Kolejne rozczarowanie przy Bułgarskiej. Wisła Płock wciąż liderem

2022.07.31 Poznan
Pilka nozna Ekstraklasa sezon 2022/2023
Lech Poznan - Wisla Plock
N/z Dominik Furman radosc
Foto Pawel Jaskolka / PressFocus

2022.07.31 Poznan
Football Polish Ekstraklasa season 2022/2023
Lech Poznan - Wisla Plock
Credit: Pawel Jaskolka / PressFocus

W hicie trzeciej serii gier Lech Poznań przegrał na własnym terenie z liderem PKO BP Ekstraklasy, Wisłą Płock, 1:3. Płocczanie pozostali na czele rozgrywek. Kolejorz za to ponownie rozczarował swych fanów, których frustracja ciągle narasta.

W Poznaniu czekał fanów PKO BP Ekstraklasy prawdziwy hit kolejki. Na stadion mistrza Polski, Lecha Poznań, przyjechała rewelacja początku sezonu i lider po dwóch kolejkach, czyli Wisła Płock. Kolejorz przed tym spotkaniem pozostawał z zerowym dorobkiem punktowym, ponieważ mecz pierwszej serii gier przegrał (z Stalą Mielec 0:2), a w drugiej przełożył swoją potyczkę z Miedzią Legnica z powodu udziału w eliminacjach LKE. W tamtych rozgrywkach lechici są już w III rundzie eliminacji, ponieważ pewnie wyeliminowali Dinamo Batumi. W czwartek w Gruzji poznaniacy tylko zremisowali (1:1), ale sprawę awansu załatwili już w pierwszym meczu przy Bułgarskiej.

W porównaniu ze spotkaniem z mistrzem Gruzji trener John van den Brom dokonał aż siedmiu zmian w wyjściowej jedenastce: kontuzjowanego Artura Rudko między słupkami zastąpił Filip Bednarek, Joela Pereirę – Alan Czerwiński, kontuzjowanego Lubomira Šatkę – nowy nabytek klubu, Filip Dagerstȧl, Barry’ego Douglasa – Maksymilian Pingot, Nikę Kvekveskiriego – debiutujący w podstawowym składzie Afonso Sousa, Kristoffera Velde – Filip Marchwiński, a Filipa Szymczaka odpoczywający w czwartek Mikael Ishak. Warto zwrócić też uwagę na powrót do kadry leczącego ostatnio uraz Radosława Murawskiego. Trudno powiedzieć, czym była spowodowana aż tak duża liczba zmian w wyjściowym zestawieniu gospodarzy. Być może holenderski szkoleniowiec postanowił oszczędzić część piłkarzy przed czwartkowym meczem z Vikingurem Reykjavik.

Trener gości, Pavol Stano, nie ma takich problemów, ponieważ jego zespół dobrze funkcjonuje, brak w nim kłopotów kadrowych, a także jego drużyna nie reprezentuje Polski w europejskich pucharach. W związku z tym Słowak do boju z mistrzem Polski posłał dokładnie taką samą jedenastkę, jak przed tygodniem w potyczce z Wartą Poznań (4:0). Dzisiejsze spotkanie miało być starciem dwóch drużyn, chcących prowadzić grę i grać przyjemnie dla oka, a także poważną weryfikacją formy Nafciarzy. Co do jakości ich linii pomocy i ataku nikt nie miał wątpliwości, ale tego samego nie można było powiedzieć o ich defensywie, która miał być dzisiaj rzetelnie sprawdzona. W pierwszych dwóch kolejkach imponował przede wszystkim hiszpański skrzydłowy Davo, który przed tą serią gier przewodził w wielu statystykach indywidualnych, chociażby w klasyfikacji kanadyjskiej i w liczbie skutecznych dryblingów.

Od początku meczu obie drużyny starały się przejąć kontrolę nad wydarzeniami na boisku. W 6. minucie pierwszą sytuację mieli goście. Wówczas piłkę w środku pola Afonso Sousie odebrał Dominik Furman i dograł ją w pole karne do Łukasza Sekulskiego, ale snajper Nafciarzy z obrębu pola karnego uderzył obok słupka.

Na pierwszą próbę Kolejorza trzeba było czekać aż do 28. minuty i strzału z okolic linii szesnastego metra w wykonaniu Mikaela Ishaka. Uderzenie kapitana Lecha leciało jednak w środek bramki i pewnie wyłapał je Bartłomiej Gradecki. W 32. minucie bardzo ciekawą sytuację stworzyli sobie Lechici. Po kombinacyjnej wymianie podań na linii Ishak – Amaral futbolówka trafiła do Filipa Marchwińskiego. Ten uderzył przy bliższym słupku, ale czujny w bramce był Gradecki.

W 45. minucie delikatnie piłkę w pole karne dorzucił Rafał Wolski, a tam z obrońcami Lecha poradził sobie Kristian Vallo, który uderzył głową na bramkę Kolejorza. Futbolówki przez niego zagranej nie sięgnął Filip Bednarek i płocczanie wyszli na prowadzenie. Chwilę później próbował wyrównać Joao Amaral, ale jego zbyt lekki strzał z obrębu „szesnastki” obronił Gradecki.

Po pierwszej połowie Wisła Płock prowadziła z Lechem Poznań 1:0, choć nie można było powiedzieć, że jest to prowadzenie zasłużone, ponieważ była to dość spokojna część gry, jednak z optyczną przewagą gospodarzy. To właśnie oni częściej utrzymywali się przy piłce i byli trochę groźniejsi od rywali.

Goście lepiej skończyli pierwszą połowę i również zaczęli drugą, ponieważ już w 50. minucie podwyższyli wynik na 2:0. Wtedy z dwudziestu metrów z półwoleja nie do obrony uderzył Rafał Wolski, do asysty dodając bramkę.

W 55. minucie spróbował odpowiedzieć Lech za sprawą Amarala. Portugalczyk huknął z ponad dwudziestu metrów, ale jego uderzenie tylko obiło poprzeczkę. W 69. minucie po okresie słabszej gry w swoim wykonaniu ponownie zaatakował Kolejorz. Na strzał sprzed pola karnego zdecydował się nieatakowany Michał Skóraś i precyzyjnym uderzeniem przy słupku pokonał Gradeckiego.

W 77. minucie Lech wykorzystał przestrzeń, która wytworzyła się w środku boiska i wyprowadził szybki atak. Rozprowadził go Kristoffer Velde, który dograł do Joao Amarala. Portugalczyk uderzeniem sprzed linii szesnastego metra przeniósł jednak futbolówkę ponad bramkę Gradeckiego. W 84. minucie kapitalną okazję po podaniu Ishaka miał Velde. Norweg stanął oko w oko z Gradeckim kilka metrów przed bramką gości. Norweg przegrał jednak ten pojedynek, a jego strzał nogą obronił golkiper gości. Trzy minuty później kolejną szansę miał Velde. Jego uderzenie z ostrego kąta jednak skutecznie odbił Gradecki.

W 89. minucie Nafciarze wykorzystali to, że Kolejorz się odkrył i podwyższyli wynik na 3:1. Z lewej strony pola karnego piłkę do Marko Kolara dograł Damian Rasak, a Chorwat nie miał problemów, by pokonać z kilku metrów Bednarka.

W doliczonym czasie gry wpisać na listę strzelców mógł się Filip Dagerstȧl, ale Szwed po podaniu Velde uderzył z kilku metrów wprost w Gradeckiego. Gospodarzy na więcej w tym spotkaniu nie było już stać i przegrali drugie ligowe spotkanie w sezonie różnicą dwóch goli.

Atmosfera wokół mistrza Polski gęstnieje coraz bardziej, ponieważ poniósł on w tej kampanii kolejną już porażkę. Kolejorz nie był dzisiaj gorszy od swych rywali, ale zawiodła go przede wszystkim skuteczność i gra obronna. Tego natomiast nie zabrakło gościom, którzy oddali trzy celne strzały i zdobyli trzy bramki. Gra defensywna, którą Lech imponował w poprzednim sezonie, posypała się jak domek z kart, ponieważ dzisiaj większość zespołów nie ma kłopotów z strzeleniem mistrzowi Polski gola.

Wisła Płock za to pozostała liderem tabeli, mimo tego, że dzisiaj zaprezentowała bardziej ostrożną grę, bez już takiego polotu, jak zazwyczaj. Goście nie chcieli iść z Lechem na otwartą wymianę ciosów, co im się opłaciło, a i tak zdobyli trzy bramki. Nafciarze w tym spotkaniu może i nie zaimponowali swą grą aż tak jak w poprzednich potyczkach, ale zdobyli komplet punktów, co jest przecież najważniejsze.

Kolejorz miał sporo zrywów, ale też popełnił bardzo dużo prostych błędów, po których jego fani łapali się za głowy. Widać, że przed Johnem van den Bromem jeszcze dużo pracy, a cierpliwość poznańskiej publiczności już została porządnie nadszarpnięta.

Lech Poznań – Wisła Płock 1:3 (0:1)

Gole: 69. Skóraś – 45. Vallo, 50. Wolski, 89. Kolar

Lech: Bednarek – Czerwiński (73. Pereira), Dagerstȧl, Pingot (73. Douglas), Rebocho – Karlström (57. Kwekweskiri), Sousa (57. Murawski) – Marchwiński (57. Velde), Amaral, Skóraś – Ishak

Wisła: Gradecki – Pawlak, Michalski, Kapuadi, Tomasik – Szwoch (14. Lesniak), Furman – Vallo (65. Kocyła), Wolski (65. Rasak), Davo (77. Sulek)– Sekulski (77. Kolar)

Żółte kartki: Karlström, Kvekveskiri – Wolski, Furman, Tomasik

Sędzia: Paweł Raczkowski

Mecz relacjonował Kacper Adamczyk.

POLECANE

tagi