11 września skończył 20 lat. W świadomości polskich kibiców zaistniał poprzez akcję #MurowanePomaganie, którą zorganizował za pomocą social mediów, w których ma coraz większe zasięgi. Pozytywnym nastawieniem, luzem i trzymaniem ciśnienia w Internecie zyskuje coraz to większe grono sympatyków, również wśród kibiców spoza Lubina, jednak nie brakuje również krytyków. Jak radzi sobie z hejtem? Jak pracuje nad swoimi mankamentami na boisku? Czy był rozczarowany brakiem powołania do kadry U-21? Czy jego zdaniem jesteśmy w stanie rywalizować z topowymi reprezentacjami? Z Kacprem Bieszczadem, bramkarzem Zagłębia Lubin i młodzieżowej reprezentacji Polski, rozmawiał Dominik Stachowiak.
***
Dominik Stachowiak (PolskaPiłka.pl): Kilka dni temu na Twitterze zweryfikowano Ci konto, więc jak rozumiem zabawa się skończyła. A tak poważnie, jak Ty traktujesz Twittera i ogólnie swoją aktywność w social mediach?
Kacper Bieszczad: Zacznę od tego, że mi się podoba to, że jestem osobą publiczną i mogę wyjść do kibiców i wchodzić z nimi w interakcję. Na pewno przez to, że jestem aktywny i merytoryczny mogę zmienić ich punkt widzenia, bo zdaję sobie sprawę z tego, że inaczej wyglądają sytuacje na boisku z perspektywy zawodnika, a inaczej z perspektywy kibica. To, że ja im coś odpowiem na Twitterze, może zmienić ich spojrzenie na te sytuacje, pomoże zrozumieć nasze zachowanie jako piłkarzy. Dodatkowo sprawia mi to przyjemność i widzę, że w drugą stronę też tak jest – odpisanie kibicom, serduszko pod komentarzem, ludzie się z tego cieszą. Chcę też przede wszystkim pokazać siebie nie tylko jako piłkarza, ale też jako człowieka, pokazać to jako jestem.
Mówisz o tym, że możesz zmienić spojrzenie ludzi na dane sytuacje boiskowe. Na myśl przychodzi mi tu od razu sytuacja, kiedy odpowiedziałeś na komentarz Filipa Surmy (Canal+Sport) do meczu z Jagiellonią. Dotyczyło to świadomego wybicia w aut w myśl zasady „trybuny bramki Ci nie strzelą”. Uważasz, że ludzie komentujący wydarzenia boiskowe, oglądający piłkę nożną nie zawsze rozumieją to co się dzieje na placu gry? Że potrzebne są takie osoby, jak Twoja, żeby im to wyjaśniać?
Tak, myślę że tak to wygląda. Kibic widzi całe boisko, już przed zagraniem wie, gdzie zawodnik może podać. Na meczu natomiast wszystko czasem dzieje się tak dynamicznie, że nawet mimo tego, że się zeskanuje przestrzeń gry i wiesz, gdzie się znajduje twój zawodnik czy przeciwnik, to sytuacja może się tak rozwinąć, że jedynym wyjściem jest wybicie w aut i to będzie bezpieczniejsze rozwiązanie niż próba wyjścia spod pressingu na siłę, co może się skończyć jakimś „wielbłądem” i stratą bramki. Także myślę, że warto to robić, tak jak ja po meczu z Jagiellonią. Wtedy każdy wiedział, że to nie był błąd, tylko świadome wybicie i zabezpieczenie własnej bramki.
Jeden z moich redakcyjnych kolegów, Antoni Janas, prosił, żeby Cię zapytać o to, czy miałeś w klubie jakieś rozmowy na temat swojej działalności w social mediach? Ktoś Cię upominał za to?
Nie, nie miałem takich rozmów. Jedyne co, to po ogłoszeniu akcji #MurowanePomaganie w niedzielę, to w poniedziałek w klubie kilku zawodników powiedziało, że super pomysł i generalnie odbiło się to pozytywnym echem.
Jeśli chodzi o zawodników Zagłębia, to nie tylko Ty aktywnie korzystasz z Twittera, ale również chociażby Jakub Żubrowski.
Tak (śmiech), często lubimy sobie razem pożartować, odpisać sobie, rozmawiamy często na priv i wysyłamy sobie tam różne rzeczy.
Przechodząc do akcji #MurowanePomaganie, teraz trwa II jej tura, zbiórka dla Bruna, syna sędziego Kamila Wójcika. Pod samą akcję podłączyli się też inni bramkarze, nie tylko w Ekstraklasie, bo oprócz Vladana Kovacevicia (Raków Częstochowa) czy Kacpra Tobiasza (Legia Warszawa), dołączył do niej również Jakub Bielecki z Ruchu Chorzów. Osobiście czujesz się dumny z tego, że zorganizowałeś taką akcję?
Tak, na pewno. Chciałem wykorzystać swoje zasięgi medialne. Wtedy były małe, teraz są trochę większe. Jestem osobą publiczną jako piłkarz i cieszę się, że przez wykonywanie swojej pracy, bronienie dostępu do bramki, mogę pomóc ludziom, którzy tego potrzebują. Chciałem, żeby ta akcja odbiła się szerokim echem, ale nie spodziewałem się, że aż tak. Na pewno jestem mile zaskoczony odbiorem w całym środowisku. Tak jak wymieniłeś, tych trzech bramkarzy dołączyło, w najbliższych kolejkach dojdzie jeszcze jeden. Są też bramkarze, którzy nieoficjalnie wspierają #MurowanePomaganie.
Cieszy mnie też to, że powstają odnogi tej akcji, bo właśnie sędzia Wójcik zadeklarował, że za każdego zasygnalizowanego przez niego, a następnie odgwizdanego spalonego, wpłaci 100 złotych na wybrany przeze mnie cel charytatywny.
Mam nadzieję, że również zawodnicy z pola chętnie włączą się do tej akcji, już jakieś zapytania były, no i czekamy na dalszy rozwój wydarzeń.
Ty też możesz pomóc! Link do zbiórki w II turze #MurowanePomaganie
Jeśli chodzi o zawodników z pola, to chyba najbliżej jest Krzysztof Kubica, bo on już gościnny występ na bramce zaliczył.
Tak (śmiech), bronił, zachował „zero” i wpłacił, co mnie bardzo zaskoczyło. Kubi pokazał, że ma wielkie serce, wystąpił jako bramkarz, zachował czyste konto i dołączył do akcji.
Ale też trzeba powiedzieć, że mimo tego, że #MurowanePomaganie odbija się tak pozytywnym echem, to i tak pojawiają się komentarze takie jak ostatnio, że łamiesz zasady wpłacając pieniądze po meczu, w którym wpuściłeś gola. Wiadomo, że wszystkim nie dogodzisz, ale właśnie taki hejt jest moim zdaniem niezrozumiały, zwłaszcza przy tak pozytywnej akcji. Jak Ty sobie radzisz z hejtem w social mediach i ogólnie wśród kibiców?
Z jako takim hejtem jeszcze się nie spotkałem, bo też nie każdy negatywny komentarz można zaliczyć do hejtu. Ale ja się tym przede wszystkim nie przejmuję. Nie przejmuję się wpisami ludzi z internetu, którzy na zdjęciu profilowym mają Kaczora Donalda czy Myszkę Miki, bo są one często absurdalnie głupie. Pozostaje mi się z tego tylko śmiać i nie wchodzić w interakcję z nimi.
Social media i tak absurdalnie głupie komentarze sprawiają jednak, że można dostrzec tworzącą się wokół Ciebie sympatię wśród kibiców innych klubów. Mam tu na myśli sytuację z użytkownikiem Twittera pod nickiem BronekLP, wtedy kibice Lecha Poznań zaczęli Cię darzyć bardzo dużym szacunkiem i sympatią, podłączyli się do akcji i zaczęli wpłacać pieniądze na przypiętą w Twoim profilu zbiórkę. Krótko mówiąc, potrafisz łączyć swoją inicjatywą kibiców w całej Polsce.
Przede wszystkim, ja mogę dyskutować na Twitterze i wchodzić w dyskusje, ale jeśli druga osoba ma jakieś argumenty, są one czymś poparte, a nie, że są to wpisy wstawiane po to, żeby kogoś obrazić czy komuś dogryźć. W Internecie trzeba trzymać ciśnienie. Jeśli ja widzę, że ktoś po moim kulturalnym wpisie nie trzyma ciśnienia i zaczyna mnie obrażać, to dalsza dyskusja nie ma sensu, do niczego to nie prowadzi. Ja trzymam ciśnienie, mam do tego dystans, mam dużo luzu w tym, co piszę. Myślę, że to jest najważniejsze, żeby merytorycznie, z luzem, na spokojnie rozmawiać.
Za nami 10 kolejek sezonu 2022/23. Trzy mecze na zero z tyłu, 11 straconych goli. Na razie jako drużyna prezentujecie się bardzo różnie, Zagłębie pokazywało różne oblicza w każdym z tych spotkań. Zgodzisz się, że trudno szukać porównań między jednym a drugim waszym meczem?
Na pewno powinniśmy mieć kilka punktów więcej i pewnie każdy w klubie to potwierdzi, że traciliśmy je w głupi sposób. Myślę, że brakuje nam stabilizacji i równości w rozgrywaniu meczów, ale mamy od tego ludzi kompetentnych w sztabie z trenerem Stokowcem na czele, oni podejmują decyzje odnośnie naszego sposobu gry i na pewno oni to przeanalizują, przygotują na kolejne spotkania, żeby ta nasza forma tylko zwyżkowała i żebyśmy grali równe mecze.
Znajdujecie się na 11. miejscu, macie 13 punktów, ale ta tabela jest dość płaska – różnica punktowa między szesnastą Wartą Poznań a trzecią Pogonią Szczecin to zaledwie siedem oczek, więc tutaj wszystko jeszcze może się wywrócić do góry nogami. Jesteś w stanie zadeklarować, o co będzie grało Zagłębie w tym sezonie?
Jesteśmy w stanie powalczyć o pierwszą ósemkę, a czy coś więcej, to wszystko wyjdzie w praniu.
Na Twitterze padło pytanie odnośnie tego, czy wzorujesz się na kimś. Ja wiem, że nie odpowiesz konkretnym nazwiskiem, bo natknąłem się na podobną kwestię przygotowując się do tej rozmowy. Chciałbym więc pociągnąć to pytanie bardziej w stronę aspektów bramkarskich, które Ty u siebie widzisz do poprawy. Na co chcesz położyć największy nacisk jeśli chodzi o elementy gry bramkarskiej?
Jestem jeszcze młodym bramkarzem, więc na pewno trochę się tego znajdzie, ale jestem tego świadomy i każdego dnia pracuję na treningach, żeby to poprawić. Też pomagają mi w tym analizy, bo na wideo widzę te elementy, które są do poprawy i w danym tygodniu wybieram jeden czy dwa, na których się skupiam i powoli, małymi krokami, idę do przodu. W poprzedniej rundzie miałem na przykład problem z tym, że w momencie strzału znajdowałem się w powietrzu, nie miałem kontaktu z podłożem, przez co moje interwencje były spóźnione. Wyciągam takie małe detale, które pomagają mi później bronić, chodzi tu o pozycję „gotów” i dzięki temu już w tej rundzie widzę, że dużo więcej piłek wyciągam, że jestem w stanie więcej piłek bronić. Widzę to głównie na treningach, kiedy jestem w pozycji do obrony uderzenia. A tak jednoznacznie, które elementy do poprawy, to zostawię dla siebie.
Aktualnie rywalizujesz o miejsce w bramce z Jasminem Buriciem. Jasiu pomaga swoim doświadczeniem?
Z Jasiem mamy bardzo dobry kontakt, udziela mi podpowiedzi na treningach, rozmawiamy po meczach. Czerpię z jego doświadczenia, bo trochę pograł, jest doświadczonym bramkarzem, na pewno mi pomaga i czuję jego stuprocentowe wsparcie.
Wcześniej był jeszcze z wami Dominik Hładun, aktualnie rywalizujący o miejsce w bramce Legii z Twoim przyjacielem, Kacprem Tobiaszem. Myślisz, że Dominik jest w stanie wygryźć Kacpra z bramki, albo raczej czy to Kacper jest w stanie oddać Dominikowi miejsce w bramce?
Ciężkie pytanie. Nie mam kompetencji, żeby na nie odpowiedzieć. Każdy z nich ma lepsze i gorsze elementy w swojej grze, więc nie odpowiem.
A Ty chciałbyś pójść drogą Dominika Hładuna? Pójść z Zagłębia do lepszego klubu w Polsce i dopiero wyjechać za granicę, czy raczej skupiasz się na tym, żeby to z Lubina wyjechać z kraju?
Na to też ciężko mi odpowiedzieć jednoznacznie. Na razie skupiam się na tym, co mam, chcę regularnie pograć w Zagłębiu i wtedy zobaczymy, co przyszłość przyniesie. Nie wiem, czy w Polsce jest jeszcze możliwy jakiś transfer, czy będzie to już celowanie w ligę zagraniczną.
O tych swoich wymarzonych kierunkach też mówiłeś, Włochy, Hiszpania, prywatnie kibicujesz Liverpoolowi. Natomiast jeśli chodzi o ten potencjalny transfer zagraniczny, to redaktor Piotr Burlikowski z Gazety Wrocławskiej nieco Cię podpuścił zadając pytanie, czy Zagłębie sprzeda Cię drożej niż Bartosza Białka (5 milionów euro – przyp. red.), mogłeś odpowiedzieć tylko „tak” lub „nie”. Po chwili zastanowienia powiedziałeś, że tak. Myślisz, że transfery bramkarzy z Ekstraklasy są w stanie przebijać takie kwoty, jak 5 milionów euro?
Myślę, że tak. Polscy bramkarze są dość chodliwym towarem. Dobry jest tu przykład Radka Majeckiego, który odszedł do AS Monaco za 7 milionów euro, jest to fajna kwota jeśli chodzi o transfer bramkarza z Polski, więc na pewno jest to do zrobienia.
Na Twitterze padło również pytanie na temat trenera Martina Ševeli, co o nim sądzisz? Ja bym tu jeszcze podciągnął do tego pytania, jak porównasz jego z trenerami Dariuszem Żurawiem i Piotrem Stokowcem? Jesteś w stanie powiedzieć, który dał Ci najwięcej indywidualnie?
Nie lubię oceniać trenerów. Każdy ma swój warsztat, każdy pracuje na swój sposób, dla jednego zawodnika może być lepiej, dla drugiego gorzej. Ja nie jestem od oceniania trenerów, tylko od wykonywania roboty na boisku, która zostanie na mnie nałożona. Nie będę ich porównywał. Od każdego na pewno coś, co na zawsze ze mną zostanie, wyciągnąłem dla siebie.
W ostatnich kolejkach odblokował się Martin Doležal. Myślisz, że siedzi mu z tyłu głowy przyjście Dawida Kurminowskiego, rywalizacja z gościem, który w lidze słowackiej trochę postrzelał? Jesteś w stanie ich jakoś porównać?
Ciężko mi ich porównać, bo Dawida widziałem na dwóch treningach przedmeczowych, więc nie widziałem go w akcji. Później trafił mu się uraz, wypadł na kilka tygodni, więc dopiero jak wróci, to będę mógł coś więcej o nim powiedzieć.
Łukasz Łakomy. Ktoś Cię ostatnio zapytał na Twitterze, jak to jest grać z takim dzikiem więc zadam to pytanie jeszcze raz i dopytam: czy Łukasz Łakomy to piłkarz, który może wyjechać za duże pieniądze?
Tak mi się wydaje. Łukasz ma bardzo duży potencjał, widać to w meczach, w jego zagraniach. Piłka mu nie przeszkadza, wyszkolenie techniczne jest na bardzo dużym poziomie, wizja gry też. Jest bodajże w czołówce ligowców jeśli chodzi o zagrania między dwóch zawodników rywala (kluczowe podania – przyp. red.), więc to mówi samo za siebie. Łukasz na pewno potrzebuje regularnej gry i liczb. Strzelił bardzo ładnego gola z dystansu z Lechem, ostatnio chyba zaliczył w jednym z meczów asystę (mecz z Wartą Poznań, podanie do Martina Doležala – przyp. red.). Jeśli będzie grał tak dalej i dołoży liczby, to może wyjechać z Polski za duże pieniądze.
W chwili trwania tej rozmowy przebywasz na zgrupowaniu reprezentacji Polski do lat 20. Miałeś trochę niedosyt, że nie dostałeś telefonu od trenera Michała Probierza? Że nie dostałeś powołania do wyższej kategorii wiekowej?
Rozmawiałem z trenerem Probierzem. Dostałem sygnał, że pojadę na kadrę U-20, żeby zagrać. Ucieszyłem się z tego, bo każde powołanie do kadry i mecz z orzełkiem na piersi to zaszczyt, wielka duma. Zagrałem w meczu z Niemcami, w mojej opinii bardzo dobrze, niestety wynik końcowy nas nie satysfakcjonuje (2:1 dla Niemiec – przyp. red.), mamy do siebie pretensje, że w drugiej połowie się cofnęliśmy, nie realizowaliśmy założeń i Niemcy wcisnęli nam te dwie bramki w końcówce. Tak jak mówiłem, każdy z tych meczów z orzełkiem na piersi to wielka duma i bardzo się cieszę, że mogłem zagrać w spotkaniu reprezentacyjnym.
Teraz zagracie przeciwko Portugalii, czyli przeciwko kolejnej bardzo mocnej młodzieżówce. Myślisz, że jesteśmy w stanie skutecznie rywalizować piłkarsko z takimi nacjami jak Portugalia czy Niemcy, również w kontekście dorosłej reprezentacji?
Myślę, że tak. Na pewno jeśli chodzi o walory fizyczne i mentalne, ale i technicznie jesteśmy w stanie z nimi rywalizować. W meczu z Niemcami mieliśmy swoje momenty, kiedy przez grę piłką po ziemi wychodziliśmy spod wysokiego, agresywnego pressingu na naszej połowie. Na pewno ten potencjał w nas jest. Wydaje mi się, że to też kwestia przełamania pewnej bariery w głowie, że wcale nie musimy w meczach z takimi rywalami się bronić i kontratakować. Myślę, że możemy na spokojnie z nimi rywalizować grając piłką, a nie tylko długim podaniem i czekaniem na kontrę.
Rozmowy w przerwie meczu. Są potrzebne? To odnośnie Twojego sierpniowego tweeta. Jak patrzysz na to z perspektywy czasu?
Ja wtedy nie wyraziłem swojego zdania i do teraz tego nie zrobiłem (śmiech). Rzuciłem pytanie ludziom i chciałem, żeby się wypowiedzieli. Jeśli są przeprowadzone w mądry, ciekawy dla widza sposób, to jak najbardziej jest to fajny dodatek.
Myślę, że gdyby rozmowy częściej były prowadzone tak jak jeden z wywiadów z Tobą w przerwie meczu z Jagiellonią przeprowadzony przez Gabriela Rogaczewskiego (Canal+Sport), kiedy odpowiadałeś jednym słowem, wystawiając notę danej sytuacji, to też byłoby ciekawiej.
Tak, jest przyjęty pewien schemat, wywiady w przerwie meczu z reguły się wokół nich kręcą. Na pewno teraz się to zmieniło, jest więcej merytorycznego spojrzenia na piłkę, dla widza przed telewizorem te rozmowy są ciekawsze, może się on czegoś dowiedzieć, a nie, że przegraliśmy, bo straciliśmy bramkę.
Na koniec, jesteś w czołowej piątce bramkarzy Ekstraklasy?
Na pewno czuję się bardzo dobrze. Myślę, że moją postawą na boisku pomagam zespołowi, ale najbardziej zależy mi w tym momencie na regularnym łapaniu minut i wynikach drużyny. Jak zespół będzie grał dobrze, to moja dyspozycja też będzie lepsza i liczby same przyjdą.
***
Z Kacprem Bieszczadem rozmawiał Dominik Stachowiak.