Kibice Stali Rzeszów z pewnością nie tak wyobrażali sobie początek sezonu w Fortuna 1. Lidze. Ich drużyna, która jeszcze kilka tygodni temu biła się w barażach o awans do Ekstraklasy, w dwóch pierwszych meczach poniosła dwie porażki na własnym stadionie. Czy podopieczni trenera Marka Zuba zdołają wrócić na właściwe tory w dalszej części rozgrywek, czy też na dobre zadomowią się w dolnych rejonach tabeli?
Przed rozpoczęciem bieżącego sezonu, w sztabie szkoleniowym Stali Rzeszów doszło do istotnej zmiany. Klubowi włodarze – na czele z prezesem Rafałem Kaliszem – nie potrafili znaleźć nici porozumienia z Danielem Myśliwcem i w związku z tym postanowili podziękować dotychczasowemu szkoleniowcowi za współpracę. Jego następcą został Marek Zub, który oprócz prowadzenia polskich drużyn, ma w swoim CV takie „marki”, jak Żalgiris Wilno (Litwa), Szachcior Soligorsk (Białoruś), Toboł Kostanaj (Kazachstan), czy nawet… Shenyang Urban (Chiny). Nowy szkoleniowiec nie ukrywa ambitnych planów względem swoich podopiecznych.
– Chcemy zbudować przynajmniej tak silny zespół, jak w ubiegłym sezonie, ale założenie jest też takie i ja się z tym zgadzam, że nawet lepszy. W tym tkwi nie tylko istota założeń na ten sezon, ale też sportowego rozwoju poszczególnych zawodników i całej drużyny – odważnie deklarował przed startem rozgrywek.
Szybko jednak okazało się, że nie będzie to takie proste zadanie. Piłkarze Stali przegrali bowiem dwa pierwsze mecze – kolejno z Odrą Opole (2:5) oraz GKS-em Tychy (1:2), zaprzepaszczając przy tym atut własnego boiska. Co gorsza, w żadnym z tych spotkań ani razu nie zdołali objąć prowadzenia. Mało kto w Rzeszowie spodziewał się tak fatalnego obrotu wydarzeń.
Warto dodać, że w obu spotkaniach stracili łącznie aż siedem bramek. W związku z tym trener Marek Zub podjął intensywną pracę ze swoimi podopiecznymi nad skuteczną grą w obronie.
– Pracujemy teraz intensywnie nad grą obronną. Nie odkryję tutaj Ameryki mówiąc, że większość bramek, jakie straciliśmy wynikała nie tyle z super rozegrania, czy z super wykonania stałych fragmentów gry przez przeciwnika, ale z braku odpowiedniej komunikacji między nami oraz koncentracji. Wynika to z tego, że jesteśmy nową grupą, na nowo skonfigurowaną i ten moment, decydujący o tym, że ktoś zareaguje szybciej, bądź później okazuje się kluczowy przy stałych fragmentach gry. Oczywiście, pracujemy nad tym, bo w ostatnich dwóch meczach mieliśmy z tego powodu wiele przykrości – przyznaje.
W zaistniałej sytuacji trudno o wysokie morale w zespole. Rola trenera polega jednak na tym, by podnosić swoich piłkarzy na duchu, aby nie popadli w permanentny kryzys. Marek Zub wie, w jaki sposób poprawić atmosferę panującą po dotkliwych porażkach.
– Jest wiele sposobów na to, jak podnieść morale drużyny. Czasami warto starać się jak najszybciej zapomnieć o złych rzeczach, jakie działy się na boisku. Czasami wręcz odwrotnie, czyli wracamy do nich, aby je jak najszybciej przeanalizować, znaleźć przyczynę i ustrzec się przed podobnymi zachowaniami w przyszłości. Jest to typowy proces dydaktyczny, polegający na analizie własnych błędów. Główny motor napędowy polega jednak na tym, żeby jak najszybciej przejść do tego, co przed nami. Chodzi o kreowanie perspektywy, że za kilka dni jest okazja, aby coś zmienić – uważa.
Łatwo powiedzieć, lecz zdecydowanie trudniej wcielić nakreślony plan w życie. Terminarz Fortuna 1. Ligi zakłada mecze co kilka dni i w związku z tym czasu na podniesienie morale jest stosunkowo niewiele. Trener Zub ma tego pełną świadomość, jednak nie zamierza składać broni.
– Nigdy nie jest tak, że wszystko, co było nie tak, można zmienić w ciągu kilku dni oraz treningów przed następnym meczem, bo jest to proces budowy. Chodzi przede wszystkim o skracanie okresu wydobywania się z mało pozytywnych emocji, przy jednoczesnym budowaniu perspektywy na poprawę, bo na tym polega idea sportu oraz sportowej złości, której podłożem często jest porażka – kończy.
Na zakończenie warto odnotować, że w trzeciej rundzie spotkań powiało nutką optymizmu. Piłkarze Stali zdołali bowiem urwać na wyjeździe punkty Wiśle Kraków (0:0). Nie zmienia to jednak faktu, że w następnych dwóch kolejkach czekają ich starcia z kolejnymi wymagającymi rywalami: Arką Gdynia (dom) oraz Miedzią Legnica (wyjazd). Jeśli zatem chcą wydostać się z dolnych rejonów tabeli, muszą szybko złapać właściwy rytm i zacząć regularnie punktować. W przeciwnym razie sami skażą się na walkę o utrzymanie i nerwową końcówkę sezonu.
Jordan Tomczyk