Krajobraz w Legii Warszawa po zgrupowaniu w Austrii

22.06.2022 Hochfilzen, Austria, zgrupowanie Legii Warszawa, trening

Foto Wojciech Dobrzynski / Legionisci.com / PressFocus

Do startu Ekstraklasy zostały tylko dwa tygodnie. Dla części ekip sezon rozpocznie się jeszcze wcześniej, ponieważ już w przyszłym tygodniu startują europejskie puchary. Wyjątkowo w Warszawie nikt zbytnio nie zaprząta sobie tym głowy, bo Legia nie przystąpi do eliminacji pierwszy raz od jedenastu lat. Po kampanii, którą każdy w klubie chciałby już wymazać z pamięci, drużyna wyjechała na obóz do Austrii z nowym trenerem i nadziejami na zmazanie plamy.

Nowe porządki

Na Łazienkowskiej od pół roku możemy zaobserwować duży ruch, właściwie na każdym szczeblu w klubie. Nowy dyrektor sportowy Jacek Zieliński, wiceprezes Marcin Herra to osoby, do których mogliśmy już się przyzwyczaić. Teraz mamy także nowego trenera Kostę Runjaicia ze sztabem, w którym również doszło do istotnych zmian. Najważniejszą z nich jest przyjście Aleksandara Rogicia znanego polskim kibicom z Arki Gdynia. W sztabie niemieckiego szkoleniowca ma pełnić funkcję głównego asystenta. Ponadto przyszedł chociażby Arkadiusz Malarz, a jednym z trenerów pozostanie Inaki Astiz, którego do pierwszej drużyny ściągnął jeszcze Marek Gołębiewski. Właściwie pewne jest już przyjście do klubu Marka Śledzia na stanowisko koordynatora pionu juniorskiego, a rewolucja dosięgnęła również piłkarzy. Z Legią pożegnali się Tomaš Pekhart, Mateusz Hołownia, Richard Strebinger, Artur Boruc, Mateusz Kochalski, Szymon Włodarczyk, a do tego wypożyczeni Paweł Wszołek i Benjamin Verbić. I to z pewnością nie koniec…

Wyjazd do Fieberbrunn

Legioniści przygotowania do sezonu rozpoczęli 13 czerwca w LTC, a po tygodniu udali się do Austrii, gdzie w miejscowości Fieberbrunn już nie po raz pierwszy szlifowali formę na kolejny rok. Zgrupowanie zakończyło się przedwczoraj, piłkarze wrócili już do Warszawy, a my jesteśmy bogatsi o wiedzę, którą dostarczyło te dziesięć dni. To czego mogliśmy się już wcześniej spodziewać to ustawienie, w jakim ma grać Legia Runjaicia. Niemiec pozostaje wierny swoim pomysłom z Pogoni i pragnie przenieść na Łazienkowską system 4-1-4-1. W Austrii Wojskowi rozegrali dwa sparingi, w których wystąpili w tym ustawieniu. Ponadto jeszcze przed wyjazdem zwyciężyli z Chojniczanką 3:1 po bramkach Josue, Bartosza Kapustki i Macieja Rosołka. Podczas zgrupowania wyniki już tak kolorowe nie były, najpierw przyszła porażka 0:1 z Sepsi Sf. Gheorghe, a potem przegrana w kuriozalnych okolicznościach z Red Bullem Salzburg 2:3.

Nad tym spotkaniem warto się pochylić. Jako że był to ostatni sparing możemy uznać go za najbardziej reprezentatywny, a przy okazji drużyna spod szyldu RB to najlepszy przeciwnik z jakim mierzyła się Legia. Ten mecz miał dwie kompletnie różne połowy, Wojskowi prowadzili do przerwy 2:0, a w drugiej połowie stracili aż trzy gole w przeciągu pięciu minut. Do przerwy wyglądali naprawdę dobrze, kontrolowali spotkanie i już w 1. minucie wyszli na prowadzenie za sprawą Josue, który strzałem po ziemi z okolic szesnastego metra pokonał bramkarza. Później na 2:0 podwyższył Ernest Muci, który głową wykończył dośrodkowanie nowego napastnika Blaža Kramera. To właśnie duet pomocników, którzy wpisali się na listę strzelców błyszczał na boisku najjaśniej, ich współpraca dobrze się układała. Do tego Muci zaliczył asystę przy golu Josue, a Portugalczyk również mógłby sobie dopisać na konto ostatnie podanie po rewelacyjnym zagraniu z rzutu wolnego, gdyby bramka, którą zdobył Kramer została uznana. Dobrze wyglądali również Artur Jędrzejczyk, który najprawdopodobniej będzie rozpatrywany przez Kostę Runjaicia jako prawy obrońca, a nawet Igor Kharatin, co dla kibiców Legii może być pewną nowością. Druga połowa to już jednak zupełnie inna historia, Salzburg przejął inicjatywę, czego efektem były trzy strzelone gole w odstępie zaledwie pięciu minut. Wszystko zaczęło się od pierwszej bramki Benjamina Šeško w 58. minucie, zdobytej, jak to często w przypadku Legii… po rzucie rożnym. Drugi gol to ponownie świetne zachowanie słoweńskiego napastnika, który pojawił się na boisku w drugiej połowie i pokazał, że Salzburg nie powinien mieć dużych problemów z zastąpieniem Karima Adeyemiego. Czary goryczy dopełnił Bartosz Slisz prokurując rzut karny w prostej sytuacji. Chwilę później Junior Adamu pokonał Cezarego Misztę z jedenastu metrów i ustalił wynik spotkania. Runjaić był niepocieszony i zwracał uwagę na powtarzalność w traconych bramkach.

 – Po przerwie straciliśmy łatwe bramki. Potwierdziły się statystyki z poprzedniego sezonu, gdy przeciwnicy Legii często trafiali do siatki po stałych fragmentach i rzutach karnych. Nie byliśmy w stanie utrzymać wysokiego tempa, dlatego przegraliśmy.

Kosta Runjaić w rozmowie z Legia.Net

Kilku piłkarzy naprawdę dobrze wykorzystało czas zgrupowania. Wspomniany już Artur Jędrzejczyk wydaje się pewniakiem do gry na prawej obronie. Po drugiej stronie bardzo dobrze prezentował się Yuri Ribeiro, któremu brakowało konkurencji, bo Filip Mladenović po dłuższym urlopie dojechał do Fieberbrunn tylko na kilka dni. Do walki ze Sliszem o pozycję numer „6” chce stanąć Igor Kharatin, a przed nimi szukany jest partner dla Josue. Problemy pojawiają się w kontekście Bartka Kapustki, który nie był z drużyną podczas ostatniego sparingu i poleciał do Berlina na konsultację z lekarzem. Oprócz byłego zawodnika Leicester do dyspozycji Runjaicia są jeszcze Ernest Muci po bardzo dobrym występie z Red Bullem oraz Patryk Sokołowski. Piłkarze o różnej charakterystyce, których trener może dobierać sobie pod konkretnego rywala.

Transfery

Drużyna wciąż pilnie potrzebuje wzmocnień. Do tej pory przyszło trzech nowych piłkarzy, jednak najdroższym transferem był wykupiony z Werderu Brema Maik Nawrocki. Pozostała trójka to transfery bezgotówkowe, na których trzeba było się skoncentrować z racji na pustki w kasie.

Pierwszym ogłoszonym przez klub był Blaž Kramer. Słoweniec to wysoki i bardzo silny napastnik. Na pierwszy rzut oka widać, że pomimo podobnych warunków fizycznych jest to piłkarz znacząco różniący się od Pekharta. Kramer jest przede wszystkim znacznie bardziej ruchliwy i nie ogranicza się jedynie do gry w polu karnym. Robi duży użytek ze swojej siły i może być utrapieniem dla defensorów w Ekstraklasie. Największym problemem, póki co jest skuteczność, bo do tej pory były napastnik FC Zurych miał trudności z pokonaniem bramkarzy rywali.

Kolejnym zawodnikiem, który pojawił się na Łazienkowskiej był Dominik Hładun. Bramkarz wszystkim dobrze znany, bardzo solidny ligowiec. W Legii będzie miał za zadanie wywierać presję na „młodych wilkach”, a przy odpowiednich okolicznościach powalczyć o bluzę jedynki. Chociaż z racji na przepis o młodzieżowcu z pewnością nie wystartuje do tej rywalizacji z pole position.

Ostatnim i zarazem najbardziej kontrowersyjnym transferem był Robert Pich. Słowak po wygaśnięciu kontraktu ze Śląskiem Wrocław ku własnemu zaskoczeniu otrzymał propozycję z Legii i nie mógł jej odrzucić. Z informacji, które do nas docierały, Pich naprawdę dobrze prezentował się na treningach, zagrał przyzwoite zawody z Salzburgiem i z racji na zerową konkurencję na swojej pozycji może rozpocząć sezon w pierwszym składzie. Chociaż poważny rywal powinien mu przybyć już w najbliższych godzinach, bo Makana Baku czeka tylko na ostatnie dokumenty z Turcji i zostanie zaprezentowany jako nowy piłkarz Wojskowych. Możliwe, że w momencie publikacji tekstu transfer byłego zawodnika Warty Poznań zostanie już oficjalnie ogłoszony.

Kolejne transfery są potrzebne w zasadzie na już. Jednak problem w tym, że nie ma na nie pieniędzy. Legia nie jest dziś w stanie wykupić z Podbeskidzia Maksymiliana Sitka, a skrzydła i napad wciąż wymagają wzmocnień. Trzeba więc będzie czekać, aż z nieba spadnie jakaś oferta – chociażby za Lirima Kastratiego, jednak na nic takiego się nie zanosi. Nadzieją na prawe skrzydło pozostaje Paweł Wszołek. Sprawa jest jednak wciąż daleka od realizacji, bo piłkarz musi najpierw rozwiązać kontrakt, a Legia nie jest jedynym zainteresowanym klubem. Fani ze stolicy muszą więc uzbroić się w cierpliwość.

Dialog z kibicami

Na Łazienkowskiej można dostrzec też sporo pozytywów i zmian na lepsze, jedną z głównych różnic względem poprzednich władz jest otwartość i wyjście do kibiców. Jacek Zieliński nie unika publicznych wystąpień, a niedawno w programie Pogadajmy o Piłce na kanale Meczyki zdradził sporo informacji i podzielił się swoimi poglądami na temat transferów i rozwoju akademii. Natomiast największe wrażenie zrobił na mnie najnowszy odcinek podcastu Kilka Słów o Legii, którego gościem był Marcin Herra. Prezes dokładnie przedstawił w nim plan na poprawę frekwencji na stadionie, zapowiedział wiele ambitnych planów, których prawdopodobny czas realizacji potrafił konkretnie określić – wiele z nich nie wybiegało w przyszłość bardzo daleko, a część efektów można już zobaczyć, m.in. poprawę jakości produktów w fanstorze, czy chociażby promocję spotkań na mieście, która była zauważalna w końcówce poprzedniego sezonu.

Czas, którego zawsze brakowało

Pierwszy raz od bardzo dawna, z samego klubu nie płyną deklaracje o walce o mistrzostwo. Każdy zdaje sobie sprawę w jakim punkcie znalazła się Legia i naprawa tego stanu rzeczy musi trochę potrwać. Runjaić i Zieliński powinni więc dostać więcej czasu od swoich poprzedników, czasu, którego zawsze brakowało, i który bardzo często stawał się wymówką.

Daniel Brudzyński

POLECANE

tagi