Przed tym meczem mało kto dawał gospodarzom szanse na pokonanie Lecha. Nawet w przerwie spotkania ciężko byłoby znaleźć taką osobę. Ale w ostatecznym rozrachunku to gdańszczanie odnieśli zwycięstwo, a Kolejorz wraca do Poznania bez punktów.
Początek meczu należał zdecydowanie do piłkarzy z Poznania. Lech od pierwszego gwizdka ruszył mocno na Lechię i stworzył sobie kilka niezłych okazji do zdobycia bramki. Lechia starała się dotrzymywać kroku swojemu rywalowi, ale jej zawodnicy często popełniali indywidualne błędy. Conrado zagrał wprost pod nogi jednego z Lechitów, Filip Koperski zbyt mocno wyrzucił piłkę z autu, przez co pomocnik gospodarzy nie był w stanie jej przyjąć, a Dusan Kuciak po raz kolejny udowodnił, że gra nogami nie jest jego najmocniejszą stroną. Słowaka za ten element gry można ganić, ale trzeba przyznać, że w decydujących sytuacjach staje na wysokości zadania.
Z czasem do głosu zaczęli dochodzić podopieczni Tomasza Kaczmarka, którzy nie dopuszczali poznaniaków już tak często do akcji w okolicy ich pola karnego, próbując przy tym samodzielnie zagrozić bramce Filipa Bednarka.
Po nieco ponad 30 minutach meczu sędzia Paweł Raczkowski na moment przerwał zawody z powodu gęstego dymu, który unosił się nad całym stadionem. Taką sztuczną “mgłę” zgotowali zawodnikom i kibicom ultrasi zajmujący najbardziej zagorzałą trybunę na stadionie, tzw. “Młyn”, odpalając kilkanaście jaskrawoczerwonych rac.
Pierwsza połowa hitu kolejki nie przyniosła kibicom ani żadnych goli, ani wielu emocji. Nie było to 45 minut na miarę takiego szlagieru, bo co z tego, że dwa lub trzy razy pod bramką Kuciaka zrobiło się gorąco, skoro były to raczej wyjątki od niezbyt porywającej gry obu zespołów.
Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Lech znowu przycisnął na początku, chcąc zaskoczyć przeciwnika tuż po wejściu na murawę. Gospodarze próbowali zagrozić Kolejorzowi z kontry, co kłóci się z wizją trenera Kaczmarka. Szkoleniowiec Lechii na każdym kroku powtarza, że trzeba grać odważnie, bo to jedyna droga do rozwoju. Że nieważne, kto będzie przeciwnikiem jego drużyny, on i tak będzie chciał widzieć ofensywny styl gry zespołu znad morza. Chcieć może chciał, ale na pewno nie doświadczył. Przynajmniej po 55 minutach meczu.
Polotu w poczynania gospodarzy wprowadziły zmiany, jakich trener Kaczmarek dokonał w 57. minucie. Na placu gry zameldowali się bowiem Flavio Paixao, Marco Terrazzino oraz Kacper Sezonienko. Trzech ofensywnych zawodników miało pociągnąć grę Lechii, która do tej pory kulała. Szczególnie ważna miała być obecność Terrazzino, którego brak tak mocno odczuli zawodnicy Biało-Zielonych przed tygodniem w meczu z Cracovią, gdy po jego zejściu gdańszczanie kompletnie zapomnieli, jak się gra w piłkę.
Im bliżej było do końca meczu, tym bardziej emocjonujące stawało się to spotkanie. Obie drużyny przestały czekać na ruch rywala, tylko wzięły sprawy w swoje ręce. Wydawało się, że w 72. minucie Lech dopiął swego i wyszedł na prowadzenie, ale bramka zdobyta przez piłkarzy Kolejorza nie została uznana.
Za gol strzelony w 85. minucie przez Filipa Koperskiego już tak! Młody piłkarz Lechii wbił piłkę do siatki Lecha po rzucie rożnym. Trzeba przyznać gospodarzom, że zasłużyli na tego gola. Wreszcie zagrali tak, jak chciał tego Tomasz Kaczmarek. Punkt zdobyty w spotkaniu z Kolejorzem byłby kuszący dla wielu drużyn Ekstraklasy, ale czemu nie zaryzykować i powalczyć o pełną pulę? Gdańszczanie zaryzykowali, zaczęli grać bardziej ofensywnie, co przełożyło się na więcej okazji bramkowych. Jedną z nich wykorzystał wychowanek klubu znad Morza Bałtyckiego. Piękna historia. I to jeszcze w tak ważnym meczu!
Do końca meczu rezultat już nie uległ zmianie. Lechia pokonała Lecha i w ten sposób została trzecią drużyną w lidze (po Jagiellonii i Radomiaku), której udała się ta sztuka. Co oznacza porażka Kolejorza? Liderem po tej kolejce pozostanie Pogoń Szczecin. Biało-Zieloni natomiast zmniejszyli swój dystans do podium i umocnili się na czwartej pozycji.
Lechia Gdańsk 1:0 Lech Poznań (0:0)
Bramki: 85′ Koperski
Żółte kartki: Gajos, Kubicki
Składy:
Lechia: Kuciak – Koperski, Nalepa, Maloca, Conrado – Kubicki, Gajos (90+3′ Tobers), Kałuziński (58′ Terrazzino) – Ceesay (58′ Sezonienko), Durmus (88′ Pietrzak), Zwoliński (58′ Paixao)
Lech: Bednarek – Satka, Salamon, Milić, Rebocho – Karlstrom (89′ Skóraś), Kvekveskiri (77′ Murawski), Ramirez (64′ Ba Loua) – Velde (64′ Amaral), Kamiński (89′ Tiba), Kownacki
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa)
Zawodnicy na plus: Durmus, Kuciak, Koperski, Terrazzino, Maloca, Kamiński
Zawodnicy na minus: Ba Loua, Kownacki, Zwoliński
Prosto ze stadionu mecz Lechii z Lechem opisał Jakub Kowalikowski.