Legia Warszawa – mistrzowie w niewykorzystywaniu przewagi

441401726_417541917657061_8400617999515581139_n

Legia Warszawa bardzo rozczarowuje w tym sezonie PKO BP Ekstraklasy. Wojskowi zajmują dopiero 6. miejsce w tabeli. W Warszawie doszło nawet do zmiany trenera – Kostę Runjaicia zastąpił Goncalo Feio. Choć na krajowym podwórku nie idzie najlepiej, to w Lidze Konferencji Legia była w stanie awansować do fazy pucharowej. Co absurdalne było to spowodowane tym, że Legia w europejskich pucharach nie przeważała, nie była zmuszona do gry w ataku pozycyjnym i mogła grać z kontry – czy to jest przepis na rozwiązanie problemów stołecznej ekipy?

To największy problem Legii

Legia wciąż w Ekstraklasie ma swego rodzaju wizerunek „mistrza”, czy też „jednej z najmocniejszych drużyn w Polsce”. Sprawia on, że drużyny z dołu tabeli w meczach z Wojskowymi najczęściej cofają się do głębokiej defensywy i oddają im piłkę, z którą drużyna z Warszawy nie jest w stanie nic zrobić.

Wysokie posiadanie piłki jest teoretycznie rzeczą pozytywną. Najczęściej długo przy piłce utrzymują się najlepsze zespoły. W przypadku Legii Warszawa wysokie posiadanie piłki jest wręcz przekleństwem, ponieważ Wojskowi nie potrafią spożytkować w zasadzie optycznej dominacji rywala.

Dobrym przykładem na to, że Legia nie radzi sobie dobrze, kiedy utrzymuje się przy piłce, jest druga połowa meczu z Radomiakiem. Wojskowi mieli w niej 60% posiadania piłki, a mimo to stracili 3 gole na przestrzeni 13 minut. Co ważne sami nie byli w stanie zdobyć ani jednej bramki.

Wysokie posiadanie piłki w sromotnych porażkach

Pewnie wszyscy dobrze pamiętają serię 4 przegranych meczów z rzędu w Ekstraklasie, którą Legia zaliczyła w październiku. Warto zwrócić uwagę na statystykę posiadania w tych spotkaniach.

  • Jagiellonia Białystok 2-0 Legia Warszawa (41%/59%)
  • Legia Warszawa 1-2 Raków Częstochowa (68%/32%)
  • Śląsk Wrocław 4-0 Legia Warszawa (37%/63%)
  • Legia Warszawa 1-3 Stal Mielec (69%/31%)

Jeżeli przegrywając w meczu ze Śląskiem ma się zarazem dużo wyższe posiadanie piłki i znacznie niższą statystykę xG (przewidywane bramki), to niezbyt dobrze świadczy o ofensywie zespołu. Legia w tym sezonie Ekstraklasy ani razu nie przegrała, mając niższe posiadanie piłki.

Gra z kontry rozwiązaniem problemu?

Wygląda na to, że rozwiązaniem tego problemu jest gra z kontry. Tym bardziej, że Legia pokazała w tym sezonie, iż potrafi pójść na wymianę ciosów i wyjść z niej zwycięsko. Mowa tu chociażby o meczach w Lidze Konferencji Europy.

Szczególnie mecze w kwalifikacjach obfitowały w gole i zwroty akcji. W końcu Legia w starciach z Midtjylland czy Austrią Wiedeń musiała głównie bronić i szukać okazji po kontrach – to przynosiło zwycięstwa. Nawet w drugim meczu z Ordabasami Wojskowi wygrali głównie dzięki bramkom strzelonym po szybko zbudowanych akcjach.

Chociażby w pierwszym meczu z Aston Villą, który na długo pozostanie w pamięci kibiców z Łazienkowskiej (3:2 dla Legii), drużyna z Warszawy musiała grać z kontry, nie było szansy na przeprowadzenie ataku pozycyjnego. Kontrataki przyniosły w tamtym meczu Legii historyczny triumf.

Ekstraklasa rządzi się swoimi prawami...

Oczywiście kontry są rozwiązaniem problemu, ale niestety dla Legii w Ekstraklasie większość drużyn wie, że Wojskowym wystarczy oddać piłkę i ustawić się bardzo nisko w defensywie. To jest gwarancja choćby jednego punktu, a mając jakiegoś szybkiego skrzydłowego, można czasem pokusić się nawet na trzy.

Legia nie odda rywalom piłki, bo nie ma zbytnio jak tego zrobić. Nadal musi męczyć się w ataku pozycyjnym. To nie jest oczywiście usprawiedliwieniem porażek z drużynami z dołu tabeli, bo przewagę na boisku trzeba wykorzystywać. Wojskowi tego jednak nie potrafią.

POLECANE

tagi