Krytykowanie Kacpra Tobiasza? Zejdźmy na ziemię…

02.05.2023 Warszawa
Pilka nozna
Fortuna Puchar Polski 2022/2023, final, mecz finalowy
Legia Warszawa - Rakow Czestochowa
N/z Kacper Tobiasz, broni ostatni rzut karny, legia zdobywa Fortuna Puchar Polski 2023
Foto Adam Starszynski / PressFocus02.05.2023 Warsaw
Football
Fortuna Polish Cupa 2022/2023, final
Legia Warszawa - Rakow Czestochowa
Kacper Tobiasz, broni ostatni rzut karny, legia zdobywa Fortuna Puchar Polski 2023
Credit Adam Starszynski / PressFocus

Legia Warszawa pokonała Raków Częstochowa we wtorkowym finale Fortuna Pucharu Polski i sięgnęła po 20. takie trofeum w swojej historii. Przez 120 minut utrzymywał się bezbramkowy remis, a w rzutach karnych jako jedyny pomylił się Mateusz Wdowiak, którego strzał obronił Kacper Tobiasz. I to właśnie zachowanie bramkarza Wojskowych wzbudziło wiele dyskusji. Tylko… dlaczego?

Na boisku nie było lepszego

Kacper Tobiasz rozegrał fantastyczne spotkanie – co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Został zresztą nagrodzony specjalną statuetką dla zawodnika meczu – zasłużenie, gdyż pracy miał co nie miara. To oczywiście efekt szybko otrzymanej czerwonej kartki przez jego kolegę z zespołu, Yuriego Ribeiro.

Interwencje 20-latka pozwoliły Legii utrzymać w trudnym spotkaniu status quo przez regulaminowe 90 minut i dogrywkę, a zawodnicy Rakowa nie byli w stanie znaleźć drogi do bramki rywali, choć oddali 22 strzały. Czterokrotnie sprawdzono refleks Tobiasza, co przejrzymy na stopklatkach z finału.

1: 8. minuta. Interwencja po strzale Iviego Lopeza z rzutu wolnego. Chwilę wcześniej Yuri wyleciał z boiska.

2: 11. minuta. Setka Vladislavsa Gutkovskisa. Tobiasz w stylu Artura Boruca wychodzi „pajacykiem” i zbija do boku strzał Łotysza.

3: 24. minuta. Dość instynktowna interwencja nogą po strzale Koczergina po bliższym słupku. Tobiasz był zasłonięty, dobrze się zachował, zostawiając prawą nogę, jednak nie jest to tak świetna interwencja, jak dwie poprzednie.

4: 113. minuta. Potężne uderzenie Koczergina z dystansu. Tobiasz odbija piłkę zmierzającą pod poprzeczkę jego bramki. Kolejna świetna obrona.

5: Seria rzutów karnych. Taki gratis. Interwencja po uderzeniu Mateusza Wdowiaka, decydująca o triumfie Legii.

Wywieranie presji podczas karnych to normalka

Młodzieżowy reprezentant Polski pozwolił Legii przetrwać do serii jedenastek, za którą jednak oberwało mu się od kibiców w mediach społecznościowych. Wszystko przez mimikę twarzy czy gesty, które Tobiasz wykonywał w kierunku rywali, starając się ich rozpraszać przed oddaniem strzału na jego bramkę.

I tu pojawia się moje pytanie – skąd aż taka krytyka, a momentami wręcz nieuzasadniony hejt i wyzywanie 20-latka od „pierdolniętego idioty, który nie powinien nigdy zagrać w reprezentacji Polski”? Przecież tego typu zagrywki to nieodłączny element rzutów karnych, co zresztą w trakcie mundialu w Katarze pokazywał Emiliano Martinez, mistrz świata z Argentyną i najlepszy bramkarz turnieju, między innymi odrzucając piłkę przed strzałem Aureliena Tchouameniego. Chyba nikomu nie trzeba przypominać, że piłkarz Realu Madryt wówczas spudłował.

Cofnijmy się dalej i to do polskiego przykładu. 2005 rok, Stambuł, finał Ligi Mistrzów. Już wam coś świta? Tak, zmierzam do Dudek Dance i wybitnej (choć dziś niemożliwej do wykonania ze względu na przepisy i system VAR) sztuce rozpraszania rywali, którą zaprezentował Jerzy Dudek. Do dziś wspominamy taniec Dudka, obronione przez naszego bramkarza strzały Szewczenki czy Pirlo z 11. metra. Dlaczego tutaj nie ma krytyki i pisania o idiotycznym zachowaniu? Wybiórcza pamięć?

Tobiasza można nie lubić, ale…

W piłce nożnej już tak bywa, że można kogoś kochać, uwielbiać, podziwiać, ale można też nie pałać sympatią, momentami wręcz nienawidzić. I pewnie tak jest także w przypadku Kacpra Tobiasza.

Jako naród jesteśmy najlepsi w szukaniu problemu tam, gdzie go nie ma. Ten przykład dobitnie to pokazuje. Jasne, Tobiasz dawał się we znaki drużynom przeciwnym już dużo wcześniej, m.in. prowokując kibiców Lecha Poznań przy Bułgarskiej, pokazując „L-kę” w kierunku Kotła. Nikt nie robi z Kacpra świętego, niechęć sympatyków innych klubów do 20-latka można łatwo wyjaśnić. Ale sprowadzanie prowokacji przy rzutach karnych do pajacerki jest po prostu głupie.

Powiedzmy sobie wprost – na świecie jest multum zawodników, których kocha się, kiedy grają dla klubu, któremu się kibicuje. Tyle samo jest tych, których się nie znosi, bo grają dla przeciwnika. Gavi, Bernardo Silva, Andrew Robertson – to kilka przykładów z nieco większego podwórka niż nasze poczciwe krajowe, z którego Tobiasz z pewnością celuje w wyjazd na zachód Europy. I trzeba przyznać, że umiejętnościami najzwyczajniej w świecie się broni. A że sobie poskakał, wyciągnął język, coś pokrzyczał do strzelców? Mamy chyba większe problemy w naszej piłce nożnej…

Choć akurat bardzo możliwe, że to była ostatnia szansa na tak ostentacyjne prowokacje, ze względu na zmieniające się od 1 lipca przepisy. Od nowego sezonu takie zachowania bramkarzy będą oznaczać napomnienie, a przy kolejnych próbach – żółtą kartkę. A szkoda. Bo to przecież nieodłączny element gry psychologicznej przy serii jedenastek…

A kończąc wątek Kacpra Tobiasza – już teraz mówi się o nim sporo. W kontekście charakteru, zachowania, przywiązania do barw klubowych, ale i o samych aspektach bramkarskich. Legia może zarobić na nim spore pieniądze, ale sam zainteresowany nie chce na siłę wyjeżdżać przed wejściem na odpowiedni poziom. Czas pokaże, gdzie zajdzie młodzieżowy reprezentant Polski – byle nie przepadł na dłuższy czas, jak Radosław Majecki. A świrem niech sobie będzie. Takich też potrzeba, takich się wspomina. Przykładami niech będą Jerzy Dudek i Artur Boruc

Dominik Stachowiak

POLECANE

tagi