Kwintet Jagi lepszy od duetu

2021.08.07 Bialystok Pilka nozna PKO Ekstraklasa sezon 2021/2022. Jagiellonia Bialystok (zolto-czerwone) - Bruk-Bet Termalica Nieciecza N/z Jesus Imaz Foto Michal Kosc / PressFocus 
2021.08.07 Bialystok Bialystok Football Polish PKO Ekstraklasa season 2021/2022 Jagiellonia Bialystok - Bruk-Bet Termalica Nieciecza Credit: Michal Kosc / PressFocus

W minionym sezonie o sile ofensywy Jagiellonii Białystok stanowili w głównej mierze Jesus Imaz oraz Marc Gual. Po odejściu tego drugiego powstało pytanie, jak ekipa z Podlasia będzie spisywać się pod bramką przeciwnika w kampanii 2023/24. I wtedy sprawy w swoje ręce postanowili wziąć nowi oraz pozostali gracze popularnej Jagi.

Przypomnijmy, że wspomniani Gual oraz Imaz uplasowali się na dwóch pierwszych miejscach klasyfikacji najlepszych strzelców PKO BP Ekstraklasy za sezon 2022/23. Łącznie Hiszpanie zdobyli aż 30 goli i warto w tym miejscu podkreślić, że przy paru z nich wzajemnie sobie asystowali. Bez ich znakomitej postawy Jagiellonia najprawdopodobniej rywalizowałaby dziś na poziomie Fortuna 1. Ligi.

Jeszcze przed zakończeniem rozgrywek gruchnęła jednak wiadomość, że latem Marc Gual opuści urokliwe Podlasie, by zasilić szeregi warszawskiej Legii. Działacze Jagiellonii musieli w związku z tym skutecznie załatać dziurę po swoim najskuteczniejszym napastniku. Ostatecznie postawili na byłego gracza między innymi FC Basel oraz Greuther Fuerth, Afimico Pululu. Kibice żółto-czerwonej ekipy zachodzili jednak w głowę, czy Jesus Imaz będzie potrafił nawiązać z Angolczykiem równie silną, boiskową więź, jaka wcześniej łączyła go z rodakiem.

Sztuka ta nie udała się obu graczom w pełni, o czym świadczy choćby fakt, że żaden z nich nie znajduje się obecnie w czołówce klasyfikacji najlepszych strzelców ligi. Mimo to Jagiellonia jako drużyna zyskała nową jakość. Przestała bowiem błąkać się po dolnych rejonach tabeli, a zamiast tego stała się poważnym kandydatem do sięgnięcia po mistrzowski tytuł oraz grę w europejskich pucharach. Stało się tak między innymi dlatego, że większa ilość zawodników wzięła na siebie ciężar zdobywania bramek.

O ile w poprzednim sezonie zaledwie dwóch graczy (Gual oraz Imaz) odpowiadało łącznie za 62,5 procent wszystkich bramek zdobytych przez Jagę (30 z 48), o tyle po 19 kolejkach obecnej kampanii osiągnięcie zbliżonego wyniku (31 z 45, czyli 68,89 procent) wymagało zaangażowania aż pięciu piłkarzy (Bartłomiej Wdowik, Pululu, Jose Naranjo, Imaz i Nene). A jeśli do tego grona dodamy jeszcze autora pięciu trafień – Kristoffera Hansena, wynik podskoczy aż do 80 procent. Różnica jest zatem widoczna gołym okiem.

Opisana wyżej zmiana wydaje się być korzystna z perspektywy dobra drużyny. Kiedy bowiem jeden, lub dwóch zawodników zawodzi w danym meczu, pozostali gotowi są wziąć na siebie ciężar gry oraz zdobywania bramek. W wielu spotkaniach zakończonej niedawno rundy jesiennej taki właśnie scenariusz pisał się na boisku, co przekładało się na kolejne zwycięstwa Jagiellonii i w konsekwencji pozycję wicelidera ligowej tabeli.

Warto przy tym pamiętać, że nowe oblicze Jagiellonii w znacznym stopniu ukształtował Adrian Siemieniec. Niektórzy komentatorzy – w tym między innymi Leszek Orłowski – zarzucają mu nadmierne nagromadzenie tkanki tłuszczowej (otyłość). Należy jednak pamiętać, że każdy szkoleniowiec powinien być oceniany przez pryzmat osiąganych wyników, pracy z młodzieżą oraz odciskania piętna na danym klubie. Trener Siemieniec we wszystkich tych aspektach spisuje się wzorowo, dlatego czepianie się jego aparycji wydaje się być kompletnie zbędne.

Czekamy zatem na dalsze poczynania Jagiellonii w rundzie wiosennej. Jeśli Pululu, Imaz i spółka potrzymają dobrą formę strzelecką, mogą wywindować „Dumę Podlasia” na sam szczyt ligowej tabeli. A takiego scenariusza przed startem sezonu raczej mało kto się nie spodziewał.

Jordan Tomczyk

POLECANE

tagi