy wszystkich. Może wahadło? Trudno stwierdzić.uważa Galiński

Żukowskiego trudno traktować jako prawego obrońcę, gdyż ciągle ma duże braki defensywne. Lepiej dla niego by było, gdyby grał na skrzydle, ponieważ w ofensywie potrafi wnosić dużo dobrego. Nie wiem tylko, czy taka formacja będzie dla niego docelową w Legii.sądzi Hatta

Trudna decyzja

Mateusz Żukowski poczynił pewien postęp w swojej grze i dał radę zaistnieć choć na chwilę w Ekstraklasie. Szkoda tylko, że dał się niestety głównie poznać z tej słabszej strony. Moim zdaniem jednak jest to wciąż zawodnik z potencjałem na zrobienie bardzo dużej piłkarskiej kariery. Tylko musi trafić na właściwego dla siebie trenera, który będzie miał na niego plan i pomoże mu w jego rozwoju. No i oczywiście znajdzie właściwe miejsce na boisku w swojej taktyce. Czy powinien grać na prawej obronie? Nie każdy jest Łukaszem Piszczkiem czy Bartoszem Bereszyńskim. Nie zawsze historie robienia z napastnika prawego obrońcy kończą się dobrze. Może więc na przykład wahadło? Wydaje mi się, że na ten moment to byłaby dla niego najlepsza pozycja. Tam mógłby pokazać swoje umiejętności ofensywne i nie miałby tyle defensywnych obowiązków co teraz grając na prawym boku obrony. Nie spoczywałaby na nim aż tak duża odpowiedzialność w defensywie.

Finałowe pytanie — czy Legia to właściwy klub dla niego na tym etapie kariery? Moim zdaniem tak, tylko że nie teraz, nie o tej godzinie. Wiosną warszawianie zagrają o utrzymanie w lidze. W związku z tym presja będzie jeszcze wyższa niż zazwyczaj, a Żukowski może jej w pewnym momencie po prostu nie wytrzymać. To może być też przypadek podobny do historii Pawła Stolarskiego, który dobrze prezentował się w Lechii, ale po transferze do Warszawy całkowicie przepadł i jego kariera stanęła w miejscu. Jeśli jednak trener Vuković poświęciłby Żukowskiemu sporo czasu, pomógłby mu w rozwoju i dał mu grać na pozycji, gdzie 20-latek czuje się najlepiej, to może być to wręcz strzał w dziesiątkę. Tylko że Serb ma umowę w Warszawie do końca tego sezonu i nie wiadomo, kto poprowadzi Legionistów w kolejnych rozgrywkach. Dodatkowo czasu na spokojne ruchy może nie być wiosną zbyt wiele. Może być więc tak, że za pół roku młodzieżowy reprezentant Polski będzie musiał szukać sobie nowego klubu, gdyż nowy trener nie będzie go widział w swoim zespole.

Żukowski stoi przed bardzo ważną decyzją w swojej karierze. Właściwy wybór nowego klubu może zaważyć na jego kolejnych latach piłkarskiego rozwoju. Czy będzie to stolica i gra dla Mistrzów Polski? Czas pokaże. Moim zdaniem na tym etapie kariery obranie kursu na Wrocław byłoby dla niego rozsądniejsze.

Kacper Czuba

POLECANE

tagi