„Duński dynamit”, czyli określenie, jakie przylgnęło do reprezentacji Danii, która w 1992 r. przyjechała na szwedzkie boiska w zastępstwie reprezentacji Jugosławii i niespodziewanie wygrała europejski czempionat. Takim przydomkiem można określić także pracę trenera Nielsa Frederiksena, który przybył do stolicy Wielkopolski i odmienił grę „Kolejorza”. Śmiało bowiem można stwierdzić, że nikt nie spodziewał się tego, co za przyczyną Duńczyka aktualnie dzieje się w Poznaniu.
Pamiętać należy, że przyjście nowego trenera z początku nie wiązało się z entuzjazmem w opinii publicznej. Podkreślano, że prowadził dotychczas tylko duńskie drużyny, w tym „młodzieżówkę”, a nadto że w ostatnim czasie miał dwuletnią przerwę w wykonywaniu zawodu szkoleniowca. Kibice mieli w pamięci liczne upokorzenia w ostatnich sezonach, takie jak ostatnie kolejki rozgrywek 2017/18, kiedy po 30 seriach „Kolejorz” był liderem, żeby na koniec sezonu skończyć na 3 miejscu za Jagiellonią Białystok i Legią Warszawa. Podobnie sytuacja ułożyła się w ostatnim krajowym czempionacie 2023/24, kiedy to Lech wiosną przegrał przed własną publiką z Legią Warszawa 1:2 – zdobywając nota bene wszystkie bramki, a tym samym żegnając się ostatecznie z europejskimi pucharami. Okres przygotowawczy do obecnej kampanii również nie napawał optymizmem. Lech przegrał z Piastem Gliwice, wygrał z Banikiem Ostrawa, zremisował z Dundee, pokonał Lechię Zielona Góra oraz przegrał z FK Teplice oraz Hapoelem Tel-Awiw. Z zespołem pożegnały się takie gwiazdy jak: Filip Marchwiński, Kristoffer Velde czy Jesper Karlstrom.
Tymczasem na osiem dotychczas rozegranych kolejek, „Kolejorz” wygrał sześć razy, raz zaledwie notując porażkę z Widzewem Łódź oraz remis z Rakowem Częstochowa. Bartosz Mrozek od pięciu meczów jest niepokonany. Lech jest też drugim zespołem Ekstraklasy pod względem liczby zdobytych goli. „Kolejorz” obecnie przewodzi tabeli w krajowych rozgrywek z dorobkiem dziewiętnastu punktów. Jest to najlepszy start ligi w wykonaniu poznańskiej lokomotywy od sezonu 2017/18, kiedy to również po ośmiu kolejkach był na pierwszym miejscu – inkasując 15 punktów. Aktualne osiągnięcie drużyny z Wielkopolski jest wyrównaniem wyniku Rakowa Częstochowa, który po takiej samej liczbie rozegranych spotkań przewodził w tabeli Ekstraklasy w rozgrywkach 2020/21. Lech jest zespołem grającym mądrze, pressującym, bazującym na przygotowaniu fizycznym. Znowu jasno świeci gwiazda Joela Pereiry. Do zespołu z hukiem wszedł Dino Hotic, a rękawicę podjął również Irańczyk Gholizadeh. Do zespołu znakomicie wkomponowali się Gurgul, Kozubal, czy Szwed – Alex Douglas.
Co spowodowało taką odmianę w grze „Dumy Wielkopolski”? Należałoby raczej zapytać „kto”. Tą osobą jest oczywiście Niels Frederiksen. We współpracy ze swoim norweskim asystentem Sindre Tjelmelandem tchnęli w poznańską lokomotywę nowego ducha. Ducha walki i ciężkiej pracy. Widać niezbicie, że zawodnicy „Kolejorza” zaczęli pokonywać konkretne odległości w rozgrywanych spotkaniach. Duńczyk ma swój pomysł na grę, który bezproblemowo przekazuje zawodnikom. To on „odkurzył” na nowo Alfonso Sousę, który wyrasta na jednego z liderów drużyny. Formę odzyskuje również Mikael Ishak, zdobywca pięciu bramek w obecnej kampanii.
Siłę „Kolejorza” można było zobaczyć w spotkaniu z aktualnym mistrzem Polski – Jagiellonią Białystok. Drużyna z Podlasia nie miała szans pograć w piłkę przy Bułgarskiej. Końcowy rezultat meczu – 5:0 dla Lecha dobitnie wskazuje, kto panował na boisku. Było to również wyjątkowe spotkanie pod innymi względami. Bramka Alfonso Sousy to gol numer 2.600 w historii występów niebiesko-białych w najwyższej klasie rozgrywkowej, a sam mecz był rozgrywany jako 500 Lecha w roli gospodarza w rozgrywkach Ekstraklasy. Z Jagiellonią Lech cały czas naciskał i był żądny kolejnych zdobyczy bramkowych. Pokazuje to zmianę nastawienia mentalnego w zespole, który obecnie wyrasta na jednego z faworytów ligi.
W najbliższej kolejce Lech zmierzy się ze Śląskiem Wrocław. Na piątkowej konferencji Niels Frederiksen zapytany przez jednego z dziennikarzy, czy po takim zwycięstwie jak to nad Jagiellonią jest w stanie powiedzieć, że jego zespół zagrał 10/10 odpowiedział: Zwycięstwo 1:0 też można wysoko ocenić, w zależności jak zespół zagrał niezależnie od końcowego rezultatu, ale szczerze mówiąc, myślę że nigdy nie zagramy takiego meczu 10/10, a wynika to z tego, że ja uważam że zawsze można coś poprawić, zawsze może być coś wykonane jeszcze lepiej. Ta wypowiedź obrazuje „Duński dynamit” trenera – czyli jego nastawienie do gry na wysokiej intensywności z ciągłym poprawianiem wybranych elementów gry. Oddaje to też maksyma citius, altius, fortius (czyli szybciej, wyżej, dalej). Duńczyk jest na dobrej drodze, żeby zrobić z Lecha drużynę europejskiego formatu.
Frederiksen swoją postawą zdobył uznanie ekspertów jak i współpracowników. Na kanale YouTube „Meczyki” w dniu 17 września 2024 r. podczas programu „Poznań vs Warszawa” Dawid Dobrasz, zapytany o porównanie Lecha Frederiksena i Skorży odpowiedział krótko: Mam wrażenie, że ten Lech jest kompletniejszy, ma więcej jakości na poszczególnych pozycjach. Kilka chwil później dyrektor sportowy Lecha Tomasz Rząsa stwierdził, że trener jest analityczny. Bardzo dobrze analizuje, cały czas analizuje wszystkie kwestie związane też z zarządzaniem szatnią, zarządzaniem sztabem , ze współpracą z dyrektorem sportowym. Na pewno jemu to pomaga w planie, w przygotowaniu do meczu, przygotowaniu drużyny w trakcie spotkania i po nim. Na pewno jest bardzo pracowity, od rana do wieczora zajęty zespołem i całym pionem sportowym. Wspiera, pomaga i dobrze się komunikuje. Jest też wymagający, wymaga dużo od siebie, wymaga od zawodników, od swojego sztabu.
Czytając fora sympatyków „Kolejorza” widać zachwyt nad warsztatem Duńczyka. Zyskał zaufanie fanów wynikami sportowymi. Sukcesy sportowe poznańskiej lokomotywy są ważne również z punktu widzenia polskiej piłki, bowiem dobrze grający Lech w Europie to kolejne punkty do rankingu UEFA i więcej polskich drużyn w europejskich pucharach. Zatem obserwujmy kolejne potyczki „Dumy Wielkopolski”, bo rywale mogą się obawiać „Duńskiego dynamitu”.
Marcin Talma