Gdy latem zeszłego roku Lukas Podolski spełnił wreszcie daną przed laty obietnicę, i wrócił do Górnika Zabrze, wobec jego formy pojawiło się dużo znaków zapytania. Wszyscy zastanawiali się, czy 36-latek, którego ostatni klub – turecki Antalyaspor – pogonił go po sześciu miesiącach będzie w stanie dać coś zabrzanom. Obawy o jego postawę potęgował fakt, że „Poldi” kilka dni przed podpisaniem umowy z Górnikiem został ogłoszony jurorem niemieckiej edycji „Mam Talent”.
Można było mieć wrażenie, że Podolski przyjechał do naszej ligi odcinać kupony. Że powrót do Górnika traktuje jak przystanek w karierze, który właściwie jest tylko dotrzymanym słowem. Bardziej niż na grze w naszej Ekstraklasie miało mu zależeć na swojej sieci kebabów i występach w niemieckiej telewizji.
Teraz już wiemy, że „Poldi” podszedł do gry w Górniku całkowicie poważnie.
Gra, która przystoi mistrzowi świata
Praktycznie w każdym meczu Podolski pokazuje coś, co udowadnia, że nie bez przypadku ma w CV Inter, Arsenal czy Bayern Monachium. Po meczu z Cracovią, w którym „Poldi” zaliczył gola i asystę, Jacek Zieliński nazwał go nawet „panem profesorem”.
„Patrząc na Górnika to ten mecz pokazał, ile w polskiej lidze znaczy taki piłkarz jak Lukas Podolski. Zagrał koncertowo, dwie pierwsze bramki wypracował, nękał nas cały czas, strzelił piękną bramkę na koniec. Można powiedzieć, że pan profesor Podolski dał nam dzisiaj mocną lekcję.”
– Jacek Zieliński, wypowiedź po meczu Górnik – Cracovia (3:0)
Faktycznie był to najlepszy występ Lukasa na polskich boiskach, który zresztą skwitował najbardziej charakterystyczną dla siebie bramką – strzałem z lewej nogi zza pola karnego.
To właśnie strzał z dystansu zawsze był jego największym atutem. Nawet teraz, mimo 36 wiosen na karku on wciąż ma w nogach ten dynamit. On po prostu się z nim urodził. Zresztą, już jako dzieciak potrafił łamać ręce bramkarzom.
O sile tej lewej nogi zdołał się przekonać również bramkarz Górnika Łęczna:
Śląska Wrocław:
czy też Wisły Płock:
Jeśli chodzi o sam element uderzania piłki, Podolskiego należy zaliczać do grona najlepszych zawodników w całej Ekstraklasie. Świadczą o tym również statystyki:
- jest piąty w Ekstraklasie, jeśli chodzi o liczbę strzałów celnych (przed nim Ivi Lopez, Jakub Kamiński, Mikael Ishak i Łukasz Zwoliński)
- siódmy w liczbie prób strzałów (przed nim Ivi, Ishak, Durmus, Kamiński, Amaral i Zwoliński)
- ex-aequo z Lopezem drugi w liczbie bramek zdobytych zza pola karnego (pierwszy jest duet Exposito & Szysz)
Wpływ 36-latka na grę Górnika nie kończy się jednak na strzałach. Do swoich 6 bramek dołożył bowiem 3 asysty, a także kolejne 3 asysty drugiego stopnia. Prawie na każdej akcji Górnika stawia swój stempel.
Urodzony w Gliwicach reprezentant Niemiec dość długo dochodził do formy. Na początku sezonu były widoczne braki w przygotowaniu fizycznym. Teraz nie ma już po nich śladu.
Zespół, który rośnie wraz z nim
W tych pierwszych meczach Podolskiego na polskich boiskach widać było jeszcze jedną rzecz – mianowicie frustrację związaną z błędami swoich kolegów. Przykro było patrzeć, jak Poldi uświadamia sobie, że wielu zawodników z którymi gra nie jest w stanie poprawnie przyjąć jego podań, lub też wyczuć co w ogóle ma na myśli zagrywając w taki, a nie inny sposób.
Podolski musiał więc nauczyć się rozumieć resztę drużyny, ale ta w trakcie sezonu nauczyła się rozumieć jego. Nawet Robert Dadok, który na początku sezonu wyglądał na jednego z najgorszych zawodników ligi na swojej pozycji, stał się naprawdę solidnym prawym wahadłowym, do którego Podolski z pewnością może mieć zaufanie.
Wprawdzie na papierze jest to bardziej skład na środek tabeli, niż puchary. lecz poza wspomnianym Dadokiem 36-latek ma koło siebie kilku ciekawych zawodników. W środku pola jest niedoceniany Alassana Manneh. Jest Erik Janza, który przez długi czas był jednym z lepszych bocznych obrońców w całej Ekstraklasie. Jest Krzysztof Kubica, a więc drugi najlepszy młodzieżowiec w klasyfikacji kanadyjskiej. Wreszcie jest Bartosz Nowak, który śmiało mógłby grać w lepszej drużynie. Patrząc na statystyki, 28-latek jest w Górniku postacią ważniejszą nawet od Podolskiego.
Cała drużyna zabrzan tańczy więc tak, jak zagra jej duet Nowak – Podolski. Gdyby nie poważny cios, jakim było zimowe odejście Jesusa Jimeneza do Toronto FC, Górnicy byliby całkiem poważnym kandydatem do gry w pucharach.
Niepewna przyszłość
I tu trzeba niestety do tej beczki miodu dodać nieco dziegciu. Nie jest pewne, że Podolski w Zabrzu zostanie na kolejny sezon. Jego dalsze losy zależą bowiem od tego, jaki pomysł na drużynę przedstawią mu władze zabrzan. Można by przypuszczać, że pomysł na drużynę to w tym wypadku eufemizm zastępujący „wysokość pensji” ale Podolski naprawdę chce znać długofalowe cele Górnika. Nie ma wywiadu, w którym nie wspomniałby o konieczności rozbudowy akademii i oparcia kadry na młodszych zawodnikach.
Wszystko byłoby dobrze, gdyby Górnik takie cele posiadał. Patrząc na budowę kadry nasuwają się jednak inne wnioski.
Latem 2022 kończą się umowy aż 10 piłkarzy, w tym wymienionego wcześniej duetu Podolski – Nowak, Na tym jednak nie koniec. W nowym sezonie w Górniku może zabraknąć Wiśniewskiego, Gryszkiewicza, Janickiego (czyli trójki stoperów!). a także wypożyczonych Mvondo i Marina (docelowy zastępca Jimeneza, o którym wiemy jedynie to, że podobnie jak były snajper Górnika jest Hiszpanem).
Wygląda na to, że zabrzański klub czeka kolejna już rewolucja kadrowa. Szef skautów Roman Kaczorek otwarcie mówi o tym, że wręcz czeka na to, by zwolniły się pieniądze na zakontraktowanie kolejnych zawodników w miejsce tych, którzy odejdą.
Z taką „strategią” ciężko sobie wyobrażać, żeby Górnik miał w sezonie 2022/23 przebić wynik z obecnych rozgrywek. Zatrzymanie Podolskiego – a więc cel nadrzędny dla władz Górnika – też może być trudne, zwłaszcza, że ten ma już oferty z kilku bardziej eksluzywnych kierunków.
Powrót „Poldiego” może więc bardziej przypominać tą scenę ze zdejmowaniem kapelusza z „Simpsonów”, niż godne zakończenie kariery w klubie, z którym jest się związanym od dzieciństwa. Dla dobra naszej ligi, która dużych nazwisk potrzebuje jak powietrza – oby tak się nie stało.