W sobotę na Enea Stadionie w Poznaniu miało miejsce starcie wagi ciężkiej w Ekstraklasie. Zmierzyły się z sobą dwie drużyny, które zapisane są złotymi zgłoskami w historii polskiej piłki. Górą okazał się byćKolejorz, który przed własną publicznością pewnie zwyciężył 2:0.
Wreszcie na zero z tyłu
Zespół Johna van den Broma w końcu skończył mecz bez żadnej straconej bramki, a seria spotkań, w których rywale Lecha strzelali gole ciągnęła się już naprawdę długo. Kolejorz poprzednio czyste konto zachował w meczu z Wartą we wrześniu, a jeśli mówimy o zespole, który chce walczyć o Mistrzostwo Polski, to bramki trzeba po prostu tracić rzadziej.
Baaaaardzo przyjemne spotkanie. Słaby rywal, który nic nie pokazał, dwie brameczki, pełna dominacja i żadnych kartek albo kontuzji 😃
— Alex Detotekin (@alexdetotekin) November 4, 2023
No i w końcu – czyste konto!
A dzisiejsze hasło z Kotła totalnie prawdziwe i mnie dotyczy. Czas na 450 km jazdy, piękna futbolowa sobota! 🤩 pic.twitter.com/saOIogR0xW
W sobotę jednak niechlubna seria siedmiu meczów w Ekstraklasie ze straconym golem zakończyła się w efektownym stylu. Drużyna Ruchu praktycznie nie stworzyła sobie żadnych okazji, którymi mogłaby zagrozić bramce Bartosza Mrozka.
Bartosz Mrozek: Nie nudziłem się w tym meczu, co trzeba było zrobić, to zrobiłem. Czyste konto pokazuje, że moja praca się broni. Cały czas rywalizujemy z Filipem Bednarkiem i mocno się wspieramy. pic.twitter.com/C8GJEU0a3x
— Radosław Laudański (@radek_laudanski) November 4, 2023
Mówią o tym także statystyka xG, która informuje nas o zaledwie 0,06 goli oczekiwanych w zespole Jarosława Skrobacza. Lech zagrał świetnie w obronie, a najgroźniejszy punkt rywali, czyli atakujący Daniel Szczepan, został kompletnie wyłączony z gry przez Antonio Milicia oraz Mihę Blazicia.
Po meczu z Ruchem defensywa Kolejorza zasługuje na peany, szczególnie porównując sobotnią dyspozycję do poprzednich meczów, chociażby z Jagiellonią czy nawet Cracovią. Wcześniej brakowało pewności – defensorzy podejmowali złe decyzje zarówno w wyprowadzeniu piłki, jak i w akcjach obronnych. Kibice mogą mieć nadzieję, że dobry występ obrońców Kolejorza to nie jednorazowy wyskok formy, ale że taka dyspozycja utrzyma się jak najdłużej.
Ligowy debiut Gholizadeha
Kolejnym pozytywnym aspektem dla kibiców Lecha w meczu z Ruchem był ligowy debiut Aliego Gholizadeha. Irańczyk przybył do Poznania z dość poważnym urazem kolana i właśnie z tego powodu dopiero teraz zagrał on swoje pierwsze minuty w Ekstraklasie.
Oczywiście, ciężko ocenić zawodnika po zaledwie parunastu rozegranych minutach na stadionie w Poznaniu, ale imponować może na pewno styl prowadzenia piłki przez Gholizadeha, bo kiedy futbolówka znajdzie się przy dominującej lewej stopie Irańczyka, to praktycznie nie odskakuje od niej na więcej niż parę centymetrów. Nie ma jednak co się dziwić – trzeba pamiętać, że Gholizadeh grał już między innymi na Mistrzostwach Świata w Katarze, gdzie w meczu z Anglikami zanotował nawet asystę.
Teraz jednak dla reprezentanta Iranu najważniejsze jest to, żeby jak najczęściej miał okazję być na boisku i tę możliwość daje mu trener John van den Brom, który postanowił, że Gholizadeh zagra w środowym meczu rezerw przeciwko Stomilowi Olsztyn.
Ali Gholizadeh wystąpi w środowym spotkaniu rezerw Lecha Poznań ze Stomilem Olsztyn. pic.twitter.com/ySPrBL9HFu
— Maksymilian Dyśko (@MaksDysko) November 4, 2023
Ishak wrócił na dobre
W ostatnich miesiącach dookoła kapitana Lecha zdecydowanie najgłośniej wybrzmiewał kontekst zdrowotnej sytuacji Szweda. Jak wszyscy wiemy, Mikael Ishak chorował na boreliozę, która znacząco obniżyła jego odporność, co z kolei później przełożyło się na kolejne infekcje. W efekcie tego „Papa” nie mógł do końca rozwinąć swoich skrzydeł i do meczu z Puszczą Niepołomice kapitan Kolejorza miał na swoim koncie zaledwie jedną bramkę w sezonie.
Później jednak przyszło upragnione przełamanie i od tego czasu szwedzki napastnik notuje już gola w prawie każdym ligowym meczu – z małym wyjątkiem na spotkanie z Cracovią. Daje mu to już tyle samo goli, ile w swoim dorobku ma Kristoffer Velde, który przez wielu określany jest najlepszym piłkarzem Lecha tej rundy. W meczu z Ruchem Ishak po raz kolejny wpisał się na listę strzelców, idealnie wykorzystując podanie z rzutu wolnego od Jespera Karlströma, tyłem głowy kierując piłkę do siatki. Później miał jeszcze szansę na powiększenie swojego strzeleckiego rezultatu, jednak wybrał altruistyczną opcję i wyłożył piłkę na pustą bramkę wspomnianemu wcześniej Velde.
Dziura w środku załatana idealnie
Oprócz obrony, kolejnym aspektem, który w ostatnich meczach Lecha często nie wyglądał tak, jak chcieliby tego kibice był środek pola, który był zdziesiątkowany przez kontuzje. Problem zdrowotny w meczu z ŁKS-em miał Afonso Sousa, a za kartki pauzował podstawowy pomocnik, czyli Radosław Murawski. Z podstawowego składu w środku pola dostępni byli tylko Jesper Karlström oraz Filip Marchwiński, który nie może się odnaleźć po powrocie z październikowego zgrupowania reprezentacji.
W obliczu tych wydarzeń do podstawowego składu wskoczył Nika Kvekveskiri, który poza paroma przebłyskami w tym sezonie prezentował się przeciętnie. W meczu z Ruchem jednak był jednym z najjaśniejszych punktów w zespole Lecha, a szczególnie imponować mogło jego zaangażowanie w grze defensywnej. Raz Gruzin był nawet blisko gola, bo po uderzeniu z rzutu wolnego piłka uderzyła w poprzeczkę bramki strzeżonej przez Krzysztofa Kamińskiego.
Nika Kvekveskiri obija poprzeczkę po uderzeniu z rzutu wolnego!#LPORCH pic.twitter.com/3KGU0nxune
— Antek Malinowski (@AntMalinowski_) November 4, 2023
Oprócz tego oczywiście dobrze radził sobie z wyprowadzeniem piłki, ale mimo wszystko była to raczej robota Jespera Karlströma, który wykonywał ją świetnie. Szwed wyszedł z sobotniego spotkania mocno poharatany – parokrotnie był ofiarą ostrych wejść zawodników Ruchu, ale rozegrał 90 minut i nie ma mowy o jakichś poważniejszych kłopotach zdrowotnych. Karlström zaliczył również asystę po praktycznie idealnej wrzutce, którą na bramkę zamienił Mikael Ishak.
Jeszcze jedna rzecz warta docenienia!
— Pilox (@PiloxLP) November 4, 2023
Jesper Karlström po 12 meczach ligowych w tym sezonie już ma lepsze liczby niż w każdym wcześniejszym sezonie w ESA 👏
SZEF 🔥 pic.twitter.com/cdCrEKQJbj
Minusem w sobotniej grze środkowej formacji Kolejorza znów był występ Filipa Marchwińskiego, który po raz kolejny „przeszedł obok meczu”. Widać u niego ospałość w grze co może mieć związek z tym, że w październiku „Marchewa” został powołany przez Michała Probierza do reprezentacji Polski i po dzień dzisiejszy widać pokłosie tych wydarzeń.
Szybka piłka
W ostatnich meczach Lecha aż kłuło w oczy zbyt wolne rozgrywanie akcji. Często można było zobaczyć sytuację, w której Kolejorz wypracował sobie przewagę, a mimo wszystko zawodnicy wybierali żmudne budowanie ataku pozycyjnego, który momentami przypominał rozgrywanie akcji po kole w piłce ręcznej. Jednak w meczu z Ruchem zobaczyliśmy zupełnie inne oblicze podopiecznych Johna van den Broma w ofensywie. Długimi fragmentami meczu dominowały krótkie podania i szybkie przejście z fazy bronienia do atakowania. Tym sposobem więcej przestrzeni mieli skrzydłowi, co zdecydowanie odpowiadało Kristorfferowi Velde, przed którym zawodnicy Ruchu czuli duży respekt, bo robili wszystko, żeby tylko nie wchodzić w pojedynki 1 na 1 z Norwegiem.
Swoje okazje miał także Adriel Ba Loua, ale gola Iworyjczykowi „zabrał” Filip Marchwiński, który będąc na spalonym uniemożliwił interwencję Kamińskiemu. Po tej sytuacji Ba Loua może czuć delikatny niedosyt, bo było blisko szóstego gola skrzydłowego pochodzącego z Wybrzeża Kości Słoniowej.
Bez większych celebracji – czas na Legię
Oczywiście zwycięstwo nad Ruchem cieszy wszystkich związanych z poznańskim Lechem, ale teraz pełne skupienie sztabu i całej drużyny skierowane będzie na najbliższym wyjazdowym meczu z Legią.
– Wykonaliśmy dzisiaj kawał dobrej roboty na boisku. Zachowaliśmy koncentrację, kontrowaliśmy grę. Wreszcie zachowaliśmy też czyste konto i nie będę dostawał o to pytań. Czekam na kolejną niedzielę, bo czeka nas wielki mecz – trener Lecha Poznań John Van den Brom. pic.twitter.com/wlmlOuEniI
— Radosław Laudański (@radek_laudanski) November 4, 2023
To spotkanie jest zdecydowanie jednym z najważniejszych w całej rundzie, o ile nie najważniejszym. Sytuacja w tabeli wciąż nie jest rozstrzygnięta, a po ostatnich potknięciach Wojskowi na pewno będą chcieli zgarnąć trzy punkty z odwiecznym rywalem. Lech wciąż ma duże szanse na przezimowanie jako lider Ekstraklasy.
Mateusz Dukat