Legia z awansem do fazy pucharowej i karą… Podsumowanie Legia Warszawa 2-0 AZ Alkmaar

Legia Warszawa wygrała z Ordabasami Szymkent 3:2 (5:4 w dwumeczu). Jedną z bramek zdobył Yuri Ribeiro (na zdjęciu). Fot. Norbert Barczyk

Legia Warszawa w czwartek zrobiła coś niesamowitego – wygrała z AZ i awansowała do fazy pucharowej Ligi Konferencji Europy. Zwyciężyła 2-0 po bramkach Ribeiro i Kramera, lecz kilka dni przed spotkaniem poinformowano o karze, jaką otrzymała za wydarzenia w Alkmaar podczas pierwszego meczu tych drużyn. Sytuacja jest niezwykle kontrowersyjna, ale nie powinna przykrywać warstwy sportowej tego pojedynku, dlatego to na niej warto przede wszystkim się skupić.

Pierwszy mecz = porażka

Pierwszy pojedynek tych drużyn w Lidze Konferencji odbył się 5 października w Alkmaar. AZ zwyciężyło wówczas 1-0 i choć Legia przegrała tamto spotkanie, to do Warszawy mogła wracać zadowolona ze swojej gry. Stworzyła w tamtym meczu kilka sytuacji do zdobycia bramki, ale nie radziła sobie najlepiej ze skrzydłowymi AZ (Lahdo, van Brederode). Mimo wszystko, z tamtego spotkanie można było wysnuć jeden kluczowy wniosek: AZ jest drużyną w zasięgu Legii.

Legia faworytem przez kibiców?!

Ciężko powiedzieć, czy Legia w tym meczu była faworytem, ale na pewno, patrząc na pierwsze spotkanie, jej kibice spodziewali się trudnej przeprawy. Ważne było to, że „Wojskowi” zagrają przed własną publicznością. W końcu to właśnie fani ponieśli wcześniej drużynę do zwycięstw w każdym z domowych meczów w Lidze Konferencji. Z kolei AZ przegrało oba spotkania na wyjeździe (ze Zrinjskim oraz Aston Villą). Na stadionie przy Łazienkowskiej był komplet publiczności, a kibice z „Żylety” zaprezentowali kolejną fantastyczną oprawę.

Ciekawy skład Legii

Kosta Runjaić wreszcie zrezygnował z kilku piłkarzy. W podstawowym składzie nie było ani jednego z trójki chyba najbardziej irytujących legionistów – Blaż Kramer, Tomas Pekhart (kontuzja), Maciej Rosołek. Niemiecki trener zamiast nich w ataku postawił na trójkę Josue-Gual-Muci i wyszło to naprawdę dobrze. Poza tym zaskoczeniem był Yuri Ribeiro na wahadle, który ostatnio grał bardziej na pozycji lewego obrońcy w trójce.

Chaotyczne pierwsze minuty

Obie drużyny weszły w to spotkanie bardzo chaotycznie. W pierwszych minutach brakowało dłuższego utrzymania się przy piłce. Legia większość podań kierowała bez żadnego pomysłu i niecelnie, a AZ grało głównie długie podania do skrzydłowych, których z kolei dobrze pilnowali Pankov z Kapuadim. W środku obrony rządził Rafał Augustyniak, który w pierwszych minutach zaliczył kilka fantastycznych interwencji. Niewiele było też strzałów i widać było, że ani Legii, ani AZ nie chce się otworzyć od samego początku spotkania.

Portugalczycy na prowadzenie!

Choć Legii do awansu wystarczał remis, to Wojskowi starali się zdobyć gola, żeby od początku mieć przewagę i tym samym większy margines błędu. 15-krotny Mistrz Polski zrobił to w 34. minucie meczu. Akcję rozpoczął Marc Gual podaniem do Pawła Wszołka, który za długo zwlekał z decyzją o strzale lub podaniu, lecz zdążył oddać piłkę do Josue, a ten fantastycznie zagrał na dalszy słupek, gdzie czekał Yuri Ribeiro, który wbił piłkę do bramki AZ z najbliższej odległości. Było 1-0 i Legia trochę uspokoiła grę.

Kolejny raz Josue

Josue w tym meczu choć nie zdobył gola, to grał fenomenalnie. W drugiej połowie ważnym wydarzeniem była czerwona kartka dla kapitana AZ – Bruno Martinsa Indiego. Legia miała dzięki temu więcej miejsca i kreowała coraz więcej sytuacji, a największym beneficjentem gry w przewadze był Josue, który w 81. minucie tego meczu zagrał piłkę „na nos” do Blaża Kramera, a Słoweniec wpakował ją do bramki strzeżonej przez Owusu Oduro. Legia podwyższyła wynik i mogła już cieszyć się z awansu do fazy pucharowej Ligi Konferencji Europy.

Co teraz?

Legii pozostały dwa mecze do końca roku. Mianowicie Wojskowi zmierzą się jeszcze z Cracovią w ramach Ekstraklasy. Pierwsze spotkanie już w niedzielę 17. grudnia, zaś drugi mecz – trzy dni później.

POLECANE

tagi