Największym i zarazem najbardziej rozpoznawalnym klubem z Gdańska jest niewątpliwie Lechia. Warto jednak pamiętać, że na czwartym poziomie rozgrywkowym (III liga grupa 2) występuje również mniej utytułowana Gedania. Jej trener Krystian Ryczkowski postanowił opowiedzieć nam między innymi o celach, jakie stawia przed swoimi podopiecznymi oraz o własnej ścieżce kariery na ławce trenerskiej.
Jordan Tomczyk (PolskaPiłka.pl): Jak podsumuje pan poczynania swoich podopiecznych w obecnym sezonie? Czy jest pan zadowolony z wyników, jakie osiągają?
Krystian Ryczkowski (trener Gedanii Gdańsk): Z wyników nie jesteśmy zadowoleni, ponieważ w ostatnich czterech meczach zdobyliśmy tylko 4 punkty, natomiast nam najbardziej zależy na postawie zespołu oraz jakości gry. Dla nas ważny jest proces treningowy, a nie wyłącznie osiąganie wyników sportowych. Skupiamy się raczej na celach zadaniowych i to one są dla nas istotniejsze, aby nasza młodzież się ogrywała i żeby każdy z zawodników robił indywidualny postęp. Z tego akurat jesteśmy całkiem zadowoleni, ale jak wiadomo, w piłce nożnej chodzi o to, żeby wygrywać rywalizację. Brakuje nam tych zwycięstw i dlatego będziemy na nie kładli nacisk.
Po 22 rozegranych meczach zajmujecie dopiero 13 miejsce, lecz z drugiej strony tabela jest mocno spłaszczona – do 3 w tabeli Vinety Wolin tracicie zaledwie 7 punktów. Jaki wynik na koniec sezonu będzie dla was satysfakcjonujący?
Chcielibyśmy powtórzyć wynik z poprzedniego sezonu, czyli znaleźć się na 5 miejscu albo nawet wyżej. Zostało nam jeszcze dwanaście spotkań, więc do zdobycia jest jeszcze 36 punktów. Koncentrujemy się tak naprawdę na każdym najbliższym meczu, przygotowujemy się pod kątem następnego rywala i nie wybiegamy daleko w przyszłość. Mam nadzieję, że zaczniemy regularnie punktować, co pozwoli nam przedostać się w górne rejony tabeli.
Gdańsk nie jest w tym sezonie twierdzą Gedanii. Macie w sumie więcej zwycięstw na wyjeździe (6), niż u siebie (4). Jak pan myśli, z czego to wynika?
Na wyjazdach jest zazwyczaj lepsze boisko, niż u nas. Z racji tego, jaki styl gry preferujemy, nasze boisko nam nie pomaga, ponieważ jest najgorsze w lidze i borykamy się z tym. Ostatnie dwa mecze graliśmy na sztucznym boisku. Dla nas boisko jest naprawdę bardzo ważne, ale póki co musimy radzić sobie z niedogodnościami, jakie obecnie są. Na wyjazdach z kolei boiska zazwyczaj są bardzo dobre, wystarczy spojrzeć na murawę tutaj – w Toruniu. Mam nadzieję, że dzisiaj pokażemy kawałek dobrej piłki (ostatecznie Gedania przegrała mecz z Elaną 0:1 – dop. red.).
Wciąż jest pan młodym trenerem, ma pan dopiero 34 lata i domyślam się, że ma pan swoje ambicje na przyszłość. Co chciałby pan osiągnąć na ławce trenerskiej?
Nie wybiegam tak daleko w przyszłość. Bardziej koncentruję się na tym, żeby dawać swoim zawodnikom jak najwięcej od siebie. Najważniejsze jest to, żeby zawodnicy czuli, że przy mnie się rozwijają i żebym ja też przy nich się rozwijał. Chodzi o to, abyśmy razem robili postęp, ponieważ jeżeli będę się rozwijał, mogę zajść wysoko. Najważniejsze jest to, co tu i teraz.
Ale na pewno ma pan również własne ambicje jako trener…
Tak, mam swoje wewnętrzne marzenia i chciałbym pewne rzeczy osiągnąć, ale chcę przede wszystkim robić małe kroki. Pracowałem w piłce seniorskiej od A-klasy do III ligi i z tymi drużynami, które prowadziłem osiągnąłem dwa awanse, więc uważam, że robię postęp i to jest dla mnie najistotniejsze. Mam nadzieję, że mój rozwój będzie jeszcze trwał.
Widać, że robi pan wszystko, aby tak właśnie było, ponieważ w grudniu 2022 roku odbył pan staż w Rakowie Częstochowa. Jak pan wspomina tamto doświadczenie i jak ocenia pan trenera Marka Papszuna?
Nie spotkałem się jeszcze z tak wysoką kulturą pracy i tak dużą merytoryką, jakie zastałem w Rakowie. To właśnie dzięki nim zdobyli w zeszłym sezonie tytuł mistrza Polski i grali później w europejskich pucharach z całkiem niezłym skutkiem. Doświadczyłem tam naprawdę dużej jakości trenerskiej.
