Kamil Zapolnik: Słynną bramkę przewrotką strzeliłem pod wpływem impulsu (WYWIAD)

Kamil Zapolnik

Puszcza Niepołomice w swoim debiutanckim sezonie na boiskach PKO BP Ekstraklasy spisuje się nadspodziewanie dobrze. Jako jedyna spośród beniaminków zachowuje realną szansę na utrzymanie. Napastnik ekipy „Żubrów” Kamil Zapolnik postanowił opowiedzieć nam między innymi o swoim bilansie strzeleckim, współpracy z trenerem Tomaszem Tułaczem oraz białostockich korzeniach.

Jordan Tomczyk (PolskaPiłka.pl): Przed rozpoczęciem sezonu wielu ekspertów skazywało was na pożarcie w konfrontacji z pozostałymi drużynami grającymi w Ekstraklasie. Tymczasem po 29 kolejkach plasujecie się na 14. pozycji, mając dwa punkty przewagi nad strefą spadkową. Czy już teraz czujesz satysfakcję, że udało wam się zadać kłam tego typu przewidywaniom?

Kamil Zapolnik (Puszcza Niepołomice): Na pewno po tym sensacyjnym awansie wiele osób przed sezonem traktowało nas jako ciekawostkę tej ligi. Tak jak powiedziałeś, skazywali nas na okupowanie ostatniego miejsca w tabeli i to dosłownie przez cały sezon. Cieszymy się, że delikatnie utarliśmy im nosa, chociaż to może trochę za dużo powiedziane. Na tę chwilę ciężko mówić o satysfakcji, bo jeśli nie utrzymamy tego miejsca nad kreską, będzie można w zasadzie mówić o tym, że te przedsezonowe przewidywania się sprawdziły, choć na pewno nie w takim stopniu, jak to było prognozowane. Nie popadamy w euforię, bo wiemy, że zostało jeszcze sporo grania do końca, ale na pewno cieszymy się, że jesteśmy w takim miejscu, iż mamy wszystko w swoich rękach.

Jesteście jedynym beniaminkiem, który zachowuje realną szansę na utrzymanie. Czy spodziewałeś się takiego scenariusza, mimo że to ŁKS i Ruch wywalczyły bezpośredni awans, a wy musieliście bić się o przepustkę do Ekstraklasy w meczach barażowych?

Na pewno Ruch i ŁKS były stawiane zdecydowanie wyżej niż Puszcza, biorąc zwłaszcza pod uwagę drogę do awansu, o której wspomniałeś. Jeżeli chodzi o budżet oraz otoczkę tych dwóch klubów, to my na pewno jesteśmy pod tym względem na szarym końcu, ale w sporcie najlepsze jest to, że na boisku każdy ma szansę z każdym. My w tym sezonie pokazujemy, że te budżety, przewidywania oraz otoczki wokół klubów nie są wyznacznikiem wyników. Miejmy nadzieję, że utrzymamy dobrą formę do samego końca.

Dobre wyniki Puszczy to w znacznej mierze zasługa trenera Tomasza Tułacza, który pracuje w klubie już od niemal 9 lat, co stanowi ewenement w realiach polskiego futbolu. Jak oceniasz współpracę z tym szkoleniowcem i jak wyglądają wasze relacje?

Trener niewątpliwie otrzymał duży kredyt zaufania od tutejszych działaczy. W Polsce panuje taka „moda”, że tej cierpliwości nierzadko brakuje, a w naszym klubie prezesi twardo stąpają po ziemi i w momentach kryzysowych nie podejmują pochopnych decyzji. Jak widać przynosi to skutek, bo jak wspomniałeś, trener Tułacz jest w Puszczy niemal od 9 lat, co praktycznie nie zdarza się w polskiej piłce. Może powoli będzie się to zmieniać, chociaż patrząc na to, jak często włodarze nerwowo reagują pod presją wyniku, taka historia pewnie jeszcze długo się nie powtórzy w żadnym z klubów w naszym kraju. Jeżeli chodzi o naszą współpracę, to mogę ją ocenić tylko pozytywnie. Wywalczyliśmy awans i na ten moment jesteśmy w miejscu, które daje nam utrzymanie. Musimy tylko zachować tę koncentrację i dyspozycję do ostatniej kolejki, a wówczas wszyscy na koniec będziemy szczęśliwi.

W tym sezonie rozgrywacie domowe spotkania na stadionie Cracovii, ponieważ wasz obiekt nie spełnia wszystkich wymogów Ekstraklasy. Czy mimo ograniczonej liczby kibiców, jaka dociera na wasze mecze z Niepołomic, czujecie ich wsparcie z trybun?

Zdecydowanie tak. Kibice wspierają nas nie tylko podczas meczów „domowych” w Krakowie, ale również na wyjazdach. Przypomnę, że Niepołomice mają około 12-13 tysięcy mieszkańców, więc jeśli na meczach pojawiają się 2-3 tysiące, to wydaje mi się, że jest to bardzo dobry wynik. Czujemy to wsparcie od kibiców, a także życzliwość w całym mieście. Wiemy, że fani na nas liczą przez cały sezon, mimo tych gorszych momentów, które również się pojawiały. Nawet kiedy wpadaliśmy w głębszy kryzys, zawsze w nas wierzyli i jeździli za nami nawet do Białegostoku, gdzie pojawili się w bardzo dużej liczbie. Możemy tylko im podziękować i mieć nadzieję, że nadal będą nas wspierać, pomagając nam w ten sposób w osiągnięciu głównego celu.

A macie w klubie takie przeświadczenie, że moglibyście osiągać jeszcze lepsze wyniki, gdyby wasze mecze domowe były rozgrywane w Niepołomicach?

Myślę, że tak. Nasz stadion jest dosyć specyficzny i był on naszym sporym atutem w Fortuna 1. Lidze. Uważam, że rozgrywanie meczów domowych w Niepołomicach zdecydowanie by nam pomogło, natomiast jako zawodnicy na pewne rzeczy nie mamy wpływu. Musieliśmy się nastawić na to, że naszym „domem” będzie w tym sezonie stadion Cracovii. Warto pamiętać, że przegraliśmy na nim zaledwie dwa mecze i mimo, że na tym obiekcie tylko gościmy, stopniowo się do niego przyzwyczajamy. Wiadomo, że nasz stadion oraz nasze boisko w Niepołomicach bardziej by nam sprzyjały i tych punktów moglibyśmy mieć zdecydowanie więcej, zwłaszcza w meczach, w których traciliśmy bramki w samych końcówkach. Na ten moment jednak sytuacja jest taka, a nie inna i musieliśmy się do niej zaadaptować.

W tym sezonie masz na swoim koncie 4 trafienia, natomiast co do asyst panuje już pewna rozbieżność…

Tak jak powiedziałeś, różne portale podają różne liczby. Ostatnio podczas transmisji dziennikarze podali nawet, że mam 6 asyst. Wszystko zależy od tego, kto ocenia i jak liczy. Czasami jedno dotknięcie piłki przez przeciwnika wszystko zmienia. Każdy inaczej na to patrzy.

Niezależnie jednak od wersji, jaką przyjmiemy, twoje statystyki bramek oraz asyst są do siebie bardzo zbliżone. To chyba najlepiej świadczy o tym, że nie jesteś typowym „lisem pola karnego”, tylko zawodnikiem, który pod bramką przeciwnika szuka okazji do obsłużenia kolegów kluczowymi podaniami?

Tak, ponieważ nasz styl jest taki, że nie stwarzamy w trakcie meczu wielu sytuacji. Nie jesteśmy zespołem, który prowadzi grę i kreuje tych sytuacji bardzo dużo. Trzeba było się do tego dopasować. W moim przypadku nie brakuje pojedynków oraz walki na boisku, ale też staram się zawsze szukać lepiej ustawionych kolegów, jeżeli oczywiście jest taka opcja. Wiadomo, że dobro drużyny jest najważniejsze i nikt nie będzie mówić o danym zawodniku za dużo, jeżeli zespół będzie na ostatnim miejscu w tabeli. Na tyle, na ile mogę, staram się pomóc czy to bramką, czy asystą, czy nawet asystą drugiego stopnia.

Międzynarodowe Centrum Studiów Sportowych” umieściło cię na 13. miejscu wśród napastników, którzy najlepiej utrzymują się przy piłce pod presją rywala. W tym badaniu brano pod uwagę 28 czołowych lig na świecie. Jak zapatrujesz się na to wyróżnienie?

Szczerze powiedziawszy dowiedziałem się o tym dwa dni temu od znajomych. W ogólnie nie miałem wcześniej o tym pojęcia. Na pewno jest to fajne i też pokazuje, że w piłce nie liczą się wyłącznie bramki oraz asysty, ale również praca dla zespołu. Mam na myśli utrzymanie się przy piłce pod presją dwóch obrońców. To też jest ważne, bo pomaga drużynie złapać oddech, a nawet zbudować zalążek akcji ofensywnej. Szczerze powiedziawszy nie spodziewałem się, że znajdę się na tak wysokim miejscu wśród tak wielkiej liczby piłkarzy. Na pewno jest to bardzo fajne i miłe dla mnie wyróżnienie.

Nie uciekniemy od tematu gola zdobytego przez ciebie przewrotką w meczu wyjazdowym z ŁKS-em. Twoi koledzy mówią, że zdarzają ci się takie uderzenie podczas treningów. Jak zatem wyglądało to trafienie z twojej perspektywy? Planowałeś wcześniej oddanie takiego strzału czy też podjąłeś decyzję pod wpływem impulsu?

Podjąłem decyzję pod wpływem impulsu. Nie myślałem w ten sposób, że za moment w moim kierunku nadleci piłka, a ja uderzę z przewrotki. Nie miałem takiego planu, po prostu wynikło to z sytuacji boiskowej. Miałem ułamek sekundy na podjęcie decyzji i ostatecznie wyszło super. Pomogło mi też to, że na treningach dosyć często próbowałem takich uderzeń i nierzadko kończyło się to bramką. Kiedyś w barwach pierwszoligowego GKS-u Tychy zdobyłem już bramkę z przewrotki. Zawodnik bez przekonania i pewności siebie na pewno nie próbowałby takiego uderzenia, bo było ono bardzo trudne pod kątem technicznym, a i kąt był dość ostry. Na pewno jest to super pamiątka, którą będzie można oprawić w ramkę i pokazywać wnukom. Naprawdę super przeżycie.

Po tym golu nawet kibice ŁKS-u bili ci brawo, co w realiach polskiego i światowego futbolu jest raczej rzadkością. Domyślam się, że również z tego względu był to dla ciebie szczególny moment?

Na pewno. W dzisiejszych czasach, stojących pod znakiem ferworu walki oraz różnego rodzaju złośliwości, było to bardzo miłe. Jeszcze nie spotkałem się w Polsce z czymś takim, żeby na stadionie gospodarza kibice bili brawo po trafieniu zawodnika gości. Trochę przypomniała mi się bramka Cristiano Ronaldo w meczu z Juventusem, kiedy strzelił gola jeszcze w barwach Realu. Wówczas kibice z Turynu wstali i go oklaskiwali, więc była to dość niecodzienna sytuacja. Jak mówiłem wcześniej, zdobyty przeze mnie gol przewrotką wiązał się z bardzo miłymi odczuciami.

A masz takie przeświadczenie, że ten właśnie gol może okazać się najpiękniejszy w całym sezonie Ekstraklasy?

Na pewno tak. Jeżeli strzelasz taką bramkę, to masz świadomość, że pada ona raz w życiu. Dochodzą mnie takie słuchy i mam nadzieję, że ta bramka będzie chociaż nominowana do tej nagrody. Ostateczny werdykt nie zależy ode mnie, ale na pewno cieszę się, że bramka ta wzbudziła powszechne zainteresowanie. Dla mnie i tak będzie ona pamiątką na całe życie.

Pochodzisz z Białegostoku i to właśnie w barwach Jagiellonii rozpoczynałeś swoją przygodę z piłką. Czy po cichu kibicujesz swojej byłeś drużynie w walce o mistrzowski tytuł?

Oczywiście, że tak. Jestem wychowankiem tego klubu i od małego chodziłem na mecze Jagiellonii. Zawsze jej kibicowałem, kibicuję i pewnie będę kibicował. Zdobyłem w końcu dwa medale mistrzostw Polski reprezentując barwy Jagiellonii. Muszę też dodać, że po wygranym meczu Puszczy z Lechem Poznań dostałem mnóstwo wiadomości od znajomych oraz kibiców z Białegostoku, którzy dziękowali nam za to zwycięstwo. Była to dla niech duża szansa na odskoczenie od Kolejorza w wyścigu o tytuł mistrzowski. Na pewno kibicuję Jagiellonii w walce o „mistrza” i myślę też, że uczciwie na to w tym sezonie zasłużyła, ponieważ gra najfajniejszą piłkę i przez cały czas utrzymuje równą formę. Naprawdę fajnie ogląda się jej mecze, a też po cichu w sercu będzie to dla mnie jakaś satysfakcja, że klub, w którym się wychowałem zdobył mistrzostwo Polski.

POLECANE

tagi